[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ładowni, pomocnicy artylerzysty i żaglomistrza . Zapanowało podniecenie, towarzyszące wszelkim
wyścigom, i zadowolenie z widoku trzech starszych rangą oficerów wachtowych, Jonesa, Stilla i
Turnera, gramolących się po wyblinkach w celu zajęcia miejsc na salingach i pilnowania, żeby
wyścigi przebiegały uczciwie. Hornblower stanął na dziobie przy pachołach ze swoją tubą, żeby
wiatr mógł nieść jego głos po całym pokładzie.
 Na raz stanąć w pozycji!  zawołał.  Na dwa gotów! Na trzy r u s z a ć!
Były to wyścigi sztafetowe, po kolei w górę i na dół po wantach każdego masztu, wachta
lewoburtowa przeciwko wachcie prawej burty; włączenie tych członków załogi, którzy rzadko
biegali po masztach albo nawet wcale, dodało pieprzu wydarzeniu. Wkrótce sekcje na pokładzie
przestępowały z nogi na nogę, obserwując z podnieceniem powolne wspinanie się i schodzenie
któregoś niezdarnego pomocnika artylerzysty czy podoficera; zanim oni nie zakończyli swego biegu,
nie wolno było ruszyć do następnego masztu i zacząć wspinaczki.
 Ruszaj się, Tłuściochu!
Pegazoskrzydli z obsady marsa, dla których bieganie po wantach było drobnostką,
podskakiwali na pokładzie zapomniawszy o strugach deszczu, gdy któraś rywalizująca z nimi
sekcja, zwolniona po zejściu z want ostatniego jej członka, gnała radośnie pokładem do następnego
masztu, a oni musieli stać i patrzeć na ostrożne ruchy najwolniejszego zawodnika z ich burty.
Marynarze wdrapywali się w górę, zbiegali w dół, pędzili dookoła i w poprzek pokładu.
Książę Seitz-Bunau wrzeszcząc obiegał pokład, oszalały z podniecenia; Horrocks i Smiley, starsi
burt, skrzeczeli jak kruki, bo zawodziły ich głosy od ciągłego krzyku przy organizowaniu swoich
ludzi i dodawaniu im otuchy. Pomocnik kucharza, ostatni zawodnik z wachty lewej burty, już
docierał do salingu grotmasztu, gdy Horrocks, który sobie zarezerwował ostatnie miejsce w wachcie
prawej burty, zaczynał wspinanie się po drugiej stronie. Wydawało się, że wszyscy na okręcie
krzyczą i gestykulują. Horrocks sunął w górę, a wanty drgały od małpiej szybkości jego ruchów.
Pomocnik już był na salingu i zaczął schodzić w dół.
 Dalejże, Tłuściochu!
Pomocnik kucharza nie patrzył nawet, gdzie trzeba stawiać stopy i stawiał je na co drugą
wyblinkę. Horrocks dopadł salingu i skoczywszy chwycił się paduna. Ześlizgiwał się w dół z taką
prędkością, że lina musiała parzyć mu dłonie. Pomocnik kucharza i midszypmen stanęli
równocześnie na pokładzie, ale Horrocks miał dalej do swojego miejsca w sekcji niż kuchcik.
Rozległo się końcowe wycie, gdy obaj chwytając powietrze biegli chwiejnym krokiem na swoje
pozycje, ale kuchcik był pierwszy na stanowisku o cały jard, i oczy wszystkich zwróciły się na
Hornblowera.
 Zwycięża wachta lewej burty!  zawyrokował.  Wachta prawej burty da przedstawienie
jutro wieczorem.
Wachta lewej burty wzniosła ponownie okrzyk, ale wachta prawoburtowa  Hornblower
obserwował uważnie jej członków  nie czuła się upokorzona. Domyślał się, że jest wśród nich
wielu takich, których ucieszyła myśl o jutrzejszym zademonstrowaniu swoich talentów przed
publicznością i którzy już obmyślali swoje występy. Przyłożył znowu tubę do warg.
 Uwaga! Panie Horrocks! Panie Smiley! Dajcie swoim zespołom rozkaz  rozejść się !
Gdy Hornblower wracał do swojej kajuty, ujrzał na rufie przy drzwiach do mesy oficerskiej
dawno nie spotykaną postać, posuwającą się wolnymi krokami pod nadzorem doktora.
 Jakże się cieszę, panie McCullum  powiedział Hornblower.  Przyjemnie zobaczyć pana
nie w koi.
 Cięcie już się zagoiło, sir  oznajmił z dumą Eisenbeiss.  Nie tylko zdjąłem szwy, ale
uznałem również, że można spokojnie usunąć szczecinę z rany, która jest już całkiem odsączona.
 Wspaniale!  rzekł Hornblower.  To znaczy, że wkrótce będzie można zdjąć rękę z
temblaka?
 Za kilka dni. Wygląda na to, że połamane żebra dobrze się zrosły.
 Tu jest jeszcze trochę sztywne  powiedział McCullum, dotykając prawej pachy lewą ręką.
Nie okazywał swego zwykłego złego humoru; ale rekonwalescent, czyniący pierwszą próbę
chodzenia, którego rana jest przedmiotem dyskusji, może się czuć na tyle w centrum uwagi, żeby
okazać łaskawość w stosunku do innych.
 Ma prawo być  zauważył Hornblower.  Kula z pistoletu wystrzelona z odległości
dwunastu kroków nie jest mile witanym gościem. Baliśmy się, że pana stracimy. Na Malcie sądzili,
że kula utkwiła panu w płucach.
 Sprawa byłaby łatwiejsza  odezwał się Eisenbeiss  gdyby nie był on tak umięśniony.
Trudno było wyczuć kulę w tej masie muskułów.
McCullum wyłowił mały przedmiot z lewej kieszeni spodni i podał go Hornblowerowi.
 Widział pan to?  zapytał. Była to kula wyjęta przez Eisenbeissa, spłaszczona i
zniekształcona. Hornblower widział już ją przedtem, ale nie była to chwila sposobna, żeby mówić o
tym. Obejrzał ją, jak należało, ku wielkiej satysfakcji McCulluma.
 Uważam  powiedział Hornblower  że taką okazję należy uczcić uroczyście. Zapraszam
panów z mesy oficerskiej na obiad do mnie, a przede wszystkim obu panów.
 Jestem naprawdę zaszczycony  odparł McCullum, zaś Eisenbeiss pochylił się w ukłonie.
 Powiedzmy jutro. Możemy posilić się w spokoju, przed przedstawieniem, które ma dać
wachta prawej burty.
Wycofał się do kajuty bardzo z siebie zadowolony. Poćwiczył trochę załogę; dał im coś, nad
czym muszą się pogłowić; znalazł dobry pretekst do spotkania się z oficerami na gruncie
towarzyskim, jego ekspert od ratownictwa wyrwał się z objęć śmierci i był w lepszym nastroju niż
zwykle  a do tego wszystkiego skarb ze  Speedwella leżał jak w dziecinnym schowku[57] na
piaszczystym dnie zatoki, ze złotem i srebrem czekającym tylko, żeby je zabrać. Zadowolenie z
samego siebie pomogło mu przetrwać nudę koncertu, przygotowanego przez wachtę prawej burty.
Młody, przystojny marynarz z obsady fokmarsa śpiewał sentymentalne piosenki; ten mdły
sentymentalizm był równie nużący dla umysłu Hornblowera jak muzyka dla jego głuchego na tony
ucha.  Kwiaty na grobie matki i  Pusta kołyska  młody marynarz wyciskał ostatnią kroplę
żałości z ich ponurej treści, a widownia, z wyjątkiem Hornblowera, upajała się jego śpiewem.
Natomiast starszy pomocnik bosmana śpiewał pieśni morskie potężnym basem; Hornblower dziwił
się, jak słuchacze rekrutujący się z ludzi morza mogą tolerować nieprawidłowe używanie terminów
nautycznych w tych pieśniach; gdyby na jego okręcie wiatr od rufy zaczął szumieć w  wypełnionych
żaglach , oficer wachtowy usłyszałby od niego kilka mocnych słów; było też zwykłe dla szczurów
lądowych pomieszanie szotów i żagli, a Dibdin[58] nie zadał sobie wcale trudu dowiedzenia się, że
 zwykły hulk [59] może być dalej wykorzystywany z pożytkiem dzięki zamontowaniu na nim nożyc
 określenie to nie oznaczało kompletnego hulka ani niczego w tym rodzaju. I oczywiście w pieśni
kładziono akcent na fakt, że Tom Bowling nie żyje, podobnie jak mityczna matka i dziecię z kolebki,
o których śpiewał marynarz z fokmarsa.  Odszedł hen, w górę i najwyrazniej cała załoga
współczuła mu z tego powodu.
Skoczne tańce marynarskie[60] bardziej mu się podobały; podziwiał lekkość i grację tancerzy,
co pozwoliło mu nie słyszeć słodkiego, piskliwego dzwięku fletu, na którym grał im do tańca ten sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl