[ Pobierz całość w formacie PDF ]
2. Kobiety Zachodu są wychowane w massmedialnym haremie. Jego przedsion-
kiem jest już szkoła, gdzie czytają męską prozę i poematy, opisujące uczucia do kobiet.
Jeśli bohaterka utworu miota się z miłości do bohatera i tak wiadomo, że to pisarz
przebiera się psychologicznie za kobietę, by oddać głębię jej uczuć . Siłą rzeczy, hero-
iny szkolnych lektur są bledsze od herosów. No, może poza takimi wyjątkami, jak ma-
dame Bovary. Ale z niej też żaden prawdziwy wyjątek, bo Flaubert w przypływie szcze-
rości wyznał: Madame Bovary to ja . Oczywiście przesadzam, genialny pisarz znakomi-
cie udaje kobietę, na przykład Joyce monologujący jako Molly. Takie udawanki przypo-
minają jednak starodawny teatr tam też role kobiece odgrywali przebrani mężczyz-
ni. Gdzie w takim razie kobieta ma się uczyć kobiecości będącej nie tylko narcystycz-
nym (półświadomym, półlesbijskim) oczarowaniem ciałem i duszą kobiety? Gdzie po-
dejrzeć mężczyzn, niewinnie potrenować pożądanie? Wszędzie widać zgrabne sylwetki
dziewczyn. Nawet w gazetach programy telewizyjne i krzyżówki ozdabiają kociaki .
Dziewczynka uczy się, czym jest uwodzicielska zmysłowość, patrząc na reklamy, gdzie
śliczna pani ociera się biustem, nogą, spojrzeniem o widza nie tylko rodzaju męskie-
go. Nagi, zamroczony pożądaniem goguś nie będzie sprzedawał wozu, kobiecych per-
fum czy sprzętu domowego. Szkoda: chciałabym zobaczyć oszronioną lodówkę, do któ-
rej sięga po piwo kobieca rączka. A z lodówki wypada przystojny hibernatus i nagi wy-
znaje: Kochana, dzięki tobie nie cierpię już na oziębłość .
3. Jestem kulturową półlesbijką, marzę więc o spotkaniu mężczyzny pachnącego
Chanel nr 5. Dlaczego od faceta nie miałoby zalatywać tym samym, co od Marilyn
52
Monroe? Przecież Marilyn uwodzi jednakowo mężczyzn i kobiety. Najlepsze filmy mi-
łosne, na których wychowały się pokolenia heteroseksualnych kobiet, zrobili mężczyz-
ni. To męskie spojrzenie pokazuje aktorkę, męska zmysłowość każe jej zdejmować po-
woli rękawiczkę czy rozchylać namiętnie usta w stronę męskiego obiektywu. Nie mam
za złe znakomitym reżyserom, że są świetnymi facetami, fotografikom, że tak smako-
wicie uczą nas patrzeć na kobiece ciało, a pisarzom, że opisują miłość. Dzięki nim ko-
biety uświadomione, co jest sexy, bezbłędnie powtarzają wyreżyserowany grymas Kim
Basinger, opanowują do perfekcji sztukę uwodzenia.
4. Uwodzić znaczy wiedzieć, co podnieca uwodzonego. Patrzeć na siebie jego
oczyma, wczuć się w jego uczucia. Mistrzostwo uwodzenia to stanie się nim i nią
zarazem uwodzonym i uwodzącym. Kobieta będąca w ten sposób mężczyzną,
by go oczarować, patrzy na kobiety jego oczyma i zostaje półlesbijką. Jakże cnotliwą
i wstrzemięzliwą na umyśle, jeśli nie dostrzeże swojej androgyniczności. My, półlesbij-
ki, zwane kobietami heteroseksualnymi , zostałyśmy już uwiedzione przez własną ko-
biecość. Wierzę więc tym, które mówią, że nie stroją się i malują wyłącznie dla facetów.
Dbają o siebie także z miłości do wyimaginowanego ideału kobiety doskonałej. Ona
jest warta cierpień. Być może następne pokolenie będzie miało łatwiej i nie da się za-
mknąć w haremie-skansenie, gdzie z nudów piłuje się do perfekcji paznokcie. ( Jestem
tego warta .)
5. Lubię reklamy Calvina Kleina z czasów CK ONE, biseksualnych perfum i ciu-
chów. Calvinizują modę i obyczaje. Podobnie jak purytańscy wyznawcy kalwińskiego
reformatora, współcześni calviniści są przesadnie skromni i oszczędni w strojach.
Minimalistyczny design podkreśla czystość formy lub gatunku (wszyscy jesteśmy ludz-
mi) i tuszuje trzeciorzędne cechy treści (niektórzy z nas są kobietami albo mężczyzna-
mi). Uniseks Kleina daje wolność wyboru. Nie jest seksualną rewolucją, ale demokra-
cją znoszącą niewygodne granice, uwalniającą z obyczajowego haremu. Jeśli przyszłość
świata należy do demokracji, należy też może do uniseksu.
Cosmopolitan 1999, nr 7
Wiek męski wiek klęski
Tegoroczny sylwester tylko pozornie będzie huczną imprezą na cześć kalenda-
rza. Rozbawione miliardy ludzi sypiących konfetti, oplatanych serpentynami, tak na-
prawdę będą się cieszyć, że udało się im przeżyć. Dzięki sprytowi czy szczęściu dziad-
ków, rodziców albo własnej zaradności. Okazję do załapania wyroku (historii) na fron-
cie, w obozie lub domu miał niemal każdy, niezależnie od kontynentu i daty urodzenia.
Sylwester 2000 gigantyczna feta dla wybawieńców dziejów. Należy się im więc zaba-
wa, do której dotrwali wbrew dwudziestowiecznym tyranozaurom i geopolitycznym
horrorom okoliczności. Sama z przyjemnością zatrąbię i strzelę z korkowca, by pokazać
(komu? Bogu i Historii? czy Telewizji?), że mimo wszystko żyję. A jak, i to jak! Mogę
przecież korzystać z rad kolorowych pism, mówiących, jak żyć i pachnieć. Typujących
Schwarzeneggera w plebiscytach na ulubione zwierzę. Natomiast wokół mnie sami im-
ponentni (od słów imponować i potencja ) mężczyzni, po prostu współczesne ideały
na prozaku, koniaku i viagrze.
1. Za dużo jak na przeciętną wyobraznię było w tej epoce masowych zbrodni i zbio-
rowych grobów anonimowych ofiar. Dlatego nasza kultura (masowa) uwielbia poje-
dyncze i sławne trupy: Diana, Kennedy, Marilyn Monroe. To są współczesne legendy
o ładnych, świeżych trupach (zginęli w kwiecie wieku ), którymi żywi się nasza padli-
nożerna fantazja, wychowana na faktach XX wieku.
Czy nie z tego powodu, że uwielbiamy fotogenicznych nieboszczyków, Angielski pa-
cjent stał się sentymentalnym hitem końca stulecia? Jego bohater miał pecha i spalił się
z miłości oraz benzyny po uwikłaniu w szprychy historii. Nie wiadomo dokładnie, czy
był rzeczywiście szpiegiem. Każdemu z nas mogłoby się coś takiego przytrafić: miłość,
wpadka z Historią, proces o szpiegostwo (niekoniecznie od razu cały proces moskiew-
ski, ale nieco mniejszy donosik, lustracja, podejrzenie o nieprawomyślność). Juliette
Binoche za rolę pielęgniarki, opiekującej się tytułowym poparzonym pacjentem , do-
stała Oscara. Tylko za rolę, a nie za odegranie ideału kobiecości? Binoche podkochuje
się w facecie będącym przystojnym trupem, niezdolnym już do niczego. Podaje mu
śniadanie, morfinę i dba o niego jak matka. Który z panów nie marzyłby o takiej to- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
2. Kobiety Zachodu są wychowane w massmedialnym haremie. Jego przedsion-
kiem jest już szkoła, gdzie czytają męską prozę i poematy, opisujące uczucia do kobiet.
Jeśli bohaterka utworu miota się z miłości do bohatera i tak wiadomo, że to pisarz
przebiera się psychologicznie za kobietę, by oddać głębię jej uczuć . Siłą rzeczy, hero-
iny szkolnych lektur są bledsze od herosów. No, może poza takimi wyjątkami, jak ma-
dame Bovary. Ale z niej też żaden prawdziwy wyjątek, bo Flaubert w przypływie szcze-
rości wyznał: Madame Bovary to ja . Oczywiście przesadzam, genialny pisarz znakomi-
cie udaje kobietę, na przykład Joyce monologujący jako Molly. Takie udawanki przypo-
minają jednak starodawny teatr tam też role kobiece odgrywali przebrani mężczyz-
ni. Gdzie w takim razie kobieta ma się uczyć kobiecości będącej nie tylko narcystycz-
nym (półświadomym, półlesbijskim) oczarowaniem ciałem i duszą kobiety? Gdzie po-
dejrzeć mężczyzn, niewinnie potrenować pożądanie? Wszędzie widać zgrabne sylwetki
dziewczyn. Nawet w gazetach programy telewizyjne i krzyżówki ozdabiają kociaki .
Dziewczynka uczy się, czym jest uwodzicielska zmysłowość, patrząc na reklamy, gdzie
śliczna pani ociera się biustem, nogą, spojrzeniem o widza nie tylko rodzaju męskie-
go. Nagi, zamroczony pożądaniem goguś nie będzie sprzedawał wozu, kobiecych per-
fum czy sprzętu domowego. Szkoda: chciałabym zobaczyć oszronioną lodówkę, do któ-
rej sięga po piwo kobieca rączka. A z lodówki wypada przystojny hibernatus i nagi wy-
znaje: Kochana, dzięki tobie nie cierpię już na oziębłość .
3. Jestem kulturową półlesbijką, marzę więc o spotkaniu mężczyzny pachnącego
Chanel nr 5. Dlaczego od faceta nie miałoby zalatywać tym samym, co od Marilyn
52
Monroe? Przecież Marilyn uwodzi jednakowo mężczyzn i kobiety. Najlepsze filmy mi-
łosne, na których wychowały się pokolenia heteroseksualnych kobiet, zrobili mężczyz-
ni. To męskie spojrzenie pokazuje aktorkę, męska zmysłowość każe jej zdejmować po-
woli rękawiczkę czy rozchylać namiętnie usta w stronę męskiego obiektywu. Nie mam
za złe znakomitym reżyserom, że są świetnymi facetami, fotografikom, że tak smako-
wicie uczą nas patrzeć na kobiece ciało, a pisarzom, że opisują miłość. Dzięki nim ko-
biety uświadomione, co jest sexy, bezbłędnie powtarzają wyreżyserowany grymas Kim
Basinger, opanowują do perfekcji sztukę uwodzenia.
4. Uwodzić znaczy wiedzieć, co podnieca uwodzonego. Patrzeć na siebie jego
oczyma, wczuć się w jego uczucia. Mistrzostwo uwodzenia to stanie się nim i nią
zarazem uwodzonym i uwodzącym. Kobieta będąca w ten sposób mężczyzną,
by go oczarować, patrzy na kobiety jego oczyma i zostaje półlesbijką. Jakże cnotliwą
i wstrzemięzliwą na umyśle, jeśli nie dostrzeże swojej androgyniczności. My, półlesbij-
ki, zwane kobietami heteroseksualnymi , zostałyśmy już uwiedzione przez własną ko-
biecość. Wierzę więc tym, które mówią, że nie stroją się i malują wyłącznie dla facetów.
Dbają o siebie także z miłości do wyimaginowanego ideału kobiety doskonałej. Ona
jest warta cierpień. Być może następne pokolenie będzie miało łatwiej i nie da się za-
mknąć w haremie-skansenie, gdzie z nudów piłuje się do perfekcji paznokcie. ( Jestem
tego warta .)
5. Lubię reklamy Calvina Kleina z czasów CK ONE, biseksualnych perfum i ciu-
chów. Calvinizują modę i obyczaje. Podobnie jak purytańscy wyznawcy kalwińskiego
reformatora, współcześni calviniści są przesadnie skromni i oszczędni w strojach.
Minimalistyczny design podkreśla czystość formy lub gatunku (wszyscy jesteśmy ludz-
mi) i tuszuje trzeciorzędne cechy treści (niektórzy z nas są kobietami albo mężczyzna-
mi). Uniseks Kleina daje wolność wyboru. Nie jest seksualną rewolucją, ale demokra-
cją znoszącą niewygodne granice, uwalniającą z obyczajowego haremu. Jeśli przyszłość
świata należy do demokracji, należy też może do uniseksu.
Cosmopolitan 1999, nr 7
Wiek męski wiek klęski
Tegoroczny sylwester tylko pozornie będzie huczną imprezą na cześć kalenda-
rza. Rozbawione miliardy ludzi sypiących konfetti, oplatanych serpentynami, tak na-
prawdę będą się cieszyć, że udało się im przeżyć. Dzięki sprytowi czy szczęściu dziad-
ków, rodziców albo własnej zaradności. Okazję do załapania wyroku (historii) na fron-
cie, w obozie lub domu miał niemal każdy, niezależnie od kontynentu i daty urodzenia.
Sylwester 2000 gigantyczna feta dla wybawieńców dziejów. Należy się im więc zaba-
wa, do której dotrwali wbrew dwudziestowiecznym tyranozaurom i geopolitycznym
horrorom okoliczności. Sama z przyjemnością zatrąbię i strzelę z korkowca, by pokazać
(komu? Bogu i Historii? czy Telewizji?), że mimo wszystko żyję. A jak, i to jak! Mogę
przecież korzystać z rad kolorowych pism, mówiących, jak żyć i pachnieć. Typujących
Schwarzeneggera w plebiscytach na ulubione zwierzę. Natomiast wokół mnie sami im-
ponentni (od słów imponować i potencja ) mężczyzni, po prostu współczesne ideały
na prozaku, koniaku i viagrze.
1. Za dużo jak na przeciętną wyobraznię było w tej epoce masowych zbrodni i zbio-
rowych grobów anonimowych ofiar. Dlatego nasza kultura (masowa) uwielbia poje-
dyncze i sławne trupy: Diana, Kennedy, Marilyn Monroe. To są współczesne legendy
o ładnych, świeżych trupach (zginęli w kwiecie wieku ), którymi żywi się nasza padli-
nożerna fantazja, wychowana na faktach XX wieku.
Czy nie z tego powodu, że uwielbiamy fotogenicznych nieboszczyków, Angielski pa-
cjent stał się sentymentalnym hitem końca stulecia? Jego bohater miał pecha i spalił się
z miłości oraz benzyny po uwikłaniu w szprychy historii. Nie wiadomo dokładnie, czy
był rzeczywiście szpiegiem. Każdemu z nas mogłoby się coś takiego przytrafić: miłość,
wpadka z Historią, proces o szpiegostwo (niekoniecznie od razu cały proces moskiew-
ski, ale nieco mniejszy donosik, lustracja, podejrzenie o nieprawomyślność). Juliette
Binoche za rolę pielęgniarki, opiekującej się tytułowym poparzonym pacjentem , do-
stała Oscara. Tylko za rolę, a nie za odegranie ideału kobiecości? Binoche podkochuje
się w facecie będącym przystojnym trupem, niezdolnym już do niczego. Podaje mu
śniadanie, morfinę i dba o niego jak matka. Który z panów nie marzyłby o takiej to- [ Pobierz całość w formacie PDF ]