[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zindywidualizowanego zestawu programów uczących. Szkolbot był jednostką ru-
chomą. Krążył po całym pomieszczeniu w zależności od potrzeby, głównie w ce-
lu utrzymywania dyscypliny i pilnowania, żeby żaden z uczniów nie jadł kanapek
w czasie, gdy miał się zajmować rozbiorem zdania. Nie zajmował się nauczaniem.
Do tego celu każdy uczeń miał własny kącik.
Kiedy szkolbot skończył liczyć obecnych i sprawdzać przyczyny nieobecno-
ści, miotał się po klasie sprawdzając, czy uczniowie mają czyste ręce oraz czy nie
wykazują objawów jakiejś choroby  zaś w przypadku najmłodszych uczniów
sprawdzał także zapięcia pasów, które zabezpieczały je za pulpitami do nauki. Nie
wspominając już o odprowadzaniu ich do toalety w razie potrzeby i tych wszyst-
kich innych funkcjach niezbędnych w przypadku malutkich dzieci.
Szkolbot był przystosowany do takich zadań. Miał nawet wzbudzający za-
ufanie wygląd. Miał twarz. W podstawowym ekwipunku szkolbot wyglądał jak
niewielka starsza pani w bezkształtnej koszuli. Koszula miała oczywiście funkcję
wyłącznie dekoracyjną. Podobnie jak uśmiechnięta twarz. Takie były jego atry-
buty fizyczne, gdyż jeśli szkoła akurat nie działała, szkolbot robił inne rzeczy, do
których go przeznaczono. Jeśli potrzebna była dalsza pomoc, kiedy na przykład
dzieci wymagały zwiększonego nadzoru w porze wykonywania ćwiczeń lub kie-
dy pojawił się jakiś specjalny problem  szkolbot w miarę potrzeb przydzielał
do tego zadania inne sztuczne inteligencje dostępne w zasobach Kręgu.
Apsik odnotował podświadomie, że szkolbot przez większość czasu kręci się
koło Oniko, ale był zbyt zajęty wykazywaniem, ku zadowoleniu programu do teo-
rii liczb, że 53 przystaje do 1421 przy podstawie 6, żeby zwrócić na to uwagę. Nie
chodziło o to, że teoria liczb jest trudna dla Apsika. Nic z tych rzeczy. Jak wszyst-
kie dzieci Heechów, opanował większość z jej zasad mniej więcej w tym samym
czasie, kiedy nauczył się czytać. Matematyka była jednak dla Apsika wyzwaniem
32
z powodu głupiego ludzkiego systemu liczenia  z 10 jako podstawą. Z zapisem
pozycyjnym, jeśli więc dostało się dwie cyfry w niewłaściwej kolejności, liczba
była całkiem niepoprawna!
Kiedy rozbrzmiało radosne ćwierknięcie szkolbota  Czas na ćwiczenia! , Ap-
sik odkrył, czemu szkolbot zwraca szczególną uwagę na Oniko Bakin.
Wszystkie indywidualne programy uczące wylogowały się. Pasy bezpieczeń-
stwa u najmłodszych uczniów rozpięły się. Dzieci wstały, zaczęły się przeciągać,
śmiejąc się i rozpychając, aż zostały zgarnięte do bezpiecznego obszaru poza salą
szkolną. Z wyjątkiem Oniko. Ona została w tyle.
Apsik nie od razu to zauważył, bo był zajęty energicznym napinaniem mięśni,
rozciąganiem oraz skłonami i pompkami, jakie każdy z nich musiał wykonywać
dwadzieścia razy dziennie. Było to obowiązkowe dla wszystkich przebywających
na Kręgu, nie tylko dla dzieci. Słaba grawitacja na Kręgu powodowała osłabienie
organizmu. U dzieci nie rozwijały się silne mięśnie, a u rodziców zanikały. Do-
póki przebywali na Kręgu, nie miało to większego znaczenia, bo po cóż tam były
mięśnie człowiekowi czy Heechowi?
Nikt jednak nie miał pozostać na Kręgu na zawsze, a po powrocie do normal-
nej grawitacji ciężko by pożałowali tego osłabienia nabytego na Kręgu.
Apsik, będąc Heechem, był bardziej metodyczny i celowy w ćwiczeniach niż
większość uczniów ludzkiej rasy. Skończył wcześniej i rozejrzał się dookoła. Za-
uważywszy, że Oniko nie ma w sali ćwiczeń, zajrzał do sali szkolnej. Była tam.
Przywiązano ją do skomplikowanej metalowej konstrukcji naśladującej kształt jej
ciała. Egzoszkielet! Cały mechanizm wyginał się, przekręcał i obracał z zamknię-
tą w środku dziewczynką.
 Och  rzekł Apsik nagle zrozumiawszy  przyzwyczajasz się do grawi-
tacji.
Oniko otworzyła oczy i spojrzała wprost na niego, nie odpowiadając. Dyszała
ciężko. Heechowie nie radzą sobie z interpretowaniem ludzkiego wyrazu twarzy
lepiej, niż ludzie z Heechami, ale Apsik dostrzegł na jej twarzy napięte mięśnie
i pot na czole.
 To dobrze, że to robisz  powiedział. Nagle przyszło mu do głowy, że
powinien zachować się taktownie.  Nie masz nic przeciwko temu, żebym tu
postał?  spytał, a tymczasem dziewczynka była wykręcana i układana w dość
niezwykłe pozycje.
 Nie  wydyszała.
Apsik niezdecydowanie stał w miejscu. Kiedy przyjrzał się jej bliżej, ujrzał, że
zaaplikowano jej nie tylko ćwiczenia. W żyle na jej ramieniu tkwiła igła kroplów-
ki, delikatnie pompująca do jej krwiobiegu jakiś płyn. Podchwyciła jego spojrze-
nie i zdołała powiedzieć:
 To ma wzmocnić moje kości.
33
 Tak, oczywiście  rzekł zachęcająco Apsik.  Chyba w twoim habitacie
grawitacja nie była szczególnie wysoka? Ale to ci pomoże, jestem tego pewien.
 Zastanowił się przez chwilę i powiedział ze współczuciem:  Chyba jeszcze
nie jesteś w stanie robić prawdziwych ćwiczeń, Oniko.
Wzięła głęboki oddech.
 Jeszcze nie  powiedziała.  Ale kiedyś będę!
Kiedy nadeszły następne półwakacje, Apsik i Harold zaplanowali odwiedzić
gaj palm kokosowych. Oniko stała tuż przed salą szkolną kiedy wyszli i pod wpły-
wem impulsu Apsik zwrócił się do niej:
 Idziemy nazrywać trochę kokosów. Chcesz się z nami zabrać?
Harold mruknął coś z niezadowoleniem za jego plecami, ale Apsik nie zwró-
cił na to uwagi. Oniko ściągnęła usta, zastanawiając się nad zaproszeniem. Jej
postawa i maniery były prawie dorosłe, gdy powiedziała:
 Chętnie, dziękuję bardzo. Z przyjemnością się z wami wybiorę.
 Jasne  wtrącił się Harold  ale co z lunchem? Przyniosłem tylko dla
siebie.
 Ja też mam coś na lunch  powiedziała dziewczynka, poklepując swoją
szkolną torbę  bo tak czy inaczej miałam dziś zamiar trochę pozwiedzać Krąg.
Wydaje mi się, że to dość ciekawe.
Harold nie był w zbyt miłym nastroju. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl