[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przewrotność owych służaków głuptaska Demosa, gdy stanie się panem świata. Nie wiem czy
się stanie, nie zabieram W tej sprawie głosu, albowiem proroctwo pozostawiam
jasnowidzącym dziewicom o nietkniętym hymenie, co objawiają przyszłość na wzór Sybilli
kumańskiej, persikańskiej, czy tyburtyńskiej ąuarum insigne virginitas est, et virginitatis
praemium, divinatio.
Ale wracajmy do tematu. Przed jakimiś dwudziestu laty mieszkałem w uroczem
mieście
Séez, gdzie byÅ‚em bibljotekarzem biskupa. Przybyli tam raz wÄ™drowni komedjanci i w
jakiejś, szopie dawali wcale dobrą tragedję. Poszedłem na przedstawienie i zobaczyłem
cesarza rzymskiego, którego peruka przyozdobiona była większą, ilością bobkowych liści, niż
szynka na jarmarku laurentyńskim. Siedział w wielkiem krześle kanonickiem, dwaj
ministrowie w galowych strojach, z wstęgami i orderami, przysiedli po obu stronach na
niskich taburetach i tak we trójkę utworzywszy Wielką Radę Stanu, zaczęli deliberować przy
świetle lamp, cuchnących ohydnie. W ciągu rozpraw jeden z ministrów skreślił Satyryczny
potret konsulów z ostatnich czasów republiki rzymskiej. Przedstawił jak byli zachłanni, żądni
użycia i nadużycia swej krótkotrwałej władzy, wrogo usposobieni dla ludu i zawistni wobec
następców, w których jednak napewne spodziewać się mogli godnych naśladowców własnych
zdzierstw i kradzieży publicznego majątku.
Zapamiętałem jeden kapitalny ustęp:
Mocarz, którego władza rok trwać jeno miała, Baczył, by mu dochody jaknajwiększe
dała, Więc nie państwa korzyści, lecz swe własne liczył, Bacząc, by już następca... nic nie
odziedziczył. Urząd niewielkie dawał w gotówce wyniki, %7łął więc zboże na łanach biednej
republiki, Pewny, że przebaczenie uzyska bez trudu, Bo tosamo uczyni następca... dla ludu!
Ten wiersz, drogi synu, przypominający epigramaty Pibraca swą ścisłością i pełnią
sentencji, była to najlepsza część całej tragedji, która trąciła nadto pompatycznym
wyuzdaniem Frondy, a do reszty zepsutą została bohaterskimi dwuznacznikami w guście
księżny de Longueville, która tam nawet występuje pod imieniem Emilji. Wiersza tego
wyuczyłem się na pamięć celem rozważenia głębszego, przekonamy, że piękne maksymy
znajdują się nawet w utworach teatralnych. To co poeta w przytoczonym ośmiowierszu
powiada o konsulach republiki rzymskiej, odnosi się dosłownie do ministrów w przyszłych
ustrojach demokratycznych, których władza jest znikoma.
Słabymi być muszą Rożenku mój, bowiem zależą od zgromadzenia przedstawicieli
ludu, niezdolnego do powzięcia planów tak nawet rozległych głęboko ugruntowanych, jakie
może nakreślić sobie minister króla głupiego i rozpróżniaczonego. Wielkość ministrów jest
możliwa wówczas jeno, gdy współdziałają z mądrym władcą, jak Sully, albo gdy zajmują
miejsce króla, jak Richelieu. A przecież wierny wszyscy, że król Demos nie może posiadać
ani wytrwałej roztropności Henryka IV, a bierności podatnej Ludwika XIII. Przypuśćmy
nawet, że ów król Hołota będzie wiedział czego chce, to napewne nie będzie miał po
jęcia, w jaki sposób wola ta ma zostać ziszczona, ani też, czy jest wogóle ziszczalna.
Wydając złe rozkazy, nie zdobędzie posłuchu i ciągle przekonany będzie, że został
zdradzony. Posłowie, których wyśle do zgromadzenia narodowego, podtrzymają zręcznemi
kłamstwami przez pewien czas jego złudzenia, ale nadejdzie chwila, kiedy padną przywaleni
podejrzeniami słusznemi, lub nieuzasadnionemi. Owo zgromadzenie, czy parlament składać
się musi z osobistości przeciętnych, bowiem wybrani zostaną przez ciemne masy, ideje ich
tedy i plany będą szmatławe i ciemne, chociaż obfite. Przywódcom rządu narzucać będą tedy
Wolę swą, nieujętą w ścisłą formę, do jakiej niedorosła ich samoświadomość, a ministrowie
mniej zaiste wprawni w rozwiązywanie rebusów, niż ś. p. Edyp, po kolei pożerani będą przez
sfinksa o stu głowach, za karę, że nie odgadli zagadki, o której sam sfinks niema zielonego
pojęcia.
Najokropniejszą rzeczą będzie dla tych biedaków pogodzenie się z niemocą własną i
dużo wody upłynie zanim przyuczą się gadać, miast działać. Z biegiem czasu jednak staną się
retorami, ale pilnie baczyć muszą, by byli... złymi retorami, gdyż pierwsza jasno postawiona
kwestja musi ich zmieść z powierzchni życia publicznego. Powstanie tedy szkoła gadania by
gadać, a naj
mędrsi z uczniów, nie chcąc stracić głowy przy pomocy własnego języka, muszą
wziąć się do sumiennych studjów nad sztuką kłamania. Wraz z postępami na tem polu,
najinteligentniejsi staną się najnikczemniejszymi. Jeśli zaś po całej tej uciążliwej i długiej
nauce trafi się jeszcze któryś zdolny do zawarcia traktatu, uporządkowania finansów, czy
wglądnięcie w administrację, to talent ten nie przyda mu się na nic, gdyż zbraknie mu czasu,
który jest surowcem niezbędnym dla fabrykacji wielkich przedsięwzięć.
Te fatalne i upokarzające warunki zniechęcą naturalnie dobrych, a podsycą ambicję
złych. Naczelne miejsca w zarządzie państwa zaroją się pełnymi nieudolności
zarozumialcami, ponieważ zaś uczciwość nie jest przyrodzoną człowiekowi, ale musi zostać
wyhodowaną z troskliwością wielką i usilną przez czas długi, przy zastosowaniu właściwych
metod fachowych, przeto niebawem całe kohorty defraudantów i oszustów runą na skarb
państwa. Zło pogorszy jeszcze stokrotnie jawność skandalu, bowiem w ludowej formie rządu
nic się utaić nie da, a gdy skompromitowanych zostanie wielu, w podejrzenie popadną
wszyscy.
Nie wyciągam stąd, drogi Rożeneczku mój, tego wniosku, iżby ludy w przedstawionej
powyż sytuacji miały się stać nieszczęśliwsze, niżli są
teraz... tego nie twierdzę wcale! Wszakże Wspominałem już kilkakrotnie, w
poprzednich rozmowach, że nie wierzę, by los narodu mógł zależyć od księcia i jego
ministrów. Nie wolno przypisywać ustawom takiej mocy, by uważać je za przyczyny
pomyślności, czy upadku społeczeństwa. Mimoto jednak straszna to rzecz gdy ustaw jest
zadużo, a bardzo się boję, by parlament demokratyczny nie nadużył swej władzy
prawodawczej.
Straszy mnie ów mały grzeszek Collina pastuszka, który sposobiąc się do przyszłych
edyktów, mówił do kolegi Jasia: - Ach gdybym, został królem... - Gdy taki Collin i kolega
jego i dużo innych pastuchów staną się razem jednym królem, wydadzą napewne w ciągu
roku więcej okrutnych edyktów, niż cesarz Justynjan w ciągu całego morderczego panowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl