[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwielbiał Donnę. To od razu było widać.
Nagle spochmurniała, zmieniła temat.
- Ja za to kończę z randkami - oznajmiła stanowczo.
- Za wcześnie się poddawać, Hallie.
- Muszę odetchnąć, przemyśleć sobie to wszystko. No i zmienić nastawienie. Gdzieś
musiałam popełnić błąd.
- Proszę tylko, nie rezygnuj z Twojej Randki" -poradziła Donna. - A może Steve
umówiłby cię ze swoim przyjacielem? To nie taki głupi pomysł.
Hallie zastanawiała się przez moment, po czym pokręciła głową. Nie potrafiłaby
poprosić Steve'a o zaaranżowanie randki. Co innego, gdyby on sam zaproponował, że pozna
ją z Toddem. Nie zrobił tego jednak, a ona nie zamierzała prosić.
Poza tym, po ostatnich fatalnych doświadczeniach, Hallie wolała, by przyjaciele
powstrzymali się od wysyłania ją na randki w ciemno. Nie wiadomo przecież, kto w ich
mniemaniu stanowi odpowiedni materiał" i kto byłby dla niej idealnym kandydatem do
wspólnego spędzenia wieczoru, potem następnych, a potem do ołtarza. Miłość, małżeństwo -
to delikatne sprawy. O pomyłkę naprawdę tu nietrudno. Na przykład Rita - przerażona
zachowaniem Marva, nie wiedziała jak przepraszać Hallie, i przyznała, że popełniła błąd,
próbując swatać ich ze sobą.
- Uważam, że ty i Steve bylibyście świetną parą.
- Donna wyrwała ją z rozmyślań. - Lubisz go, ciągle opowiadasz o jego dzieciach...
- Daj spokój. - Hallie machnęła ręką. - To tak jakbym zaczęła chodzić z własnym
bratem. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go pocałować. Wykluczone.
- Jesteś pewna?
- Najzupełniej. - Widziała przecież, jak bardzo Steve tęskni za Mary Lynn. Nigdy nie
spotkała rozwodnika, który tak kochałby swoją byłą. - Opowiadałam ci chyba, że świata nie
widzi poza żoną.
Donna pokiwała w zamyśleniu głową.
- W każdym razie mógłby służyć ci wsparciem i radą, nauczyć cię, jak postępować z
mężczyznami, i tak dalej...
To akurat rzeczywiście dobry pomysł, przyznała Hallie w duchu. Widocznie dzięki
takim przebłyskom intuicji Donna odnosiła sukcesy w interesach. Dlaczego jej samej nie
przyszło to do głowy?
Uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- No widzisz - ucieszyła się Donna. - Porozmawiaj z nim jutro i przestań obwiniać
samą siebie.
Poufne informacje o strategicznym znaczeniu - tak Hallie mogłaby nazwać to, czego
zgodnie z radą Donny chciała się dowiedzieć od Steve'a Marrisa. Postanowiła nie zwlekać i
zdobyć je natychmiast. Kiedy w poniedziałkowy wieczór zadzwoniła do jego drzwi, przywitał
ją z lekko zdziwioną miną.
- Wejdz - powiedział, zapraszając ją gestem do bawialni.
Nigdy wcześniej tu nie była. Jeden rzut oka powiedział jej, iż nie włożył zbyt wiele
wysiłku w urządzenie domu. Zciany były niemal gołe, na półce nad kominkiem stały trofea
sportowe, a na telewizorze duże zdjęcie żony i dzieci. Zauważyła je od razu. Rzucało się
natychmiast w oczy w pustym, spartańsko umeblowanym pokoju. Kanapa, fotel, stolik,
lampa. Steve najwyrazniej traktował swój dom jak tymczasowe mieszkanie.
- Potrzebuję twojej pomocy - oznajmiła bez zbędnych wstępów.
- Kolejna pożyczka? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Nie. - Nie widziała nic zabawnego w tym pytaniu. - Jak wiesz, szukam męża. Chcę
mieć rodzinę i żyć szczęśliwie.
- To żadna tajemnica.
- Zgadza się. Po ostatnich katastrofach muszę się jednak poważnie zastanowić nad...
swoją postawą.
- To znaczy? - zapytał podejrzliwie, jakby za chwilę miała powiedzieć coś, czego
wolałby nie słyszeć.
- Popełniłam zasadniczy błąd. Szukałam człowieka inteligentnego, miłego,
niezależnego finansowo, o dobrym charakterze...
- To błąd? - przerwał jej.
- Nie, ale zamiast zastanawiać się nad cechami przyszłego męża, powinnam była
zastanowić się, co sama mogę wnieść do tego związku.
- Mianowicie?
- Właściwie chodziłoby o to samo. Rzecz w tym, co powinnam zrobić, żeby pokazać
się w jak najlepszym świetle.
- Myślisz, że nie wystarczy po prostu być sobą?
- Może. Czuję jednak, że potrzebuję... nie wiem, jakiegoś wabika.
- Wabika?
- No wiesz, czegoś, czym zwrócę na siebie uwagę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
uwielbiał Donnę. To od razu było widać.
Nagle spochmurniała, zmieniła temat.
- Ja za to kończę z randkami - oznajmiła stanowczo.
- Za wcześnie się poddawać, Hallie.
- Muszę odetchnąć, przemyśleć sobie to wszystko. No i zmienić nastawienie. Gdzieś
musiałam popełnić błąd.
- Proszę tylko, nie rezygnuj z Twojej Randki" -poradziła Donna. - A może Steve
umówiłby cię ze swoim przyjacielem? To nie taki głupi pomysł.
Hallie zastanawiała się przez moment, po czym pokręciła głową. Nie potrafiłaby
poprosić Steve'a o zaaranżowanie randki. Co innego, gdyby on sam zaproponował, że pozna
ją z Toddem. Nie zrobił tego jednak, a ona nie zamierzała prosić.
Poza tym, po ostatnich fatalnych doświadczeniach, Hallie wolała, by przyjaciele
powstrzymali się od wysyłania ją na randki w ciemno. Nie wiadomo przecież, kto w ich
mniemaniu stanowi odpowiedni materiał" i kto byłby dla niej idealnym kandydatem do
wspólnego spędzenia wieczoru, potem następnych, a potem do ołtarza. Miłość, małżeństwo -
to delikatne sprawy. O pomyłkę naprawdę tu nietrudno. Na przykład Rita - przerażona
zachowaniem Marva, nie wiedziała jak przepraszać Hallie, i przyznała, że popełniła błąd,
próbując swatać ich ze sobą.
- Uważam, że ty i Steve bylibyście świetną parą.
- Donna wyrwała ją z rozmyślań. - Lubisz go, ciągle opowiadasz o jego dzieciach...
- Daj spokój. - Hallie machnęła ręką. - To tak jakbym zaczęła chodzić z własnym
bratem. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go pocałować. Wykluczone.
- Jesteś pewna?
- Najzupełniej. - Widziała przecież, jak bardzo Steve tęskni za Mary Lynn. Nigdy nie
spotkała rozwodnika, który tak kochałby swoją byłą. - Opowiadałam ci chyba, że świata nie
widzi poza żoną.
Donna pokiwała w zamyśleniu głową.
- W każdym razie mógłby służyć ci wsparciem i radą, nauczyć cię, jak postępować z
mężczyznami, i tak dalej...
To akurat rzeczywiście dobry pomysł, przyznała Hallie w duchu. Widocznie dzięki
takim przebłyskom intuicji Donna odnosiła sukcesy w interesach. Dlaczego jej samej nie
przyszło to do głowy?
Uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- No widzisz - ucieszyła się Donna. - Porozmawiaj z nim jutro i przestań obwiniać
samą siebie.
Poufne informacje o strategicznym znaczeniu - tak Hallie mogłaby nazwać to, czego
zgodnie z radą Donny chciała się dowiedzieć od Steve'a Marrisa. Postanowiła nie zwlekać i
zdobyć je natychmiast. Kiedy w poniedziałkowy wieczór zadzwoniła do jego drzwi, przywitał
ją z lekko zdziwioną miną.
- Wejdz - powiedział, zapraszając ją gestem do bawialni.
Nigdy wcześniej tu nie była. Jeden rzut oka powiedział jej, iż nie włożył zbyt wiele
wysiłku w urządzenie domu. Zciany były niemal gołe, na półce nad kominkiem stały trofea
sportowe, a na telewizorze duże zdjęcie żony i dzieci. Zauważyła je od razu. Rzucało się
natychmiast w oczy w pustym, spartańsko umeblowanym pokoju. Kanapa, fotel, stolik,
lampa. Steve najwyrazniej traktował swój dom jak tymczasowe mieszkanie.
- Potrzebuję twojej pomocy - oznajmiła bez zbędnych wstępów.
- Kolejna pożyczka? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Nie. - Nie widziała nic zabawnego w tym pytaniu. - Jak wiesz, szukam męża. Chcę
mieć rodzinę i żyć szczęśliwie.
- To żadna tajemnica.
- Zgadza się. Po ostatnich katastrofach muszę się jednak poważnie zastanowić nad...
swoją postawą.
- To znaczy? - zapytał podejrzliwie, jakby za chwilę miała powiedzieć coś, czego
wolałby nie słyszeć.
- Popełniłam zasadniczy błąd. Szukałam człowieka inteligentnego, miłego,
niezależnego finansowo, o dobrym charakterze...
- To błąd? - przerwał jej.
- Nie, ale zamiast zastanawiać się nad cechami przyszłego męża, powinnam była
zastanowić się, co sama mogę wnieść do tego związku.
- Mianowicie?
- Właściwie chodziłoby o to samo. Rzecz w tym, co powinnam zrobić, żeby pokazać
się w jak najlepszym świetle.
- Myślisz, że nie wystarczy po prostu być sobą?
- Może. Czuję jednak, że potrzebuję... nie wiem, jakiegoś wabika.
- Wabika?
- No wiesz, czegoś, czym zwrócę na siebie uwagę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]