[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zachowując ją na okazje, kiedy sama zechcę jej użyć. Być może wszyscy potrzebują
uśmiechu, lecz nie każdy na niego zasługuje, pomyślałam. Po co go marnować na Yance ów?
Przez cały czas, gdy coraz lepiej poznawałam Terinę i zaczynałam ją podziwiać,
dzwigałam własny ciężar. Nie taki jak Teriny, jednakże stale myślałam o mamie. Miałam
uczucie, że muszę coś rozwikłać. Coś w rodzaju krzyżówki. Masz słowo pionowe, teraz
musisz odgadnąć te w poprzek. Lubię krzyżówki. Często je rozwiązywałam podczas tych
długich nocy. Robiłam to, żeby nie myśleć - ponieważ o czymkolwiek zaczęłam myśleć,
zawsze kończyło się na mamie.
Jeśli ona była łamigłówką, to hasło pionowe brzmiało:  Och, Ailie, nie pozwól ojcu
się nimi zajmować!
Nie chodziło jej o mojego prawdziwego ojca. Ten zginął na Południowym Pacyfiku,
gdy miałam trzy lata. Mówiła o swoim drugim mężu, moim ojczymie Haroldzie. Zwracając
się do mnie, zawsze mówiła o nim:  twój ojciec . Cokolwiek robił  mój ojciec , było
wspaniałe. Jeśli takie nie było, to z pewnością tego nie zrobił. Z zasady. Przez to sama
nauczyłam się tak myśleć. Ale skąd ona to wzięła, i dlaczego? To, co powiedziała -  nie
pozwól mu się nimi zajmować - oznacza, że wiedziała o jego przyjemnościach. Ale skoro
wiedziała, jeśli wtedy wiedziała, dlaczego pozwoliła, żeby się mną zajmował? Czyżby
myślała wtedy, że nie ma w tym nic złego? Może i nie było. W końcu robił to tylko palcami.
Kiedy próbuję o tym myśleć, wydaje mi się, że tak naprawdę nie miałam nic przeciwko temu.
Gdybym miała, starałabym się go unikać albo poskarżyłabym się matce. Raz próbowałam. I
dlatego ciągle nie wiem, czy w ogóle dopuszczała do siebie fakty. Odpowiedziała jak zwykle:
 Ojciec cię kocha i nigdy by cię nie skrzywdził . To prawda, nie czułam, że robi mi krzywdę.
Powtarzał:  Przyjemnie, prawda? A teraz, przyjemnie? Zawodził to jak mantrę. Nie miałam
pewności, czy było mi przyjemnie, lecz wiedziałam, że powinno. Matka przecież musiała
zauważyć na mojej pościeli to, co nazywałam kremem do golenia. Ale co o tym sądziła? Nie
mogłam przestać o tym myśleć - co ona o tym sądziła? Myślała, że zmoczyłam łóżko? Coś
rozlałam? Nigdy nie spytała. O czym myślała, kiedy prała prześcieradła? Gdzie się nauczyła
takiego myślenia?
Ojczym przestał dominować nad moim życiem, kiedy zaczęłam miesiączkować i
urosłam. Wystrzeliłam w górę w przeciągu jednego roku, między dwunastym a trzynastym
rokiem życia. I nabrałam rozumu, przynajmniej jak na dzieciaka w tym wieku. Chyba go
trochę przepłoszyłam. Nie mógł przychodzić do mnie się  pobawić , kiedy byłam niemal jego
wzrostu. Moja postura musiała go przerażać, gdyż stał się pruderyjny i zasadniczy. Zawsze
naskakiwał na matkę, że mam się ubierać  skromnie . %7ładnych szortów czy
wydekoltowanych bluzek, choć w Chico bywało i czterdzieści stopni. Wyrosłam na dużą
kobietę, a on był małym facetem. W zasadzie pasował do mamy, która nie była niska, ale za
to bardzo drobnokoścista. Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, myślę, że pasowali do
siebie lepiej niż większość małżeństw. Ale co z Ronaldem  Buddym Buddem? Wyskakiwał
w zupełnie innej części krzyżówki, do której, zdaje się, nie miałam żadnych haseł.
Może mama była chora, kiedy widziałam ją ostatni raz? Podobno umarła na zapalenie
płuc, lecz może to był rak, który wycieńczył ją jak obóz koncentracyjny, zmienił w suchy,
skręcony, zgięty patyk. Czy to właśnie napawało ją taką grozą? W takim razie dlaczego
powiedziała:  on mnie dosłownie wyżyma ? Długo nie mogłam tego zrozumieć. Myślałam,
że chodzi o jakąś presję psychiczną; mówi się przecież nieraz, że ktoś jest wyżęty z sił, z
pomyślunku...
Byłam właśnie w toalecie, około trzeciej nad ranem. To była długa, zimna,
listopadowa noc. Szklanka na jezdni i od jedenastej praktycznie żadnych klientów. Umyłam
ręce i obciągnęłam firmową bluzę, bo na moje kształty była ciut przyciasna. Te słowa znowu
przyszły mi na myśl i nagle poczułam, co znaczą. Dosłownie. Włosy stanęły mi dęba i
ogarnął mnie nagły przypływ mdłości. Przez chwilę myślałam, że zwymiotuję. Potem
wszystko minęło i chciałam już tylko wydostać się z tej toalety pełnej toksycznego, słodkiego
wiśniowego zapachu środków do dezynfekcji. Wyszłam. Terina właśnie szła do kuchni i
pomyślałam, że wygląda na zaskoczoną. Ale nie ją miałam w głowie.
Weszło dwóch gości z ciągnika siodłowego, który właśnie zajechał. Przywitałam ich z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl