[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nasyci. Uszczypnął zębami jej dolną wargę. Katie zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła
go bli\ej.
Następnego dnia przeniosła się do jego pokoju. Zamówili pizzę i zjedli ją w łó\ku, przy
włączonym telewizorze. Gdy Neil zgasił światło, Katie le\ała u jego boku, z głową wtuloną w
zagięcie ramienia. Była bezpieczna i uwielbiana.
Katie była w szóstym miesiącu cią\y, gdy nadeszło Halloween. Przebrała się oczywiście
za dynię. Do tego wło\yła czarne rajstopy i pomarańczowe tenisówki. Na jej widok Neil
parsknął śmiechem.
Lepiej się nie śmiej powiedziała. Dla ciebie te\ mam kostium. Jako pan Dynia
będziesz rozdawał dzieciom batony czekoladowe.
O, nie. Uśmiechnęła się słodko.
O, tak.
Nie ma mowy. Co by było, gdyby zobaczył mnie ktoś z policji? A jeśli zajrzy tu pani
Klumpet?
Katie podeszła bli\ej i wyciągnęła mu koszulę z d\insów.
Nawet nie próbuj mruknął. Mo\esz sobie stosować wszystkie swoje kobiece
sztuczki, ale ja i tak nie wło\ę takiego stroju.
Katie rozpięła mu guzik spodni i zamek rozporka. Neil stał spokojnie, ale czuł, \e czoło
zrosił mu pot.
Och, Neil westchnęła.
Przywarła do niego całym ciałem i wsunęła ręce głębiej w jego spodnie. Neil zaklął w
duchu. Ale\ ona ma nad nim moc!
Dzieciaki zaczną chodzić po domach dopiero za jakiś czas. Mamy jeszcze z pół godziny
szepnęła.
Neil jęknął.
Godzinę pózniej miał na sobie kostium dyni i rozdawał dzieciom słodycze.
Koniec szóstego miesiąca przypadł na Zwięto Dziękczynienia. Katie nigdy nie czuła się
lepiej. Pewnego dnia przyjechała rano do pracy i oznajmiła wszystkim, \e zamierza
przebudować księgarnię. Genna i Doris popatrzyły na nią tak, jakby postradała zmysły.
Chcę wyremontować du\y magazyn na górze i urządzić tam dział ksią\ek dla dzieci.
Ale czemu teraz? zapytała Genna. Nie powinnaś taszczyć ksią\ek.
Od dawna chciałam urządzić oddzielny dział dla dzieci. Zatrudniłam paru nastolatków
do pomocy.
Trwało to dwa tygodnie. Stolarze zgodzili się pracować po godzinach, gdy księgarnia
była ju\ zamknięta. Malarze mieli zacząć pracę w drugi weekend grudnia. Na wszelki
wypadek Katie zaplanowała parę dni wolnego w trakcie malowania. Chciała uniknąć
wdychania chemicznych oparów i mieć czas na napisanie kartek świątecznych i zakupy.
Kupili z Neilem choinkę i całe naręcze ozdób. Dwa wieczory spędzili na zakupach. Katie
ul\yło, gdy miała to ju\ z głowy.
Gdy wróciła do księgarni, z radością stwierdziła, \e wszystko ju\ jest gotowe. Przyjaciel
Genny wymalował na ścianie fresk, stolarze zbudowali półki, których dzieci mogły łatwo
dosięgnąć. Wypuścili ju\ ulotki zapraszające do nowego działu. W ka\dą środę w porze
lunchu odbywało się spotkanie dla dzieci. Katie lub Genna czytały fragment nowej ksią\ki, a
dzieciaki jadły kanapki z masłem orzechowym i galaretką i piły mleko z kartonów. Zgodnie z
oczekiwaniami Katie, matki maluchów przychodziły z przyjaciółmi do księgarnianej
kawiarenki. Robiło się coraz tłumniej. Katie zmuszona była dostawić nowe stoliki.
Któregoś dnia do księgarni wpadł Neil.
Wspaniale to wszystko wygląda powiedział nad kanapką z indykiem, bekonem i
serem brie. Powinnaś rozwinąć interes.
Mamy nadzieję, \e nam się uda. Wziął ją za rękę.
Cieszę się, \e wszystko tak dobrze idzie, Katie. Twoja księgarnia kwitnie, ty i dziecko
jesteście zdrowi. Czego więcej mo\na chcieć?
Spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, czego jeszcze chce, ale cena była za wysoka.
Była z Neilem bardzo szczęśliwa, lecz strach jej nie opuszczał.
Katie, skarbie, musimy porozmawiać powiedział Neil po lunchu.
Powaga jego głosują zaalarmowała. Podniosła wzrok.
O co chodzi?
Zawahał się.
Wyje\d\am słu\bowo. Organizujemy zasadzkę. Nie wiem dokładnie, jak długo mnie
nie będzie, kilka dni, mo\e z tydzień. Zadzwonię, jak tylko będę mógł.
Katie serce zamarło na samą myśl o wyjezdzie Neila.
To dlatego przestałeś się ostatnio golić?
Muszę się wtopić w tłum odparł z uśmiechem. Wbiła wzrok w swój talerz.
Czy to niebezpieczne?
Nie.
Kłamał. Dobrze o tym wiedziała.
Neil, zostały niecałe dwa tygodnie do świąt.
Wrócę na czas, skarbie. Spojrzeli na siebie. Im szybciej pojadę, tym szybciej wrócę.
Będę tęsknić.
Ja te\. Uśmiechnął. Ty będziesz miała przynajmniej Brunona.
Odwróciła wzrok. Nie chciała, by zauwa\ył, jak bardzo jest rozstrojona.
Muszę iść powiedział zrezygnowanym tonem. Dbaj o siebie, dobrze? Pamiętaj o
witaminach i gumowej macie w wannie, \ebyś się nie poślizgnęła. I nie jedz za du\o
czekolady.
Dobrze.
Gdyby coś się wydarzyło, gdybyś zaczęła rodzić... dodał. Wszystkie numery są w
notesie koło telefonu.
Wiem, Neil. Sama je tam wpisałam.
I zamykaj dokładnie drzwi wejściowe. Nie chcę się martwić, \e ktoś się włamie.
Obiecuję. W końcu podniosła na niego wzrok i zdobyła się na coś w rodzaju
uśmiechu. Gdy wrócisz, ugotuję ci coś pysznego.
Pod warunkiem, \e na deser dostanę ciebie. Jego oczy się zamgliły. Do zobaczenia
niedługo.
Katie od trzech dni nie miała wiadomości od Neila. Ani słowa. On, Dave i jeszcze jeden
detektyw organizowali razem zasadzkę tyle dowiedziała się od Marjorie.
Wiem tylko, \e chodzi o jakiegoś handlarza narkotyków, którego podejrzewają o kilka
zabójstw. Neil zgłosił się do tego zadania na ochotnika. To dla niego wa\na sprawa.
Katie zakręciło się w głowie.
Dlaczego to takie wa\ne? Czy to ma coś wspólnego z postrzeleniem jego partnera?
Nie wiem.
Katie wyczuła, \e Marjorie nie mówi jej wszystkiego.
Spróbuj sienie zamartwiać, kochanie. Dave te\ jeszcze nie dzwonił. W takich
okolicznościach nie nale\y się temu dziwić. Wydział zabójstw włączył do sprawy trzech
swoich najlepszych ludzi. Na pewno wiedzą, co robią. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
nasyci. Uszczypnął zębami jej dolną wargę. Katie zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła
go bli\ej.
Następnego dnia przeniosła się do jego pokoju. Zamówili pizzę i zjedli ją w łó\ku, przy
włączonym telewizorze. Gdy Neil zgasił światło, Katie le\ała u jego boku, z głową wtuloną w
zagięcie ramienia. Była bezpieczna i uwielbiana.
Katie była w szóstym miesiącu cią\y, gdy nadeszło Halloween. Przebrała się oczywiście
za dynię. Do tego wło\yła czarne rajstopy i pomarańczowe tenisówki. Na jej widok Neil
parsknął śmiechem.
Lepiej się nie śmiej powiedziała. Dla ciebie te\ mam kostium. Jako pan Dynia
będziesz rozdawał dzieciom batony czekoladowe.
O, nie. Uśmiechnęła się słodko.
O, tak.
Nie ma mowy. Co by było, gdyby zobaczył mnie ktoś z policji? A jeśli zajrzy tu pani
Klumpet?
Katie podeszła bli\ej i wyciągnęła mu koszulę z d\insów.
Nawet nie próbuj mruknął. Mo\esz sobie stosować wszystkie swoje kobiece
sztuczki, ale ja i tak nie wło\ę takiego stroju.
Katie rozpięła mu guzik spodni i zamek rozporka. Neil stał spokojnie, ale czuł, \e czoło
zrosił mu pot.
Och, Neil westchnęła.
Przywarła do niego całym ciałem i wsunęła ręce głębiej w jego spodnie. Neil zaklął w
duchu. Ale\ ona ma nad nim moc!
Dzieciaki zaczną chodzić po domach dopiero za jakiś czas. Mamy jeszcze z pół godziny
szepnęła.
Neil jęknął.
Godzinę pózniej miał na sobie kostium dyni i rozdawał dzieciom słodycze.
Koniec szóstego miesiąca przypadł na Zwięto Dziękczynienia. Katie nigdy nie czuła się
lepiej. Pewnego dnia przyjechała rano do pracy i oznajmiła wszystkim, \e zamierza
przebudować księgarnię. Genna i Doris popatrzyły na nią tak, jakby postradała zmysły.
Chcę wyremontować du\y magazyn na górze i urządzić tam dział ksią\ek dla dzieci.
Ale czemu teraz? zapytała Genna. Nie powinnaś taszczyć ksią\ek.
Od dawna chciałam urządzić oddzielny dział dla dzieci. Zatrudniłam paru nastolatków
do pomocy.
Trwało to dwa tygodnie. Stolarze zgodzili się pracować po godzinach, gdy księgarnia
była ju\ zamknięta. Malarze mieli zacząć pracę w drugi weekend grudnia. Na wszelki
wypadek Katie zaplanowała parę dni wolnego w trakcie malowania. Chciała uniknąć
wdychania chemicznych oparów i mieć czas na napisanie kartek świątecznych i zakupy.
Kupili z Neilem choinkę i całe naręcze ozdób. Dwa wieczory spędzili na zakupach. Katie
ul\yło, gdy miała to ju\ z głowy.
Gdy wróciła do księgarni, z radością stwierdziła, \e wszystko ju\ jest gotowe. Przyjaciel
Genny wymalował na ścianie fresk, stolarze zbudowali półki, których dzieci mogły łatwo
dosięgnąć. Wypuścili ju\ ulotki zapraszające do nowego działu. W ka\dą środę w porze
lunchu odbywało się spotkanie dla dzieci. Katie lub Genna czytały fragment nowej ksią\ki, a
dzieciaki jadły kanapki z masłem orzechowym i galaretką i piły mleko z kartonów. Zgodnie z
oczekiwaniami Katie, matki maluchów przychodziły z przyjaciółmi do księgarnianej
kawiarenki. Robiło się coraz tłumniej. Katie zmuszona była dostawić nowe stoliki.
Któregoś dnia do księgarni wpadł Neil.
Wspaniale to wszystko wygląda powiedział nad kanapką z indykiem, bekonem i
serem brie. Powinnaś rozwinąć interes.
Mamy nadzieję, \e nam się uda. Wziął ją za rękę.
Cieszę się, \e wszystko tak dobrze idzie, Katie. Twoja księgarnia kwitnie, ty i dziecko
jesteście zdrowi. Czego więcej mo\na chcieć?
Spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, czego jeszcze chce, ale cena była za wysoka.
Była z Neilem bardzo szczęśliwa, lecz strach jej nie opuszczał.
Katie, skarbie, musimy porozmawiać powiedział Neil po lunchu.
Powaga jego głosują zaalarmowała. Podniosła wzrok.
O co chodzi?
Zawahał się.
Wyje\d\am słu\bowo. Organizujemy zasadzkę. Nie wiem dokładnie, jak długo mnie
nie będzie, kilka dni, mo\e z tydzień. Zadzwonię, jak tylko będę mógł.
Katie serce zamarło na samą myśl o wyjezdzie Neila.
To dlatego przestałeś się ostatnio golić?
Muszę się wtopić w tłum odparł z uśmiechem. Wbiła wzrok w swój talerz.
Czy to niebezpieczne?
Nie.
Kłamał. Dobrze o tym wiedziała.
Neil, zostały niecałe dwa tygodnie do świąt.
Wrócę na czas, skarbie. Spojrzeli na siebie. Im szybciej pojadę, tym szybciej wrócę.
Będę tęsknić.
Ja te\. Uśmiechnął. Ty będziesz miała przynajmniej Brunona.
Odwróciła wzrok. Nie chciała, by zauwa\ył, jak bardzo jest rozstrojona.
Muszę iść powiedział zrezygnowanym tonem. Dbaj o siebie, dobrze? Pamiętaj o
witaminach i gumowej macie w wannie, \ebyś się nie poślizgnęła. I nie jedz za du\o
czekolady.
Dobrze.
Gdyby coś się wydarzyło, gdybyś zaczęła rodzić... dodał. Wszystkie numery są w
notesie koło telefonu.
Wiem, Neil. Sama je tam wpisałam.
I zamykaj dokładnie drzwi wejściowe. Nie chcę się martwić, \e ktoś się włamie.
Obiecuję. W końcu podniosła na niego wzrok i zdobyła się na coś w rodzaju
uśmiechu. Gdy wrócisz, ugotuję ci coś pysznego.
Pod warunkiem, \e na deser dostanę ciebie. Jego oczy się zamgliły. Do zobaczenia
niedługo.
Katie od trzech dni nie miała wiadomości od Neila. Ani słowa. On, Dave i jeszcze jeden
detektyw organizowali razem zasadzkę tyle dowiedziała się od Marjorie.
Wiem tylko, \e chodzi o jakiegoś handlarza narkotyków, którego podejrzewają o kilka
zabójstw. Neil zgłosił się do tego zadania na ochotnika. To dla niego wa\na sprawa.
Katie zakręciło się w głowie.
Dlaczego to takie wa\ne? Czy to ma coś wspólnego z postrzeleniem jego partnera?
Nie wiem.
Katie wyczuła, \e Marjorie nie mówi jej wszystkiego.
Spróbuj sienie zamartwiać, kochanie. Dave te\ jeszcze nie dzwonił. W takich
okolicznościach nie nale\y się temu dziwić. Wydział zabójstw włączył do sprawy trzech
swoich najlepszych ludzi. Na pewno wiedzą, co robią. [ Pobierz całość w formacie PDF ]