[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Yogiego do domu i wzięła go na ręce.
- Pora spać - oznajmiła i sama była zaskoczona, jakie zniecierpliwienie
zabrzmiało przy tym w jej głosie. - Och, przepraszam, Yogi... ale dzisiaj był
naprawdę długi dzień, i twoja Joanna musi się zastanowić. I to mocno.
Yogi ułożył się wygodnie na swoim kocyku i spojrzał na nią
wyczekująco. Był cierpliwym słuchaczem, i czasami nie mogła oprzeć się
wrażeniu, że kot rozumie każde słowo. Odkąd mieszkała sama na skraju
pustyni, omawianie problemów z Yogim" stało się jej zwyczajem.
Naturalnie nie otrzymywała odpowiedzi. Od czasu do czasu wydawał się ze
zrozumieniem kiwać głową, niekiedy przymrużał oko, jakby chciał w ten
sposób powiedzieć: Czy aby sama siebie nie oszukujesz? Ale przeważnie
nie spuszczał tylko z oczu jej twarzy.
RS
48
- I co będzie dalej, Yogi? - spytała z westchnieniem. - Myślę, że wiem,
czego chcę. Chcę żyć w jakimś cichym, bezpiecznym zakątku, w
naturalnym otoczeniu, i spokojnie pracować. Ale gdzie w moim małym
świecie jest miejsce dla takiego Jaya Cliftona? - Yogi przytulił łebek do jej
ręki i zamruczał. - Czy to wszystko nie jest trochę zagmatwane? On w moim
świecie czuje się równie zle jak ja w jego... ale które z nas dwojga będzie
musiało się zmienić? Czy nie byłoby lepiej zapomnieć o całej sprawie?
Do tej pory niewiele widziała ze świata Jaya - ale to, co widziała,
wystarczyło jej. Nigdy nie będzie się dobrze czuła wśród tych ludzi, dla
których nie liczyło się nic oprócz władzy i pieniędzy. Nigdy też nie
zrozumie, jak można się poróżnić z własnym bratem tylko dlatego, że
tamten ma inne poglądy na temat prowadzenia firmy.
Co zgubiła w tym świecie? Znała odpowiedz: nic! Dzieliła ją od Jaya
głęboka przepaść, a nie miała ochoty jej pokonywać. Z kolei oczekiwać od
Jaya Cliftona, że wyrzeknie się swego świata i wejdzie do świata Joanny,
było tylko pobożnym życzeniem.
- Nie ma innego wyjścia: muszę zapomnieć o Jayu Cliftonie i wycofać
się z jego świata - powiedziała do siebie.
A co się dzieje z Jayem? zadała sobie pytanie. Czy już dawno nie
zatrzasnął za sobą drzwi? Wściekły poczłapał do swego wozu i naprawdę
nie sprawiał wrażenia kogoś, kto zamierza kiedykolwiek wrócić.
Ale teraz nie odgrywało już to żadnej roli. Joanna podjęła decyzję. W jej
własnym interesie, aby mogła odzyskać wreszcie spokój, wszystko między
nią a Jayem Cliftonem musiało się skończyć, zanim w ogóle naprawdę się
zaczęło. Na myśl o tym serce Joanny ścisnęło się jednak z bólu. Nie
chodziło już bowiem o to, żeby zabronić miłości wstępu do jej serca - ona
już tam była! Trudno będzie wyrwać to uczucie z korzeniami.
RS
49
ROZDZIAA 7
Zdaniem Harry'ego Willistona monologi miały jedną zaletę: mogły
pomóc .człowiekowi pogodzić się z samym sobą. Joanna podzielała jego
zdanie, gdy zakończyła długą rozmowę z samą sobą.
Podjęła decyzję, która brzmiała: pracować, pracować i jeszcze raz
pracować - i próbować przy tym zapomnieć o Jayu Cliftonie.
Raz jeszcze pogłaskała Yogiego czule, zanim wyszła z sypialni, by
usiąść jeszcze na godzinkę przy kole garncarskim.
- Jak widzisz, mały leniwcu, daję ci dobry przykład. Może i ty byś się
pofatygował i spełnił swój obowiązek! Uważam bowiem, że jedną mysz na
rok jak na świadomego swych obowiązków kota to trochę za mało.
Yogi spojrzał na nią wystraszonym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć,
że jedna mysz na rok to bardzo dużo. Joanna roześmiała się. Jakże miło było
mięć takiego przyjaciela jak Yogi, nawet gdy nie potrafił mówić. Potrafił ją
natomiast rozśmieszyć, co było w jej sytuacji niezmiernie ważne. Dobrze
wiedziała, jak trudno jej będzie zapomnieć o Jayu. Yogi pomoże jej, żeby
nie pogrążyła się w smutku i melancholii.
Następnego ranka wstała wcześniej niż zwykle i wyszła przed dom.
Bardzo się ucieszyła dostrzegłszy w niewielkiej odległości mieszkańca
pustyni, którego do tej pory tylko raz widziała. Mały lisek pustynny
odwrócił głowę i przyglądał się jej nieufnie.
Joanna ostrożnie schyliła się ku Yogiemu i wzięła go na ręce. Wiedziała,
że wybrał już poranny kaktus i potężnym skokiem zamierza się na niego
rzucić. Nie chciała zaś, żeby wystraszył płochliwego liska, który siedział
niemal nieruchomo. Poruszały się jedynie jego duże uszy, które podniósł do
góry nasłuchując.
Nagle drobne ciało frunęło w powietrze i rzuciło się na jakiegoś
drapieżnika, który ukrył się w kępie suchej trawy. Dał się słyszeć krótki
pisk, a w następnej chwili zrobiło się na powrót zupełnie cicho. Mały lis
zniknął jak błyskawica w zaroślach bawełny.
Joanna puściła Yogiego na ziemię, żeby mógł rozpocząć poranną
gimnastykę. Jak pięknie zaczął się ten ranek! pomyślała, miała uczucie, że
czeka ją dobry, pomyślny dzień.
Przy śniadaniu zaplanowała porządek dnia, a o dziewiątej siedziała już
przy kole garncarskim z głową pełną nowych pomysłów.
Manuel z rodziną wybrał się na drugą stronę granicy do Meksyku w
odwiedziny do krewnych. Joanna miała przed sobą dwa dni, kiedy zostanie
sama i będzie mogła mnóstwo zrobić.
RS
50
Modelowała właśnie duże, pękate naczynie, ale myślami wybiegła już
daleko w przyszłość: do następnej rzezby, jaką planowała. Jeden model nie
sprawi jej żadnych trudności - był nim kaktus, ze swej natury skazany na
bezruch. Nad drugim będzie się musiała znacznie więcej pomęczyć: był nim
Yogi, którego chciała uwiecznić, jak pręży się do skoku. Nowa rzezba miała
być zatytułowana
Yogi i kaktus". Joanna posiadała bryłę gliny w kolorze ochry, z której [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Yogiego do domu i wzięła go na ręce.
- Pora spać - oznajmiła i sama była zaskoczona, jakie zniecierpliwienie
zabrzmiało przy tym w jej głosie. - Och, przepraszam, Yogi... ale dzisiaj był
naprawdę długi dzień, i twoja Joanna musi się zastanowić. I to mocno.
Yogi ułożył się wygodnie na swoim kocyku i spojrzał na nią
wyczekująco. Był cierpliwym słuchaczem, i czasami nie mogła oprzeć się
wrażeniu, że kot rozumie każde słowo. Odkąd mieszkała sama na skraju
pustyni, omawianie problemów z Yogim" stało się jej zwyczajem.
Naturalnie nie otrzymywała odpowiedzi. Od czasu do czasu wydawał się ze
zrozumieniem kiwać głową, niekiedy przymrużał oko, jakby chciał w ten
sposób powiedzieć: Czy aby sama siebie nie oszukujesz? Ale przeważnie
nie spuszczał tylko z oczu jej twarzy.
RS
48
- I co będzie dalej, Yogi? - spytała z westchnieniem. - Myślę, że wiem,
czego chcę. Chcę żyć w jakimś cichym, bezpiecznym zakątku, w
naturalnym otoczeniu, i spokojnie pracować. Ale gdzie w moim małym
świecie jest miejsce dla takiego Jaya Cliftona? - Yogi przytulił łebek do jej
ręki i zamruczał. - Czy to wszystko nie jest trochę zagmatwane? On w moim
świecie czuje się równie zle jak ja w jego... ale które z nas dwojga będzie
musiało się zmienić? Czy nie byłoby lepiej zapomnieć o całej sprawie?
Do tej pory niewiele widziała ze świata Jaya - ale to, co widziała,
wystarczyło jej. Nigdy nie będzie się dobrze czuła wśród tych ludzi, dla
których nie liczyło się nic oprócz władzy i pieniędzy. Nigdy też nie
zrozumie, jak można się poróżnić z własnym bratem tylko dlatego, że
tamten ma inne poglądy na temat prowadzenia firmy.
Co zgubiła w tym świecie? Znała odpowiedz: nic! Dzieliła ją od Jaya
głęboka przepaść, a nie miała ochoty jej pokonywać. Z kolei oczekiwać od
Jaya Cliftona, że wyrzeknie się swego świata i wejdzie do świata Joanny,
było tylko pobożnym życzeniem.
- Nie ma innego wyjścia: muszę zapomnieć o Jayu Cliftonie i wycofać
się z jego świata - powiedziała do siebie.
A co się dzieje z Jayem? zadała sobie pytanie. Czy już dawno nie
zatrzasnął za sobą drzwi? Wściekły poczłapał do swego wozu i naprawdę
nie sprawiał wrażenia kogoś, kto zamierza kiedykolwiek wrócić.
Ale teraz nie odgrywało już to żadnej roli. Joanna podjęła decyzję. W jej
własnym interesie, aby mogła odzyskać wreszcie spokój, wszystko między
nią a Jayem Cliftonem musiało się skończyć, zanim w ogóle naprawdę się
zaczęło. Na myśl o tym serce Joanny ścisnęło się jednak z bólu. Nie
chodziło już bowiem o to, żeby zabronić miłości wstępu do jej serca - ona
już tam była! Trudno będzie wyrwać to uczucie z korzeniami.
RS
49
ROZDZIAA 7
Zdaniem Harry'ego Willistona monologi miały jedną zaletę: mogły
pomóc .człowiekowi pogodzić się z samym sobą. Joanna podzielała jego
zdanie, gdy zakończyła długą rozmowę z samą sobą.
Podjęła decyzję, która brzmiała: pracować, pracować i jeszcze raz
pracować - i próbować przy tym zapomnieć o Jayu Cliftonie.
Raz jeszcze pogłaskała Yogiego czule, zanim wyszła z sypialni, by
usiąść jeszcze na godzinkę przy kole garncarskim.
- Jak widzisz, mały leniwcu, daję ci dobry przykład. Może i ty byś się
pofatygował i spełnił swój obowiązek! Uważam bowiem, że jedną mysz na
rok jak na świadomego swych obowiązków kota to trochę za mało.
Yogi spojrzał na nią wystraszonym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć,
że jedna mysz na rok to bardzo dużo. Joanna roześmiała się. Jakże miło było
mięć takiego przyjaciela jak Yogi, nawet gdy nie potrafił mówić. Potrafił ją
natomiast rozśmieszyć, co było w jej sytuacji niezmiernie ważne. Dobrze
wiedziała, jak trudno jej będzie zapomnieć o Jayu. Yogi pomoże jej, żeby
nie pogrążyła się w smutku i melancholii.
Następnego ranka wstała wcześniej niż zwykle i wyszła przed dom.
Bardzo się ucieszyła dostrzegłszy w niewielkiej odległości mieszkańca
pustyni, którego do tej pory tylko raz widziała. Mały lisek pustynny
odwrócił głowę i przyglądał się jej nieufnie.
Joanna ostrożnie schyliła się ku Yogiemu i wzięła go na ręce. Wiedziała,
że wybrał już poranny kaktus i potężnym skokiem zamierza się na niego
rzucić. Nie chciała zaś, żeby wystraszył płochliwego liska, który siedział
niemal nieruchomo. Poruszały się jedynie jego duże uszy, które podniósł do
góry nasłuchując.
Nagle drobne ciało frunęło w powietrze i rzuciło się na jakiegoś
drapieżnika, który ukrył się w kępie suchej trawy. Dał się słyszeć krótki
pisk, a w następnej chwili zrobiło się na powrót zupełnie cicho. Mały lis
zniknął jak błyskawica w zaroślach bawełny.
Joanna puściła Yogiego na ziemię, żeby mógł rozpocząć poranną
gimnastykę. Jak pięknie zaczął się ten ranek! pomyślała, miała uczucie, że
czeka ją dobry, pomyślny dzień.
Przy śniadaniu zaplanowała porządek dnia, a o dziewiątej siedziała już
przy kole garncarskim z głową pełną nowych pomysłów.
Manuel z rodziną wybrał się na drugą stronę granicy do Meksyku w
odwiedziny do krewnych. Joanna miała przed sobą dwa dni, kiedy zostanie
sama i będzie mogła mnóstwo zrobić.
RS
50
Modelowała właśnie duże, pękate naczynie, ale myślami wybiegła już
daleko w przyszłość: do następnej rzezby, jaką planowała. Jeden model nie
sprawi jej żadnych trudności - był nim kaktus, ze swej natury skazany na
bezruch. Nad drugim będzie się musiała znacznie więcej pomęczyć: był nim
Yogi, którego chciała uwiecznić, jak pręży się do skoku. Nowa rzezba miała
być zatytułowana
Yogi i kaktus". Joanna posiadała bryłę gliny w kolorze ochry, z której [ Pobierz całość w formacie PDF ]