[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więcej niż gotowa, żeby go przyjąć.
- Och, Gavin, och! - Jej okrzyk rozkoszy podziałał na niego jak
najpotężniejszy afrodyzjak.
Jednak chciał czegoś więcej. Chciał, żeby drżała i wiła się pod nim, i
by w miłosnym zapamiętaniu wołała jego imię.
Anula & polgara
Uniósł się trochę i językiem wędrował po jej szyi i piersiach.
- Ja... to... nie przypuszczałam... - Głos jej się łamał i z trudem
próbowała coś powiedzieć, aż w końcu dała za wygraną, kiedy Gavin
zaczął pieścić językiem, a potem ssać przypominający pączek kwiatu
sutek.
Uniosła biodra i zagarnęła go w siebie ruchem, który dyktował jej
instynkt stary jak świat.
Poruszali się w zgodnym rytmie w takt westchnień i stłumionych
jęków, wynoszeni coraz wyżej i wyżej, ku szczytowi rozkoszy.
To jest najlepszy seks, jaki kiedykolwiek przeżywałem. Jeszcze nigdy
nie zdarzyło mi się nic równie wspaniałego, przemknęło mu przez
głowę.
Miał wrażenie, że on i Colleen są idealną parą, jakby dla siebie byli
stworzeni.
Była to jego ostatnia przytomna myśl, zanim potężny orgazm porwał
go z mocą rozpędzonego pociągu i uniósł w przestrzeń czystej,
wszechogarniającej ekstazy.
Anula & polgara
ROZDZIAŁ SZÓSTY
- A więc tu jesteś.
Colleen siedziała na obitej wzorzystym materiałem sofie w
przytulnym gabinecie swego ojca, pogrążona w lekturze jakiegoś
czasopisma, kiedy do pokoju wślizgnęła się jej młodsza siostra, Gina.
Zgodnie z uświęconym rytuałem wprowadzonym przez ich matkę,
jeszcze kiedy czworo najstarszych dzieci, Colleen, Nick, Ryan i Joe,
było nastolatkami - wyjąwszy przypadek śmierci czy uwięzienia - w
drugą niedzielę każdego miesiąca wszyscy członkowie rodziny mieli
obowiązek uczestniczyć we wspólnym obiedzie w domu rodziców w
Beacon Hill.
Niepodporządkowanie się temu zwyczajowi oznaczało dla odstępcy
nieuchronny gniew surowej Moiry Barone.
Nic więc dziwnego, że frekwencja nieodmiennie była znakomita.
Colleen zwykle z radością witała te spotkania.
Traktowała je jako wspaniałą okazję, żeby zobaczyć się z braćmi i
siostrami i dowiedzieć się, co u nich słychać.
Ale nie tym razem.
Dziś nie przestawała myśleć o Gavinie, który był teraz u niej w domu
i pomagał Brettowi w pracy domowej.
Nie mogła się już doczekać, kiedy zegar wybije wpół do ósmej, która
to godzina stanowiła najwcześniejszy dopuszczalny termin, żeby
pożegnać się po skończonym obiedzie.
Jednak Pan Bóg chciał chyba trochę z nią po-igrać. Sprawił, że czas
wlókł się dzisiaj niczym trójnogi żółw wspinający się na Mount Everest.
- Zastanawiałam się, gdzie mogłaś się schować. - Z właściwą sobie
energią Gina rozejrzała się dookoła, po czym podeszła do kominka,
wzięła parę szczap drewna i podsyciła ogień. Dopiero potem zwróciła się
Anula & polgara
do Colleen. - Co się stało? Pewnie nie mogłaś wytrzymać tych
wszystkich kłótni i krzyków? Cóż, nie dziwię się.
Colleen potrząsnęła przecząco głową i z pewnym żalem odłożyła
pismo „Panna Młoda", które zapewne należało do świeżo poślubionej
żony Nicka, Gail.
- Nie, skądże - rzekła. - Poza tym wiesz, co mama zawsze powtarza:
„Barone'owie nie krzyczą, najwyżej wymieniają poglądy". - Dumnie
uniosła . brodę w sposób, który miał naśladować zachowanie ich matki. -
Niestety tak się jakoś pechowo składa, że wymieniają te poglądy z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
więcej niż gotowa, żeby go przyjąć.
- Och, Gavin, och! - Jej okrzyk rozkoszy podziałał na niego jak
najpotężniejszy afrodyzjak.
Jednak chciał czegoś więcej. Chciał, żeby drżała i wiła się pod nim, i
by w miłosnym zapamiętaniu wołała jego imię.
Anula & polgara
Uniósł się trochę i językiem wędrował po jej szyi i piersiach.
- Ja... to... nie przypuszczałam... - Głos jej się łamał i z trudem
próbowała coś powiedzieć, aż w końcu dała za wygraną, kiedy Gavin
zaczął pieścić językiem, a potem ssać przypominający pączek kwiatu
sutek.
Uniosła biodra i zagarnęła go w siebie ruchem, który dyktował jej
instynkt stary jak świat.
Poruszali się w zgodnym rytmie w takt westchnień i stłumionych
jęków, wynoszeni coraz wyżej i wyżej, ku szczytowi rozkoszy.
To jest najlepszy seks, jaki kiedykolwiek przeżywałem. Jeszcze nigdy
nie zdarzyło mi się nic równie wspaniałego, przemknęło mu przez
głowę.
Miał wrażenie, że on i Colleen są idealną parą, jakby dla siebie byli
stworzeni.
Była to jego ostatnia przytomna myśl, zanim potężny orgazm porwał
go z mocą rozpędzonego pociągu i uniósł w przestrzeń czystej,
wszechogarniającej ekstazy.
Anula & polgara
ROZDZIAŁ SZÓSTY
- A więc tu jesteś.
Colleen siedziała na obitej wzorzystym materiałem sofie w
przytulnym gabinecie swego ojca, pogrążona w lekturze jakiegoś
czasopisma, kiedy do pokoju wślizgnęła się jej młodsza siostra, Gina.
Zgodnie z uświęconym rytuałem wprowadzonym przez ich matkę,
jeszcze kiedy czworo najstarszych dzieci, Colleen, Nick, Ryan i Joe,
było nastolatkami - wyjąwszy przypadek śmierci czy uwięzienia - w
drugą niedzielę każdego miesiąca wszyscy członkowie rodziny mieli
obowiązek uczestniczyć we wspólnym obiedzie w domu rodziców w
Beacon Hill.
Niepodporządkowanie się temu zwyczajowi oznaczało dla odstępcy
nieuchronny gniew surowej Moiry Barone.
Nic więc dziwnego, że frekwencja nieodmiennie była znakomita.
Colleen zwykle z radością witała te spotkania.
Traktowała je jako wspaniałą okazję, żeby zobaczyć się z braćmi i
siostrami i dowiedzieć się, co u nich słychać.
Ale nie tym razem.
Dziś nie przestawała myśleć o Gavinie, który był teraz u niej w domu
i pomagał Brettowi w pracy domowej.
Nie mogła się już doczekać, kiedy zegar wybije wpół do ósmej, która
to godzina stanowiła najwcześniejszy dopuszczalny termin, żeby
pożegnać się po skończonym obiedzie.
Jednak Pan Bóg chciał chyba trochę z nią po-igrać. Sprawił, że czas
wlókł się dzisiaj niczym trójnogi żółw wspinający się na Mount Everest.
- Zastanawiałam się, gdzie mogłaś się schować. - Z właściwą sobie
energią Gina rozejrzała się dookoła, po czym podeszła do kominka,
wzięła parę szczap drewna i podsyciła ogień. Dopiero potem zwróciła się
Anula & polgara
do Colleen. - Co się stało? Pewnie nie mogłaś wytrzymać tych
wszystkich kłótni i krzyków? Cóż, nie dziwię się.
Colleen potrząsnęła przecząco głową i z pewnym żalem odłożyła
pismo „Panna Młoda", które zapewne należało do świeżo poślubionej
żony Nicka, Gail.
- Nie, skądże - rzekła. - Poza tym wiesz, co mama zawsze powtarza:
„Barone'owie nie krzyczą, najwyżej wymieniają poglądy". - Dumnie
uniosła . brodę w sposób, który miał naśladować zachowanie ich matki. -
Niestety tak się jakoś pechowo składa, że wymieniają te poglądy z [ Pobierz całość w formacie PDF ]