[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko lekkiej kontuzji.
Rapp każe się zanieść przed oblicze cesarza.
– Jakże, Rapp – woła Napoleon – znowu ranny!
– Zawsze, sire! Wasza Cesarska Mość wie – to mój zwyczaj. – Co się tam dzieje w górze?
– Cuda! Ale dla dokończenia dzieła potrzebna jest gwardia.
– Tego będę się wystrzegał – odpowiada Napoleon, wykonując ruch, jakby się budził z
odrętwienia – nie chcę jej dać zniszczyć, muszę bez niej wygrać bitwę.
O godzinie 10 wieczorem przyjeżdża na koniu Murat, który bił się od godziny 6 rano,
donosząc, że nieprzyjaciel w nieładzie przechodzi rzekę Moskwę i zanosi się na to, że znowu
umknie. Raz jeszcze domaga się gwardii, która przez cały czas stoi bezczynnie, by ścigać
Moskali i do reszty ich pobić. Napoleon jednak i tym razem odmawia, pozwalając uciec armii
rosyjskiej, którą przedtem tak długo tropił. Nazajutrz Moskale przepadli z kretesem,
Napoleon zaś zapanował niepodzielnie nad najstraszliwszym pobojowiskiem, jakie może
istniało odkąd świat powstał. Leżało na nim 60 000 trupów, z tego trzecia część Francuzów.
Dziewięciu naszych generałów poległo, 34 zostało rannych. Niezmierzone były nasze straty,
którym w dodatku nie odpowiadały żadne realne sukcesy.
Dnia 14 września armia wkroczyła do Moskwy. W wojnie tej jednak wszystko miało być
ponure, nie wyłączając naszych triumfów. Żołnierze nasi przywykli wkraczać do miast
stołecznych, a nie do miast umarłych. Moskwa zaś wydawała się niezmierzonym grobem,
wszędzie było pusto i głucho. Napoleon zamieszkał na Kremlu, armia zaś rozprzestrzeniła się
po mieście. A tymczasem nadciągnęła noc.
O północy obudził Napoleona alarm ogniowy. Krwawe łuny dosięgały niemal jego łoża.
Cesarz pobiegł do okna: Moskwa stała w płomieniach. Szlachetny Herostates–Rostopczyn
uwieńczył swe nazwisko, a zarazem ocalił ojczyznę.
Trzeba było uciekać przed tym oceanem płomieni. Dnia 16 września Napoleon, otoczony
zewsząd pożarem i zgliszczami, zmuszony był opuścić Kreml i szukać schronienia w zamku
Petrowskoj. Tu rozpoczęła się jego walka z generałami, którzy doradzali wycofać się póki
czas i zaprzestać dalszych zdobyczy przynoszących nieszczęście. Napoleon, nie przywykły do
tego rodzaju rozumowania, zachwiał się na chwilę, zwracając wzrok na przemian w stronę
Paryża i Petersburga. Tylko 150 godzin dzieliło go od pierwszej stolicy, 800 godzin zaś od
drugiej. Pomaszerować na Petersburg – znaczyłoby zadokumentować zwycięstwo, nakazać
odwrót do Paryża – byłoby przyznaniem się do klęski.
36
3
Opis jednego z uczestników wyprawy, Rene Bourgeoisa.
37
A tymczasem nadciąga zima, która już nie doradza, lecz nakazuje. Dnia 15 października
zaczyna się przewożenie rannych przez Możajsk i Smoleńsk, 22 zaś Napoleon opuszcza
Moskwę. Nazajutrz Kreml wylatuje w powietrze. Przez jedenaście dni odwrót postępuje bez
szczególnych wypadków, gdy naraz 7 listopada spada temperatura z pięciu na osiemnaście
stopni poniżej zera, 29 zaś depesza wojenna z 14 października przynosi do Paryża wieść o
niesłychanej, straszliwej zgrozie, której Francuzi nie daliby wiary, gdyby szczegółów jej nie
podał sam cesarz.
Odtąd zaczyna się nieszczęście przyćmiewające blask naszych największych zwycięstw.
Przypomina się Kambyzes grzęznący w piaskach pustynnych, Kserkses uciekający na barce
przez Hellespont, Varro prowadzący niedobitki armii po bitwie pod Kannami do Rzymu.
Spośród 80 000 konnicy, która przeprawiła się przez Niemen, dadzą się utworzyć zaledwie
cztery kompanie, każda po 150 koni, które mają służyć Napoleonowi za eskortę. Oto jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
tylko lekkiej kontuzji.
Rapp każe się zanieść przed oblicze cesarza.
– Jakże, Rapp – woła Napoleon – znowu ranny!
– Zawsze, sire! Wasza Cesarska Mość wie – to mój zwyczaj. – Co się tam dzieje w górze?
– Cuda! Ale dla dokończenia dzieła potrzebna jest gwardia.
– Tego będę się wystrzegał – odpowiada Napoleon, wykonując ruch, jakby się budził z
odrętwienia – nie chcę jej dać zniszczyć, muszę bez niej wygrać bitwę.
O godzinie 10 wieczorem przyjeżdża na koniu Murat, który bił się od godziny 6 rano,
donosząc, że nieprzyjaciel w nieładzie przechodzi rzekę Moskwę i zanosi się na to, że znowu
umknie. Raz jeszcze domaga się gwardii, która przez cały czas stoi bezczynnie, by ścigać
Moskali i do reszty ich pobić. Napoleon jednak i tym razem odmawia, pozwalając uciec armii
rosyjskiej, którą przedtem tak długo tropił. Nazajutrz Moskale przepadli z kretesem,
Napoleon zaś zapanował niepodzielnie nad najstraszliwszym pobojowiskiem, jakie może
istniało odkąd świat powstał. Leżało na nim 60 000 trupów, z tego trzecia część Francuzów.
Dziewięciu naszych generałów poległo, 34 zostało rannych. Niezmierzone były nasze straty,
którym w dodatku nie odpowiadały żadne realne sukcesy.
Dnia 14 września armia wkroczyła do Moskwy. W wojnie tej jednak wszystko miało być
ponure, nie wyłączając naszych triumfów. Żołnierze nasi przywykli wkraczać do miast
stołecznych, a nie do miast umarłych. Moskwa zaś wydawała się niezmierzonym grobem,
wszędzie było pusto i głucho. Napoleon zamieszkał na Kremlu, armia zaś rozprzestrzeniła się
po mieście. A tymczasem nadciągnęła noc.
O północy obudził Napoleona alarm ogniowy. Krwawe łuny dosięgały niemal jego łoża.
Cesarz pobiegł do okna: Moskwa stała w płomieniach. Szlachetny Herostates–Rostopczyn
uwieńczył swe nazwisko, a zarazem ocalił ojczyznę.
Trzeba było uciekać przed tym oceanem płomieni. Dnia 16 września Napoleon, otoczony
zewsząd pożarem i zgliszczami, zmuszony był opuścić Kreml i szukać schronienia w zamku
Petrowskoj. Tu rozpoczęła się jego walka z generałami, którzy doradzali wycofać się póki
czas i zaprzestać dalszych zdobyczy przynoszących nieszczęście. Napoleon, nie przywykły do
tego rodzaju rozumowania, zachwiał się na chwilę, zwracając wzrok na przemian w stronę
Paryża i Petersburga. Tylko 150 godzin dzieliło go od pierwszej stolicy, 800 godzin zaś od
drugiej. Pomaszerować na Petersburg – znaczyłoby zadokumentować zwycięstwo, nakazać
odwrót do Paryża – byłoby przyznaniem się do klęski.
36
3
Opis jednego z uczestników wyprawy, Rene Bourgeoisa.
37
A tymczasem nadciąga zima, która już nie doradza, lecz nakazuje. Dnia 15 października
zaczyna się przewożenie rannych przez Możajsk i Smoleńsk, 22 zaś Napoleon opuszcza
Moskwę. Nazajutrz Kreml wylatuje w powietrze. Przez jedenaście dni odwrót postępuje bez
szczególnych wypadków, gdy naraz 7 listopada spada temperatura z pięciu na osiemnaście
stopni poniżej zera, 29 zaś depesza wojenna z 14 października przynosi do Paryża wieść o
niesłychanej, straszliwej zgrozie, której Francuzi nie daliby wiary, gdyby szczegółów jej nie
podał sam cesarz.
Odtąd zaczyna się nieszczęście przyćmiewające blask naszych największych zwycięstw.
Przypomina się Kambyzes grzęznący w piaskach pustynnych, Kserkses uciekający na barce
przez Hellespont, Varro prowadzący niedobitki armii po bitwie pod Kannami do Rzymu.
Spośród 80 000 konnicy, która przeprawiła się przez Niemen, dadzą się utworzyć zaledwie
cztery kompanie, każda po 150 koni, które mają służyć Napoleonowi za eskortę. Oto jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]