[ Pobierz całość w formacie PDF ]
San Antonio. Mam tam koleżankę, Cody bardzo lubi jej synka. Często
pomagamy sobie w razie potrzeby. Pilnowałam jej synka przez kilka
sobotnich wieczorów, więc może teraz ona popilnuje Cody'ego, jeśli będzie
akurat wolna.
Napięta atmosfera między nimi nieco zelżała. Chyba podsunęła mu
sposób na wykazanie się dobrą wolą, i to poprawiło mu humor.
- Zadzwoń do niej.
Ledwie się powstrzymała, by nie skomentować tego kolejnego polecenia.
Jednak to było jak najbardziej po jej myśli. Logan zgodził się bez chwili
wahania, to też zapisała mu na plus.
- Zadzwonię pózniej. Jeszcze nie ma ósmej.
Skinął głową. Milczek. Może już wyczerpał limit na dzisiaj. Choć zostało
mu jeszcze wypowiedzenie małżeńskiej przysięgi.
Nagle dotarto do niej, że to naprawdę się stanie. Dziś po powrocie na
ranczo będzie mężatką. Zoną tego despoty.
- Jest jeszcze coś - odezwał się Logan.
Przesunął się, zasłaniając jej chłopca, a jego czarne oczy lśniły zimno.
Wstrzymała dech. Logan zniżył głos:
- Nigdy nie próbuj stanąć między mną a Codym. I nie próbuj obrzydzić
mu rancza.
Wzdrygnęła się, słysząc ukrytą grozbę. Jest dziwny. Intrygujący i trudny
do rozszyfrowania. Zależy mu na dziecku, to jasne. Pewnie dlatego puścił
płazem jej wcześniejsze zagrania. Widział, jak bardzo Cody jest z nią
związany, więc godził się na kompromis. I dlatego tak naciska na ślub.
Szczęście dziecka jest dla niego ważniejsze od własnego. Nie mogła tego
nie docenić. I nie polubić go za to.
Skinęła głową. Co miała mu powiedzieć? Założenie było takie, że gdy
tylko okaże się to możliwe, odejdzie od niego. Jednak teraz widziała, że
wcale nie będzie to takie proste. Zwłaszcza jeśli Cody przywiąże się do
niego.
Kiedy Logan pozwoli jej wystąpić o adopcję? Jak długo potrwa
procedura? Cody to kochane dziecko. Niech tylko Logan okaże mu trochę
serca, a chłopiec szybko go pokocha. W naturalny sposób lgnie do
RS
47
mężczyzn, spragniony ich zainteresowania i uwagi. Logan w krótkim czasie
stanie siÄ™ jego wzorem.
Serce się jej ścisnęło. Ona odlicza dni dzielące ją od odzyskania
wolności, a dla Cody'ego to może być dramat.
Była straszną egoistką. Powinna myśleć o dziecku. Jeśli miałby się
miotać między nią a Loganem...
Odwróciła się i zaczęła szykować rzeczy dla Cody'ego. Potem poszła do
siebie, by spakować kilka najpotrzebniejszych drobiazgów. W pewnym
momencie znieruchomiała i popatrzyła z obawą na swoje drżące ręce.
RS
48
ROZDZIAA SIÓDMY
No to klamka zapadła. Już wszystko za nią. Przed lotem do Las Vegas u
prawnika Logana podpisali umowę przedślubną. Poszło tak szybko, że
nawet się nie obejrzała. Może to i dobrze, nie będzie więcej zadręczać się
spekulacjami, jak wykręcić się z tego układu. Ani robić sobie
niepotrzebnych nadziei. Już sama perspektywa tego, co ją czeka, była
dostatecznie przygnębiająca.
Cody został u Ann. Lot minął szybko, zakupy w centrum handlowym też
nie były problemem. Póki nie weszli do jubilera.
Gdy wybierała sukienkę z białego lnu, pantofle na obcasach i torebkę,
Logan nie miał żadnych zastrzeżeń. Wszystko mu pasowało. Za to u jubilera
nagle stał się bardzo zasadniczy.
Sam wybrał pierścionek i obrączkę. Piękne, to prawda. Egzemplarze z
najwyższej półki. Na ich widok powinna wpaść w zachwyt. Jakże inne
byłoby jej podejście, gdyby stały się symbolem dozgonnej miłości, a nie
małżeństwa wymuszonego szantażem!
Ceremonia zaślubin odbyła się w ekspresowym tempie. Na szczęście
kaplica była naprawdę ładna. Miłe otoczenie poprawiało nastrój. Claire
żałowała jednak, że to nie duchowny udzielił im ślubu. Wiele wskazywało,
że ich małżeństwo nie potrwa tak krótko, jak początkowo zakładała.
Prawdziwe błogosławieństwo tym bardziej by się przydało.
Bo chyba trzeba cudu, by im się jakoś ułożyło.
Logan wystąpił w czarnym garniturze. Zabrał go z domu i przebrał się
już w Las Vegas. Olśniewająco biała koszula kontrastowała z surowością
czerni. Wyglądał w tym stroju zabójczo. Claire wystąpiła w białej sukience.
Tworzyli piękną parę.
Ann nie kryła zdumienia, gdy usłyszała o ślubie, ale gdy przyjechali po
Cody'ego, z miejsca uległa czarowi Logana. Bo rzeczywiście mógł
oczarować każdą kobietę, jeśli tylko chciał. Pełen galanterii i uroku,
szarmancki. Claire sama szeroko otwierała oczy, bo po raz pierwszy
widziała go w tym nowym wcieleniu. Jakby jeszcze było mało, Logan
zaprosił Ann z mężem i dzieckiem na weekend na ranczo, co zostało
przyjęte z entuzjazmem.
- Och, Claire, ale z ciebie szczęściara! - z uniesieniem powiedziała Ann,
asystujÄ…ca jej przy pakowaniu rzeczy Cody'ego.
Nie wyprowadzała jej z błędu, jednak zaślepienie przyjaciółki dało jej do
myślenia. Jeśli Loganowi zależy na zrobieniu dobrego wrażenia, osiąga to
bez trudu. A zatem potrafi i może. Z nią się tak nie cackał. Kawał drania.
RS
49
Domyślał się, że Ann od razu zda sprawozdanie reszcie znajomych.
Samotne koleżanki zzielenieją z zazdrości, a są zbyt prostolinijne, by
dopatrywać się w jego zachowaniu wyrachowania i gry.
A co tam, niech siÄ™ popisuje przed Ann, Claire powstrzyma siÄ™ od
komentarza. Za to postara siÄ™, by te dobre maniery, jakimi nagle siÄ™
wykazał, stały się normą jego zachowania w domu. Zawarcie małżeństwa w
pewnym stopniu umocniło jej pozycję. Poza tym im więcej osób wiedziało o
ślubie, tym trudniej będzie mu się jej pozbyć, gdyby pewnego dnia miał jej
dość.
Zachowanie pozorów wiele dla niego znaczyło, czego teraz dał dowód.
W takim razie oboje będą odgrywać swoje role przed ludzmi z zewnątrz.
To ją otrzezwiło. Oni i inni ludzie. Są mężem i żoną, mają Cody'ego.
Stanowią rodzinę. Co z tego, że tylko na papierze. Tworzą jedność, a inni są
obcy.
Był jeszcze jeden istotny aspekt tej sprawy - Claire nie chciała, by
wyszło na jaw, że Logan szantażem wymusił jej zgodę na ślub. Dlatego
sama też musi zadbać o zachowanie pozorów.
Droga powrotna upłynęła w milczeniu. Cody był pochłonięty zabawą
samochodzikami, a ona swoimi niewesołymi myślami.
Logan rzucił na tylne siedzenie marynarkę i krawat. Sprawiał wrażenie
rozluznionego i zadowolonego, co tylko potęgowało jej stres.
Gdy wysiedli, wziął ją na ręce, by przenieść przez próg. Nie spodziewała
się po nim takich pomysłów. Mimowolnie przypomniała sobie zdawkowy
pocałunek tuż po ślubie. Niby zwyczajny gest, a jednak wyczula ukrytą siłę.
Tak jak teraz, gdy ciepło jego ciała przenikało przez cienką tkaninę
sukienki. Wiedziała, że musi to przerwać.
- To całkiem zbyteczne - zaczęła, starając się, by jej głos nie zdradził
emocji. - I tak nikt tego nie widzi, z wyjÄ…tkiem Cody'ego.
Cody, słysząc swoje imię, zaśmiał się radośnie.
- Mamusia jest dzidzi! Logan roześmiał się w głos.
- Mamusia by nie była dzidzi, gdyby mnie objęła jak dorosła kobieta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
San Antonio. Mam tam koleżankę, Cody bardzo lubi jej synka. Często
pomagamy sobie w razie potrzeby. Pilnowałam jej synka przez kilka
sobotnich wieczorów, więc może teraz ona popilnuje Cody'ego, jeśli będzie
akurat wolna.
Napięta atmosfera między nimi nieco zelżała. Chyba podsunęła mu
sposób na wykazanie się dobrą wolą, i to poprawiło mu humor.
- Zadzwoń do niej.
Ledwie się powstrzymała, by nie skomentować tego kolejnego polecenia.
Jednak to było jak najbardziej po jej myśli. Logan zgodził się bez chwili
wahania, to też zapisała mu na plus.
- Zadzwonię pózniej. Jeszcze nie ma ósmej.
Skinął głową. Milczek. Może już wyczerpał limit na dzisiaj. Choć zostało
mu jeszcze wypowiedzenie małżeńskiej przysięgi.
Nagle dotarto do niej, że to naprawdę się stanie. Dziś po powrocie na
ranczo będzie mężatką. Zoną tego despoty.
- Jest jeszcze coś - odezwał się Logan.
Przesunął się, zasłaniając jej chłopca, a jego czarne oczy lśniły zimno.
Wstrzymała dech. Logan zniżył głos:
- Nigdy nie próbuj stanąć między mną a Codym. I nie próbuj obrzydzić
mu rancza.
Wzdrygnęła się, słysząc ukrytą grozbę. Jest dziwny. Intrygujący i trudny
do rozszyfrowania. Zależy mu na dziecku, to jasne. Pewnie dlatego puścił
płazem jej wcześniejsze zagrania. Widział, jak bardzo Cody jest z nią
związany, więc godził się na kompromis. I dlatego tak naciska na ślub.
Szczęście dziecka jest dla niego ważniejsze od własnego. Nie mogła tego
nie docenić. I nie polubić go za to.
Skinęła głową. Co miała mu powiedzieć? Założenie było takie, że gdy
tylko okaże się to możliwe, odejdzie od niego. Jednak teraz widziała, że
wcale nie będzie to takie proste. Zwłaszcza jeśli Cody przywiąże się do
niego.
Kiedy Logan pozwoli jej wystąpić o adopcję? Jak długo potrwa
procedura? Cody to kochane dziecko. Niech tylko Logan okaże mu trochę
serca, a chłopiec szybko go pokocha. W naturalny sposób lgnie do
RS
47
mężczyzn, spragniony ich zainteresowania i uwagi. Logan w krótkim czasie
stanie siÄ™ jego wzorem.
Serce się jej ścisnęło. Ona odlicza dni dzielące ją od odzyskania
wolności, a dla Cody'ego to może być dramat.
Była straszną egoistką. Powinna myśleć o dziecku. Jeśli miałby się
miotać między nią a Loganem...
Odwróciła się i zaczęła szykować rzeczy dla Cody'ego. Potem poszła do
siebie, by spakować kilka najpotrzebniejszych drobiazgów. W pewnym
momencie znieruchomiała i popatrzyła z obawą na swoje drżące ręce.
RS
48
ROZDZIAA SIÓDMY
No to klamka zapadła. Już wszystko za nią. Przed lotem do Las Vegas u
prawnika Logana podpisali umowę przedślubną. Poszło tak szybko, że
nawet się nie obejrzała. Może to i dobrze, nie będzie więcej zadręczać się
spekulacjami, jak wykręcić się z tego układu. Ani robić sobie
niepotrzebnych nadziei. Już sama perspektywa tego, co ją czeka, była
dostatecznie przygnębiająca.
Cody został u Ann. Lot minął szybko, zakupy w centrum handlowym też
nie były problemem. Póki nie weszli do jubilera.
Gdy wybierała sukienkę z białego lnu, pantofle na obcasach i torebkę,
Logan nie miał żadnych zastrzeżeń. Wszystko mu pasowało. Za to u jubilera
nagle stał się bardzo zasadniczy.
Sam wybrał pierścionek i obrączkę. Piękne, to prawda. Egzemplarze z
najwyższej półki. Na ich widok powinna wpaść w zachwyt. Jakże inne
byłoby jej podejście, gdyby stały się symbolem dozgonnej miłości, a nie
małżeństwa wymuszonego szantażem!
Ceremonia zaślubin odbyła się w ekspresowym tempie. Na szczęście
kaplica była naprawdę ładna. Miłe otoczenie poprawiało nastrój. Claire
żałowała jednak, że to nie duchowny udzielił im ślubu. Wiele wskazywało,
że ich małżeństwo nie potrwa tak krótko, jak początkowo zakładała.
Prawdziwe błogosławieństwo tym bardziej by się przydało.
Bo chyba trzeba cudu, by im się jakoś ułożyło.
Logan wystąpił w czarnym garniturze. Zabrał go z domu i przebrał się
już w Las Vegas. Olśniewająco biała koszula kontrastowała z surowością
czerni. Wyglądał w tym stroju zabójczo. Claire wystąpiła w białej sukience.
Tworzyli piękną parę.
Ann nie kryła zdumienia, gdy usłyszała o ślubie, ale gdy przyjechali po
Cody'ego, z miejsca uległa czarowi Logana. Bo rzeczywiście mógł
oczarować każdą kobietę, jeśli tylko chciał. Pełen galanterii i uroku,
szarmancki. Claire sama szeroko otwierała oczy, bo po raz pierwszy
widziała go w tym nowym wcieleniu. Jakby jeszcze było mało, Logan
zaprosił Ann z mężem i dzieckiem na weekend na ranczo, co zostało
przyjęte z entuzjazmem.
- Och, Claire, ale z ciebie szczęściara! - z uniesieniem powiedziała Ann,
asystujÄ…ca jej przy pakowaniu rzeczy Cody'ego.
Nie wyprowadzała jej z błędu, jednak zaślepienie przyjaciółki dało jej do
myślenia. Jeśli Loganowi zależy na zrobieniu dobrego wrażenia, osiąga to
bez trudu. A zatem potrafi i może. Z nią się tak nie cackał. Kawał drania.
RS
49
Domyślał się, że Ann od razu zda sprawozdanie reszcie znajomych.
Samotne koleżanki zzielenieją z zazdrości, a są zbyt prostolinijne, by
dopatrywać się w jego zachowaniu wyrachowania i gry.
A co tam, niech siÄ™ popisuje przed Ann, Claire powstrzyma siÄ™ od
komentarza. Za to postara siÄ™, by te dobre maniery, jakimi nagle siÄ™
wykazał, stały się normą jego zachowania w domu. Zawarcie małżeństwa w
pewnym stopniu umocniło jej pozycję. Poza tym im więcej osób wiedziało o
ślubie, tym trudniej będzie mu się jej pozbyć, gdyby pewnego dnia miał jej
dość.
Zachowanie pozorów wiele dla niego znaczyło, czego teraz dał dowód.
W takim razie oboje będą odgrywać swoje role przed ludzmi z zewnątrz.
To ją otrzezwiło. Oni i inni ludzie. Są mężem i żoną, mają Cody'ego.
Stanowią rodzinę. Co z tego, że tylko na papierze. Tworzą jedność, a inni są
obcy.
Był jeszcze jeden istotny aspekt tej sprawy - Claire nie chciała, by
wyszło na jaw, że Logan szantażem wymusił jej zgodę na ślub. Dlatego
sama też musi zadbać o zachowanie pozorów.
Droga powrotna upłynęła w milczeniu. Cody był pochłonięty zabawą
samochodzikami, a ona swoimi niewesołymi myślami.
Logan rzucił na tylne siedzenie marynarkę i krawat. Sprawiał wrażenie
rozluznionego i zadowolonego, co tylko potęgowało jej stres.
Gdy wysiedli, wziął ją na ręce, by przenieść przez próg. Nie spodziewała
się po nim takich pomysłów. Mimowolnie przypomniała sobie zdawkowy
pocałunek tuż po ślubie. Niby zwyczajny gest, a jednak wyczula ukrytą siłę.
Tak jak teraz, gdy ciepło jego ciała przenikało przez cienką tkaninę
sukienki. Wiedziała, że musi to przerwać.
- To całkiem zbyteczne - zaczęła, starając się, by jej głos nie zdradził
emocji. - I tak nikt tego nie widzi, z wyjÄ…tkiem Cody'ego.
Cody, słysząc swoje imię, zaśmiał się radośnie.
- Mamusia jest dzidzi! Logan roześmiał się w głos.
- Mamusia by nie była dzidzi, gdyby mnie objęła jak dorosła kobieta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]