[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Natychmiast poczułem obecność schizofrenicznego umysłu gada
z  Najjaśniejszej .
 Czego chcesz, Shao?  wycharczał.  Mów szybko. Nasze ciała
gniją w Leżach, nasze umysły cierpią coraz bardziej. Energia nas
wypala. Zaczynamy się gubić, tracimy siły.
 Potrafiłbyś mentalnie pokierować ludzkim umysłem?  spytałem,
maszerując w kierunku potwora walczącego z Aganą.
 Ha! Głupcze, przecież my nic innego nie potrafimy. Cała nasza
robota to kierowanie umysłem psychotrona. Teraz poszliśmy dalej,
zagubiliśmy się i połączyliśmy z Erinem w jedno.
Odbiłem się w potężnym susie i spadłem wprost na szkarłatnego
potwora. Tłukłem go ciosami swoich stalowych ramion. Bestia
rozżarzyła się, świecąc atomowym, krwawym ogniem. Objęła mnie
jednym z ramion, ogarniając płomieniami. Czułem, jak mój stalowy
pancerz się topi.
 Zaraz zginę  powiedziałem.  Zabierz mnie, smoku, i wepchnij
w tę cholerną gwiazdę. Wbuduj mój umysł w jej strukturę.
 Trudne, ale da się zrobić  mruknął smok.  Tylko że tak duży
wysiłek z pewnością nas zabije. Niech się stanie. Wiemy, że
polegniemy w chwale. Skup się, cyborgu, uwolnij swoją ludzką duszę.
Płonąłem. Dwa z moich ramion były już bezużytecznie żarzącymi
się kikutami. Stałem tylko dlatego, że potwór obejmował mnie
z całych sił. Czułem, że chce mnie pożreć, ale walcząca z nim kobieta
całkowicie blokuje jego umysł. Ogarnęła nas kolejna przeszywająca
fala żaru. To Eva skierowała w potwora skondensowaną falę mocy.
Zamknęła układ, rażąc bestię jego własną energią.
Ból odbierał mi przytomność. Gasły kolejne moduły mojego ciała.
Przestałem widzieć i słyszeć. Skupiłem się, mój umysł ogarnęła tylko
jedna, spolaryzowana myśl.
A potem umarłem.
Szarpnęło, gdy smocze kły zagłębiły się we mnie. Czułem chaos
panujący w umyśle bestii. Ona też umierała. Skoncentrowała się na
ostatnim wysiłku, wbudowując mój umysł w Czarne Słońce. Byle
tylko starczyło jej sił.
Nie istniała inna droga, by zniszczyć potwora. Trzeba było odciąć
go od zródła, wymazać z macierzy, w którą był wpisany. Jedyna
możliwość, by to zrobić, to zastąpić go innym umysłem.
Moim.
*
Zemdlałam w chwili, gdy Shao skoczył na potwora walczącego
z Aganą. Wstrząs od fal anomalii był ponad moje siły.
Oprzytomniałam, gdy Bruno chwycił mnie za ramię, stawiając na
nogi.
 Zabieramy się stąd, mała  mruknął.
Rozejrzałam się, walcząc z oszołomieniem i mdłościami. Agana
razem z Evą, która już nie świeciła, klęczały przy żarzącym się
kłębowisku metalu. W powietrzu unosił się smród spalenizny i dymu.
 Co się stało?  spytałam.
 Twój braciszek chyba rozwalił Inkluzję  krótko stwierdził
Bruno.  Niestety, niewiele z niego po tym zostało.
Mało nie osunęłam się z powrotem na ziemię. Tylko stalowy
uścisk wielkiego łapska Brunona powstrzymał upadek. Miałam dość.
Nie czułam już nawet gniewu. Wypełniał mnie tylko smutek. Shao
poległ. Nie miałam sił, by podejść do jego ciała i się z nim pożegnać.
Eva spojrzała na mnie i pomachała ręką. Podbiegła do Brunona.
Agana patrzyła chwilę na szczątki i też ruszyła w naszym kierunku.
 Shao zaatakował bydlaka, kiedy ten zajęty był Aganą 
powiedział Bruno.  Ale potwór objął go swoim ogniem i spalił. Sam
też rozżarzył się do białości i po tym, jak Eva skierowała na niego
strumień czerwonego światła, sczezł razem z cyborgiem.
Poczułam, jak Eva łapie mnie za rękę i ściska mocno. Stałam jak
zamurowana.
 Musimy uciekać, Xiu  powiedziała dziewczynka.  Shao stał się
nową Inkluzją, nową duszą Czarnego Słońca, ale dla nas nie ma tu
miejsca. Gwiazda niedługo zostanie wepchnięta z powrotem
w hiperprzestrzeń.
 Co ty mówisz? Shao nie zginął?  Otrząsnęłam się w mgnieniu
oka.
 Zajął miejsce potwora. Teraz jest Czarnym Słońcem. Celowo się
poświęcił. Czułam, jak smok z  Najjaśniejszej porywa jego umysł
i wpisuje w linie łączące potwora z gwiazdą. Shao odciął potwora od
zródła. Wykorzystałam tę chwilę i spaliłam drania. Był tak
zaskoczony, że nie zdołał się obronić ani uciec do hiperprzestrzeni.
Zostało z niego tyle.
Eva podsunęła mi pod nos dłoń, na której leżał niewielki kawałek
czarnego żelaza z połyskującą w jego wnętrzu czerwoną skazą.
Niewiele pamiętam z naszego biegu do lądowiska. Zapadło mi
w pamięć tylko łomotanie butów odbijające się echem po pustych
korytarzach. Bruno ciągnął mnie za ramię. Po drodze jakoś doszłam
do siebie, przynajmniej na tyle, by zasiąść za sterami. Wiedziałam, że
jak wpadnę w rytm pilotowania, szybko dojdę ze sobą do ładu.
Wpadliśmy na pokład naszego statku, a ja natychmiast
wystartowałam, podpinając się do systemu już w locie. Włączyłam
maskowanie i po paru chwilach poderwałam statek z powierzchni
Czarnego Słońca. Silniki błysnęły pełną mocą, by pokonać ciążenie
martwej gwiazdy. Odskoczyliśmy w ostatniej chwili.
Połączone floty rozsypały się, znów dzieląc na dwa obozy. Tysiące
statków nie stanowiły już zwartego szyku, okręty Przymierza opuściły
armadę i gnały w kierunku ciągle otwartego tunelu. Na kadłubach
okrętów migotały reflektory i światła sygnalizacyjne. Widziałam też
płonące cielska %7łelazniaków pędzących w stronę oddalającej się
gwiazdy. Wokół wirowały porozrywane szczątki statków i setki
zniszczonych myśliwców. Było zdecydowanie zbyt tłoczno jak dla
mnie.
Czarne Słońce zanurzyło się w kolosalnej anomalii i wpadło
w hiperprzestrzeń. Mój statek był już ze dwieście tysięcy kilometrów
od niego, kierując się do  Najjaśniejszej . Czułam, że Ziemianie nie
zrezygnują. I nie myliłam się. Komputer zasygnalizował wykrycie
sześciu obiektów lecących moim kursem i zbliżających się całkiem
żwawo.
 Niech to rdza, doganiają nas!  warknęłam.
Na ogonie siedziały mi jednostki pościgowe i wiedziałam, że
raczej nie dam rady im uciec. Słyszałam o nich wiele złego, szybkość
i duża siła ognia były ich podstawowym atutem. Zaczną strzelać, gdy
tylko znajdziemy się w zasięgu. Uszkodzą napęd i przejmą okręt.
%7łegnaj, wolności, witaj, służbo śledcza, witajcie, pokoje przesłuchań
i farmakologio tortur.
 Najjaśniejsza była już tak blisko. Bruno i Agana mówili coś, ale
nie słuchałam. Po ostatnich przejściach byłam ledwie przytomna.
Wpadłam w amok. Wyłączyłam tarczę, zdjęłam maskowanie
i uruchomiłam system łączności. Wywołałam  Najjaśniejszą , żądając
natychmiastowego kontaktu z Kailą. Odezwała się prawie od razu. Na
centralnym ekranie kokpitu zabłysła złota maska.
 Potrzebuję pomocy, Kailo  powiedziałam.  Bandyci siedzą mi
na ogonie. Zrób coś!
 Cieszę się, że żyjesz  odpowiedziała.  Czy Evie nic się nie
stało?
No jasne, przecież chodzi jej przede wszystkim o dziewczynkę,
a właściwie o jej umiejętności. Zrobi wszystko, by je zdobyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl