[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sytuacji można by się spodziewać, że zaczną szukać oryginału, prawda? Ale
zobaczmy, kto wyrusza na poszukiwanie paczki, i to z żądzą krwi w oczach? Nie
kto inny, jak nasz przyjaciel Slade.
- Próbujesz wykazać, że Slade jest rosyjskim agentem, ale to się nie uda. Kto w
istocie był odpowiedzialny za rozbicie siatki Kennikina w Szwecji?
- Slade był mózgiem całej operacji. Ustawił mnie we właściwym kierunku i
pociągnął za spust.
Elin wzruszyła ramionami.
- No właśnie. A czy agent rosyjski działałby na szkodę swojej strony?
- Slade jest teraz wielką figurą. Stoi tuż za Taggartem w bardzo ważnej
dziedzinie wywiadu brytyjskiego. Chwalił mi się nawet, że jada lunch z samym
premierem. Jak myślisz, jakie znaczenie mogłaby mieć dla Rosjan możliwość
wprowadzenia swojego człowieka na tak wysokie stanowisko? -Elin popatrzyła na
mnie, jakbym zwariował. Ciągnąłem dalej spokojnie: -Ten, kto to zaplanował, ma
umysł jak obwarzanek, ale to wszystko trzyma się kupy. Slade zajmuje miejsce na
samym szczycie wywiadu brytyjskiego, ale w jaki sposób tam się dostał? Odpowiedz
brzmi: poprzez rozbicie siatki rosyjskiej na terenie Szwecji. A co jest dla
Rosjan ważniejsze: utrzymać szwedzką siatkę, która przecież w razie potrzeby
może być odtworzona, czy wprowadzić Slade'a na jego obecne miejsce?
Stuknąłem trzonkiem noża w stół.
- Widać w tym wszystkim ten sam wypaczony sposób myślenia: Slade wprowadził
mnie do grupy Kennikina, poświęcając w tym celu Birkby'ego,
73
a Ruscy umieścili Slade'a przy Taggarcie, oddając na pożarcie Kenmkina i jego
grupę.
- Ale to nielogiczne! - wykrzyknęła Elin. - Czemu Slade miałby się wplątywać w
tę historię z Birkbym i tobą, skoro Rosjanie i tak byli chętni do współpracy z
nim?
- Ponieważ to musiało wyglądać wiarygodnie - odparłem. - Było oczywiste, że
cała operacja zostanie szczegółowo analizowana przez ludzi, którzy niczego nie
przeoczą, i dlatego nie wchodziło w grę żadne udawanie. Potrzebna była prawdziwa
krew, a nie keczup. Krwi dostarczył biedak Birk-by, a i Kennikin trochę się do
tego przyłożył.
Nagle zaświtała mi pewna myśl.
- Ciekaw jestem, czy Kennikin wiedział, co jest grane? Gotów jestem iść o
zakład, że grupa Kennikina została wyrwana spod jego kontroli; biedny dureń nie
zdawał sobie sprawy, że jego panowie sprzedali go, aby pchnąć Slade'a o szczebel
wyżej. - Potarłem podbródek. - Ciekawe, czy w dalszym ciągu jest nieświadomy
tego wszystkiego.
- To tylko teoria, w życiu wygląda to inaczej.
- Czyżby? Mój Boże, powinnaś choćby zapoznać się z opublikowanymi
sprawozdaniami z procesów o szpiegostwo, a przekonasz się, że w życiu zdarzają
się różne cholernie dziwne rzeczy. Wiesz, dlaczego Blake został skazany na
czterdzieści dwa lata więzienia?
Potrząsnęła przecząco głową.
- Nie czytałam o tym.
- Nie znajdziesz tego na papierze. Plotka krążąca po Departamencie głosiła, że
właśnie tylu naszych agentów marnie skończyło w wyniku jego zdrady. Nie
dowiedziałem się nigdy całej prawdy, bo Blake wchodził w skład innej grupy. A
wyobraz sobie teraz, co mógłby zrobić Slade!
- Nie możesz więc nikomu ufać. Co to za życie!
- Nie jest aż tak zle. Do pewnego stopnia ufam Taggartowi. Mam również zaufanie
do Jacka Case'a, tego, z którym zamierzam się spotkać w Gey-sir. Ale Slade to co
innego. Był na tyle nieostrożny, że popełnił dwa błędy: po pierwsze, napomknął o
calvadosie, po drugie, sam przyszedł po paczkę.
Elin zaśmiała się ironicznie.
- Czyli masz zaufanie do Taggarta i Case'a tylko dlatego, że nie popełnili, jak
ty to nazywasz, żadnych błędów?
- Ujmę to w ten sposób - zacząłem. - Zabiłem Grahama, agenta wywiadu
brytyjskiego, i teraz ziemia pali mi się pod stopami. Jedyny sposób, żeby wyjść
z tego cało, to udowodnić, że Slade jest rosyjskim agentem. Jeżeli to mi się
uda, zostanę okrzyknięty bohaterem i wszystko będzie puszczone w niepamięć. Nie
ukrywam, że szczera nienawiść do Slade'a ułatwia mi sprawę.
- A jeśli się mylisz?
74
Odpowiedziałem, jak umiałem najbardziej stanowczo:
- Nie mylę się!
Miałem nadzieję, że to prawda.
- Za nami długi, ciężki dzień, Elin, ale jutro możemy sobie odpocząć. Zmienię
ci opatrunek.
Wygładzałem starannie ostatnią warstwę bandaża, kiedy Elin zapytała:
- Co zrozumiałeś z tego, co Taggart powiedział tuż przed nadej ściem burzy?
Wolałem o tym nie myśleć.
- Chciał mi chyba powiedzieć - zacząłem, ostrożnie ważąc słowa - że Kennikin
jest w Islandii.
II
Chociaż czułem się zmęczony po całodziennym siedzeniu za kółkiem, spałem bardzo
kiepsko. Zachodni wiatr zawodził nad kraterem Askji, uderzając z całej siły w
land-rovera i kołysząc nim na resorach. Ulewny deszcz bębnił o bok samochodu. W
pewnej chwili usłyszałem jakiś łoskot, jakby odgłos spadania czegoś
metalicznego. Zaintrygowany wstałem, żeby to sprawdzić, ale nic nie znalazłem.
Skończyło się tylko tym, że przemokłem do suchej nitki. W końcu zapadłem w
ciężki sen, przerywany majakami.
Kiedy jednak obudziłem się nazajutrz rano i spojrzałem na otaczający mnie świat,
poczułem się lepiej. Zwieciło słońce, a w ciemnoniebieskich wodach jeziora
odbijało się bezchmurne niebo. W przejrzystym, odświeżonym po deszczu powietrzu
zbocze krateru, od którego dzieliło nas dziesięć kilometrów, wydawało się być na
odległość wyciągniętej ręki. Postawiłem wodę na kawę i nachyliłem się nad Elin,
trącając ją delikatnie w bok.
- Mmm - wymamrotała niewyraznie i wtuliła się głębiej w śpiwór. Trąciłem ją
ponownie. Jedno niebieskie oko otworzyło się i spojrzało na mnie ze złością
poprzez plątaninę jasnych włosów.
- Przestań!
- Kawa - oznajmiłem, podsuwając jej filiżankę pod nos.
Wyraznie się ożywiła i chwyciła naczynie obiema rękami. Wziąłem swoją kawę oraz
dzbanek z gorącą wodą i wyszedłem z samochodu. Postawiłem na masce przybory do
golenia i zacząłem robić pianę. Wyobrażałem już sobie, jak przyjemnie będzie
zejść po goleniu nad jezioro i zmyć z siebie cały brud. Po jezdzie przez pokryte
kurzem pustkowia Odadahraun zaczynałem zdawać sobie sprawę ze swego niechlujnego
wyglądu i sama myśl o czystej wodzie sprawiła mi niewypowiedzianą przyjemność.
Zmywając z twarzy resztki piany, w myślach układałem listę spraw do załatwienia.
Rzeczą najważniejszą było nawiązanie kontaktu z Taggartem,
75
gdy tylko nadejdzie dogodna pora, by uchwycić go w biurze. Miałem zamiar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
sytuacji można by się spodziewać, że zaczną szukać oryginału, prawda? Ale
zobaczmy, kto wyrusza na poszukiwanie paczki, i to z żądzą krwi w oczach? Nie
kto inny, jak nasz przyjaciel Slade.
- Próbujesz wykazać, że Slade jest rosyjskim agentem, ale to się nie uda. Kto w
istocie był odpowiedzialny za rozbicie siatki Kennikina w Szwecji?
- Slade był mózgiem całej operacji. Ustawił mnie we właściwym kierunku i
pociągnął za spust.
Elin wzruszyła ramionami.
- No właśnie. A czy agent rosyjski działałby na szkodę swojej strony?
- Slade jest teraz wielką figurą. Stoi tuż za Taggartem w bardzo ważnej
dziedzinie wywiadu brytyjskiego. Chwalił mi się nawet, że jada lunch z samym
premierem. Jak myślisz, jakie znaczenie mogłaby mieć dla Rosjan możliwość
wprowadzenia swojego człowieka na tak wysokie stanowisko? -Elin popatrzyła na
mnie, jakbym zwariował. Ciągnąłem dalej spokojnie: -Ten, kto to zaplanował, ma
umysł jak obwarzanek, ale to wszystko trzyma się kupy. Slade zajmuje miejsce na
samym szczycie wywiadu brytyjskiego, ale w jaki sposób tam się dostał? Odpowiedz
brzmi: poprzez rozbicie siatki rosyjskiej na terenie Szwecji. A co jest dla
Rosjan ważniejsze: utrzymać szwedzką siatkę, która przecież w razie potrzeby
może być odtworzona, czy wprowadzić Slade'a na jego obecne miejsce?
Stuknąłem trzonkiem noża w stół.
- Widać w tym wszystkim ten sam wypaczony sposób myślenia: Slade wprowadził
mnie do grupy Kennikina, poświęcając w tym celu Birkby'ego,
73
a Ruscy umieścili Slade'a przy Taggarcie, oddając na pożarcie Kenmkina i jego
grupę.
- Ale to nielogiczne! - wykrzyknęła Elin. - Czemu Slade miałby się wplątywać w
tę historię z Birkbym i tobą, skoro Rosjanie i tak byli chętni do współpracy z
nim?
- Ponieważ to musiało wyglądać wiarygodnie - odparłem. - Było oczywiste, że
cała operacja zostanie szczegółowo analizowana przez ludzi, którzy niczego nie
przeoczą, i dlatego nie wchodziło w grę żadne udawanie. Potrzebna była prawdziwa
krew, a nie keczup. Krwi dostarczył biedak Birk-by, a i Kennikin trochę się do
tego przyłożył.
Nagle zaświtała mi pewna myśl.
- Ciekaw jestem, czy Kennikin wiedział, co jest grane? Gotów jestem iść o
zakład, że grupa Kennikina została wyrwana spod jego kontroli; biedny dureń nie
zdawał sobie sprawy, że jego panowie sprzedali go, aby pchnąć Slade'a o szczebel
wyżej. - Potarłem podbródek. - Ciekawe, czy w dalszym ciągu jest nieświadomy
tego wszystkiego.
- To tylko teoria, w życiu wygląda to inaczej.
- Czyżby? Mój Boże, powinnaś choćby zapoznać się z opublikowanymi
sprawozdaniami z procesów o szpiegostwo, a przekonasz się, że w życiu zdarzają
się różne cholernie dziwne rzeczy. Wiesz, dlaczego Blake został skazany na
czterdzieści dwa lata więzienia?
Potrząsnęła przecząco głową.
- Nie czytałam o tym.
- Nie znajdziesz tego na papierze. Plotka krążąca po Departamencie głosiła, że
właśnie tylu naszych agentów marnie skończyło w wyniku jego zdrady. Nie
dowiedziałem się nigdy całej prawdy, bo Blake wchodził w skład innej grupy. A
wyobraz sobie teraz, co mógłby zrobić Slade!
- Nie możesz więc nikomu ufać. Co to za życie!
- Nie jest aż tak zle. Do pewnego stopnia ufam Taggartowi. Mam również zaufanie
do Jacka Case'a, tego, z którym zamierzam się spotkać w Gey-sir. Ale Slade to co
innego. Był na tyle nieostrożny, że popełnił dwa błędy: po pierwsze, napomknął o
calvadosie, po drugie, sam przyszedł po paczkę.
Elin zaśmiała się ironicznie.
- Czyli masz zaufanie do Taggarta i Case'a tylko dlatego, że nie popełnili, jak
ty to nazywasz, żadnych błędów?
- Ujmę to w ten sposób - zacząłem. - Zabiłem Grahama, agenta wywiadu
brytyjskiego, i teraz ziemia pali mi się pod stopami. Jedyny sposób, żeby wyjść
z tego cało, to udowodnić, że Slade jest rosyjskim agentem. Jeżeli to mi się
uda, zostanę okrzyknięty bohaterem i wszystko będzie puszczone w niepamięć. Nie
ukrywam, że szczera nienawiść do Slade'a ułatwia mi sprawę.
- A jeśli się mylisz?
74
Odpowiedziałem, jak umiałem najbardziej stanowczo:
- Nie mylę się!
Miałem nadzieję, że to prawda.
- Za nami długi, ciężki dzień, Elin, ale jutro możemy sobie odpocząć. Zmienię
ci opatrunek.
Wygładzałem starannie ostatnią warstwę bandaża, kiedy Elin zapytała:
- Co zrozumiałeś z tego, co Taggart powiedział tuż przed nadej ściem burzy?
Wolałem o tym nie myśleć.
- Chciał mi chyba powiedzieć - zacząłem, ostrożnie ważąc słowa - że Kennikin
jest w Islandii.
II
Chociaż czułem się zmęczony po całodziennym siedzeniu za kółkiem, spałem bardzo
kiepsko. Zachodni wiatr zawodził nad kraterem Askji, uderzając z całej siły w
land-rovera i kołysząc nim na resorach. Ulewny deszcz bębnił o bok samochodu. W
pewnej chwili usłyszałem jakiś łoskot, jakby odgłos spadania czegoś
metalicznego. Zaintrygowany wstałem, żeby to sprawdzić, ale nic nie znalazłem.
Skończyło się tylko tym, że przemokłem do suchej nitki. W końcu zapadłem w
ciężki sen, przerywany majakami.
Kiedy jednak obudziłem się nazajutrz rano i spojrzałem na otaczający mnie świat,
poczułem się lepiej. Zwieciło słońce, a w ciemnoniebieskich wodach jeziora
odbijało się bezchmurne niebo. W przejrzystym, odświeżonym po deszczu powietrzu
zbocze krateru, od którego dzieliło nas dziesięć kilometrów, wydawało się być na
odległość wyciągniętej ręki. Postawiłem wodę na kawę i nachyliłem się nad Elin,
trącając ją delikatnie w bok.
- Mmm - wymamrotała niewyraznie i wtuliła się głębiej w śpiwór. Trąciłem ją
ponownie. Jedno niebieskie oko otworzyło się i spojrzało na mnie ze złością
poprzez plątaninę jasnych włosów.
- Przestań!
- Kawa - oznajmiłem, podsuwając jej filiżankę pod nos.
Wyraznie się ożywiła i chwyciła naczynie obiema rękami. Wziąłem swoją kawę oraz
dzbanek z gorącą wodą i wyszedłem z samochodu. Postawiłem na masce przybory do
golenia i zacząłem robić pianę. Wyobrażałem już sobie, jak przyjemnie będzie
zejść po goleniu nad jezioro i zmyć z siebie cały brud. Po jezdzie przez pokryte
kurzem pustkowia Odadahraun zaczynałem zdawać sobie sprawę ze swego niechlujnego
wyglądu i sama myśl o czystej wodzie sprawiła mi niewypowiedzianą przyjemność.
Zmywając z twarzy resztki piany, w myślach układałem listę spraw do załatwienia.
Rzeczą najważniejszą było nawiązanie kontaktu z Taggartem,
75
gdy tylko nadejdzie dogodna pora, by uchwycić go w biurze. Miałem zamiar [ Pobierz całość w formacie PDF ]