[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go nagłego zainteresowania.
Dlaczego miałaby niepokoić ojca podejrzeniami
nadgorliwego wydziału policji?
Ojciec chwycił ją za rękę i zaśpiewał głębokim
barytonem:
 Chciałbym, żebyś to zrobiła. Chciałbym, żebyś
mogła. Jesteś taka świetna w liczbach, a ze mnie
w liczbach noga!
Zmiejąc się, Amanda powróciła do swojego pudełka
z krawatami, nie mogąc wyjść z podziwu, że tak łatwo
jej poszło.
Może cały czas było to równie proste, tylko ona tego
nie zauważała? Albo po prostu dorosła w ciągu ostat-
nich kilku miesięcy i potrafiła teraz zmusić ojca do
rozmowy pomimo jego stałych uników.
Tak czy inaczej, zdobyła jego pozwolenie na przej-
rzenie ksiąg rachunkowych. Teraz będzie mogła udo-
wodnić, że jest niewinny i że Duke się mylił.
I zniszczy w ten sposób ostatnie kłamstwo pomię-
dzy nimi.
Dziwne, ta myśl przynosiła jej ulgę, mimo że tyle
razy wmawiała sobie, że jej życie będzie lepsze bez
mężczyzny, który jej nie ufał.
Siedząc przy stole na dachu swojego domu, Duke
przeglądał zeznanie podatkowe Clyde a Matthewsa.
Szukał luk i niedociągnięć, ale nic nie znalazł. Wyłączył
radiową transmisję meczu Metsów jakąś godzinę te-
mu, ale cisza w niewielkim tylko stopniu pomagała mu
się skoncentrować.
Kto mógłby się skupić na czymkolwiek, mając
w pamięci tak żywe wspomnienie obecności Amandy
na tym samym dachu? Każde spojrzenie dookoła
przynosiło nową falę tęsknoty.
Ale gorsza od zmysłowych wspomnień była myśl
o jej chłodnym pożegnaniu.
Sfrustrowany, odłożył na bok zeznanie podatkowe.
Położył nogi na murku otaczającym dach i wpatrzył
się w zarys Manhattanu na horyzoncie, szukając
odpowiedzi, których nie mógł znalezć w podatkowym
formularzu.
W zeszłym tygodniu Gallagher został skazany na
pięć lat więzienia, a on dostał awans. Jednak świado-
mość własnego sukcesu nawet w najmniejszym stop-
niu nie poprawiła jego czarnego humoru.
Może dlatego, że był pewien, że dziadek nie byłby
z niego teraz dumny.
W ciągu tego tygodnia Duke zraził do siebie
kobietę, która stała się dla niego bardzo ważna.
Chciał, żeby po tamtej nocy spędzili ze sobą week-
end, żeby trzymali się wzajemnie w ramionach, aż
nauczą się radzić sobie z tym, co ich tak nagle
spotkało.
Wiadomość o możliwych przestępstwach jej ojca
położyła kres temu marzeniu. Ale czy musiała też
położyć kres ich związkowi?
Próbował dzwonić do niej w ciągu tygodnia, ale
znów powróciła do metody unikania go, chowając się
za swoją automatyczną sekretarką. Nie wiedział, co
właściwie miałby jej powiedzieć, ale nie chciał pod-
dawać się bez walki.
Cokolwiek było między nim i Amandą, w żaden
sposób nie przypominało to jego poprzednich związ-
ków z ostatnich dziesięciu lat. Może pozwolił, jak
wielu innych policjantów, aby praca stała się jego
życiem. Zawsze wiedział, że praca może stać się
przeszkodą w każdym związku, ale w przypadku
Amandy było to niestety nieuniknione.
Telefon bezprzewodowy leżący obok niego za-
dzwonił, przerywając mu rozmyślania i odrywając na
chwilę od zadręczania się Amandą Matthews.
Ale myślenie o niej przez cały poprzedni tydzień nie
przygotowało go do usłyszenia jej głosu po drugiej
stronie słuchawki.
 Znalazłam twojego przestępcę.
Znieruchomiał.
 Twój ojciec się przyznał?
Po jego pytaniu nastąpiła długa cisza.
 Amanda?
 Nie, Duke. Mój ojciec nie jest kryminalistą.
Duke ścisnął mocniej słuchawkę, nie mogąc w to
uwierzyć. Nie winił jednak Amandy za to, że nie
chciała przyjąć do wiadomości tej strony osobowości
jej ojca.
 Więc kto jest tym przestępcą według ciebie?
 Właściwie to jest przestępczyni.
Jakiś ton w jej głosie, zmysłowy i pociągający,
postawił przed jego oczami obraz Amandy ubranej
w czarną skórę. Nie mógł jednak oddać się swobodnie
tym myślom, nie teraz.
 Kto to jest?
 Pamiętasz tę kobietę, która weszła za moim ojcem
do pracowni, kiedy rozmawialiśmy na temat prze-
słuchania Victora?
Duke przypominał sobie mgliście jakiś cień pod-
skakujący, żeby wytrzeć rozlaną kawę.
 Księgowa?
 Tak. Karen Wells. Narobiła bałaganu w księgach
ojca i wygląda na to, że podbierała pieniądze od chwili,
kiedy zaczęła dla niego pracować.
Duke owi ciężko było uwierzyć, że to ta drobna
kobieta jest związana z mafią, a nie szalony nieco
projektant, szyjący ubrania dla każdego kryminalisty
w tym mieście.
 Nie chcę psuć twojego dobrego nastroju, ale czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl