[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmowy z Tricią oboje poszli do sypialni i zamknęli za sobą drzwi.
Lyndsey oparła się z ulgą o barek. Udało się. Zmyliła go. Hura!
Kiedy Nate wrócił, podała mu niepostrzeżenie aparat, z którym
poszedł natychmiast do sypialni przejrzeć zdjęcia. Kilka minut pózniej
dołączył do niej w kuchni.
- I jak, dobrze wyszły? - spytała z niepokojem.
- Jakość jest w porządku, ale czy uważasz, że klientka będzie z nich
zadowolona? - wyszeptał.
- Nawet się nie całowali. Zanim do czegokolwiek doszło, zauważyli
mnie. Choć gdyby mój mąż dotykał w taki sposób obcej kobiety, byłabym
wściekła i czułabym się bardzo zraniona.
- Tak, ale czy to wystarczy w sądzie jako dowód zdrady?
- Raczej nie.
- I masz rację.
- Co teraz?
- Miałem nadzieję, że zakończymy tę sprawę przez weekend. Jak
widać, nic z tego.
- Co cię skłoniło do przyjęcia tego zlecenia, skoro tak bardzo nie
lubisz spraw rozwodowych?
- Charlie Black, prywatny detektyw. Zanim zdobyliśmy licencje,
wszyscy u niego pracowaliśmy. Interes zaczął się bardzo szybko rozwijać,
dla Charliego zbyt szybko, i kiedy otworzyliśmy ARC, przyjął to z ulgą.
Zawsze wolał pracować sam. Do dziś dnia blisko współpracujemy.
Przekazuje nam wszystkie zlecenia, które są dla niego za duże. Tym miał
40
R S
się zająć sam, ale jego żona dostała nagle ataku serca, więc musiał
odpuścić.
- To okropne. Jak ona się czuje?
- Prawdopodobnie założą jej by-passy. To ładnie, że się przejmujesz
losem innych.
- Po prostu wierzę w ludzi i ich dobro.
- Gdybyś trochę popracowała w tym biznesie, szybko zmieniłabyś
zdanie. Niewielu jest na świecie porządnych ludzi.
- Przykro mi, że straciłeś wiarę w dobro - zwróciła się do niego z
powagą, przestając na moment kroić szalotki.
- Może pomożesz mi ją odzyskać - odparł, spoglądając na nią
spokojnym wzrokiem.
Lyndsey zamilkła, starając się znalezć właściwą odpowiedz.
- Wiem, że ciąży ci to zlecenie, ale myślę, że chodzi o coś więcej.
- Miałem dziś wyjechać na pierwsze od kilku lat wakacje.
- Dokąd?
- Do Australii.
Australia. To słowo brzmiało magicznie. Ona nie była nawet w San
Francisco.
- Ale udało ci się przełożyć wyjazd, prawda? Możesz pojechać
pózniej.
Pewnie wybiera się tam ze swoją dziewczyną, pomyślała z
zazdrością.
- Być może, tak czy inaczej znów musiałem zmienić plany. A
chciałem tam spędzić święta.
- Sam? - wypsnęło jej się.
- Tak.
41
R S
- Jak możesz samotnie spędzać Boże Narodzenie?
- Chodzi o to, że nie zamierzałem go w ogóle obchodzić.
- Nie lubisz świąt?
- A ty pewnie uwielbiasz.
- Wiesz, dlaczego przyjęłam tę pracę?
- Ponieważ cię do tego zmusiłem?
- To również, ale głównie po to, aby zarobić na bilet lotniczy dla
mojej siostry, żeby mogła wrócić na święta do domu. Dotychczas zawsze
spędzałyśmy je razem.
- A gdzie ona jest?
- Studiuje architekturę na Uniwersytecie Cornelia. Jest na pierwszym
roku.
- Jak dziewczyna z południowej Kalifornii znosi zimę w Nowym
Jorku?
- Nadzwyczaj dobrze. Nigdy wcześniej nie widziała śniegu i mówi,
że bardzo jej się podoba. Mieszka w miasteczku uniwersyteckim i nie musi
nigdzie dojeżdżać.
Przygotowując obiad, Lyndsey opowiedziała Nate'owi o tym, jak
umarła jej matka, kiedy Jess miała jedenaście lat, a ona dziewiętnaście.
Była wtedy na pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Kalifornii w Los
Angeles. Musiała wrócić do domu i zająć się wychowaniem młodszej
siostry. Nigdy nie znała ojca, który odszedł od nich, zanim się urodziła.
Ojciec Jess zostawił je, kiedy siostra miała zaledwie sześć miesięcy.
- Mama zawsze wybierała nieodpowiednich mężczyzn - powiedziała,
dolewając do penne gorącą wodę. - Była wspaniałą matką. Wesołą, ciepłą,
odważną, pełną życia kobietą. Każdy dzień z nią był przygodą. Teraz,
42
R S
kiedy nie ma również Jess, dom jest taki cichy i pusty. Kto by przypusz-
czał, że w wieku dwudziestu sześciu lat będę cierpiała na syndrom
opuszczonego gniazda?
- Musiałaś zrezygnować ze studiów?
- Nie, ale zabrało mi to więcej czasu. Dopiero w maju obroniłam
pracę magisterską z ekonomii. W zeszłym miesiącu zdawałam państwowy
egzamin na wyższego księgowego dający licencję. Wyniki będą w lutym.
- Nie potrafię wyobrazić sobie ciebie jako księgowej.
- Co ci się nie podoba? To dobry zawód. Doskonale płatny i jestem
w tym dobra.
- Nie chciałem cię urazić. Jestem przekonany, że jesteś w tym dobra,
ale znam kilku księgowych. W przeciwieństwie do ciebie, nie dostrzegają
drugiego człowieka, a ty jesteś nakierowana na ludzi i spostrzegawcza.
- Może widzę więcej niż inni. To ważna cecha u księgowego.
- I u detektywa. Chcesz odejść od nas, jak zdasz egzamin?
- Jak tylko dostanę jakąś pracę. Nigdy tego nie ukrywałam.
- Jasne.
- Co to miało znaczyć?
Znów się poczuła urażona. Naprawdę intrygowała go ta dziewczyna.
- Niektórzy ludzie mają uczciwość wypisaną na twarzy. Ty jesteś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl