[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Typowy przedstawiciel nowej wojskowej młodzi Vagaranu: napuszony fircyk, intrygant, robiący
szybką karierę albo dzięki staraniom rodziny, albo schlebianiu na wszelkie mo\liwe sposoby
wpływowym wielmo\om. Myśli zaprzątnięte ma tylko stopniami, pieniędzmi i rozpustnymi
rozrywkami. A wojownik z niego \aden, co z tego, \e kapitan. I za mądry te\ pewnie nie jest...
Taak, myślał Jassin, ludzie stali się gorsi. Miasto upasło się, jak sęp padliną, dzier\awnymi
kąskami, pozostawianymi przez kupieckie karawany. A przecie\ on, Jassin, uwa\ał się kiedyś za
szczęściarza właśnie dlatego, \e urodził siew Vagaranie, mieście stojącym na
-106-
skrzy\owaniu kupieckich szlaków, gdzie biedacy są biedni tylko z powodu swojego wyjątkowego
lenistwa i nawet w swojej nędzy są bogatsi ni\ ich pobratymcy w innych miastach. Gdzie ludzie są
bardziej wykształceni i uduchowieni. Gdzie mo\esz być spokojny
0 swoje dzieci, bo wiesz, \e nie będą musiały głodować, walczyć, włóczyć się... Ale pewnego dnia
z jego oczu spadły łuski: wokół niego \yją dwuno\ne bydlęta, niepokojące się tylko o swoje małe,
nikczemne sprawki. Ich mózg zarósł tłuszczem, ciała zwiotczały, męska siła wyczerpała się od zbyt
wielu spowszedniałych, codziennych orgii. Jedynym celem \ycia było nagromadzenie jak
najwięcej złota, jak najwięcej drogich kamieni, napchanie nimi sakiewek, kufrów, komór. Taplają
się w bagnie swoich \ałosnych uciech, nie będąc w stanie wznieść ponad nie, zdolni tylko do tego,
\eby w nich tonąć, osuwać się coraz ni\ej i ni\ej, a\ na same dno ohydy i łajdactwa. Pogrą\yli się
w ob\arstwie, pijaństwie, paleniu odurzających ziół. Rozwiązłość i wyuzdanie w ciągu ostatnich lat
rozkwitło bujnym kwieciem, jak obficie zraszany kwietnik, i rozprzestrzenia się, nie znając granic,
jak chwast. Pederastia uwa\ana jest teraz za modną ozdobę, cośw rodzaju kokardy, kobiety w
haremach \yją ze sobą za pozwoleniem swoich mę\ów, łączą się nawet ze swoimi dziećmi. Doszło
ju\ do zoofilii i nikt się jej nie wstydzi.
Gdzie jesteście, mę\czyzni silni duchem i ciałem? Nie, nie ci, którzy jak prosięta kwiczą na
trybunach areny, patrząc, jak leje się krew z cudzych ciał i uwa\ając, \e to widowisko pozwala im
prze\yć coś prawdziwego... Gdzie są ci, którzy z mieczem w ręku
1 odwagą w sercu umacniają wielkość bogini Isztar na wschodzie i na zachodzie, strącając
pogańskich bo\ków, walczą na śmierć i \ycie z czarnoksię\nikami, zmuszają do uległości hordy
dzikusów, zdobywając dlaKhorai chwałę i ziemie. Ci, którzy słu\ą wielkiej idei przeobra\enia
niewielkiej kofskiej prowincji Khorai w imperium, nie mającego równych sobie na całym świecie...
Gdzie oni są? Gdzie się podziali tacy mę\czyzni? W armii Vagaranu sąjeszcze prawdziwi
wojownicy, są tacy równie\ w stra\y pałacowej Haszyda..., ale mo\na ich policzyć na palcach
jednej ręki i z ka\dym rokiem jest ich coraz mniej.
Naczelnik stra\y bramy sam niedawno był jednym z tych, którymi teraz tak pogardzał. Jednak\e
pół roku temu w wyniku fałszywego donosu jakiegoś \yczliwego", trafił do więzienia, gdzie
spędził trzy potwornie długie miesiące. I siedziałby w nim do tej pory, gdyby nie interwencja
jedynego krewnego, wujka ze strony matki, boga-
-107-
tego kupca, który powrócił z karawaną ze Stygii, dowiedział się
0 nieszczęściu, jakie spotkało jego krewnego, i uwolnił go, a właściwie wykupił z więzienia. Mało
tego, wykorzystując swoje kontakty na dworze Haszyda, pomógł Jassinowi powrócić na dawne
stanowisko. Ale miesiące spędzone w więzieniu, nie kończące się rozmyślania w wilgotnej
pojedynczej celi zupełnie zmieniły naczelnika stra\y Bramy Południowo-Wschodniej. Czarne i
białe zamieniło się w jego świadomości miejscami.
Myśli Jassina, opierającego się o stół z nemedyjskiego buka, zwróciły się ku gladiatorowi, który
zatrwo\ył całe miasto. Naczelnik po\ałował, \e nie odwiedził trybun pogardzanej przez niego
areny, \e nie zobaczył tego człowieka, o którym słyszał od wszystkich
1 wszędzie, który, jak się zdaje, był jednym z nielicznych Prawdziwych Mę\czyzn po tej stronie
murów miejskich. Jassin pomyślał, \e dobrze by było uciec stąd, od tego wywołującego mdłości
miasta razem ze zbuntowanym gladiatorem i zostać najemnikiem. Porzucić \ony, które znudziły
mu się dawno temu, bezmózgie rozkapryszone dzieci, obmierzłą słu\bę u sobiepanka Haszyda i
jego pogrą\onych w zboczeniach wielmo\ów i pooddychać wiatrem wolności. Po\yć prawdziwym
\yciem, \yciem wojownika, \yciem Mę\czyzny...
Do wartowni wszedł \ołnierz. Po jego pełnej napięcia powadze mo\na się było domyślić, \e na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Typowy przedstawiciel nowej wojskowej młodzi Vagaranu: napuszony fircyk, intrygant, robiący
szybką karierę albo dzięki staraniom rodziny, albo schlebianiu na wszelkie mo\liwe sposoby
wpływowym wielmo\om. Myśli zaprzątnięte ma tylko stopniami, pieniędzmi i rozpustnymi
rozrywkami. A wojownik z niego \aden, co z tego, \e kapitan. I za mądry te\ pewnie nie jest...
Taak, myślał Jassin, ludzie stali się gorsi. Miasto upasło się, jak sęp padliną, dzier\awnymi
kąskami, pozostawianymi przez kupieckie karawany. A przecie\ on, Jassin, uwa\ał się kiedyś za
szczęściarza właśnie dlatego, \e urodził siew Vagaranie, mieście stojącym na
-106-
skrzy\owaniu kupieckich szlaków, gdzie biedacy są biedni tylko z powodu swojego wyjątkowego
lenistwa i nawet w swojej nędzy są bogatsi ni\ ich pobratymcy w innych miastach. Gdzie ludzie są
bardziej wykształceni i uduchowieni. Gdzie mo\esz być spokojny
0 swoje dzieci, bo wiesz, \e nie będą musiały głodować, walczyć, włóczyć się... Ale pewnego dnia
z jego oczu spadły łuski: wokół niego \yją dwuno\ne bydlęta, niepokojące się tylko o swoje małe,
nikczemne sprawki. Ich mózg zarósł tłuszczem, ciała zwiotczały, męska siła wyczerpała się od zbyt
wielu spowszedniałych, codziennych orgii. Jedynym celem \ycia było nagromadzenie jak
najwięcej złota, jak najwięcej drogich kamieni, napchanie nimi sakiewek, kufrów, komór. Taplają
się w bagnie swoich \ałosnych uciech, nie będąc w stanie wznieść ponad nie, zdolni tylko do tego,
\eby w nich tonąć, osuwać się coraz ni\ej i ni\ej, a\ na same dno ohydy i łajdactwa. Pogrą\yli się
w ob\arstwie, pijaństwie, paleniu odurzających ziół. Rozwiązłość i wyuzdanie w ciągu ostatnich lat
rozkwitło bujnym kwieciem, jak obficie zraszany kwietnik, i rozprzestrzenia się, nie znając granic,
jak chwast. Pederastia uwa\ana jest teraz za modną ozdobę, cośw rodzaju kokardy, kobiety w
haremach \yją ze sobą za pozwoleniem swoich mę\ów, łączą się nawet ze swoimi dziećmi. Doszło
ju\ do zoofilii i nikt się jej nie wstydzi.
Gdzie jesteście, mę\czyzni silni duchem i ciałem? Nie, nie ci, którzy jak prosięta kwiczą na
trybunach areny, patrząc, jak leje się krew z cudzych ciał i uwa\ając, \e to widowisko pozwala im
prze\yć coś prawdziwego... Gdzie są ci, którzy z mieczem w ręku
1 odwagą w sercu umacniają wielkość bogini Isztar na wschodzie i na zachodzie, strącając
pogańskich bo\ków, walczą na śmierć i \ycie z czarnoksię\nikami, zmuszają do uległości hordy
dzikusów, zdobywając dlaKhorai chwałę i ziemie. Ci, którzy słu\ą wielkiej idei przeobra\enia
niewielkiej kofskiej prowincji Khorai w imperium, nie mającego równych sobie na całym świecie...
Gdzie oni są? Gdzie się podziali tacy mę\czyzni? W armii Vagaranu sąjeszcze prawdziwi
wojownicy, są tacy równie\ w stra\y pałacowej Haszyda..., ale mo\na ich policzyć na palcach
jednej ręki i z ka\dym rokiem jest ich coraz mniej.
Naczelnik stra\y bramy sam niedawno był jednym z tych, którymi teraz tak pogardzał. Jednak\e
pół roku temu w wyniku fałszywego donosu jakiegoś \yczliwego", trafił do więzienia, gdzie
spędził trzy potwornie długie miesiące. I siedziałby w nim do tej pory, gdyby nie interwencja
jedynego krewnego, wujka ze strony matki, boga-
-107-
tego kupca, który powrócił z karawaną ze Stygii, dowiedział się
0 nieszczęściu, jakie spotkało jego krewnego, i uwolnił go, a właściwie wykupił z więzienia. Mało
tego, wykorzystując swoje kontakty na dworze Haszyda, pomógł Jassinowi powrócić na dawne
stanowisko. Ale miesiące spędzone w więzieniu, nie kończące się rozmyślania w wilgotnej
pojedynczej celi zupełnie zmieniły naczelnika stra\y Bramy Południowo-Wschodniej. Czarne i
białe zamieniło się w jego świadomości miejscami.
Myśli Jassina, opierającego się o stół z nemedyjskiego buka, zwróciły się ku gladiatorowi, który
zatrwo\ył całe miasto. Naczelnik po\ałował, \e nie odwiedził trybun pogardzanej przez niego
areny, \e nie zobaczył tego człowieka, o którym słyszał od wszystkich
1 wszędzie, który, jak się zdaje, był jednym z nielicznych Prawdziwych Mę\czyzn po tej stronie
murów miejskich. Jassin pomyślał, \e dobrze by było uciec stąd, od tego wywołującego mdłości
miasta razem ze zbuntowanym gladiatorem i zostać najemnikiem. Porzucić \ony, które znudziły
mu się dawno temu, bezmózgie rozkapryszone dzieci, obmierzłą słu\bę u sobiepanka Haszyda i
jego pogrą\onych w zboczeniach wielmo\ów i pooddychać wiatrem wolności. Po\yć prawdziwym
\yciem, \yciem wojownika, \yciem Mę\czyzny...
Do wartowni wszedł \ołnierz. Po jego pełnej napięcia powadze mo\na się było domyślić, \e na [ Pobierz całość w formacie PDF ]