[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sÅ‚owo WKRÓTCE byÅ‚o napisane w poprzek jego przeÅ›cieradÅ‚a jakÄ…Å› lepkÄ…
substancjÄ….
- Syrop kukurydziany zmieszany z czerwonym barwnikiem do jedzenia i
kakao w proszku. - Wes zatarł dłonie z entuzjazmem. - Jeden z moich
ponadczasowych ulubionych przepisów na sztuczną krew.
- I co, jeśli można wiedzieć, we dwoje zrobiliście z lepiącym się
dowodem? - Kimmie mnie pyta.
Patrzę w dół na mój talerz makaronu i nie jestem w stanie wyrzucić z
głowy obrazu sztucznej krwi. - Schowaliśmy prześcieradła w jego szafie.
- Cóż, lepiej powiedz o tym wszystkim Benowi - mówi. - W przeciwnym
razie on oskarży cię o to, że nie przekazałaś mu wszystkich informacji.
- Zabawne, że on może mieć sekrety, kiedy praktycznie oczekuje się, że
podasz mu cogodzinne aktualizację przepływu, częstotliwości i koloru swojej
uryny - mówi Wes.
- A mówiąc o sekretach i okropnych płynach& - Kimmie wskazuje w
kierunku maszyny z napojami.
Ben tam jest.
I nie jest sam.
Gromada dziewczyn z najstarszej klasy stoi dookoła niego, włączając w to
Alejandrę Chavez, uznaną za numer jeden na zeszłorocznej liście
Najpiękniejszych Ludzi we Freetown High School.
Ben patrzy na mnie i macha, tak jakby chciał porozmawiać.
- To tyle, jeśli chodzi o jego spędzenie przerwy na lunch w bibliotece -
mówi Kimmie. - To musi być coś ważnego.
Przytakuję, wiedząc, że to musi mieć coś wspólnego z naszą kłótnią zeszłej
nocy. Odmachuję mu, ale teraz wygląda na to, że jest zbyt zajęty rozmową z
Alejandrą. Ona zakręca lok swoich czarnych jak atrament włosów dookoła palca
i śmieje się z czegoś, co on powiedział - tak głośno, że możemy ją usłyszeć z
odległości dziesięciu stolików. Ben znowu patrzy na mnie w trakcie rozmowy,
ale nadal siÄ™ nie rusza.
- Dziwaczne - śpiewa Kimmie. Pozbywa się muffina z gardła. - Chociaż,
ryzykując to, że będę brzmieć jak zdarta płyta, myślę, że mogłam ci już to
powiedzieć. Znaczy, spójrzmy prawdzie w oczy, świetny wygląd, reputacja
superbohatera, mięśnie brzucha ze stali i klata, która może doprowadzić
dziewczynę do płaczu.
- To, że uratował twoje życie wiele razy, jakby przebija jakiekolwiek złe
sprawki z jego przeszłości - mówi Wes, kończąc jej myśl. - Przynajmniej tak
mówią ludzie.
- Ben to niezła partia - kontynuuje Kimmie.
- I wygląda na to, że został złapany. - Wes poprawia okulary na swojej
twarzy, tak jakby miało mu to pomóc w gapieniu się.
Chociaż inne fanki zniknęły, Ben nadal rozmawia z Alejandrą, tak jakby
już nawet mnie tam nie było.
- To naprawdę sprowadza się do jednego prostego pytania - mówi Kimmie,
sięgając, żeby dotknąć mojego przedramienia. - Czy pomaganie Adamowi jest
naprawdÄ™ warte tego, co to robi z twoim zwiÄ…zkiem z Benem?
Odsuwam mój talerz z makaronem i skupiam się nadal na Benie wiedząc,
że to jest tylko początek, bo muszę spędzić znacznie więcej czasu z Adamem,
jeśli chcę rozwiązać sprawy.
Kiedy wychodzę ze szkoły, Adam czeka już na mnie na parkingu. Ben też
czeka. Siedzi na swoim motorze i patrzy w moją stronę. Mam właśnie zamiar
podejść do niego, żeby porozmawiać, kiedy Najpiękniejsza Osoba w Freetown
High School przecina moją ścieżkę. Alejandra pokazuje mu coś wewnątrz
swojego płaszcza i potem kręci się dookoła i zaczyna się śmiać.
Ben też się śmieje, ale stwierdzam, że to jest bardziej jak nerwowy
zdławiony chichot, bo schodzi z motoru i robi krok do tyłu.
- Podwiezć cię, dziewczynko? - pyta Wes, podkradając się i odwracając
mojÄ… uwagÄ™. - Mam jakieÅ› stare Juicy Fruit19 w samochodzie.
Jest z nim Tiffany Bunkin. Dosyć ironiczne jest to, że przód jej koszulki
jest udekorowany dużymi żółtymi kwiatami.
Wes podąża za moim wzrokiem. - Czy chcesz dokonać mi jakiegoś
sabotażu? - podwija rękawy, żeby być zabawnym, jakby był w trybie walki.
- Naprawdę myślę, że powinniśmy iść - Tiffany mówi do niego, zanim
mogę odpowiedzieć.
Wes sprawdza czas na swoim szpiegowskim zegarku z cyfrowym
aparatem. - Zgoda. Zrobiłem rezerwację dokładnie na 3 po południu w Brain
Freeze. Co ty na to Chameleon, chcesz się do nas przyłączyć na lekko zmrożoną
słodką śmietanę? Ja stawiam pierwsze liznięcie. - Puszcza mi oczko.
- KuszÄ…ca oferta, ale mam robotÄ™ do zrobienia.
Wes patrzy w kierunku samochodu Adama, a potem z powrotem na Bena i
Alejandrę, którzy nadal są pogrążeni w rozmowie. - Zadzwoń do mnie pózniej -
mówi. - Błagam cię.
Patrzę jak on i Tiffany odchodzą, co w końcu prowadzi mnie do przerwania
spraw między Benem i Alejandrą.
- Masz minutÄ™? - pytam go.
Alejandra rzuca mi złowrogie spojrzenie. - Właściwie to jesteśmy tutaj
trochę zajęci - mierzy mnie swoimi dużymi bursztynowymi oczami od stóp do
głów, zatrzymując się na chwilę, żeby skrzywić się na moje buty (tak do
wiadomości, to para brzydkich alias20, praktycznych butów z gumową
podeszwÄ…, wartych szafy Wes a).
- Camelia i ja mamy dużo do obgadania - mówi jej Ben. - Ale widzimy się
jutro?
- Jeszcze lepiej, możesz zadzwonić do mnie dzisiaj wieczorem. - Wyrywa
19 Guma do żucia firmy Wrigley w żółtym opakowaniu.
20 http://pl.skate-europe.com/details/37778-buty-dc-model-alias.html
kawałek papieru ze swojego zeszytu, zapisuje to, co podejrzewam jest jej
numerem telefonu, podaje mu to i odchodzi, a obcasy jej długich skórzanych
botków stukają o chodnik z każdym jej krokiem.
- Przykro mi, że przeszkadzam - mówię, kiedy Alejandra jest poza
zasięgiem słuchu.
- Nie, wcale ci nie jest. - Uśmiecha się.
- Masz rację. - Też się uśmiecham. - Nie jest mi przykro.
Ben podchodzi krok bliżej i patrzy w moje oczy, powodując, że prawie
zapominam o każdym kawałku naszego dramatu.
Prawie.
- Nadal się na mnie złościsz? - pyta.
- To zależy& Co jest z tobą i NO we Freetown?
- SÅ‚ucham? - pyta. Jego twarz marszczy siÄ™ w zmieszaniu.
Zakładam ramiona, czekając aż skrót w końcu zaskoczy.
- Oh, masz na myśli Alejandrę? - wzrusza ramionami tak, jakby to nie było
nic wielkiego - tak, jakby nie spędził dzisiaj całej przerwy na lunch rozmawiając
z nią. - Nic takiego. Ona pisze do szkolnej gazety i chce napisać o mnie artykuł.
- Jaki artykuł?
Pochyla siÄ™ w moim kierunku nad siedzeniem swojego motocykla. Jego
policzek ociera siÄ™ o mojÄ… twarz, kiedy szepcze do mojego ucha. - Po prostu jak
wiesz, niektórzy ludzie właściwie uważają mnie za wartego publikacji.
- Bardzo zabawne, ale to nie to miałam na myśli.
- Zazdrosna? - pyta rozbawiony tą możliwością.
- Ledwie - odpowiadam, przerywając jego gadaninę kłamstwem.
Ben odsuwa swoją twarz, zatrzymuje się na chwilę, żeby spojrzeć na moje
usta. - Cóż, to dobrze, bo naprawdę nie jestem zainteresowany odkrywaniem
żadnych sekretów. Jestem osobą prywatną, pamiętasz? Dopuszczam do siebie
tylko kilkoro wyselekcjonowanych.
- Ale niestety ja nie zaliczam siÄ™ do tych kilkorga wyselekcjonowanych -
przypominam mu.
Ben patrzy w innÄ… stronÄ™, ale nie zaprzecza. - To jest po prostu bardzo
trudne dla mnie.
- Dla mnie to też nie jest zupełnie łatwe. Próbuję zrozumieć to, czego mi
nie mówisz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl