[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zsunęłam je ze wzwiedzionego członka. Majtki opadły na podłogę,
Cade stał przede mną nagi. Ręce mu się trzęsły, a wzrok podążał za
moim spojrzeniem. Caden miał trudny do rozszyfrowania wyraz
twarzy, na której mieniły się najróżniejsze emocje.
Pożądanie na szczęście dominowało. Mój mąż mnie pragnął.
Ale się hamował, a ja nie miałam odwagi dociekać dlaczego.
Uniosłam brodę, a on nachylił się i pocałował mnie. Tak jak
miało to często miejsce w ostatnim czasie, pocałunek był powolny
i delikatny. Nie taki, jakiego chciałam. Wspięłam się na palce i
przylgnęłam do jego warg, popuszczając cugli pożądaniu.
Położyłam dłoń na jego twarzy i przytrzymałam ją. Drugą rękę
wsunęłam między nas i zacisnęłam palce wokół jego członka.
Początkowo tylko go dotknęłam. Poczułam w dłoni gruby gorący
wzwód, nabrzmiały i sztywny, odstający od brzucha. Wystarczyło,
że przesunęłam dłoń wzdłuż jego długości, żeby wydobyć jęk z ust
mojego męża.
 Ever&
 Cade.  Odsunęłam się i popatrzyłam mu w oczy.
 Nie masz pojęcia, jak cudownie jest poczuć twoje dłonie na
moim ciele.
 Należę do ciebie, Cade  szepnęłam z ustami przy jego
brodzie.  Jestem twoja. Wez mnie.  Pieściłam jego członek,
gładząc go i przesuwając dłoń tam i z powrotem, napawając się
jego delikatnością, twardością i żarem.
Caden pochylił się i pocałował mnie w szyję, w zagłębienie u
jej podstawy, tuż powyżej mostka. Między piersiami. Uklęknął.
Jego dłonie gładziły tył moich ud, a ja zaczęłam drżeć w
niecierpliwym wyczekiwaniu. Pozwoliłam głowie opaść do tyłu,
czując, że jego usta natrafiły na moją kość biodrową, na
zagłębienie w miejscu, gdzie biodro łączyło się z udem. Na gładką
skórę mojego łona. Jego dłonie złapały mnie od tyłu za kolana, a
usta przesunęły się pocałunkami na drugą stronę, do drugiej kości
biodrowej. Ręce nacisnęły lekko na moje nogi, a ja ochoczo je
rozstawiłam.
Tutaj. Tak, proszę. Właśnie tutaj.
Poczułam jego oddech na wrażliwej części swojego ciała i
zaczęłam dygotać. Jęknęłam. Wsunęłam dłonie w jego włosy i
przyciągnęłam do siebie jego twarz.
 Proszę, Cade. Proszę.  Byłam gotowa błagać, bo dobrze
pamiętałam, do czego potrafił mnie doprowadzić wyłącznie
swoimi ustami.
Jego język przesunął się badawczo po moich wargach
sromowych. Wstrzymałam oddech. Usta przylgnęły do mojej
dziurki, a język wsunął się do środka. Jęknęłam z ulgi, czując, jak
przetacza się przeze mnie fala czystej rozkoszy. Po kilku
sekundach zaczęły mi drżeć kolana i niewiele brakowało, żeby
ugięły się pode mną nogi. Cade wyczuł to i podnosząc się z
podłogi, przytrzymał mnie.
Kręciło mi się w głowie, straciłam orientację. Wiedziałam
tylko, że jego ręce są silne i że ziemia usunęła mi się nagle spod
nóg, kiedy Cade położył mnie na łóżku i stanął nade mną.
 Dokończ.  Nie wiedziałam, co mówię, i nie obchodziło
mnie to.
Caden uklęknął między moimi nogami i nachylił się.
Pocałował mnie w szyję, objął swoimi dużymi, szorstkimi dłońmi
moje piersi. Jęknęłam. Zsunął ręce wzdłuż mojego ciała i złapał
mnie za biodra, a jego palce wsunęły się między moje nogi i
przeniosły wyżej, muskając wrażliwe wnętrza ud, dotykając mnie.
Jęknęłam. Caden włożył we mnie jeden palec, a mnie odebrało
dech.
Zwinął ten palec, na co zareagowałam głośniejszym jękiem.
 Chcę krzyczeć z rozkoszy, Cade.  Wyprężyłam plecy i
zamknęłam oczy, zaciskając palce na poduszce nad głową.
Caden wsunął drugi palec i wziął w usta mój sutek. Unosiłam
się na fali rozkoszy, czując żar płynący moim krwiobiegiem.
Wiedziałam, że wydaję z siebie jakieś dzwięki, ale nie słyszałam
nic poza szumem krwi w uszach i dudnieniem własnego serca.
W jakiś sposób to wszystko było dla mnie nowością. Jak za
pierwszym razem. Każda komórka mojego ciała była dostrojona
do dotyku Cade a, jedynej znajomej rzeczy w moim
wszechświecie. Jedynej rzeczy, której potrzebowałam.
Jego wargi powędrowały do mojej łechtaczki, obsypując
mnie po drodze delikatnymi, wilgotnymi pocałunkami. Caden
wsunął w usta twardy kłębek zakończeń nerwowych i zaczął go
pieścić językiem, jednocześnie poruszając we mnie palcami. Zrobił
to, czego zażądałam, i doprowadził mnie do krzyku.
Eksplodowałam. Wyprężyłam całe ciało i dałam głośny
wyraz mojej ekstazie. Mój brzuch dygotał, głowa obracała się
spazmatycznie, a dłonie zaciskały się na ciele Cade a.
Cade.
Cade.
Mój kochanek.
Przylgnęłam do niego, przyciągnęłam go do siebie i objęłam
obiema rękami za szyję, wypowiadając w kółko zdyszanym
szeptem jego imię. Poczułam, że jego twardy członek ociera się o
moje udo. Rozchyliłam nogi i zaplotłam kostki na jego udach.
Byłam ciasna i mokra. W tym właśnie momencie, tuż przed tym,
zanim we mnie wszedł, zanim mnie spenetrował, poczułam każdy
dzień mojej półtorarocznej śpiączki, poczułam każdą sekundę jego
nieobecności w moim ciele. Poczułam każdy najmniejszy wycinek
czasu, kiedy jego nie było przy mnie, kiedy mnie nie było przy
nim.
Czując jego członek przy mojej cipce, przysunęłam wargi do
jego ucha i szepnęłam:
 Kocham cię. Bez względu na wszystko. Na zawsze i na
wieki.  To była moja mantra. Wiedziałam, że bez względu na to,
co się stanie w ciągu najbliższych miesięcy, te słowa będą moim
pocieszeniem, będą dodawać mi sił. Na zawsze i na wieki.
 Przysięgasz? Obiecujesz? Na zawsze i na wieki? Bez
względu na wszystko?  W jego głosie brzmiała tak wielka
desperacja i taki strach, że wtuliłam twarz w jego szyję i
wysunęłam biodra, biorąc w swój wilgotny miękki żar jego
nabrzmiały, twardy penis.
 Tak, Cade. Przysięgam. Przysięgałam, kiedy za ciebie
wychodziłam, i mówiłam szczerze. Na zawsze.  Wypowiadałam
słowa cicho, szybko i bez wahania.
Cade poruszał się razem ze mną. W pewnej chwili wydawało
mi się, że słyszę stłumiony szloch, który ucichł jednak równie
szybko, jak się pojawił.
 Kocham cię, Ever. To& mój dom. Ty. Ja. To mój jedyny
dom.
Czułam go w sobie, czułam, jak mnie przenika, dopełnia.
Nasze ciała poruszały się w idealnej harmonii, jak zawsze. Czas
przestał istnieć. Byłam z nim w każdej wspólnie spędzonej chwili,
ciało przyciśnięte do ciała, oddychając w żywym milczeniu naszej
miłości, w czułym zapamiętaniu splecionych ciał; byłam z nim w
chwili, w której kochaliśmy się po raz pierwszy w mojej pracowni
w Cranbrook. Byłam z nim w pracowni w naszym obecnym
mieszkaniu  w pomieszczeniu, do którego nie miałam jeszcze
odwagi wejść  kiedy posuwał mnie opartą o ścianę, zgiętą wpół,
wbijając się we mnie mocno, tak jak lubiłam, przyglądając się nam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl