[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na życiu Pasłęckiego. Uważał, że ten chłopak wycierpiał już zbyt wiele, by teraz znowu
przechodzić przez piekło. W końcu kilkanaście lat temu obiecał Krzysztofowi, że zrobi wszystko,
by ten mógł prowadzić normalne szczęśliwe życie, i teraz za wszelką cenę chciał słowa
dotrzymać. Niespodziewanie zobaczył w Garlickim osobę, która ma doświadczenie w policji, jest
opanowana i na tyle dyskretna, by można jej było co nieco powiedzieć.
Przepraszam, już odpisałem. Wyrwał go z zadumy głos Jerzego. Moja kielecka
partnerka potrzebuje zapasowych kluczyków do auta, bo swoje gdzieś zawieruszyła.
Roztrzepana ta twoja dziewczyna mruknął Feliks, opierając się wygodnie.
To nie jest moja dziewczyna westchnął Garlicki. Prawdę mówiąc, to daleka kuzynka.
Ma swoją rodzinę. Męża, dziecko&
Proszę bardzo. Oto panów napoje. Przy stoliku zmaterializowała się kelnerka z sokiem
pomarańczowym.
Możesz mi powiedzieć, w jakiej jedziesz sprawie do Puław? zapytał Pokorny cicho.
Mieszka tam rodzina jednej z ofiar. Chciałem z nimi porozmawiać o zmarłej.
Której? Feliks założył ręce na piersi.
Igi Kąkol. W Puławach mieszka jej siostra. Podobno były ze sobą w kontakcie.
Pokorny oparł się prawym łokciem o blat stołu. Jedną dłonią nadal podpierał szczękę, a
drugą ręką bawił się wystającą ze szklanki pasiastą rurką.
Pewnie masz na myśli Danutę Wawrycką? westchnął. Rozmawiałem z nią wczoraj po
południu. Zanim pojechałem do Warszawy.
Coś ciekawego? zainteresował się Jerzy.
Prawdę mówiąc, same nieistotne dla sprawy drobiazgi. Jaka to Iga była cudowna,
opiekuńcza, troskliwa, dobra dla wszystkich i takie tam. Niedbale machnął ręką.
Mogłeś powiedzieć mi wcześniej. Nie traciłbym czasu.
Może tobie podczas rozmowy uda się wywnioskować coś więcej. Ja w każdym razie nie
trafiłem po tym spotkaniu na żaden trop, który mógłby przyśpieszyć znalezienie przestępcy.
Przy stole ponownie pojawiła się kelnerka, tym razem z zamówionymi daniami.
Przez następnych kilka minut mężczyzni jedli w ciszy.
Rzeczywiście, te placki są wspaniałe przyznał Garlicki, kończąc w okamgnieniu swoją
porcję. Dawno takich nie jadłem.
A nie mówiłem? Mają tutaj świetną kucharkę. Co prawda wygląda dość odpychająco, ale
za to jak gotuje!
Jerzy uśmiechnął się pod wąsem.
Skończyli, a kelnerka zebrała puste talerze.
Mamy dla pana niespodziankę, panie Feliksie powiedziała cicho. Ponieważ jest pan
naszym stałym klientem i poleca nasz lokal wielu osobom&
Za jej plecami pojawiła się druga dziewczyna, niosąc na tacy dwie porcje gorącej szarlotki z
lodami waniliowymi.
Na koszt firmy! Postawiła na stole ciasto, dzbanek z herbatą i dwie filiżanki.
Smacznego!
Przekażcie nasze uznanie kucharce powiedział Pokorny, przełykając pierwszy kęs
wonnego jabłecznika. Naprawdę wyborny!
Dziewczyny odeszły zadowolone, a on natychmiast przestał się uśmiechać. Poważna i nieco
smutna mina Feliksa zaniepokoiła Garlickiego.
Chcesz mi coś powiedzieć? Bardziej stwierdził, niż zapytał.
Spostrzegawczy jesteś mruknął Pokorny, nalewając sobie nieco owocowej herbaty.
Czuję, że coś wisi w powietrzu, odkąd wyjechaliśmy z Warszawy.
Bo rzeczywiście chcę pogadać.
No to słucham uśmiechnął się Garlicki, dosuwając krzesło, na którym siedział, bliżej
stolika i również opierając się łokciami o blat.
Jak wiesz, zajmuję się tą samą sprawą, co ty, tyle że od nieco innej strony&
Feliks zamilkł na chwilę, a Jerzy go nie popędzał. Wiedział, że człowiek potrzebuje nieco
czasu, by przedstawić swoją opowieść w odpowiednim świetle i zostać dobrze zrozumiany.
Jak zapewne pamiętasz, jedna z ofiar miała obcięte paliczki u palców u rąk zniżył głos.
Masz na myśli tę samą& przerwał mu Garlicki. To Iga Kąkol. Ofiara z przemysłowej
pralki.
Tak, tak. Ja znalazłem te palce. Przypadkiem. Chyba&
Gdzie?
Wybrałem się do kwiaciarni w Kazimierzu; jej właścicielem jest pewien młody człowiek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
na życiu Pasłęckiego. Uważał, że ten chłopak wycierpiał już zbyt wiele, by teraz znowu
przechodzić przez piekło. W końcu kilkanaście lat temu obiecał Krzysztofowi, że zrobi wszystko,
by ten mógł prowadzić normalne szczęśliwe życie, i teraz za wszelką cenę chciał słowa
dotrzymać. Niespodziewanie zobaczył w Garlickim osobę, która ma doświadczenie w policji, jest
opanowana i na tyle dyskretna, by można jej było co nieco powiedzieć.
Przepraszam, już odpisałem. Wyrwał go z zadumy głos Jerzego. Moja kielecka
partnerka potrzebuje zapasowych kluczyków do auta, bo swoje gdzieś zawieruszyła.
Roztrzepana ta twoja dziewczyna mruknął Feliks, opierając się wygodnie.
To nie jest moja dziewczyna westchnął Garlicki. Prawdę mówiąc, to daleka kuzynka.
Ma swoją rodzinę. Męża, dziecko&
Proszę bardzo. Oto panów napoje. Przy stoliku zmaterializowała się kelnerka z sokiem
pomarańczowym.
Możesz mi powiedzieć, w jakiej jedziesz sprawie do Puław? zapytał Pokorny cicho.
Mieszka tam rodzina jednej z ofiar. Chciałem z nimi porozmawiać o zmarłej.
Której? Feliks założył ręce na piersi.
Igi Kąkol. W Puławach mieszka jej siostra. Podobno były ze sobą w kontakcie.
Pokorny oparł się prawym łokciem o blat stołu. Jedną dłonią nadal podpierał szczękę, a
drugą ręką bawił się wystającą ze szklanki pasiastą rurką.
Pewnie masz na myśli Danutę Wawrycką? westchnął. Rozmawiałem z nią wczoraj po
południu. Zanim pojechałem do Warszawy.
Coś ciekawego? zainteresował się Jerzy.
Prawdę mówiąc, same nieistotne dla sprawy drobiazgi. Jaka to Iga była cudowna,
opiekuńcza, troskliwa, dobra dla wszystkich i takie tam. Niedbale machnął ręką.
Mogłeś powiedzieć mi wcześniej. Nie traciłbym czasu.
Może tobie podczas rozmowy uda się wywnioskować coś więcej. Ja w każdym razie nie
trafiłem po tym spotkaniu na żaden trop, który mógłby przyśpieszyć znalezienie przestępcy.
Przy stole ponownie pojawiła się kelnerka, tym razem z zamówionymi daniami.
Przez następnych kilka minut mężczyzni jedli w ciszy.
Rzeczywiście, te placki są wspaniałe przyznał Garlicki, kończąc w okamgnieniu swoją
porcję. Dawno takich nie jadłem.
A nie mówiłem? Mają tutaj świetną kucharkę. Co prawda wygląda dość odpychająco, ale
za to jak gotuje!
Jerzy uśmiechnął się pod wąsem.
Skończyli, a kelnerka zebrała puste talerze.
Mamy dla pana niespodziankę, panie Feliksie powiedziała cicho. Ponieważ jest pan
naszym stałym klientem i poleca nasz lokal wielu osobom&
Za jej plecami pojawiła się druga dziewczyna, niosąc na tacy dwie porcje gorącej szarlotki z
lodami waniliowymi.
Na koszt firmy! Postawiła na stole ciasto, dzbanek z herbatą i dwie filiżanki.
Smacznego!
Przekażcie nasze uznanie kucharce powiedział Pokorny, przełykając pierwszy kęs
wonnego jabłecznika. Naprawdę wyborny!
Dziewczyny odeszły zadowolone, a on natychmiast przestał się uśmiechać. Poważna i nieco
smutna mina Feliksa zaniepokoiła Garlickiego.
Chcesz mi coś powiedzieć? Bardziej stwierdził, niż zapytał.
Spostrzegawczy jesteś mruknął Pokorny, nalewając sobie nieco owocowej herbaty.
Czuję, że coś wisi w powietrzu, odkąd wyjechaliśmy z Warszawy.
Bo rzeczywiście chcę pogadać.
No to słucham uśmiechnął się Garlicki, dosuwając krzesło, na którym siedział, bliżej
stolika i również opierając się łokciami o blat.
Jak wiesz, zajmuję się tą samą sprawą, co ty, tyle że od nieco innej strony&
Feliks zamilkł na chwilę, a Jerzy go nie popędzał. Wiedział, że człowiek potrzebuje nieco
czasu, by przedstawić swoją opowieść w odpowiednim świetle i zostać dobrze zrozumiany.
Jak zapewne pamiętasz, jedna z ofiar miała obcięte paliczki u palców u rąk zniżył głos.
Masz na myśli tę samą& przerwał mu Garlicki. To Iga Kąkol. Ofiara z przemysłowej
pralki.
Tak, tak. Ja znalazłem te palce. Przypadkiem. Chyba&
Gdzie?
Wybrałem się do kwiaciarni w Kazimierzu; jej właścicielem jest pewien młody człowiek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]