[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żony, a w dwa tygodnie pózniej przyjechał, aby ojcu panny przedstawić szczegóły, umowę
dzierżawy majątku Rafałówka, zaświadczenie z banku o posiadaniu gotówki i tym podobne
dokumenty. Tego samego dnia przyjechała ze szkoły siedemnastoletnia siostra Janiny,
młodsza córka pana Wiklińskiego, Anna. Nie wiadomo, jak się to stało, ale w ciągu kilku dni
afekt pana Rafała uległ całkowitej zmianie. Przez miesiąc odwiedził dom rodziców
narzeczonej dwa razy, omawiano szczegóły uroczystości ślubnych, zamówiono suknię, fo-
tografa i podjęto wiele innych koniecznych przygotowań. Tymczasem podczas trzeciej
wizyty pana
Rafała, na miesiąc przed wyznaczonym przez ojca okresem półtora roku, pan
Sidorowicz oświadczył w rozmowie z panem Wiklińskim, że podtrzymuje chęć ożenienia się
z jego córką, ale młodszą. Groziło to wybuchem wielkiego skandalu, choć oczywiście
dołożono starań, aby o wszystkim dowiedziało się jak najmniej osób. Jakże tu jednak ukryć
takie wydarzenie, gdy goście byli już zawiadomieni, zaproszenia rozesłane. Panna Janina
wpadła w czarną rozpacz. Oto jej świat, co tak ładnie się układał, nagle legł w gruzach i to z
winy rodzonej siostry.
W tej części opowieści starsza pani sprzeciwiła się ocenie gościa i zauważyła, że to
mężczyzni odpowiadają za podobne kłopoty. Ale panna Janina upierała się, że wina leżała po
stronie siostry.
- Bóg mi wybaczy, że zmuszona jestem powiedzieć tak straszne rzeczy o własnej
siostrze, ale obiecałam niczego nie ukrywać. Otóż Anna... otóż ona uwodziła pana Rafała. Z
pełnym rozmysłem uwodziła. Na pensji odebrała widać nie tak dobre wychowanie, jakiego
wszyscy się spodziewaliśmy. Zaczęła być zalotna wobec mojego narzeczonego. A ja niczego
nie zauważyłam, a gdy się spostrzegłam, było za pózno. Postanowiłam odbyć poważną
rozmowę z narzeczonym. Powiedział, że nie może się oprzeć urokowi mojej siostry. Tak
powiedział. Poczułam się okropnie. Czy pani jest w stanie wyobrazić sobie, jak poczułam się
ja, starsza, mniej ładna siostra?
Pani Kalinowska umiała to sobie wyobrazić. Wiedziała przecież, że w rozmowach
przedmałżeńskich nierzadkie są wypadki, gdy kawalerowie zmieniają zdanie, odchodzą,
wracają, łudzą fałszywymi obietnicami. W miarę słuchania spowiedzi panny, serce pani
Katarzyny miękło, a dla swojego gościa, nieładnej starszej córki pana Wiklińskiego,
odczuwała coraz więcej współczucia.
- Biedne dziecko - mruknęła, co panna Janina przyjęła z wdzięcznością.
Sprawa naprawdę wyglądała nieszczególnie. Ojciec oczywiście oburzył się na
zachowanie pana Rafała, ale okazało się, że niewiele może zdziałać. Pan Sidorowicz zagroził
publicznym zerwaniem zaręczyn, jeśli przyszły teść nie zechce zrozumieć jego sytuacji i nie
da zgody na małżeństwo z młodszą siostrą. Już zresztą zaręczył się z Anną w tajemnicy.
Oburzony ojciec próbował rozmawiać z narzeczonym, ale nic nie wskórał. Pan Rafał oświad-
czył, że obietnicy ożenku zamierza dotrzymać, ale że ostatecznie wybrał inną córkę
Wiklińskich. Podkreślił, że jego postanowienie jest ostateczne i natychmiast wyjedzie, jeśli
przez trzy dni nie otrzyma odpowiedzi.
- To były trzy najgorsze dni mojego życia - opowiadała rozdzierającym szeptem
panna Janina.
- Modliłam się, płakałam, błagałam siostrę, aby ustąpiła. Była ode mnie młodsza,
ładniejsza, miała przed sobą przyszłość, gdy ja dobiegałam już trzydziestki i moje szanse na
znalezienie męża prawie się skończyły. Ale nic nie dały prośby i zaklęcia. Anna nie chciała
słuchać ani pouczeń ojca, ani mojego błagania. Gdy ojciec zagroził, że nie dostanie posagu,
któregoś dnia opuściła dom potajemnie. Cały wstyd spadł więc na mnie w dwójnasób. Za-
równo z powodu mojego ślubu, który nie doszedł do skutku, jak też i z powodu tego, że moja
siostra uciekła z moim narzeczonym...
Pani Katarzyna jawnie już litowała się nad panną Janiną.
- Biedne dziecko - powtórzyła. - Zaczynam rozumieć, jak okropne rzeczy musiałaś
przeżyć...
Panna Wiklińską podziękowała smutnym uśmiechem.
- Moja siostra wyszła za mąż za pana Sidorowicza i zamieszkała w Rafałówce -
ciągnęła. - Po kilku latach napisała do ojca z prośbą o wybaczenie. Ojciec był chory, na łożu
śmierci, i przebaczył jej. Ale do mnie, swojej siostry, nie odezwała się słowem. Wyglądało to
tak, jakby przeprosin oczekiwała ode mnie. Nie napisała listu, nie odwiedziła. Czy w tej
sytuacji można się dziwić, że nigdy nie odwiedziłam Rafałówki, a przez to i szanowna pani
nie mogła mnie nie tylko zobaczyć, ale nawet usłyszeć o moim istnieniu?
Pani Katarzyna pokiwała głową.
- Nie wiedziałam o tym wszystkim - przyznała się nieco łagodniejszym tonem. - Anna
zawsze robiła na mnie jak najlepsze wrażenie. Nie przyszło mi do głowy, że jej szczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
żony, a w dwa tygodnie pózniej przyjechał, aby ojcu panny przedstawić szczegóły, umowę
dzierżawy majątku Rafałówka, zaświadczenie z banku o posiadaniu gotówki i tym podobne
dokumenty. Tego samego dnia przyjechała ze szkoły siedemnastoletnia siostra Janiny,
młodsza córka pana Wiklińskiego, Anna. Nie wiadomo, jak się to stało, ale w ciągu kilku dni
afekt pana Rafała uległ całkowitej zmianie. Przez miesiąc odwiedził dom rodziców
narzeczonej dwa razy, omawiano szczegóły uroczystości ślubnych, zamówiono suknię, fo-
tografa i podjęto wiele innych koniecznych przygotowań. Tymczasem podczas trzeciej
wizyty pana
Rafała, na miesiąc przed wyznaczonym przez ojca okresem półtora roku, pan
Sidorowicz oświadczył w rozmowie z panem Wiklińskim, że podtrzymuje chęć ożenienia się
z jego córką, ale młodszą. Groziło to wybuchem wielkiego skandalu, choć oczywiście
dołożono starań, aby o wszystkim dowiedziało się jak najmniej osób. Jakże tu jednak ukryć
takie wydarzenie, gdy goście byli już zawiadomieni, zaproszenia rozesłane. Panna Janina
wpadła w czarną rozpacz. Oto jej świat, co tak ładnie się układał, nagle legł w gruzach i to z
winy rodzonej siostry.
W tej części opowieści starsza pani sprzeciwiła się ocenie gościa i zauważyła, że to
mężczyzni odpowiadają za podobne kłopoty. Ale panna Janina upierała się, że wina leżała po
stronie siostry.
- Bóg mi wybaczy, że zmuszona jestem powiedzieć tak straszne rzeczy o własnej
siostrze, ale obiecałam niczego nie ukrywać. Otóż Anna... otóż ona uwodziła pana Rafała. Z
pełnym rozmysłem uwodziła. Na pensji odebrała widać nie tak dobre wychowanie, jakiego
wszyscy się spodziewaliśmy. Zaczęła być zalotna wobec mojego narzeczonego. A ja niczego
nie zauważyłam, a gdy się spostrzegłam, było za pózno. Postanowiłam odbyć poważną
rozmowę z narzeczonym. Powiedział, że nie może się oprzeć urokowi mojej siostry. Tak
powiedział. Poczułam się okropnie. Czy pani jest w stanie wyobrazić sobie, jak poczułam się
ja, starsza, mniej ładna siostra?
Pani Kalinowska umiała to sobie wyobrazić. Wiedziała przecież, że w rozmowach
przedmałżeńskich nierzadkie są wypadki, gdy kawalerowie zmieniają zdanie, odchodzą,
wracają, łudzą fałszywymi obietnicami. W miarę słuchania spowiedzi panny, serce pani
Katarzyny miękło, a dla swojego gościa, nieładnej starszej córki pana Wiklińskiego,
odczuwała coraz więcej współczucia.
- Biedne dziecko - mruknęła, co panna Janina przyjęła z wdzięcznością.
Sprawa naprawdę wyglądała nieszczególnie. Ojciec oczywiście oburzył się na
zachowanie pana Rafała, ale okazało się, że niewiele może zdziałać. Pan Sidorowicz zagroził
publicznym zerwaniem zaręczyn, jeśli przyszły teść nie zechce zrozumieć jego sytuacji i nie
da zgody na małżeństwo z młodszą siostrą. Już zresztą zaręczył się z Anną w tajemnicy.
Oburzony ojciec próbował rozmawiać z narzeczonym, ale nic nie wskórał. Pan Rafał oświad-
czył, że obietnicy ożenku zamierza dotrzymać, ale że ostatecznie wybrał inną córkę
Wiklińskich. Podkreślił, że jego postanowienie jest ostateczne i natychmiast wyjedzie, jeśli
przez trzy dni nie otrzyma odpowiedzi.
- To były trzy najgorsze dni mojego życia - opowiadała rozdzierającym szeptem
panna Janina.
- Modliłam się, płakałam, błagałam siostrę, aby ustąpiła. Była ode mnie młodsza,
ładniejsza, miała przed sobą przyszłość, gdy ja dobiegałam już trzydziestki i moje szanse na
znalezienie męża prawie się skończyły. Ale nic nie dały prośby i zaklęcia. Anna nie chciała
słuchać ani pouczeń ojca, ani mojego błagania. Gdy ojciec zagroził, że nie dostanie posagu,
któregoś dnia opuściła dom potajemnie. Cały wstyd spadł więc na mnie w dwójnasób. Za-
równo z powodu mojego ślubu, który nie doszedł do skutku, jak też i z powodu tego, że moja
siostra uciekła z moim narzeczonym...
Pani Katarzyna jawnie już litowała się nad panną Janiną.
- Biedne dziecko - powtórzyła. - Zaczynam rozumieć, jak okropne rzeczy musiałaś
przeżyć...
Panna Wiklińską podziękowała smutnym uśmiechem.
- Moja siostra wyszła za mąż za pana Sidorowicza i zamieszkała w Rafałówce -
ciągnęła. - Po kilku latach napisała do ojca z prośbą o wybaczenie. Ojciec był chory, na łożu
śmierci, i przebaczył jej. Ale do mnie, swojej siostry, nie odezwała się słowem. Wyglądało to
tak, jakby przeprosin oczekiwała ode mnie. Nie napisała listu, nie odwiedziła. Czy w tej
sytuacji można się dziwić, że nigdy nie odwiedziłam Rafałówki, a przez to i szanowna pani
nie mogła mnie nie tylko zobaczyć, ale nawet usłyszeć o moim istnieniu?
Pani Katarzyna pokiwała głową.
- Nie wiedziałam o tym wszystkim - przyznała się nieco łagodniejszym tonem. - Anna
zawsze robiła na mnie jak najlepsze wrażenie. Nie przyszło mi do głowy, że jej szczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]