[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamków.
Przedtem nie zamykałeś drzwi na zamek zdziwiła się.
Przynajmniej nie wtedy, kiedy byłeś ze mną.
Bo nie było potrzeby. Dotąd los zajazdu był mu obojętny. Złość na
ojca przeniosła się na tamten budynek. Teraz jednak postanowił go chronić,
tak jak chronił wszystko, co składało się na jego życie. Rano Henry da ci
klucze.
Zwietnie. Dzięki.
Musimy porozmawiać o finansach.
Jasne. Potrafię być oszczędna.
Carter kiwnął głową.
Ja też musiałem oglądać każdy grosz. Ale skoro już się bierzemy do
takiej roboty, nie będziemy sknerzyć. Dostaniesz do dyspozycji wszystko,
czego będziesz potrzebowała, aby przywrócić zajazdowi dawny splendor.
Stawiam tylko jeden warunek.
Zamieniam się w słuch. Chcesz fioletowe ściany, meble w stylu retro?
Bardzo śmieszne. Proszę, abyś o ile to możliwe, zlecała pracę
miejscowym przedsiębiorcom.
Tak?
Teksańczycy trzymają się razem. Dajemy robotę przede wszystkim
swoim.
To bardzo szlachetne z twojej strony.
Wiem. Posłał jej rozbrajający uśmiech. Taki już jestem.
66
R
L
T
Macy starała się nie ulegać jego czarowi.
Zgoda. Będę zatrudniać tutejszych robotników obiecała. W głowie
aż wirowało jej od pomysłów.
Cieszę się.
Nawet nie wiesz, jaka jestem podniecona.
Carter spojrzał znacząco na jej usta i mruknął:
Zdołałem się przekonać. Macy poczuła, jak policzki jej
czerwienieją. Nieczęsto się rumieniła, lecz Carter potrafił obudzić w niej
skrywane emocje. Midnight?
Midnight? powtórzyła jak echo. Północ? Chce się ze mną umówić
na randkę o północy? Z pewnością nie po to, aby omawiać kosztorys remontu.
Nagle zrozumiała, co Carter ma na myśli. Chodzi ci o imię dla zrebaka?
A o co innego mogłoby mi chodzić?
Dowcipniś!
Podoba mi się. Jest... jest bardzo odpowiednie.
Zatem postanowione.
Carter uchylił kapelusza, podszedł do koni i wprowadził je do stajni na
noc. Kiedy zniknął jej z oczu, Macy wróciła do domu. Cieszyła się.
Skoncentruje całą energię na remoncie zajazdu, a o Carterze nie będzie
myślała, chyba że to okaże się konieczne.
Dwa dni pózniej siedziała przy stoliku brydżowym w bawialni zajazdu i
studiowała rysunki i plany. W pewnej chwili spojrzała na zegarek. Po
siódmej. Była tak zaabsorbowana wybieraniem farb do ścian i próbkami
wykładziny na podłogę, że straciła poczucie czasu. Ominęła ją więc wspólna
kolacja z Carterem.
Nagle rozległo się pukanie.
Pani Tarlington? Jest pani tam? Macy rozpoznała chropawy głos
67
R
L
T
Billa Fargo. Złożyła papiery i poszła otworzyć drzwi, które zgodnie z
poleceniem Cartera zamknęła na klucz.
Przepraszam, że przeszkadzam, ale robiłem obchód i chciałem
sprawdzić, czy wszystko u pani w porządku.
Macy poprawiła go. Dostałeś polecenie mnie pilnować, tak?
domyśliła się.
Bill uśmiechnął się skruszony.
Na tym polega moja praca.
Nic mi nie jest odparła tylko nie zdawałam sobie sprawy, że
zrobiło się pózno. Zapraszam. Zrobię sobie krótką przerwę.
Dziękuję.
Bill wszedł i zdjął kapelusz.
Przeglądałam plany... Proszę, usiądz. Jak przystało na dżentelmena
starej daty, Bill poczekał, aż Macy usiądzie pierwsza. Napijesz się herbaty?
Chętnie.
Macy nalała mrożoną herbatę do dwóch szklanek.
A więc znasz moje nazwisko zauważyła.
Bill kiwnął głową.
Tak, Wiem, kim jesteś.
Od Cartera?
Nie. Od niego znam tylko imię. Reszty domyśliłem się sam. Nigdzie
długo nie zagrzałem miejsca, ale nie jestem odludkiem. Powiem tak, lubiłem
oglądać twoją mamę na ekranie. Była dobrą aktorką.
Macy z tysiąc razy słyszała podobne słowa. Tina Tarlington potrafiła
trafić do ludzkich serc.
Była cudowną mamą.
Musi ci jej brakować.
68
R
L
T
Tak. Choroba serca postępowała szybko. Jednego dnia mama była
pełna werwy, następnego już krucha i słaba. Dla niej lepiej, że nie męczyła się
długo. Mój rozum to wie, ale żałuję, że nie spędziłyśmy więcej czasu razem.
To zrozumiałe. Bill wypił łyk herbaty i spojrzał na Macy ciepło.
Miał oczy człowieka, który dużo widział. Carter mówił, że przyjechałaś na
ranczo, bo szukasz samotności. Nie będę ci się narzucał. Też lubię być sam.
Macy wyjęła wzornik kolorów i pokazała Billowi.
Nie potrafię się zdecydować. Doradzisz mi?
Nie znam się na dekorowaniu wnętrz, ale wiem, co mi się podoba, a
co nie.
Chciałabym każdy pokój urządzić inaczej tłumaczyła i każdemu
nadać indywidualne cechy;
Bill wskazał jasnozielony prostokąt z podpisem Zieleń szałwi .
Ten przypomina mi kuchnię w moim rodzinnym domu. Odcień
ciepły, przytulny.
Naprawdę? Myślałam właśnie o tym kolorze do kuchni. Skąd
pochodzisz?
Och, dorastałem na wschodnim wybrzeżu, ale mieszkałem w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
zamków.
Przedtem nie zamykałeś drzwi na zamek zdziwiła się.
Przynajmniej nie wtedy, kiedy byłeś ze mną.
Bo nie było potrzeby. Dotąd los zajazdu był mu obojętny. Złość na
ojca przeniosła się na tamten budynek. Teraz jednak postanowił go chronić,
tak jak chronił wszystko, co składało się na jego życie. Rano Henry da ci
klucze.
Zwietnie. Dzięki.
Musimy porozmawiać o finansach.
Jasne. Potrafię być oszczędna.
Carter kiwnął głową.
Ja też musiałem oglądać każdy grosz. Ale skoro już się bierzemy do
takiej roboty, nie będziemy sknerzyć. Dostaniesz do dyspozycji wszystko,
czego będziesz potrzebowała, aby przywrócić zajazdowi dawny splendor.
Stawiam tylko jeden warunek.
Zamieniam się w słuch. Chcesz fioletowe ściany, meble w stylu retro?
Bardzo śmieszne. Proszę, abyś o ile to możliwe, zlecała pracę
miejscowym przedsiębiorcom.
Tak?
Teksańczycy trzymają się razem. Dajemy robotę przede wszystkim
swoim.
To bardzo szlachetne z twojej strony.
Wiem. Posłał jej rozbrajający uśmiech. Taki już jestem.
66
R
L
T
Macy starała się nie ulegać jego czarowi.
Zgoda. Będę zatrudniać tutejszych robotników obiecała. W głowie
aż wirowało jej od pomysłów.
Cieszę się.
Nawet nie wiesz, jaka jestem podniecona.
Carter spojrzał znacząco na jej usta i mruknął:
Zdołałem się przekonać. Macy poczuła, jak policzki jej
czerwienieją. Nieczęsto się rumieniła, lecz Carter potrafił obudzić w niej
skrywane emocje. Midnight?
Midnight? powtórzyła jak echo. Północ? Chce się ze mną umówić
na randkę o północy? Z pewnością nie po to, aby omawiać kosztorys remontu.
Nagle zrozumiała, co Carter ma na myśli. Chodzi ci o imię dla zrebaka?
A o co innego mogłoby mi chodzić?
Dowcipniś!
Podoba mi się. Jest... jest bardzo odpowiednie.
Zatem postanowione.
Carter uchylił kapelusza, podszedł do koni i wprowadził je do stajni na
noc. Kiedy zniknął jej z oczu, Macy wróciła do domu. Cieszyła się.
Skoncentruje całą energię na remoncie zajazdu, a o Carterze nie będzie
myślała, chyba że to okaże się konieczne.
Dwa dni pózniej siedziała przy stoliku brydżowym w bawialni zajazdu i
studiowała rysunki i plany. W pewnej chwili spojrzała na zegarek. Po
siódmej. Była tak zaabsorbowana wybieraniem farb do ścian i próbkami
wykładziny na podłogę, że straciła poczucie czasu. Ominęła ją więc wspólna
kolacja z Carterem.
Nagle rozległo się pukanie.
Pani Tarlington? Jest pani tam? Macy rozpoznała chropawy głos
67
R
L
T
Billa Fargo. Złożyła papiery i poszła otworzyć drzwi, które zgodnie z
poleceniem Cartera zamknęła na klucz.
Przepraszam, że przeszkadzam, ale robiłem obchód i chciałem
sprawdzić, czy wszystko u pani w porządku.
Macy poprawiła go. Dostałeś polecenie mnie pilnować, tak?
domyśliła się.
Bill uśmiechnął się skruszony.
Na tym polega moja praca.
Nic mi nie jest odparła tylko nie zdawałam sobie sprawy, że
zrobiło się pózno. Zapraszam. Zrobię sobie krótką przerwę.
Dziękuję.
Bill wszedł i zdjął kapelusz.
Przeglądałam plany... Proszę, usiądz. Jak przystało na dżentelmena
starej daty, Bill poczekał, aż Macy usiądzie pierwsza. Napijesz się herbaty?
Chętnie.
Macy nalała mrożoną herbatę do dwóch szklanek.
A więc znasz moje nazwisko zauważyła.
Bill kiwnął głową.
Tak, Wiem, kim jesteś.
Od Cartera?
Nie. Od niego znam tylko imię. Reszty domyśliłem się sam. Nigdzie
długo nie zagrzałem miejsca, ale nie jestem odludkiem. Powiem tak, lubiłem
oglądać twoją mamę na ekranie. Była dobrą aktorką.
Macy z tysiąc razy słyszała podobne słowa. Tina Tarlington potrafiła
trafić do ludzkich serc.
Była cudowną mamą.
Musi ci jej brakować.
68
R
L
T
Tak. Choroba serca postępowała szybko. Jednego dnia mama była
pełna werwy, następnego już krucha i słaba. Dla niej lepiej, że nie męczyła się
długo. Mój rozum to wie, ale żałuję, że nie spędziłyśmy więcej czasu razem.
To zrozumiałe. Bill wypił łyk herbaty i spojrzał na Macy ciepło.
Miał oczy człowieka, który dużo widział. Carter mówił, że przyjechałaś na
ranczo, bo szukasz samotności. Nie będę ci się narzucał. Też lubię być sam.
Macy wyjęła wzornik kolorów i pokazała Billowi.
Nie potrafię się zdecydować. Doradzisz mi?
Nie znam się na dekorowaniu wnętrz, ale wiem, co mi się podoba, a
co nie.
Chciałabym każdy pokój urządzić inaczej tłumaczyła i każdemu
nadać indywidualne cechy;
Bill wskazał jasnozielony prostokąt z podpisem Zieleń szałwi .
Ten przypomina mi kuchnię w moim rodzinnym domu. Odcień
ciepły, przytulny.
Naprawdę? Myślałam właśnie o tym kolorze do kuchni. Skąd
pochodzisz?
Och, dorastałem na wschodnim wybrzeżu, ale mieszkałem w [ Pobierz całość w formacie PDF ]