[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miechnęła. Jeśli zechce pani wstąpić na moment do
mojego biura, chętnie zwrócę pani pieniądze.
Pani Norman spojrzała na nią podejrzliwie.
Dlaczego?
Bo pani się tu nie podoba. Nie ma powodu, żeby
pani płaciła za coś, co panią unieszczęśliwia. Kuchnia
jest fatalna, nie ma nic...
Pani Norman otuliła się jeszcze szczelniej futrem,
choć na dworze było ciepło, i zaczęła się pocić.
Obejdzie się powiedziała. Pieniądze to
najmniejszy z moich problemów. Odwróciła wzrok,
po czym nagle wybuchnęła: Jestem uczulona na
konie, a kurz i piasek powodują, że się duszę. Wszyscy
przyjaciele mojego męża jeżdżą na ranczo, to i mnie tu
wysłał, bo nie chciał, żebym jechała z nim do Europy.
Uniosła dumnie brodę, która już wyraznie się trzęsła.
Chodzi o to... że ten pokój... jest taki pusty zakoń-
czyła rwącym się głosem. Jestem taka samotna...
I raptem zalała się łzami, a Nell zrobiła to, co
podpowiadał jej instynkt. Wzięła szlochającą kobietę
w ramiona i przytuliła ją, kołyszącją i szepcząc słowa
pocieszenia.
Nie mam nic do tutejszego jedzenia dodała po
chwili pani Norman. Tusz do rzęs spływał z jej
Diana Palmer 199
czarnych, pełnych rozpaczy oczu. Doskonale tu
karmicie. I ludzie są mili, tylko że wszyscy przyjechali
parami. A mój mąż ożenił się ze mną wyłącznie dla
interesu. Nigdy nie zrobił najmniejszego wysiłku,
żeby nasze małżeństwo było czymś więcej.
Proszę wziąć pod uwagę, że mężczyzni nie
potrafią czytać w naszych myślach pocieszała ją
Nell, i mówiąc to, uśmiechnęła się do siebie. Co za
ironia, że mówi coś podobnego o mężczyznach do tej
znacznie od niej starszej, zamożnej kobiety, podczas
gdy jej własne życie osobiste znajduje się w komplet-
nym chaosie. Może pani mąż pomyślał, że nie chce
pani z nim jechać.
Pani Norman bezwiednie odsunęła się od Nell
i osuszyła oczy lśniącą od białości batystową chus-
teczką.
Przepraszam, nigdy się tak nie rozklejam. Na
jej twarz wypłynął nieśmiały uśmiech. Prawdę
mówiąc, pytał mnie, czy z nim pojadę, a ja go
wyśmiałam. On nie jest przystojny, ale ja... ja go
kocham. Zerknęła na Nell. Czy mogłabym za-
dzwonić do Europy na mój koszt?
Oczywiście, że tak. Nell posłała jej uśmiech.
Może pani mąż zdecyduje się szybciej wrócić.
Pani Norman w kilka sekund ubyło dziesięć lat.
No to zrobię to od razu. Zrzuciła z siebie
futrzany płaszcz. To moje koło ratunkowe dodała,
zarzucając futro na ramię. Nienawidzę go, kicham od
niego, a poza tym nadaje się chyba tylko na mrozną
200 PUSTYNNA GORCZKA
Alaskę. No to lepiej zadzwonię. Weszła do swojego
apartamentu i przed zamknięciem drzwi odwróciła
się jeszcze raz do Nell. Dziękuję pani powie-
działa.
Nell długo nie mogła przestać myśleć o tym
spotkaniu. Właśnie dostała cenną lekcję na temat
natury ludzkiej i być może pomogła uratować małżeń-
stwo.
To nie był najlepszy moment na spotkanie z Tyle-
rem, który akurat wyłonił się zza budynku z pokojami
dla gości, i szedł zapatrzony przed siebie.
Zatrzymał się i spojrzał na Nell.
Zgubiłaś drogę? spytał.
Ostatnio nie. Wsadziła ręce do tylnych kieszeni
spodni i studiowała go w milczeniu. Wyglądasz
kiepsko.
Naprawdę? Dlaczego uciekłaś ze stajni?
Nell uniosła brwi.
Troje to już tłum, nieprawdaż?
Czyżbyś myślała, że nie mogłem się doczekać
twojego zniknięcia, żebym mógł posiąść Margie w je-
dnej z przegród dla koni? spytał nieprzyjaznym
tonem.
Zabrzmiało to dość idiotycznie.
oż, chyba nie. Ale ona na ciebie czekała.
Bo miała dobre wiadomości. Ty, oczywiście, nie
jesteś zainteresowana. Zapalił papierosa i posłał jej
kpiący uśmiech. Uważamy z Margie, że nie za-
służyłaś, żeby to usłyszeć. Wyciągasz pochopne wnio-
Diana Palmer 201
ski bez żadnych dowodów i nie chcesz słuchać
wyjaśnień. W dalszym ciągu boisz się zaangażować.
Bo przeszłość nie była dla mnie najłaskawsza
broniła się niemrawo.
Już to znam na pamięć powiedział. Resztę
wydobyłem od Margie, i współczuję ci. Ale myślałem,
że ty i ja dążymy do czegoś ważniejszego niż kilka
skradzionych pocałunków, nie mogę jednak w żaden
sposób zbliżyć się do ciebie.
Zaczerwieniła się, przypominając sobie nocną wy-
prawę.
Nie powiedziałabym tego szepnęła rozpaczliwie.
Nie mówię o fizycznej bliskości odparł. Nie
mogę się do ciebie zbliżyć psychicznie. Odsuwasz się
ode mnie, uciekasz.
Bo mam powód odparowała.
Ja ci niczego nie zrobiłem stwierdził najspokoj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
miechnęła. Jeśli zechce pani wstąpić na moment do
mojego biura, chętnie zwrócę pani pieniądze.
Pani Norman spojrzała na nią podejrzliwie.
Dlaczego?
Bo pani się tu nie podoba. Nie ma powodu, żeby
pani płaciła za coś, co panią unieszczęśliwia. Kuchnia
jest fatalna, nie ma nic...
Pani Norman otuliła się jeszcze szczelniej futrem,
choć na dworze było ciepło, i zaczęła się pocić.
Obejdzie się powiedziała. Pieniądze to
najmniejszy z moich problemów. Odwróciła wzrok,
po czym nagle wybuchnęła: Jestem uczulona na
konie, a kurz i piasek powodują, że się duszę. Wszyscy
przyjaciele mojego męża jeżdżą na ranczo, to i mnie tu
wysłał, bo nie chciał, żebym jechała z nim do Europy.
Uniosła dumnie brodę, która już wyraznie się trzęsła.
Chodzi o to... że ten pokój... jest taki pusty zakoń-
czyła rwącym się głosem. Jestem taka samotna...
I raptem zalała się łzami, a Nell zrobiła to, co
podpowiadał jej instynkt. Wzięła szlochającą kobietę
w ramiona i przytuliła ją, kołyszącją i szepcząc słowa
pocieszenia.
Nie mam nic do tutejszego jedzenia dodała po
chwili pani Norman. Tusz do rzęs spływał z jej
Diana Palmer 199
czarnych, pełnych rozpaczy oczu. Doskonale tu
karmicie. I ludzie są mili, tylko że wszyscy przyjechali
parami. A mój mąż ożenił się ze mną wyłącznie dla
interesu. Nigdy nie zrobił najmniejszego wysiłku,
żeby nasze małżeństwo było czymś więcej.
Proszę wziąć pod uwagę, że mężczyzni nie
potrafią czytać w naszych myślach pocieszała ją
Nell, i mówiąc to, uśmiechnęła się do siebie. Co za
ironia, że mówi coś podobnego o mężczyznach do tej
znacznie od niej starszej, zamożnej kobiety, podczas
gdy jej własne życie osobiste znajduje się w komplet-
nym chaosie. Może pani mąż pomyślał, że nie chce
pani z nim jechać.
Pani Norman bezwiednie odsunęła się od Nell
i osuszyła oczy lśniącą od białości batystową chus-
teczką.
Przepraszam, nigdy się tak nie rozklejam. Na
jej twarz wypłynął nieśmiały uśmiech. Prawdę
mówiąc, pytał mnie, czy z nim pojadę, a ja go
wyśmiałam. On nie jest przystojny, ale ja... ja go
kocham. Zerknęła na Nell. Czy mogłabym za-
dzwonić do Europy na mój koszt?
Oczywiście, że tak. Nell posłała jej uśmiech.
Może pani mąż zdecyduje się szybciej wrócić.
Pani Norman w kilka sekund ubyło dziesięć lat.
No to zrobię to od razu. Zrzuciła z siebie
futrzany płaszcz. To moje koło ratunkowe dodała,
zarzucając futro na ramię. Nienawidzę go, kicham od
niego, a poza tym nadaje się chyba tylko na mrozną
200 PUSTYNNA GORCZKA
Alaskę. No to lepiej zadzwonię. Weszła do swojego
apartamentu i przed zamknięciem drzwi odwróciła
się jeszcze raz do Nell. Dziękuję pani powie-
działa.
Nell długo nie mogła przestać myśleć o tym
spotkaniu. Właśnie dostała cenną lekcję na temat
natury ludzkiej i być może pomogła uratować małżeń-
stwo.
To nie był najlepszy moment na spotkanie z Tyle-
rem, który akurat wyłonił się zza budynku z pokojami
dla gości, i szedł zapatrzony przed siebie.
Zatrzymał się i spojrzał na Nell.
Zgubiłaś drogę? spytał.
Ostatnio nie. Wsadziła ręce do tylnych kieszeni
spodni i studiowała go w milczeniu. Wyglądasz
kiepsko.
Naprawdę? Dlaczego uciekłaś ze stajni?
Nell uniosła brwi.
Troje to już tłum, nieprawdaż?
Czyżbyś myślała, że nie mogłem się doczekać
twojego zniknięcia, żebym mógł posiąść Margie w je-
dnej z przegród dla koni? spytał nieprzyjaznym
tonem.
Zabrzmiało to dość idiotycznie.
oż, chyba nie. Ale ona na ciebie czekała.
Bo miała dobre wiadomości. Ty, oczywiście, nie
jesteś zainteresowana. Zapalił papierosa i posłał jej
kpiący uśmiech. Uważamy z Margie, że nie za-
służyłaś, żeby to usłyszeć. Wyciągasz pochopne wnio-
Diana Palmer 201
ski bez żadnych dowodów i nie chcesz słuchać
wyjaśnień. W dalszym ciągu boisz się zaangażować.
Bo przeszłość nie była dla mnie najłaskawsza
broniła się niemrawo.
Już to znam na pamięć powiedział. Resztę
wydobyłem od Margie, i współczuję ci. Ale myślałem,
że ty i ja dążymy do czegoś ważniejszego niż kilka
skradzionych pocałunków, nie mogę jednak w żaden
sposób zbliżyć się do ciebie.
Zaczerwieniła się, przypominając sobie nocną wy-
prawę.
Nie powiedziałabym tego szepnęła rozpaczliwie.
Nie mówię o fizycznej bliskości odparł. Nie
mogę się do ciebie zbliżyć psychicznie. Odsuwasz się
ode mnie, uciekasz.
Bo mam powód odparowała.
Ja ci niczego nie zrobiłem stwierdził najspokoj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]