[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez dwa tygodnie pracowali razem. Zgodnie z życzeniem Daisy były to wyłącz-
nie oficjalne kontakty, jednak za każdym razem Felix z trudem się powstrzymywał, by
jej nie objąć. Chciał powiedzieć Daisy, że teraz już wszystko dobrze się ułoży. Będzie ją
wspierał i nigdy nie zawiedzie, bo kocha ją mocniej niż kogokolwiek dotąd. Miał nadzie-
ję, że los da mu jeszcze jedną szansę.
Wyłącznie biznes, pomyślała Daisy. Masz, czego chciałaś. Prawdę mówiąc, wcale
tego nie chciała. Spotkania z Feliksem stawały się coraz cięższym przeżyciem. Był nie-
zwykle uprzejmy i rozmawiał wyłącznie o interesach. Zgodnie z jej życzeniem konse-
kwentnie przestrzegał tej zasady. A ona miała już tego serdecznie dość. Marzyła o po-
wrocie do bliskich, serdecznych kontaktów i spotkań, przekomarzania się i zmysłowych
pocałunków.
Najbardziej brakowało jej chwil, gdy bezpiecznie zasypiała w jego ramionach. Te-
raz budziła się nad ranem, martwiąc się o przyszłość. Felix jej nie kochał. Po tym, co
wycierpiał od dawnej narzeczonej, być może już nigdy nie zdobędzie się na miłość, nie
było więc sensu marzyć o czymś, czego nie można mieć.
Gdy Felix i Daisy podpisali umowę, uścisnęli sobie ręce. Był to pierwszy dotyk od
kilku tygodni i Felix poczuł dreszcz. Miał ochotę na więcej. Spojrzał na Daisy. Patrzyła
na jego usta. Zaczerwieniła się, widząc jego spojrzenie. Zdał sobie sprawę, że myślą o
tym samym. Umowa powinna zostać przypieczętowana pocałunkiem. Doszedł do wnio-
sku, że najwyższy czas zaryzykować.
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Póznym wieczorem Daisy przygotowała sobie kubek herbaty i usiadła na krześle w
kuchni, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się odwiedzin o tej porze. W
grę wchodziły tylko Annie i Alexis. Pewnie któraś z nich przyniosła czekoladki, by roz-
siąść się na kuchennym krześle i namawiać Daisy, by przestała się przemęczać i w ogóle
odmieniła swoje życie.
Przybrała uprzejmy uśmiech i ruszyła do drzwi.
- Felix? - niemal zawołała od progu.
Była kompletnie zaskoczona, przecież miały ich łączyć tylko kontakty biznesowe.
- Cześć, Daisy. Mogę wejść?
- Hm... - Nie, jeśli nadal zamierzasz trzymać się na dystans, pomyślała.
- Muszę koniecznie z tobą o tym porozmawiać o czymś bardzo ważnym. - Widział
jej wahanie, lecz jednak nie ostateczną odmowę.
Ona zaś zauważyła jego podkrążone oczy. Widocznie też ostatnio zle sypiał.
- Proszę - powiedziała w końcu.
- Tylko przyniosę coś z samochodu. - Zniknął, by błyskawicznie wrócić z wielkim
kartonowym pudłem.
- Co to jest?
- Sadzonki.
- Jakie sadzonki? - spytała kompletnie zdezorientowana.
Przez chwilę wydawało się jej, że śni. Za chwilę obudzi się i nie będzie tu ani Fe-
liksa, ani pudła. Uszczypnęła się w rękę. Zabolało, czyli jednak nie śniła.
- Czas na lekcję ogrodnictwa.
- Też coś! Nie potrzebuję - zaprotestowała panna mechanik.
- Oboje potrzebujemy. - Sięgnął do pudła. - Imię Daisy oznacza stokrotkę. Istnieje
mnóstwo odmian tych kwiatków, a każda z nich to jakby cząstka ciebie. - Wyjął pierw-
szą doniczkę. - To angielska stokrotka Bellis perennis. Otwiera się rano, odwraca do
słońca i zamyka wieczorem. Zupełnie jak ty. - Z uśmiechem podał jej roślinę. - Gerbera
jest bardzo silną odmianą. Solidna i mocna jak ty w czasie pracy. - Podał jej doniczkę.
R
L
T
- Dziękuję... - bąknęła, nie rozumiejąc, do czego Felix zmierza. Starał się mówić od
niechcenia, ale widziała, że jest spięty. Czyżby...?
- Tę nazywają deszczową stokrotką. Dimorphotheca pluvialis. Lubi słońce i zamy-
ka się przed deszczem. Ty też jesteś smutna i nieszczęśliwa, gdy musisz opuścić wesołe
miasteczko.
- Felix, dlaczego mi pokazujesz te wszystkie kwiatki?
- Przypominają mi ciebie. Bywają silne lub delikatne, wrażliwe, dzikie i seksowne.
- Jakim cudem kwiatek może być seksowny?
- Spójrz. Argyrantheum, paryska stokrotka z liśćmi jak gwiazda. Szorstka z ze-
wnątrz, jedwabista i piękna w środku. Bywasz taka, gdy całe twoje ciało zostanie obsy-
pane pocałunkami.
Wspomniała wszystkie upojne chwile i zarumieniła się. Wreszcie zdała sobie
sprawę, że Felix próbował powiedzieć jej o swoich uczuciach.
- Oto Leucanthemum Vulgare, nazywana margerytką. Niektórzy wyrywają jej
kwiatki, starając się wywróżyć: kocha, nie kocha, kocha, nie kocha... Chcesz spróbować? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Przez dwa tygodnie pracowali razem. Zgodnie z życzeniem Daisy były to wyłącz-
nie oficjalne kontakty, jednak za każdym razem Felix z trudem się powstrzymywał, by
jej nie objąć. Chciał powiedzieć Daisy, że teraz już wszystko dobrze się ułoży. Będzie ją
wspierał i nigdy nie zawiedzie, bo kocha ją mocniej niż kogokolwiek dotąd. Miał nadzie-
ję, że los da mu jeszcze jedną szansę.
Wyłącznie biznes, pomyślała Daisy. Masz, czego chciałaś. Prawdę mówiąc, wcale
tego nie chciała. Spotkania z Feliksem stawały się coraz cięższym przeżyciem. Był nie-
zwykle uprzejmy i rozmawiał wyłącznie o interesach. Zgodnie z jej życzeniem konse-
kwentnie przestrzegał tej zasady. A ona miała już tego serdecznie dość. Marzyła o po-
wrocie do bliskich, serdecznych kontaktów i spotkań, przekomarzania się i zmysłowych
pocałunków.
Najbardziej brakowało jej chwil, gdy bezpiecznie zasypiała w jego ramionach. Te-
raz budziła się nad ranem, martwiąc się o przyszłość. Felix jej nie kochał. Po tym, co
wycierpiał od dawnej narzeczonej, być może już nigdy nie zdobędzie się na miłość, nie
było więc sensu marzyć o czymś, czego nie można mieć.
Gdy Felix i Daisy podpisali umowę, uścisnęli sobie ręce. Był to pierwszy dotyk od
kilku tygodni i Felix poczuł dreszcz. Miał ochotę na więcej. Spojrzał na Daisy. Patrzyła
na jego usta. Zaczerwieniła się, widząc jego spojrzenie. Zdał sobie sprawę, że myślą o
tym samym. Umowa powinna zostać przypieczętowana pocałunkiem. Doszedł do wnio-
sku, że najwyższy czas zaryzykować.
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Póznym wieczorem Daisy przygotowała sobie kubek herbaty i usiadła na krześle w
kuchni, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się odwiedzin o tej porze. W
grę wchodziły tylko Annie i Alexis. Pewnie któraś z nich przyniosła czekoladki, by roz-
siąść się na kuchennym krześle i namawiać Daisy, by przestała się przemęczać i w ogóle
odmieniła swoje życie.
Przybrała uprzejmy uśmiech i ruszyła do drzwi.
- Felix? - niemal zawołała od progu.
Była kompletnie zaskoczona, przecież miały ich łączyć tylko kontakty biznesowe.
- Cześć, Daisy. Mogę wejść?
- Hm... - Nie, jeśli nadal zamierzasz trzymać się na dystans, pomyślała.
- Muszę koniecznie z tobą o tym porozmawiać o czymś bardzo ważnym. - Widział
jej wahanie, lecz jednak nie ostateczną odmowę.
Ona zaś zauważyła jego podkrążone oczy. Widocznie też ostatnio zle sypiał.
- Proszę - powiedziała w końcu.
- Tylko przyniosę coś z samochodu. - Zniknął, by błyskawicznie wrócić z wielkim
kartonowym pudłem.
- Co to jest?
- Sadzonki.
- Jakie sadzonki? - spytała kompletnie zdezorientowana.
Przez chwilę wydawało się jej, że śni. Za chwilę obudzi się i nie będzie tu ani Fe-
liksa, ani pudła. Uszczypnęła się w rękę. Zabolało, czyli jednak nie śniła.
- Czas na lekcję ogrodnictwa.
- Też coś! Nie potrzebuję - zaprotestowała panna mechanik.
- Oboje potrzebujemy. - Sięgnął do pudła. - Imię Daisy oznacza stokrotkę. Istnieje
mnóstwo odmian tych kwiatków, a każda z nich to jakby cząstka ciebie. - Wyjął pierw-
szą doniczkę. - To angielska stokrotka Bellis perennis. Otwiera się rano, odwraca do
słońca i zamyka wieczorem. Zupełnie jak ty. - Z uśmiechem podał jej roślinę. - Gerbera
jest bardzo silną odmianą. Solidna i mocna jak ty w czasie pracy. - Podał jej doniczkę.
R
L
T
- Dziękuję... - bąknęła, nie rozumiejąc, do czego Felix zmierza. Starał się mówić od
niechcenia, ale widziała, że jest spięty. Czyżby...?
- Tę nazywają deszczową stokrotką. Dimorphotheca pluvialis. Lubi słońce i zamy-
ka się przed deszczem. Ty też jesteś smutna i nieszczęśliwa, gdy musisz opuścić wesołe
miasteczko.
- Felix, dlaczego mi pokazujesz te wszystkie kwiatki?
- Przypominają mi ciebie. Bywają silne lub delikatne, wrażliwe, dzikie i seksowne.
- Jakim cudem kwiatek może być seksowny?
- Spójrz. Argyrantheum, paryska stokrotka z liśćmi jak gwiazda. Szorstka z ze-
wnątrz, jedwabista i piękna w środku. Bywasz taka, gdy całe twoje ciało zostanie obsy-
pane pocałunkami.
Wspomniała wszystkie upojne chwile i zarumieniła się. Wreszcie zdała sobie
sprawę, że Felix próbował powiedzieć jej o swoich uczuciach.
- Oto Leucanthemum Vulgare, nazywana margerytką. Niektórzy wyrywają jej
kwiatki, starając się wywróżyć: kocha, nie kocha, kocha, nie kocha... Chcesz spróbować? [ Pobierz całość w formacie PDF ]