[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieoczekiwanym momencie.
Przypomniał sobie nagle, że wciąż jej nie odpowiedział.
- Oczywiście, że tak.
- To świetnie - odparła Vanessa, odchodząc o krok. -A teraz chciałam
zapytać, co jest w tym koszu? Bo umieram z głodu.
Usiedli obok siebie na skąpanym w słońcu kocu. Vanessa zlizała z
palców sok truskawkowy i jęknęła z rozkoszy. Naprawdę czuła niebo w
gębie. Jacksonowi udało się jakimś cudem przekonać jednego z kucharzy,
żeby przygotował dla nich istną ucztę. Zjadła trzy razy więcej, niż
powinna.
Jackson popijał wodę i przyglądał się pluskającym się na brzegu
ptakom, a Vanessa w tym czasie obejrzała sobie jego tatuaż obejmujący
cały bark i ramię. Nigdy nie zaliczała się do wielbicielek tego rodzaju
ozdób, ale uznała, że rysunki na ciele Jacksona są naprawdę piękne i
dodają mu męskości.
Ramię okrążały obramowane na czarno fale. Wyrastały z nich
wzburzone grzywacze, przelewające się przez bark w stronę łopatki.
Towarzyszyły im kolejne, już bardziej regularne fale. Cały tatuaż był
czarny jak smoła z wyjątkiem czterech kwiatów wiśni o czerwonych
płatkach i żółtych środkach. Dwa z nich zajmowały centralną część
wzoru, a dwa unosiły się na szczycie potężnego grzywacza.
- Twój tatuaż coś znaczy?
Jackson zerknął najpierw na swoje ramię, a potem na nią.
- W pewnym sensie tak. Chciałem, żeby wiązał się z tutejszą kulturą i
pokazywał moją miłość do oceanu oraz to, jak ważny stał się dla mnie,
odkąd zamieszkałem na wyspie. Poza tym maoryskie tatuaże mają
podobno właściwości ochronne, więc fale na ramieniu zapewniają mi w
pewnym sensie bezpieczeństwo na desce. Ale tak naprawdę tylko te
kwiaty coś symbolizują.
- A co? - Nie bądz nachalna. - Przepraszam, nie musisz odpowiadać.
- Nic nie szkodzi. Moja mama uwielbiała kwiaty wiśni. Te dwa
pośrodku oznaczają mnie i Lucie i nasze ciągłe zmagania z życiem. -
Pochylił głowę i spojrzał na dwa kwiaty niesione przez falę na szczycie
jego ramienia - A te dwa oznaczają naszych rodziców... odebranych nam
przez jakąś potężną siłę, na którą nie mieliśmy żadnego wpływu.
Vanessa tak bardzo mu współczuła. Nie wyobrażała sobie, co musi
oznaczać utrata kochających rodziców. Jacksonowi i Lucie musiało być
potwornie ciężko. Pewnie dalej jest.
- Tak mi przykro, Jackson. Piękny tatuaż.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej ciepło. - Najadłaś się?
- Kpisz sobie? Czuję się tak, jakbym miała zaraz urodzić szwedzki
stół. Ale to było takie dobre. Uwiodłeś kelnerkę, żeby zakosiła dla ciebie
wszystkie te pyszności?
Jackson opierał się z tyłu na jednej ręce, a drugą przytrzymywał ugięte
kolano. Uniósł lewą brew, tę, którą przecinała seksowna blizna.
- Takie masz o mnie zdanie? Uważasz mnie za playboya, który osiąga
swoje, zaciągając kobiety do łóżka?
- Nie wiem. A taką masz taktykę? - Błagam, powiedz  tak", żebym
mogła cię znienawidzić i żebyś przestał mi się tak strasznie podobać, bo
to jakiś obłęd.
- Nie jestem pewny - odparł z przekornym uśmieszkiem. - Odkąd cię
poznałem, wymazałem z pamięci wszystkie inne kobiety.
Parsknęła i pokręciła głową.
- Tak ściemniasz, że chyba zaraz naprawdę zrobi się ciemno.
- No dobra, może trochę przesadziłem. - Z jego twarzy zniknął szeroki
uśmiech. Topazowe oczy uwięziły ją z nagłą powagą, która całkowicie ją
zaskoczyła i sprawiła, że śmiech zamarł jej w gardle.
Nie była w stanie dłużej znieść intensywności jego spojrzenia i tego,
co się za nim kryło.
- No co?
Ręka, która nie służyła mu jako podparcie, powędrowała do jej
twarzy. Dotknął jej tak leciutko, że zaczęła się zastanawiać, jakim cudem
dłoń przeznaczona do zadawania ciosów może być tak niesamowicie
delikatna.
- Ale jednej rzeczy nie jestem w stanie wymazać z pamięci -
powiedział ochrypłym głosem.
Vanessa przełknęła z trudem ślinę, czując, że jego kciuk przesuwa się
czule wzdłuż jej policzka. Dotyk szorstkiej opuszki pozostawiał
mrowienie na jej skórze.
- Jakiej?
Przeniósł spojrzenie z jej oczu na usta, a jego kciuk powędrował
posłusznie za nim i musnął jej pełną wargę.
- Twojej reakcji na mój pocałunek wczoraj wieczorem. Oraz tego, jak
bardzo chciałbym cię znów pocałować.
Odchylił delikatnie jej wargę i przesunął kciuk wzdłuż dolnych
zębów. Koniuszek jej języka wyszedł mu na spotkanie. Vanessa polizała
go, początkowo z wahaniem, potem odważniej. Od słodkiego posmaku
ananasa, którego jedli wcześniej, pociekła jej ślinka, a od symulowanej
penetracji nabrała ochoty na seks.
Ich ciała samoistnie nachyliły się ku sobie, tak że prawie się
obejmowali. Nawet w pozycji siedzącej Jackson górował nad Vanessą.
Niewielu mężczyzn było od niej wyższych, ale przy nim czuła się niemal
filigranowa.
Obserwując pieszczoty jej języka, Jax zaczął oddychać chrapliwie.
Vanessa zacisnęła wargi i zaczęła ssać jego kciuk. Jackson jęknął, a ona
poczuła nagle, że ma nad nim władzę i że może się teraz zemścić za jego
wczorajszy podstęp.
Piersi ciążyły jej w bikini, które miała pod koszulką. Zastanawiała się,
czy jego ciało reaguje w podobny sposób, ale nie odrywała oczu od jego
twarzy. W końcu, by mu udowodnić, że nie jest do końca panem sytuacji,
otworzyła usta, odchyliła głowę i zacisnęła zęby na opuszce jego kciuka.
Z całych sił.
Myślała, że Jackson wyrwie rękę i zaklnie. Zamierzała zaśmiać się i
zemścić w pełni, porzucając go rozpalonego z pożądania. Ale myliła się.
Zamiast zakląć, jęknął z rozkoszy.
- Gdyby nie to, że znajdujemy się w miejscu publicznym, pokazałbym
ci, jak bardzo mnie to podnieciło. Dostajesz chwilowe odroczenie
wyroku. Pózniej... już go nie dostaniesz.
- A jeśli wcale nie chcę, żebyś mi cokolwiek pokazywał?
Jax przysunął się już całkiem blisko i cmoknął ją delikatnie w usta -
raz, drugi, trzeci - po czym unieruchomił w powolnym, zmysłowym
pocałunku, który sprawił, że poczuła się kimś wyjątkowym,
upragnionym. Gdy w końcu się od niej odsunął, wyszczerzył się i
powiedział:
- To będę musiał po prostu przekonać cię do zmiany zdania.
Nakazała sobie spokój, nie chcąc dać po sobie poznać podniecenia.
- Całkiem niezle ci idzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl