[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ły człowieka w szaleństwo, stwory skaczące, pełzające i wijące się w mrokach przerażo-
nej wyobrazni.
Przełknąłem ślinę. Nieważne, jak bardzo się bałem, nie mogłem puścić go tam sa-
mego.
Idę powiedziałem przeciskając się obok niego na betonowy podest. Czułem, że
za chwilę zabraknie mi odwagi.
Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi ogarnął nas duszny mrok. Schodziliśmy
ostrożnie, wymacując każdy stopień i trzymając się poręczy. Każdy cień wywoływał
dreszcz strachu, od każdego szelestu serce skakało do gardła. Mógłbym przysiąc, że sły-
szę kroki pod nami, tuż poza polem widzenia, lecz nie było czasu by zatrzymać się i na-
słuchiwać.
Zpiewająca Skało szepnąłem. Co chcesz zrobić?
Próbuję coś wymyślić odparł cicho Indianin. Trudno mi ocenić sytuację,
póki sam wszystkiego nie zobaczę. Mam tylko nadzieję, że potrafię w odpowiedni spo-
sób i we właściwej chwili przywołać manitou Unitraka. I jeszcze, że nie jest on nasta-
wiony do nas tak wrogo jak do Wielkiego Starucha. Zawsze należy się z tym liczyć.
Odchrząknąłem.
A gdyby się poddać? Mogłoby to ocalić wielu ludzi. Jeśli będziemy walczyć, Bóg
jeden wie, ilu z nich ucierpi.
Zpiewająca Skała pokręcił głową.
To nie jest walka w takim sensie, do jakiego jesteś przyzwyczajony. To akt zemsty
indiańskiego czarownika w imię wszystkich cierpień, zdrad i rzezi, jakich doznał jego
lud z rąk białego człowieka. Nie możesz poddać się komuś, kto szuka zemsty. Misqu-
amacus ustąpi dopiero wtedy, gdy wszyscy zginiemy. A co do Wielkiego Starucha...
Co z Wielkim Staruchem?
Nie wiem, jaką umowę zawarł z nim Misquamcus wzruszył ramionami Zpie-
wająca Skała. Ale Wielki Staruch znany jest w kulturze Indian Pueblo pod imieniem
Wielkiego %7łarłoka. Szczep Paiute nazywa go inaczej: Ten-Który-Pożera-w-Otchłani.
Sam możesz wyciągnąć wnioski.
Schodziliśmy w ciemności wciąż niżej i niżej. %7łałosne wycie i jęki wichru stawały
się coraz głośniejsze i bardziej przygnębiające. Zacząłem odczuwać pulsujący ból głowy
i z trudem potrafiłem skupić wzrok. Skóra mnie swędziała, jakby całe ubranie było peł-
ne pcheł. Gdybym mógł teraz wybierać, uciekłbym i pozwolił Wielkiemu Staruchowi,
Temu-Który-Pożera-w-Otchłani, na wszystko co najgorsze.
Zbliżamy się zauważył Zpiewająca Skała. Dlatego tak zle się czujesz. Masz, za-
łóż te paciorki. Nie jest to wiele, ale powinno ochronić cię od prostszych sztuczek i ilu-
zji.
129
Ogłuszeni przez ryk wichury dotarliśmy do dziesiątego piętra. Zpiewająca Skała wy-
jął kawałek papieru, na którym zapisał podane przez Unitraka liczby i przyjrzał się im
dokładnie. Wystawił kciuk do góry, po czym delikatnie pchnął drzwi wiodące w kory-
tarze, gdzie czaił się Misquamacus i gdzie materializował się Wielki Staruch, ten strasz-
liwy, wrogi manitou z minionych wieków.
Smród wręcz uniemożliwiał oddychanie. Korytarze były puste, lecz wszędzie słysza-
ło się przenikliwe drapanie, którego nie zagłuszał nawet jęk wichru. Zdawało się, że do-
okoła roją się szczury, ściągane przez smród zgnilizny roztaczany przez Wielkiego Sta-
rucha. Zpiewająca Skała obejrzał się, jakby chciał się upewnić, że wciąż jestem przy nim,
po czym ruszył w stronę pokoju Karen Tandy miejsca, gdzie po raz pierwszy poja-
wił się Misquamacus.
Ryk astralnego huraganu Gwiezdnej Bestii męczył i irytował. Narastał w miarę zbli-
żania się do celu. Czułem się tak, jakby ktoś szarpał mi nerwy zardzewiałą piłą. Cały
czas słyszeliśmy szczurze drapanie, jak gdyby towarzyszyła nam upiorna eskorta niewi-
dzialnych gryzoni. Raz miałem wrażenie, że jeden z nich wskoczył mi na plecy i długo,
z obrzydzeniem otrzepywałem koszulę.
Zpiewająca Skała rozpoczął swą inwokację. Przywoływał duchy narodu Siuksów, by
chroniły nas przed pochłaniającym wszystko złem Wielkiego Starucha, wzywał mani-
tou powietrza, skał i gleby, demony chorób i zarazy, by poraziły Misquamacusa. Z tru-
dem rozróżniłem jego głos wśród wycia nieziemskiego wiatru. Wyczułem jednak, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
ły człowieka w szaleństwo, stwory skaczące, pełzające i wijące się w mrokach przerażo-
nej wyobrazni.
Przełknąłem ślinę. Nieważne, jak bardzo się bałem, nie mogłem puścić go tam sa-
mego.
Idę powiedziałem przeciskając się obok niego na betonowy podest. Czułem, że
za chwilę zabraknie mi odwagi.
Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi ogarnął nas duszny mrok. Schodziliśmy
ostrożnie, wymacując każdy stopień i trzymając się poręczy. Każdy cień wywoływał
dreszcz strachu, od każdego szelestu serce skakało do gardła. Mógłbym przysiąc, że sły-
szę kroki pod nami, tuż poza polem widzenia, lecz nie było czasu by zatrzymać się i na-
słuchiwać.
Zpiewająca Skało szepnąłem. Co chcesz zrobić?
Próbuję coś wymyślić odparł cicho Indianin. Trudno mi ocenić sytuację,
póki sam wszystkiego nie zobaczę. Mam tylko nadzieję, że potrafię w odpowiedni spo-
sób i we właściwej chwili przywołać manitou Unitraka. I jeszcze, że nie jest on nasta-
wiony do nas tak wrogo jak do Wielkiego Starucha. Zawsze należy się z tym liczyć.
Odchrząknąłem.
A gdyby się poddać? Mogłoby to ocalić wielu ludzi. Jeśli będziemy walczyć, Bóg
jeden wie, ilu z nich ucierpi.
Zpiewająca Skała pokręcił głową.
To nie jest walka w takim sensie, do jakiego jesteś przyzwyczajony. To akt zemsty
indiańskiego czarownika w imię wszystkich cierpień, zdrad i rzezi, jakich doznał jego
lud z rąk białego człowieka. Nie możesz poddać się komuś, kto szuka zemsty. Misqu-
amacus ustąpi dopiero wtedy, gdy wszyscy zginiemy. A co do Wielkiego Starucha...
Co z Wielkim Staruchem?
Nie wiem, jaką umowę zawarł z nim Misquamcus wzruszył ramionami Zpie-
wająca Skała. Ale Wielki Staruch znany jest w kulturze Indian Pueblo pod imieniem
Wielkiego %7łarłoka. Szczep Paiute nazywa go inaczej: Ten-Który-Pożera-w-Otchłani.
Sam możesz wyciągnąć wnioski.
Schodziliśmy w ciemności wciąż niżej i niżej. %7łałosne wycie i jęki wichru stawały
się coraz głośniejsze i bardziej przygnębiające. Zacząłem odczuwać pulsujący ból głowy
i z trudem potrafiłem skupić wzrok. Skóra mnie swędziała, jakby całe ubranie było peł-
ne pcheł. Gdybym mógł teraz wybierać, uciekłbym i pozwolił Wielkiemu Staruchowi,
Temu-Który-Pożera-w-Otchłani, na wszystko co najgorsze.
Zbliżamy się zauważył Zpiewająca Skała. Dlatego tak zle się czujesz. Masz, za-
łóż te paciorki. Nie jest to wiele, ale powinno ochronić cię od prostszych sztuczek i ilu-
zji.
129
Ogłuszeni przez ryk wichury dotarliśmy do dziesiątego piętra. Zpiewająca Skała wy-
jął kawałek papieru, na którym zapisał podane przez Unitraka liczby i przyjrzał się im
dokładnie. Wystawił kciuk do góry, po czym delikatnie pchnął drzwi wiodące w kory-
tarze, gdzie czaił się Misquamacus i gdzie materializował się Wielki Staruch, ten strasz-
liwy, wrogi manitou z minionych wieków.
Smród wręcz uniemożliwiał oddychanie. Korytarze były puste, lecz wszędzie słysza-
ło się przenikliwe drapanie, którego nie zagłuszał nawet jęk wichru. Zdawało się, że do-
okoła roją się szczury, ściągane przez smród zgnilizny roztaczany przez Wielkiego Sta-
rucha. Zpiewająca Skała obejrzał się, jakby chciał się upewnić, że wciąż jestem przy nim,
po czym ruszył w stronę pokoju Karen Tandy miejsca, gdzie po raz pierwszy poja-
wił się Misquamacus.
Ryk astralnego huraganu Gwiezdnej Bestii męczył i irytował. Narastał w miarę zbli-
żania się do celu. Czułem się tak, jakby ktoś szarpał mi nerwy zardzewiałą piłą. Cały
czas słyszeliśmy szczurze drapanie, jak gdyby towarzyszyła nam upiorna eskorta niewi-
dzialnych gryzoni. Raz miałem wrażenie, że jeden z nich wskoczył mi na plecy i długo,
z obrzydzeniem otrzepywałem koszulę.
Zpiewająca Skała rozpoczął swą inwokację. Przywoływał duchy narodu Siuksów, by
chroniły nas przed pochłaniającym wszystko złem Wielkiego Starucha, wzywał mani-
tou powietrza, skał i gleby, demony chorób i zarazy, by poraziły Misquamacusa. Z tru-
dem rozróżniłem jego głos wśród wycia nieziemskiego wiatru. Wyczułem jednak, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]