[ Pobierz całość w formacie PDF ]

KOVAL - Sam przeciw wszystkim", kiedy Koval na powietrznym
158
op.cit. plansze 58-62.
159
op.cit. plansza 21.
160
zob. J. Van Hamme, G. Rosiński,  THORGAL - Wyspa wśród lodów , Wydawnictwo
Korona Sp. zo.o., Warszawa 1991, plansze 17-20.
161
op.cit., plansza 24.
162
op.cit., plansza 34.
163
op.cit., plansza 19.
164
op.cit., plansza 39.
165
op.cit., plansze 18-19.
KRZYSZTOF LIPKA-CHUDZIK  PRZEKAZ WERBALNY I NIEWERBALNY W KOMIKSIE
72
skuterze wlatuje do wieżowca syndykatu Stellar Fox. Aamane
linie ramek dodają tej scenie dynamiki166); b) autor pragnie
pomieścić jak największą liczbę obrazków na planszy i w tym
celu zapełnia każdą wolną przestrzeń. Warto zauważyć, że
wiele spośród kadrów o dziwacznych kształtach łączy się we
większe kompozycje - często o planie prostokąta (zob. planszę
otwierającą album "THORGAL - Strażniczka kluczy"167). Na mar-
ginesie: w albumach Philippe'a Druilleta spotkać można fe-
nomen - kadry w kształcie trójkątów. Jest to również efekt ko-
nieczności upchania (to najwłaściwsze określenie) przez
artystę na planszy jak największej liczby kadrów, których nad-
miar powstał wskutek permanentnego nadużywania przez Druilleta
"rokładówek". W związku z tak radykalną rozbieżnością znaczeń
istnieje niebezpieczeństwo nadinterpretacji takiego, a nie
innego kształtu ramek. Kadry w kształcie wielokątów wymagają
szczególnej ostrożności podczas analizy.
3) Między dwoma kadrami nie występuje obszar przestrzeni
realnej - kadry stykają się bezpośrednio krawędziami.
- jeżeli rysownik przyjął zasadę grupowania kadrów na plan-
szy w całym albumie, zeszycie, etc. - to nie ma powodu do niepo-
koju. Jest to po prostu efekt jego koncepcji artystycznej
(zob. Księgi z serii "TYTUS, ROMEK I A'TOMEK" H.J.
Chmielewskiego).
- jeżeli zaś zetknięcie dwóch (lub więcej) kadrów stanowi
ewenement w całym utworze, oznaczać to może, iż interwał
czasowy między nimi jest tak krótki, że przerwa między
obrazkami niepotrzebnie by go wydłużyła. W albumie "FUNKY KOVAL
- Sam przeciw wszystkim" bohater rozmawia z nieuczciwym drollem,
po czym nagle o włos mija go strzał z pistoletu. Wypowiedz
Kovala i strzał następują bezpośrednio po sobie - dlatego obydwa
kadry zostały ze sobą połączone (dodatkowo dla czytelnika
połączenie kadrów jest takim samym zaskoczeniem, jak dla Kovala
strzał168).
Według Krzysztofa Teodora Toeplitza podział komiksu na kadry
obwiedzione ramkami "kładzie (...) silniejszy nacisk na samo-
dzielność poszczególnych kadrów, a także silniej podkreśla grę
pomiędzy realnością i konwencją przestrzeni"169. Ramki są przez
wielu krytyków uważane za nieodzowny element języka komiksu.
Drugim takim elementem są komiksowe dymki.
166
op. cit., plansze 19-20.
167
zob. J. Van Hamme, G. Rosiński,  THORGAL - Strażniczka kluczy , Wydawnictwo
Korona, Sp. z o.o., Warszawa 1991.
168
op.cit., plansza 41.
169
K.T. Toeplitz,  Sztuka komiksu , op.cit., str. 83.
KRZYSZTOF LIPKA-CHUDZIK  PRZEKAZ WERBALNY I NIEWERBALNY W KOMIKSIE
73
3.5. "Dymki" - kształt i kolor.
"Dymki", zwane też "balonikami" (od angielskiego
"balloons"), służą przedstawieniu wypowiedzi bohaterów komiksu.
Użycie cudzysłowu w przypadku "dymków" wynika z mało poważnego
brzmienia tego terminu. Cudzysłów jest oznaką dystansowania się
teoretyków i krytyków komiksu od tak śmiesznego sformułowania,
mimo że do tej pory nikt nie wymyślił lepszego synonimu. Coraz
częściej spotkać można (zwłaszcza w ostatnich latach) teksty
naukowe, w których mówi się o "dymkach" bez cudzysłowu (a więc
podnosi się to słowo do rangi pełnowartościowego terminu teorii
komiksu), jednak w powszechnej świadomości (zarówno w środowisku
naukowym, jak i wśród czytelników komiksów) wciąż utrwalony jest
dotychczasowy sposób zapisu tego sformułowania. Przyjęty on zos-
tał również na użytek niniejszych rozważań - nie ze względu na
jakiekolwiek czynniki wartościujące, lecz dlatego, że praca od-
wołująca się do teorii komiksu powinna konsekwentnie zachować
obowiązujący w niej aparat pojęciowy.
Najkrócej rzecz ujmując: najprostszą formą "dymku" jest
elipsoidalny kształt zakończony "nóżką", zwaną też "ogonkiem",
stykającą się z głową bohatera.
"Dymki" sprawiają wiele kłopotów podczas prób przyporządko-
wania ich do którejś z form przestrzeni występujących na planszy
komiksu. Ponad wszelką wątpliwość nie przynależą one do przes-
trzeni konwencjonalnej kadrów (wprost przeciwnie nawet: stanowią
znak wydzielenia tekstu poza jej obręb), a mimo to
stanowią nieodłączny element kompozycyjny tej przestrzeni
(gdyby nagle z komiksowych obrazków usunąć "dymki",
okazałoby się nagle, że kompozycje plastyczne zostałyby w
poważny sposób zdeformowane). "Dymki" nie przynależą również
do przestrzeni realnej planszy (chociaż wykazują wiele cech
wspólnych: po pierwsze, białe tło; po drugie, skłonność "dymków"
do zatracania konturów w momencie wykroczenia poza ramkę
sugeruje pewną tożsamość przestrzenną). Czyżby zatem należałoby,
odwołując się do rozważań z podrozdziału "Kompozycja planszy",
wyznaczyć dla "dymków" oddzielną płaszczyznę na "białej
ścianie"? A jeśli tak, to czy tylko jedną ("dymki" przecież
zachodzą na siebie, przeplatają się "nóżkami" czy też [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl