[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej warg.
Przymknęła oczy, a on musnął wargami jej długie rzęsy, policzek i
brodę, po czym dotknął kącika jej ust. Westchnęła głęboko, rozchylając
wargi. Opuszkami palców dotknęła jego czoła. Poczuła gładką skórę i
znajome, bijące od niego błogie ciepło.
Gdy w końcu jego wargi dotknęły jej ust, jęknęła z rozkoszy. Luke
sprawiał, że tak łatwo zapominała o świecie. Był rozpalony namiętnością i
jednocześnie czuły. Przy nim wszystkie jej życiowe postanowienia traciły
sens. Jego wargi, język, oddech, dłonie pieściły ją i odpowiadały na jej
pieszczoty.
Kiedy na chwilę oderwał od niej usta, mocniej zacisnęła powieki.
 Spójrz na mnie, proszę.
Pasja w jego wzroku zaparła jej dech w piersiach.
 Spróbuj mnie wysłuchać.  Pogładził delikatnie jej policzek.  Nie
możesz podporządkowywać życia innym, temu, co cię spotkało z ich strony.
Gdybyś tak robiła, znaczyłoby, że im uległaś, a tym samym to oni odnieśliby
zwycięstwo nad tobą. Nie możesz kapitulować.
Miał rację. Szkoda, że sama dawno nie doszła do tej prawdy. Ale teraz
nie czuła się dobrze z tym, że Luke ją zmusza, by spojrzała trzezwo na siebie
i swoje życie. Wolała tego nie roztrząsać.
 Już nie wiem, co mam o tym myśleć.
109
R
L
T
 Więc nie myśl  szepnął.  Choć dzisiaj przestań się nad tym
zastanawiać.
Kiedy całował z czułością jej czoło, policzki i usta myślała już tylko o
jego wargach i dłoniach. Delikatnie ułożył ją na dywanie.
 Nie jestem pewna...  Z trudem wydobywała z siebie głos.
 Ja jestem pewien.  Jego oddech odbierał jej zmysły.
Ich wargi znowu się spotkały, jego dłoń dotknęła jej kolana, uda,
brzucha. Miała tak jedwabistą skórę, że mógłby ją pieścić w nieskończoność.
Pieścić jej cudowne nogi, pięknie zarysowaną talię, twarz. I bez końca patrzeć
w jej oczy, zielone i pełne wyrazu.
Rozpiął koszulę i uniósł jej bluzę, by jak najszybciej poczuć pod sobą
gładkość jej nagiego ciała.
Pieściła mu kark, plecy, ramiona, piersi, brzuch. Gdy ich oczy spotkały
się na chwilę, w jej wzroku nie było już lęku. Lekko odrzuciła głowę,
pozwalając mu wargami i językiem pieścić szyję. Serce biło mu szybko, ale
zmusił się, by zwolnić. Chciał na zawsze zapamiętać rozkosz malującą się na
twarzy Beth i jej ciche westchnienia. I chciał, całując każdy zakamarek jej
ciała, doprowadzić ją do ekstazy.
Gdy uniósł się na łokciach, cichy jęk protestu doprowadził go niemal do
szaleństwa. Ale kiedy wstał i w milczeniu lekko chwycił ją za rękę, by poszła
w jego ślady, zobaczył wahanie w jej wzroku.
 Beth, chodz ze mną  szepnął z uśmiechem
I to wystarczyło. Pozwoliła zaprowadzić się na górę, do sypialni. Tam
rozpiął jej spodnie, ona zdjęła mu koszulę. Napawała się jego zapachem
zmieszanym z leciutką wonią wody kolońskiej. Złączyły się ich wargi.
Pożądał jej namiętnie, a ona pragnęła, by ją pieścił. Delikatnie rozebrał ją do
końca, a gdy dotknął jej waginy, otworzyła oczy.
110
R
L
T
 Luke, ja...
 Nie bój się, Beth. Jesteś piękna i nie musisz tego ukrywać.
Pieścili się wargami, dłońmi, oddechem. Gdy jego usta dotknęły jej
sutków, przeszedł ją dreszcz rozkoszy. Czując jego palce między udami, na
chwilę otworzyła oczy.
 Luke...
 Proszę, nie mów, żebym przestał.
 Nie, ja nie chcę, żebyś przestał. Ja chcę...
Ułożył ją na łóżku i drżącymi rękami zaczął się rozbierać. Dłońmi
pieściła mu ramiona i plecy, językiem szyję. Jej sutki stwardniały, oczy
płonęły pożądaniem. Zaczął pieścić jej stopy, łydki, uda, brzuch, szyję i
piersi. By zaczerpnąć powietrza, na chwilę uniósł głowę i dostrzegł w jej
oczach rozkosz.
Okrył ją całą pocałunkami, mokrymi, zachłannymi pocałunkami. Kiedy
przerwał na chwilę, była gotowa, by go przyjąć. Objęła go nogami w pasie i
uniosła biodra.
 Proszę, chcę cię poczuć w sobie  szepnęła.
Wszedł w nią szybko, jej ciepło wywołało w nim dreszcz rozkoszy.
Powoli złapał powietrze i zaczął się poruszać. Lekko i niemal nieśmiało na
początku. Gdy jęknęła, jego ruchy stały się szybsze i bardziej zdecydowane.
 Dobrze ci?  szepnął.
 Tak, bardzo dobrze.
 Mam przyspieszyć?
Jej oczy zapłonęły z namiętności. Odrzuciła ręce za głowę i jęcząc
cicho, poruszała rytmicznie biodrami, a on z trudem panował, by nie
skończyć zbyt szybko. Widział; że sprawia jej rozkosz, że ona pragnie jego
pieszczot; dotyku, pocałunków. Gdy wyżej uniosła biodra, wszedł w nią
111
R
L
T
jeszcze głębiej.
 Luke... Ja...
 Wiem.
Chciał, by pierwsza przeżyła orgazm, chciał widzieć ekstatyczny spazm
na jej twarzy.
Z rozkoszy była bliska krzyku, w jego oczach przeglądała się jak w
lustrze. I w tym cudownym zespoleniu, łapiąc z trudem powietrze, poczuła, że
już dłużej nie może się powstrzymywać.
Rozkosz wstrząsnęła jej ciałem, on doszedł prawie jednocześnie, po
czym położył spocone czoło na jej wilgotnym policzku. Gdy uśmiechnęła się
leniwie i z półprzymkniętymi oczami zaczęła pieścić mu plecy, wiedział, że
zaszło coś najcudowniejszego na świecie.
112
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Gdy z lekkiego porannego snu zbudziły ją skrzeczące sroki, które
przysiadły na drzewie za oknem, uzmysłowiła sobie, że nie jest w łóżku sama.
Delikatnie wyswobodziła się z ramion Luke'a i na palcach poszła do
łazienki. Wzięła długi ciepły prysznic i owinięta ręcznikiem, przetarła dłonią
zaparowane lustro.
Chciała żałować tego, co się stało, ale nie umiała się na to zdobyć.
Przeciwnie, ta noc była przecudowna, każdy dotyk, pocałunek, pieszczota
wydawały się czymś tak niezwykłym, że marzyła tylko o powtórce.
Ale światło poranka kazało jej zmierzyć się z twardą rzeczywistością.
Różnili się z Lukiem pod każdym względem, zupełnie inaczej
pojmowali szczęście. Ona w głębi duszy była tradycjonalistką i chociaż życie
ciężko ją doświadczyło, wierzyła w małżeństwo.
No jasne, pomyślała z sarkazmem. Masz za sobą lata praktyki w
randkowaniu i jesteś w tych sprawach szalenie doświadczona. Patrząc na
swoje odbicie w lustrze, nie umiała się powstrzymać od lekkiego uśmiechu.
Luke mógł złamać jej serce, co do tego nie miała wątpliwości. I nie
wątpiła też, że po czymś takim nie zdołałaby się podnieść.
Dla niego najważniejsza jest kariera, a ona pragnęła czegoś więcej. On [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl