[ Pobierz całość w formacie PDF ]

surowego wyroku.
Von Bogendorf spojrzał na niego z powagą.
- Czy wciąż żywi pan jakieś uczucia do tej kobiety?
- Nie, ekscelencjo, ale... to jest kobieta. Przedtem, kiedy musiałem zastrzelić
kierowcę, już została ukarana kobieta. I dlatego proszę jeszcze raz, by jego
ekscelencja zechciał orzec łagodniejszą karę.
- No cóż, zgoda. Pan ma dziś podwójne, a nawet potrójne prawo, by spełnić
jego życzenie. Darowuję więc życie tej kobiecie. Niech ją odstawią pod dobrą
strażą do niemieckiej twierdzy, tam już nie będzie mogła nam szkodzić. Ale
proszę pana, panie pułkowniku, aby jej oznajmić, że przegrała swoje życie i że
tylko dzięki wstawiennictwu pana kapitana von Falkenrieda zostało jej ono
darowane. Proszę to oznajmić w obecności pana kapitana. Chcę dać panu tę
drobną satysfakcję, panie kapitanie.
- Dziękuję najmocniej, wasza ekscelencjo. Generał von Bogendorf podał
Hassowi rękę.
- Nie ma za co, panie kapitanie. Panie pułkowniku, niech pan zadba o to, by
więzniarka pozostawała pod jak najściślejszym nadzorem. Nie wolno dopuścić,
by się nam wymknęła, bo byłaby znów dla nas grozna. Takie osoby należy
bezwzględnie unieszkodliwić.
Hasso i pułkownik von Steinberg w milczeniu wracali do namiotu
pułkownika.
Natasza tymczasem znów się ubrała. Miała na sobie teraz skromną ciemną
suknię podróżną. Jej gęste, rudoblond włosy dziwnie odcinały się od ciemnych
oczu.
Pułkownik podszedł do niej.
- Nataszo Karewna, jego ekscelencja skazał panią na karę śmierci i zarządził,
by została pani zgodnie z prawem wojennym jutro rano rozstrzelana. Na prośbę
pana kapitana von Falkenrieda jego ekscelencja raczył darować pani karę
śmierci. Jutro rano zostanie pani przewieziona do niemieckiej twierdzy.
Natasza drgnęła, słysząc, że kara śmierci została jej darowana. Chciała
podejść do Hassa, by mu podziękować, lecz on zrobił odmowny ruch ręką.
- Nie trzeba, madame, nie potrzebuję pani wdzięczności. Gdyby pani była
mężczyzną, nie wstawiłbym się za panią. Ale walczyć z kobietami to jest
wbrew honorowi niemieckiego oficera.
Natasza cofnęła się ze spuszczoną głową.
Zaprowadzono Nataszę do prymitywnego namiotu naprzeciwko lazaretu.
W obozie panowała cisza, słychać było jedynie miarowe kroki
wartowników. Natasza Karewna rzuciła się zmęczona na twarde, niewygodne
legowisko. Ale nie mogła zasnąć. Na ziemi leżało ciało Olgi Zscharkoff. Obok
niej musiała Natasza spędzić noc.
Drżała myśląc o tym, że była o krok od śmierci, że jutro rano mogła leżeć
sztywna obok Olgi Zscharkoff, przeszyta kulami. Zostało jej to darowane za
wstawiennictwem Hassa von Falkenrieda.
Gdyby wcześniej spotkała takiego mężczyznę jak Hasso von Falkenried,
zanim weszła na awanturniczą ścieżkę, po której staczała się coraz niżej, być
może życie jej ułożyłoby się inaczej.
Teraz zaś to, co ją czekało - czyż nie było gorsze od śmierci? Czy nie byłoby
lepiej, gdyby leżała zimna i sztywna obok swej długoletniej towarzyszki.
Zaszczekała zębami jak w febrze, a w sercu jej zbudziła się płomienna
tęsknota za człowiekiem, przed którym by mogła odsłonić swoje przegrane
życie.
Hasso von Falkenried... Do tego jedynego człowieka serce jej kiedyś biło
cieplej. Gdybyż przed nim mogła odsłonić całe swoje życie, aby nie myślał o
niej z taką pogardą!
Wstała, pchana tą ogromną tęsknotą. Nie związano jej - także za
wstawiennictwem Falkenrieda. Przed namiotem żołnierze stali na straży.
Gdyby poprosiła jednego z nich o przywołanie kapitana von Falkenrieda,
ponieważ pragnie złożyć zeznanie - może by przyszedł, może jeszcze nie udał
się na spoczynek.
Cicho podeszła do wyjścia i wyjrzała na dwór. Przed namiotem stało dwóch
żołnierzy z karabinami na ramionach. Odsunęła zasłonę. Księżyc oświetlał jej
bladą twarz.
Jakaś ręka żelaznym chwytem ujęła jej ramię, a obok niej wyrosła wysoka
postać - był to Hans von Axemberg.
- Pomyślałem sobie, madame, że zechce pani jeszcze udać się na mały,
niedozwolony spacerek. Ale choć to wydaje mi się mało uprzejme, muszę pani
tego zabronić. Nich mnie pani nie zmusza do założenia jej kajdanków - rzekł z
ironiczną grzecznością.
Potrząsnęła głową. Zmienionym głosem rzekła po chwili:
- Pan się myli, panie von Axemberg. Nie jestem aż taką niemądrą, by
narażać się na pewną śmierć. Nie wiedziałem, że to pan jest na posterunku
przed moim namiotem. Ale ponieważ tak jest, może mógłby pan spełnić moje
życzenie. Chciałabym jeszcze raz pomówić z panem von Falkenried, pragnę
złożyć mu obszerne zeznanie, ale tylko jemu. Czy byłby pan tak dobry i
poprosił go, by poświęcił mi kwadrans?
Axemberg spojrzał na nią ostro. Czyżby chciała ponownie zauroczyć
przyjaciela?
- Może pani darować sobie tę fatygę, madame. Po raz drugi von Falkenried
nie pozwoli się złowić w sieci - rzekł surowo.
- Nie mam takiego zamiaru. Oto moje ręce, panie von Axember, proszę je
związać, nie myślę o ucieczce. Chcę tylko złożyć wobec pana von Falkenrieda
wyczerpujące zeznanie.
Axember poczuł, że teraz po raz pierwszy w słowach jej brzmi ton
szczerości.
- Sam przekażę przyjacielowi pani życzenie - rzekł zwięzle. Natasza
pochyliła głowę i cofnęła się z cichym podziękowaniem. Axemberg nakazał
posterunkom szczególną czujność. Stanął przed namiotem Nataszy tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl