[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Udało jej się przekonać siebie, że chce tylko romansu, ale tak naprawdę zawsze
chodziło jej o coś więcej. Chciała pozostawić za sobą wszystkie obciążenia z przeszłości,
wymazać wpływ matki na swoje życie, a tymczasem wpakowała się w kabałę, jakiej na-
wet matka by się nie powstydziła. Zakochała się w człowieku, który nigdy nie odwza-
jemni jej miłości i którego nie chciała kochać. Była w związku, którego on nie chciał.
Wysunęła się z jego ramion i poszła do salonu. Mniejsza o to. Roześmiała się do
pustych ścian. Teraz, gdy już wiedziała, czym są uczucia, wiedziała również, że musi za-
kończyć ten związek. Potrząsnęła głową. Zrobiła coś, czego obiecywała sobie nie zrobić:
zakochała się w swoim pierwszym kochanku.
Usiadła na kanapie i podciągnęła kolana pod brodę. Serce biło jej tak mocno, jakby
miało pęknąć na pół. Nie mogła tego zrobić, ale nie mogła też zostać.
R
L
T
Po jej policzku spłynęła łza. Obawiała się, że jeśli zostanie, odda mu wszystko, co
nauczyła się trzymać pod kontrolą, wszystkie dotychczas tłumione emocje, a jemu nawet
to nie wystarczy. Jej miłość nie była wystarczająco ważna dla jej matki, dlaczego zatem
miałaby znaczyć więcej dla niego?
Przycisnęła dłonie do oczu, próbując powstrzymać łzy. Musiała być silna. Musiała
skończyć ten związek, zanim on wykończy ją.
Była czwarta nad ranem, gdy Gage się obudził. Połowa łóżka należąca do Lily była
zimna i pusta.
Połowa łóżka należąca do Lily? Nigdy dotychczas nie uważał, by cokolwiek w je-
go domu należało do kogoś innego, ale przy Lily ta myśl wydawała się naturalna. Gdy
sobie wyobrażał, że Lily mogłaby na stałe zagościć w jego życiu, nie czuł klaustrofobii.
Pragnął jej i na razie to wystarczało. Mogli podtrzymywać ten układ, dopóki obydwoje
będą mieli na to ochotę.
Nałożył bokserki i poszedł do salonu. Lily siedziała na kanapie z filiżanką kawy w
ręku i pustą twarzą. Włosy miała związane w gładki węzeł. Ubrana była w obcisłą su-
kienkę i żakiet, swój zwykły strój do pracy.
- Czy coś się stało z Maddy? - zapytał natychmiast.
Potrząsnęła głową i zacisnęła usta.
- Nie. W każdym razie niczego nie widziałam w wiadomościach.
Spuściła wzrok i mocniej zacisnęła palce na filiżance. Spędził z nią już tak wiele
czasu, że potrafił przeniknąć jej nastroje, wiedział zatem, że jest zdenerwowana i bardzo
się stara tego nie okazać. W pierwszej chwili przyszło mu do głowy, że może jest w cią-
ży, chociaż bardzo dbał o zabezpieczenie. Mimo wszystko w jego głowie natychmiast
pojawił się milion obrazów. Lily z zaokrąglonym brzuchem, Lily z ich dzieckiem w ra-
mionach. Ta myśl powinna go przerazić. Nigdy nie chciał być ojcem. Nie chodziło o to,
że nie chciał dzieci - po prostu zanadto się obawiał, że stanie się taki jak jego rodzice.
Wiedział, że odziedziczył po nich pracoholizm. Lily też była pracoholiczką. Przecież
rozmawiali o tym zaledwie ostatniego wieczoru. Jak mieliby znalezć czas dla dziecka
pomiędzy pracą a służbowymi wyjściami?
R
L
T
Ale jeśli to się jednak stało, to nic już nie można było z tym zrobić. Jeśli Lily jest w
ciąży, należało jakoś stawić czoło sytuacji. %7ładne z nich nie miało w zwyczaju uciekać
od problemów.
Dziecko. Nieoczekiwanie poczuł przypływ euforii. Może to właśnie była jego
szansa - szansa, by mieć wszystko, czego pragnął, ale nie wierzył, że kiedykolwiek może
to osiągnąć?
- Lily, powiedz mi, o co chodzi - rzekł z napięciem.
- Nie mogę już tak dłużej, Gage.
Jej słowa uderzyły go jak tona cegieł. Poczuł ostry ból, a zaraz potem falę gniewu.
- Czego nie możesz? - zapytał cicho, usiłując opanować emocje.
- Tego. Nie mogę dłużej ciągnąć tego związku, jak byś go nie nazwał. Zgodziliśmy
się, że będzie to tylko romans, a to... - Zatoczyła ręką krąg. - Spędzamy razem noce, wy-
chodzimy na kolację, kupujesz mi ubrania. To już nie jest romans.
- Tak, Lily, to jest romans. Z pewnością nic więcej - wybuchnął.
Miał ochotę zniszczyć jej opanowanie, zrujnować jej kontrolę nad sobą. Jeszcze
przed chwilą wydawało mu się, że znalazł sposób, by zatrzymać ją na zawsze, a tymcza-
sem okazało się, że ona mu się wymyka, a on nie ma żadnego argumentu - niczego, co
mogłoby sprawić, że zechciałaby z nim zostać. Czuł się zraniony. Właśnie dlatego nigdy
nie angażował się emocjonalnie w związki. Kochał swoich rodziców, ale dla nich nic to
nie znaczyło. Nie wystarczał im, nawet gdy osiągał sukcesy. Lily też nie wystarczał.
Podniosła wzrok i przez chwilę był pewien, że widzi w jej oczach cierpienie, zaraz
jednak znów straciły wszelki wyraz.
- W takim razie po co to przedłużać? - zapytała, podnosząc się. - Zadzwonię po
taksówkę.
- Po co? Niedługo musisz być w pracy, odwiozę cię - mruknął.
Odwróciła wzrok.
- Sama nie wiem.
- To tylko romans, Lily - wyrzucił z siebie. - Zawsze wiedzieliśmy, że kiedyś się
skończy i zgodziliśmy się, że nadal będziesz dla mnie pracować.
Głośno wciągnęła powietrze.
R
L
T
- Oczywiście, praca jest dla mnie bardzo ważna i to jest kolejny powód, dla którego
lepiej nie przedłużać tego związku. Nie chcę, by zaczął wpływać na pracę.
Coś w jej głosie sprawiło, że znów poczuł się tak, jakby otrzymał cios w żołądek.
Praca była dla niej ważna. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze przed chwilą wyobrażał sobie,
że ma z nią dziecko. Przez moment wydawało mu się, że mogłoby im się udać. Ale Lily
w niczym nie różniła się od jego rodziców, zresztą on też nie. Choć pragnął być kimś in-
nym, pragnął mieć inne życie niż to, które zostało mu przeznaczone, to nie było to moż-
liwe.
- Pozbieram się - powiedział.
Poszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi, a potem mocno uderzył pięścią w
ścianę. Miał ochotę wrócić do salonu, wziąć ją w ramiona i powiedzieć, że nic jeszcze
nie jest między nimi skończone, a potem znów wziąć ją do łóżka i kochać się z nią aż do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl