[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Potrząsnął ostrzegawczo głową.
* Z Dornem nie ma żartów * powiedział. * Tak go nie dopadniecie.
Wszyscy ucichli. Patrzyliśmy jeden na drugiego i wzruszaliśmy ramionami. Mały i
Porta sami dla siebie stanowili prawo, ale Stary też nie był głupcem i musieli zdawać
sobie sprawę, że miał sporo racji. Może wyciągnięto Dorna z ciepłej posadki w
Torgau i wysłano do walki, ale bez względu na wszystko był nadal starszym
sierżantem ze sztabu generalnego i z tego powodu był uprzywilejowany.
* Jeśli tkniecie go palcem * ostrzegł Stary * przekonacie się, jak szybko śmiech może
zamienić się w łzy.
* Masz na myśli, abyśmy nie ruszali tego gówna i pozwolili mu odejść? * zapłakał
oburzony Mały. * Nie można mu nawet dać kopa w tyłek na rozpęd?
* Innym razem * odpowiedział Stary. * Innym razem...
* To ja pierdolę taką zabawę! * krzyknął Mały. Chwycił kawał mięsa i zarzucił go na
ramię.
* Jeśli tak to widzisz, zawsze możemy znalezć kogoś, kto miałby ochotę się z nim
zabawić.
Zniknął na klatce schodowej, a za nim ruszył posłusznie Porta. Nie widzieliśmy ich
przez następnych kilka dni. Zniknęli jak kamień w wodę, a wraz z nimi wieprzowina,
po której pozostały na podło*
dze tylko plamy krwi * przypomnienie o uczcie, której nie mieliśmy zaznać.
Kilka sekund po wyjściu dwójki naszych towarzyszy usłyszeliśmy tupot buciorów o
bruk i w drzwiach pojawił się porucznik Lówe w towarzystwie Dorna, sierżanta
Hofmanna i trzech żandarmów. Cała szóstka weszła do piwnicy. Lówe obrzucił nas
cynicznym i znudzonym spojrzeniem, nim zaczął mówić. Hofmann zezował na plecy
Dorna, a ten, jak zawsze, przyjął postawę ważniaka. Ubrany był w nieskazitelny
mundur, beż żadnej plamki i rozdarcia, a jego małe, głęboko osadzone oczka bez
mrugnięcia świdrowały otoczenie w poszukiwaniu znikającego łupu.
* Sierżancie Beier * zaczął porucznik. * Starszy sierżant Dorn zameldował, że
wcześnie rano dwóch pańskich ludzi zarżnęło i pocięło na kawałki świnię, która do
nich nie należała.
* Zwinię? * spytał Stary.
Lówe zwrócił się twarzą w stronę Dorna, szukając potwierdzenia.
* Zwinię, tak powiedziałeś?
* Połowę świni * sprecyzował Dorn.
Teraz Lówe spojrzał przepraszająco na Starego.
* Połowę świni.
* To bardzo poważne oskarżenie * powiedział Stary po chwili zastanowienia. *
Naprawdę bardzo poważne.
* Ważne jest to * zgodził się porucznik * że rabunek jest karany śmiercią.
Potem ponownie zwrócił się do Dorna.
* Sierżancie, czy potraficie zidentyfikować tych ludzi?
Dorn wystąpił do przodu. Zmrużył oskarżyciel*sko oczka i zaczął się nam
przypatrywać.
* Tu ich nie ma * stwierdził.
* A co ze świniakiem?
* Połową świniaka, panie poruczniku.
* Przepraszam, połową świniaka. Czy widać ją gdzieś tutaj?
* Oczywiście, że nie * warknął Dorn, z wolna tracąc cierpliwość. * Na pewno ją
ukryli!
Lówe przeniósł spojrzenie na Starego.
* Sierżancie Beier, muszę zadać to pytanie: Czy ukrył pan pół świni?
* Nie, panie poruczniku * odparł spokojnie Stary.
* Ani żadnej jej części? Może łeb? Wnętrzności? Szynkę? %7łeberka?
* Nie, panie poruczniku.
* No dobrze. W takim razie bardzo przepraszam, że marnowałem pański czas.
Pozostaje mi życzyć panu dobrego dnia. Czy możemy już iść, panowie?
Dorn ruszył gniewnie do przodu.
* Czy to znaczy, że uwierzył mu pan na słowo?
* A dlaczego nie? Nigdy nie wątpiłem w uczciwość sierżanta Beiera.
* On kłamie! To ordynarne kłamstwo! Widziałem ich, widziałem, jak tu wchodzili!
Lówe głęboko odetchnął i spojrzał na zegarek.
* Sierżancie Hofmann * powiedział. * Od dawna zna pan sierżanta Beiera. Czy miał
pan kiedykolwiek wątpliwości co do jego prawdomówności?
Hofmann patrzył przed siebie, nie zwracając uwagi na Dorna.
* Nigdy, panie poruczniku * odpowiedział.
* W takim razie możemy iść * powiedział Lówe.
Ruszył w górę schodów, po czym zatrzymał się na podeście.
* Naturalnie poinformuje mnie pan, gdyby połowa świni znalazła się w pańskim
posiadaniu? * rzucił do Starego.
Za porucznikiem ruszył orszak żandarmów. Tylko Dorn pozostał jeszcze chwilę w
piwnicy. Spojrzał pod nogi i zobaczył, że stoi w kałuży świeżej krwi. Podniósł wzrok,
spojrzał na Starego, wykrzywił radośnie usta i pokazał żółte zębiska.
* Mieliście tu chyba paskudny wypadek * powiedział. * Myślę, że lepiej by było
powiedzieć o tym porucznikowi. Może znajdzie on coś interesującego. Bardzo
interesującego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl