[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale to w końcu dlatego jej program odniósł sukces i dlatego była dobrym prokuratorem.
Była to jednak cecha jej charakteru, nie efekt szkolenia.
Była to także cecha, którą nauczyła ,się kontrolować, jeśli wydawało się to rozsądne, jak
teraz.
Zauważyła, że Seamus jest zmęczony, zmęczony i ... bardzo nieszczęśliwy. No, ale to
akurat nic nowego, przypomniała sobie. Była to jedna z rzeczy, których w nim nie znosiła.
Nigdy nie umiał się niczym cieszyć.
- Mój ojciec - powtórzył znowu.
Nie wytrzymała. Słowa wymknęły się same.
- Twój ojciec. Tyle zrozumiałam.
Gwahownie podniósł głowę, jakby miał warknąć gniewnie, ale ku jej zdumieniu roześmiał
się tylko.
- To nie jest temat, na który chciałbym rozmawiać. Chyba się tego domyślasz.
- Rzeczywiście, odnoszę takie Wrażenie. Tym niemniej pozwalam sobie zauważyć, że jeśli
nie zmobilizujesz się, będziemy tu siedzieć do białego rana.
Znowu się roześmiał i tym razem w jego śmiechu zabrzmiała nawet nuta rozbawienia.
- Wiesz, jak trudno jest mi mówić o sprawach osobistych.
- O ile pamiętam, zdarzyło mi się dosyć dosadnie skomentować to
w przeszłości.
Uśmiechnął się.
- I słusznie - przyznał. - No, dobra. Mój ojciec. Zmora mojego życia.
- O, myślałam, że to ja - zażartowała.
- Zastąpił cię.
- To dobrze. Chyba. Nigdy nie widziałam się w roli zmory. Z drugiej strony ...
Urwała" porzuciła wymuszoną lekkość. Dotknęła jego dłoni, zaciśniętej na kubku.
Domyślała się, jak mu ciężko.
- W porządku, Seamus. Zrobisz, jak zechcesz.
- Kiedy nie wiem, jak chcę - zauważył. Odwrócił głowę i spojrzał
w stronę ciemnego okna. Poza nimi w restauracji nie było innych gości, parking tonął w
ciemnościach. Miał wrażenie, że na całym świecie istnieją tylko oni.
- Mój ojciec - oznajmił w końcu - jest alkoholikiem. Jutro rano odstawię go na odwyk.
- Przykro mi.
Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć. Zakładała, że mu ciężko, dlatego
zaskoczyły jąjego dalsze słowa.
- Tak musi być - rzucił ostro. - Zmarnował sobie życie piciem. Nie będę mieszkał z
pijakiem.
- Rozumiem.
- Nie ma nikogo opr6cz mnie. Jeśli go wyrzucę, skończy na ulicy.- Popatrzył na nią. -
Powiedziałem mu, że tylko pod tym warunkiem może u mnie zamieszkać. Musi przestać
pić.
- Nie masz innego wyjścia.
- Rzeczywiście: Ale to nie wszystko.
Kelnerka właśnie podała im jedzenie. Seamus był na tyle głodny, że chwilowo dał spokój
rozmowie, zajął sięjedzeniem wielkiego steka i sterty frytek.
- No więc - w końcu podjął przerwany wątek.- Naraził się urzędowi podatkowemu.
- To poważna sprawa.
Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że nie ma znaczenia, czy to sprawa
poważna, czy nie, po prostu sprawa. Nie strzępił sobie języka na rzeczy, których nie
można zmienić.
- Wszystko jedno. Chodzi o to, że ma kłopoty, a ja nawet nie wiem dokładnie, jakiego
rodzaju. Nie pamięta, od jak dawna go ścigają ani ile od niego chcą. Twierdzi, że to
trzydzieści tysięcy dolarów i karne odsetki. Wiem tylko, że skonfiskowali mu kuter, który
jest watt o wiele więcej niż trzydzieści tysięcy. Dzisiaj przyszedł list z pytaniami o sprzęt,
który odpisał od podatku. Pewnie wszystko sprzedał na alkohol.
~ Niedobrze. - Nie.
- Do tego, co już jest im winny, dojdzie podatek od sprzedaży plus karne odsetki.
- Tak.
Odkroił kawałek mięsa, ale nagle ze zniecierpliwieniem odepchnął od siebie talerz i
sięgnął po kawę.
- Musisz dokończyć ~ zauważyła. - Od rana nic nie jadłeś, prawda?
- Straciłem apetyt. Danny tak na mnie działa.
- Danrty?
- Ojciec.
- Aha.
- Kiedy mi powiedział, co się dzieje, myślałem, że konfiskata kutra załatwi sprawę.
Niestety, sądząc po dzisiejszym liście, to nie będzie takie proste. Najwyrazniej jego
zadłużenie przekracza wartość łodzi, choć powiem ci szczerze, Carey, nie pojmuję, jak to
możliwe. Nigdy nie zarabiał tyle, by płacić aż tak wysokie podatki.
- Karne odsetki narastają bardzo szybko.
Powoli skinął głową i westchnął.
- Nie jestem nawet przekonany, że naprawdęjest im tyle winny. Przez alkohol mało
pracował, jeśli w ogóle. W ciągu ostatnich pięciu lat zarabiał grosze. I nie pamiętam nawet,
kiedy ostatnio składał zeznanie podatkowe.
- Więc może podatek za te lata, gdy nie rozliczał się z fiskusem, określili na podstawie
dochodu hipotetycznego.
Uniósł brwi.
- Nie pomyślałem o tym.
- Wiesz, nie znam się na tym, ale nie zdziwiłoby mnie, gdyby właśnie tak zrobili. Dopóki
nie otrzymają innych informacji, wychodzą z założenia, że zarabiasz tyle samo co'
przedtem, tyle że nie rozliczasz się. Oczywiście nie mam pojęcia, czy tak naprawdę jest.
Może chodzi o coś zupełnie innego.
- Szczerze mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić, jakim cudem jego dług urósł do aż tak
zawrotnej sumy. Chyba że, jak powiedziałaś, to karne odsetki.
- Ktoś musi się tym zająć na poważnie, Seamus.
- Też doszędłem do tego wniosku. I zaraz dobijemy targu.
- Nie zajmuję się doradztwem podatkowym - przypomniała mu. - Miałam, co prawda,
zajęcia z prawa podatkowego na studiach, ale niewiele pamiętam.
- Jesteś prawnikiem. Wiesz, jak rozmawiać z urzędnikami, gdzie szukać dokumentów, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Ale to w końcu dlatego jej program odniósł sukces i dlatego była dobrym prokuratorem.
Była to jednak cecha jej charakteru, nie efekt szkolenia.
Była to także cecha, którą nauczyła ,się kontrolować, jeśli wydawało się to rozsądne, jak
teraz.
Zauważyła, że Seamus jest zmęczony, zmęczony i ... bardzo nieszczęśliwy. No, ale to
akurat nic nowego, przypomniała sobie. Była to jedna z rzeczy, których w nim nie znosiła.
Nigdy nie umiał się niczym cieszyć.
- Mój ojciec - powtórzył znowu.
Nie wytrzymała. Słowa wymknęły się same.
- Twój ojciec. Tyle zrozumiałam.
Gwahownie podniósł głowę, jakby miał warknąć gniewnie, ale ku jej zdumieniu roześmiał
się tylko.
- To nie jest temat, na który chciałbym rozmawiać. Chyba się tego domyślasz.
- Rzeczywiście, odnoszę takie Wrażenie. Tym niemniej pozwalam sobie zauważyć, że jeśli
nie zmobilizujesz się, będziemy tu siedzieć do białego rana.
Znowu się roześmiał i tym razem w jego śmiechu zabrzmiała nawet nuta rozbawienia.
- Wiesz, jak trudno jest mi mówić o sprawach osobistych.
- O ile pamiętam, zdarzyło mi się dosyć dosadnie skomentować to
w przeszłości.
Uśmiechnął się.
- I słusznie - przyznał. - No, dobra. Mój ojciec. Zmora mojego życia.
- O, myślałam, że to ja - zażartowała.
- Zastąpił cię.
- To dobrze. Chyba. Nigdy nie widziałam się w roli zmory. Z drugiej strony ...
Urwała" porzuciła wymuszoną lekkość. Dotknęła jego dłoni, zaciśniętej na kubku.
Domyślała się, jak mu ciężko.
- W porządku, Seamus. Zrobisz, jak zechcesz.
- Kiedy nie wiem, jak chcę - zauważył. Odwrócił głowę i spojrzał
w stronę ciemnego okna. Poza nimi w restauracji nie było innych gości, parking tonął w
ciemnościach. Miał wrażenie, że na całym świecie istnieją tylko oni.
- Mój ojciec - oznajmił w końcu - jest alkoholikiem. Jutro rano odstawię go na odwyk.
- Przykro mi.
Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć. Zakładała, że mu ciężko, dlatego
zaskoczyły jąjego dalsze słowa.
- Tak musi być - rzucił ostro. - Zmarnował sobie życie piciem. Nie będę mieszkał z
pijakiem.
- Rozumiem.
- Nie ma nikogo opr6cz mnie. Jeśli go wyrzucę, skończy na ulicy.- Popatrzył na nią. -
Powiedziałem mu, że tylko pod tym warunkiem może u mnie zamieszkać. Musi przestać
pić.
- Nie masz innego wyjścia.
- Rzeczywiście: Ale to nie wszystko.
Kelnerka właśnie podała im jedzenie. Seamus był na tyle głodny, że chwilowo dał spokój
rozmowie, zajął sięjedzeniem wielkiego steka i sterty frytek.
- No więc - w końcu podjął przerwany wątek.- Naraził się urzędowi podatkowemu.
- To poważna sprawa.
Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że nie ma znaczenia, czy to sprawa
poważna, czy nie, po prostu sprawa. Nie strzępił sobie języka na rzeczy, których nie
można zmienić.
- Wszystko jedno. Chodzi o to, że ma kłopoty, a ja nawet nie wiem dokładnie, jakiego
rodzaju. Nie pamięta, od jak dawna go ścigają ani ile od niego chcą. Twierdzi, że to
trzydzieści tysięcy dolarów i karne odsetki. Wiem tylko, że skonfiskowali mu kuter, który
jest watt o wiele więcej niż trzydzieści tysięcy. Dzisiaj przyszedł list z pytaniami o sprzęt,
który odpisał od podatku. Pewnie wszystko sprzedał na alkohol.
~ Niedobrze. - Nie.
- Do tego, co już jest im winny, dojdzie podatek od sprzedaży plus karne odsetki.
- Tak.
Odkroił kawałek mięsa, ale nagle ze zniecierpliwieniem odepchnął od siebie talerz i
sięgnął po kawę.
- Musisz dokończyć ~ zauważyła. - Od rana nic nie jadłeś, prawda?
- Straciłem apetyt. Danny tak na mnie działa.
- Danrty?
- Ojciec.
- Aha.
- Kiedy mi powiedział, co się dzieje, myślałem, że konfiskata kutra załatwi sprawę.
Niestety, sądząc po dzisiejszym liście, to nie będzie takie proste. Najwyrazniej jego
zadłużenie przekracza wartość łodzi, choć powiem ci szczerze, Carey, nie pojmuję, jak to
możliwe. Nigdy nie zarabiał tyle, by płacić aż tak wysokie podatki.
- Karne odsetki narastają bardzo szybko.
Powoli skinął głową i westchnął.
- Nie jestem nawet przekonany, że naprawdęjest im tyle winny. Przez alkohol mało
pracował, jeśli w ogóle. W ciągu ostatnich pięciu lat zarabiał grosze. I nie pamiętam nawet,
kiedy ostatnio składał zeznanie podatkowe.
- Więc może podatek za te lata, gdy nie rozliczał się z fiskusem, określili na podstawie
dochodu hipotetycznego.
Uniósł brwi.
- Nie pomyślałem o tym.
- Wiesz, nie znam się na tym, ale nie zdziwiłoby mnie, gdyby właśnie tak zrobili. Dopóki
nie otrzymają innych informacji, wychodzą z założenia, że zarabiasz tyle samo co'
przedtem, tyle że nie rozliczasz się. Oczywiście nie mam pojęcia, czy tak naprawdę jest.
Może chodzi o coś zupełnie innego.
- Szczerze mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić, jakim cudem jego dług urósł do aż tak
zawrotnej sumy. Chyba że, jak powiedziałaś, to karne odsetki.
- Ktoś musi się tym zająć na poważnie, Seamus.
- Też doszędłem do tego wniosku. I zaraz dobijemy targu.
- Nie zajmuję się doradztwem podatkowym - przypomniała mu. - Miałam, co prawda,
zajęcia z prawa podatkowego na studiach, ale niewiele pamiętam.
- Jesteś prawnikiem. Wiesz, jak rozmawiać z urzędnikami, gdzie szukać dokumentów, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]