[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życzeń, zobowiązuję się w zamian zabezpieczyć przyszłość Pani. Dla Ewy znajdę
w najbliższym czasie odpowiednie środowisko. Dalsze szczegóły w liście do Ewy.
R
L
T
Szarlotta skrzywiła się po przeczytaniu.
Bardzo kategorycznie i z góry... jak przystoi milionerowi. Ostatecznie nie
oczekiwałam czułości. Grunt to, że przyrzeka zabezpieczyć mi przyszłość. Ach
Boże! nareszcie pozbędę się tych trosk ustawicznych... odetchnę.
Myśl o policji zakłóciła jej rojenia, a chcąc ją odpędzić, zwróciła się ku Ewie.
Po twarzy dziewczyny spływały grube łzy.
O Boże, ten sentymentalizm. Nie ma między nami ani śladu podobieństwa.
Całkiem się wdała do ojca. Lukrecja z cukrem... Brrr! Coś wstrętnego...
Ewa tymczasem w głębokim wzruszeniu odczytywała list Wendenburga. ,
Moje biedne, kochane dziecko!
Jestem niepocieszony, że postąpiłem bez zastanowienia. Wybacz i staraj się
zapomnieć, że Twój stary głupi wuj marzył na chwilę o szczęściu. I nie trap się,
kochanie, z mojego powodu już ja się jakoś uspokoję i przezwyciężę to rozcza-
rowanie. Byłoby nazbyt pięknie...
Teraz będę znów Twoim wujem i opiekunem. Nie mogę sobie wybaczyć, że tym
szalonym krokiem zmusiłem Cię do opuszczenia mego domu. Rozumie się, że na-
tychmiast przyjechałbym po Ciebie, ale Twoje wyznanie uniemożliwia mi takie
załatwienie sprawy. Ogromnie mi przykro, że i Ty musisz cierpieć, ale na to nie
ma już
l^i ? rady. Serce ludzkie ma swoje własne prawa i nie liczy się z argumen-
tami rozumu. Bernard mógł kochać tylko jedną z was, a wybór jego padł na Ga-
brielę. Musisz to przeboleć, drogie dziecię i starać się uspokoić. Współczuję Ci
jednak całym sercem.
Nie sądz, że pozwolę, byś się szarpała w walce o chleb, do której ... nie jesteś
wcale przygotowana. Jesteś i pozostaniesz nadal moją pupilką, nad którą będę
czuwał jak dotąd. Bardzo mnie niepokoi, że zamieszkałaś u swojej matki, lecz ro-
zumiem, że na razie nic innego uczynić nie mogłaś. Proszę Cię jednak, unikaj w
miarę możności jej znajomych. Ważne powody skłaniają mnie do wyrażenia tej
przestrogi. Postaram się jak najprędzej znalezć dla Ciebie inne otoczenie.
R
L
T
I porzuć, proszę, dalsze poszukiwania posady. Najlepiej okażesz mi swoje
przebaczenie, jeśli jak dotąd, będziesz się uważać za moją pupilkę i siostrę Gabi.
Matce Twojej będę posyłał pieniądze, by Ci niczego nie brakowało, a po Two-
im wyjezdzie wyznaczę jej odpowiednią pensję dożywotnią.
Nie trap się więc o nic, moje drogie biedne dziecko i pisuj do mnie często, bym
nie miał powodu do niepokoju. Gabi pozdrawia Cię serdecznie. Gorzkimi łzami
oblała Twój wyjazd: W najbliższych dniach sama napisze do Ciebie.
Serdecznie Cię pozdrawia Twój stary wuj
Wendenburg
Ewa płakała niepowstrzymanie, a łzy te przynosiły jej ulgę. Nie czuła się już
tak strasznie sama i opuszczona. Spłynęło na nią ciche ukojenie, że znowu może
się odnosić do Wendenburga z dawną dziecięcą czcią i przywiązaniem. Nie prze-
czuwała, ile zaparcia kosztował go ten spokojny ton, w jakim utrzymany był jego
list. Sądziła, że jego miłość była chwilowym porywem, zgoła się nie domyślając,
jak głęboko tkwiła ona w duszy dojrzałego mężczyzny. Uszczęśliwiona, że chce
być już tylko jej wujem i opiekunem, natychmiast zabrała się do odpisania mu na
list.
Najdroższy, ukochany wujaszku!
Zdjąłeś mi z duszy wielki ciężar tym swoim dobrym kochanym listem, i od razu
czuję się lepiej, wiedząc, że nie uważasz mnie za niewdzięczną. Gorąco Ci też
dziękuję za każde słowo, dodające mi otuchy. Jaki Ty jesteś dobry, że w dalszym
ciągu chcesz mi dopomagać. Z najgłębszą wdzięcznością przyjmuję ofiarowaną
:
mi pomoc, bo już w ciągu tych pierwszych dni przekonałam się jak ciężko
stanąć o własnych siłach. Mimo to pragnę się usamodzielnić. Przede wszystkim
chciałabym mieć dużo zajęcia, mnóstwo obowiązków, które by mi wypełniały ca-
ły dzień. Nie mogę przecież strawić życia bezczynnie, byłoby mi zbyt ciężko pozo-
stawać wciąż tylko z moimi myślami. Pozwól mi więc pracować, a zanim znajdę
zajęcie z głęboką wdzięcznością przyjmować będę pomoc od Ciebie.
R
L
T
Bardzo chciałabym objąć gdzieś zarząd domu, najchętniej tam, gdzie są dzieci.
Ponieważ nigdy nie wyjdę za mąż, może w ten sposób stworzyłabym sobie pole
działania, dające mi zadowolenie. Gdyby wuj mógł mi pomóc w zdobyciu posady,
proszę pamiętać, że pragnę mieć jak najwięcej pracy i obowiązków.
U matki nie chciałabym mieszkać długo. Całkiem się nie rozumiemy i mimo
najlepszej woli nie mogę się zdobyć na żadne cieplejsze uczucie dla niej. Wiem,
że to zle, ale nic na to poradzić nie mogę. To, że ona nie spełnia wobec mnie
obowiązków matki, nie zwalnia mnie od powinności dziecka. Cóż, kiedy żadną
miarą przywiązać się do niej nie mogę i co rychlej chciałabym się stąd wydostać.
Jeszcze raz najgoręcej dziękuję za wszystko. Gabi ściskam serdecznie i życzę
jej, by była bardzo szczęśliwa.
Z czcią i wdzięcznością
Twoja Ewa.
* * *
Szarlotta wyszła z sypialni w nowej sukni, która leżała jak ulana na jej zgrab-
nej figurze. Ewa uważała, że jest nazbyt strojna, a w każdym razie nieodpowied-
nia dla jej matki, lecz nie uczyniła żadnej uwagi. Delikatna, gęsta woalka prze-
słaniała twarz Szarlotty, dzięki czemu szminka i puder występowały mniej wy-
raznie.
Jestm gotowa. A widzę, że ty także. Włóż szybko kapelusz i rękawiczki,
przejdziemy się po Tiergartenie. Pokażę ci trochę Berlin, a potem zjemy obiad w
Ogrodzie Zoologicznym. Na szczęście nie mamy potrzeby liczyć się teraz z każ-
dym groszem.
Twarz Ewy przybrała wyraz niechętny.
Czy nie lepiej zjeść obiad w domu?
Nie, tym razem będę stanowcza gniewnie rzekła Szarlotta. Musisz mi
towarzyszyć. Skoro wieczorami nie chcesz wychodzić, to ostatecznie nie będę
nalegać, ale we dnie nie masz żadnej wymówki. Chyba że się po prostu wsty-
dzisz swojej matki. Umyślnie sprawiłam sobie nową suknię, by cię nie kompro-
mitować, ale widzę, że i to się na nic nie zda. Ano trudno!
R
L
T
Ewa wstała z westchnieniem.
Jadę z tobą rzekła spokojnie. Zrozumiała, że nie uniknie pokazania się w
towarzystwie matki.
Szybko się przebierała, a Szarlotta udobruchana pomagała jej nawet. Postawiła
na swoim, więc od razu odzyskała dobry humor.
Ewo, wyglądasz nazbyt blado. Proszę cię, uróżuj się troszczkę. Dziewczyna
cofnęła się oburzona, w tej chwili twarz jej stanowczo nie potrzebowała sztucz-
nego rumieńca.
Nie, tego nie zrobię absolutnie oświadczyła stanowczo. Szarlotta parsk-
nęła śmiechem.
Och, ty parafianeczko! Coś takiego uważasz za występek, nieprawdaż?
Ewa nie odpowiadając, szybko naciągała rękawiczki.
Możemy wyjść rzekła, skierowując się do przedpokoju. Szarlotta skinęła
na dorożkarza i powiedziała dokąd ma jechać.
Przybrała wdzięczną pozę, wsparta o poduszki powozu, obok niej Ewa wypro-
stowana, patrzyła przed siebie.
Pod Lipami" panował żywy ruch. Jak Szarlotta przewidywała, niejedno spoj-
rzenie z podziwem spoczęło na jej twarzyczce. Niektórzy panowie przystawali i
kłaniali się uprzejmie, a aktorka odwzajemniała pozdrowienie, z uczuciem dumy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
życzeń, zobowiązuję się w zamian zabezpieczyć przyszłość Pani. Dla Ewy znajdę
w najbliższym czasie odpowiednie środowisko. Dalsze szczegóły w liście do Ewy.
R
L
T
Szarlotta skrzywiła się po przeczytaniu.
Bardzo kategorycznie i z góry... jak przystoi milionerowi. Ostatecznie nie
oczekiwałam czułości. Grunt to, że przyrzeka zabezpieczyć mi przyszłość. Ach
Boże! nareszcie pozbędę się tych trosk ustawicznych... odetchnę.
Myśl o policji zakłóciła jej rojenia, a chcąc ją odpędzić, zwróciła się ku Ewie.
Po twarzy dziewczyny spływały grube łzy.
O Boże, ten sentymentalizm. Nie ma między nami ani śladu podobieństwa.
Całkiem się wdała do ojca. Lukrecja z cukrem... Brrr! Coś wstrętnego...
Ewa tymczasem w głębokim wzruszeniu odczytywała list Wendenburga. ,
Moje biedne, kochane dziecko!
Jestem niepocieszony, że postąpiłem bez zastanowienia. Wybacz i staraj się
zapomnieć, że Twój stary głupi wuj marzył na chwilę o szczęściu. I nie trap się,
kochanie, z mojego powodu już ja się jakoś uspokoję i przezwyciężę to rozcza-
rowanie. Byłoby nazbyt pięknie...
Teraz będę znów Twoim wujem i opiekunem. Nie mogę sobie wybaczyć, że tym
szalonym krokiem zmusiłem Cię do opuszczenia mego domu. Rozumie się, że na-
tychmiast przyjechałbym po Ciebie, ale Twoje wyznanie uniemożliwia mi takie
załatwienie sprawy. Ogromnie mi przykro, że i Ty musisz cierpieć, ale na to nie
ma już
l^i ? rady. Serce ludzkie ma swoje własne prawa i nie liczy się z argumen-
tami rozumu. Bernard mógł kochać tylko jedną z was, a wybór jego padł na Ga-
brielę. Musisz to przeboleć, drogie dziecię i starać się uspokoić. Współczuję Ci
jednak całym sercem.
Nie sądz, że pozwolę, byś się szarpała w walce o chleb, do której ... nie jesteś
wcale przygotowana. Jesteś i pozostaniesz nadal moją pupilką, nad którą będę
czuwał jak dotąd. Bardzo mnie niepokoi, że zamieszkałaś u swojej matki, lecz ro-
zumiem, że na razie nic innego uczynić nie mogłaś. Proszę Cię jednak, unikaj w
miarę możności jej znajomych. Ważne powody skłaniają mnie do wyrażenia tej
przestrogi. Postaram się jak najprędzej znalezć dla Ciebie inne otoczenie.
R
L
T
I porzuć, proszę, dalsze poszukiwania posady. Najlepiej okażesz mi swoje
przebaczenie, jeśli jak dotąd, będziesz się uważać za moją pupilkę i siostrę Gabi.
Matce Twojej będę posyłał pieniądze, by Ci niczego nie brakowało, a po Two-
im wyjezdzie wyznaczę jej odpowiednią pensję dożywotnią.
Nie trap się więc o nic, moje drogie biedne dziecko i pisuj do mnie często, bym
nie miał powodu do niepokoju. Gabi pozdrawia Cię serdecznie. Gorzkimi łzami
oblała Twój wyjazd: W najbliższych dniach sama napisze do Ciebie.
Serdecznie Cię pozdrawia Twój stary wuj
Wendenburg
Ewa płakała niepowstrzymanie, a łzy te przynosiły jej ulgę. Nie czuła się już
tak strasznie sama i opuszczona. Spłynęło na nią ciche ukojenie, że znowu może
się odnosić do Wendenburga z dawną dziecięcą czcią i przywiązaniem. Nie prze-
czuwała, ile zaparcia kosztował go ten spokojny ton, w jakim utrzymany był jego
list. Sądziła, że jego miłość była chwilowym porywem, zgoła się nie domyślając,
jak głęboko tkwiła ona w duszy dojrzałego mężczyzny. Uszczęśliwiona, że chce
być już tylko jej wujem i opiekunem, natychmiast zabrała się do odpisania mu na
list.
Najdroższy, ukochany wujaszku!
Zdjąłeś mi z duszy wielki ciężar tym swoim dobrym kochanym listem, i od razu
czuję się lepiej, wiedząc, że nie uważasz mnie za niewdzięczną. Gorąco Ci też
dziękuję za każde słowo, dodające mi otuchy. Jaki Ty jesteś dobry, że w dalszym
ciągu chcesz mi dopomagać. Z najgłębszą wdzięcznością przyjmuję ofiarowaną
:
mi pomoc, bo już w ciągu tych pierwszych dni przekonałam się jak ciężko
stanąć o własnych siłach. Mimo to pragnę się usamodzielnić. Przede wszystkim
chciałabym mieć dużo zajęcia, mnóstwo obowiązków, które by mi wypełniały ca-
ły dzień. Nie mogę przecież strawić życia bezczynnie, byłoby mi zbyt ciężko pozo-
stawać wciąż tylko z moimi myślami. Pozwól mi więc pracować, a zanim znajdę
zajęcie z głęboką wdzięcznością przyjmować będę pomoc od Ciebie.
R
L
T
Bardzo chciałabym objąć gdzieś zarząd domu, najchętniej tam, gdzie są dzieci.
Ponieważ nigdy nie wyjdę za mąż, może w ten sposób stworzyłabym sobie pole
działania, dające mi zadowolenie. Gdyby wuj mógł mi pomóc w zdobyciu posady,
proszę pamiętać, że pragnę mieć jak najwięcej pracy i obowiązków.
U matki nie chciałabym mieszkać długo. Całkiem się nie rozumiemy i mimo
najlepszej woli nie mogę się zdobyć na żadne cieplejsze uczucie dla niej. Wiem,
że to zle, ale nic na to poradzić nie mogę. To, że ona nie spełnia wobec mnie
obowiązków matki, nie zwalnia mnie od powinności dziecka. Cóż, kiedy żadną
miarą przywiązać się do niej nie mogę i co rychlej chciałabym się stąd wydostać.
Jeszcze raz najgoręcej dziękuję za wszystko. Gabi ściskam serdecznie i życzę
jej, by była bardzo szczęśliwa.
Z czcią i wdzięcznością
Twoja Ewa.
* * *
Szarlotta wyszła z sypialni w nowej sukni, która leżała jak ulana na jej zgrab-
nej figurze. Ewa uważała, że jest nazbyt strojna, a w każdym razie nieodpowied-
nia dla jej matki, lecz nie uczyniła żadnej uwagi. Delikatna, gęsta woalka prze-
słaniała twarz Szarlotty, dzięki czemu szminka i puder występowały mniej wy-
raznie.
Jestm gotowa. A widzę, że ty także. Włóż szybko kapelusz i rękawiczki,
przejdziemy się po Tiergartenie. Pokażę ci trochę Berlin, a potem zjemy obiad w
Ogrodzie Zoologicznym. Na szczęście nie mamy potrzeby liczyć się teraz z każ-
dym groszem.
Twarz Ewy przybrała wyraz niechętny.
Czy nie lepiej zjeść obiad w domu?
Nie, tym razem będę stanowcza gniewnie rzekła Szarlotta. Musisz mi
towarzyszyć. Skoro wieczorami nie chcesz wychodzić, to ostatecznie nie będę
nalegać, ale we dnie nie masz żadnej wymówki. Chyba że się po prostu wsty-
dzisz swojej matki. Umyślnie sprawiłam sobie nową suknię, by cię nie kompro-
mitować, ale widzę, że i to się na nic nie zda. Ano trudno!
R
L
T
Ewa wstała z westchnieniem.
Jadę z tobą rzekła spokojnie. Zrozumiała, że nie uniknie pokazania się w
towarzystwie matki.
Szybko się przebierała, a Szarlotta udobruchana pomagała jej nawet. Postawiła
na swoim, więc od razu odzyskała dobry humor.
Ewo, wyglądasz nazbyt blado. Proszę cię, uróżuj się troszczkę. Dziewczyna
cofnęła się oburzona, w tej chwili twarz jej stanowczo nie potrzebowała sztucz-
nego rumieńca.
Nie, tego nie zrobię absolutnie oświadczyła stanowczo. Szarlotta parsk-
nęła śmiechem.
Och, ty parafianeczko! Coś takiego uważasz za występek, nieprawdaż?
Ewa nie odpowiadając, szybko naciągała rękawiczki.
Możemy wyjść rzekła, skierowując się do przedpokoju. Szarlotta skinęła
na dorożkarza i powiedziała dokąd ma jechać.
Przybrała wdzięczną pozę, wsparta o poduszki powozu, obok niej Ewa wypro-
stowana, patrzyła przed siebie.
Pod Lipami" panował żywy ruch. Jak Szarlotta przewidywała, niejedno spoj-
rzenie z podziwem spoczęło na jej twarzyczce. Niektórzy panowie przystawali i
kłaniali się uprzejmie, a aktorka odwzajemniała pozdrowienie, z uczuciem dumy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]