[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Hmm!...  mruknÄ…Å‚em.
 Dlaczego robi pan takie dziwne  hmm"? Co pan chce przez to
powiedzieć?
 Nie wierzÄ™ pani.
 Mogę sobie pozwolić na luksus pańskiej niewiary.
 Stanowczo za wcześnie próbuje pani być samodzielną.
 A pan niech mi nie prawi morałów. Wypraszam sobie.
 Ma niebieskie oczy"  zauwa\yłem i sprawiło mi to wielką przyjemność. Odeszła
mnie ochota do sporów.
 Nie wiem, co począć z iaxigenem. Jak go podać Chudemu Genkowi? Nie mam
dostępu do kuchni.
Wyjąłem z kieszeni trzy fiolki z białymi pastylkami. Krystyna zamyśliła się.
 Chciałbym pastylkami poczęstować tak\e i Agnieszkę...  dodałem nieśmiało.  I
Gnuśnego Kazka, i... Zosię. I tego Szweda.
Krystyna spojrzała na mnie ze zgrozą.
 Cały obóz chce pan wytruć? Jeszcze wczoraj ledwo namówiłam
pana do tej sprawy. A teraz...
 Zapewne mam złe skłonności  rzekłem ze smutkiem.
 Co panu zawinił ów Szwed?
 Prawdę mówiąc, nic mi nie zawinił. Tylko jest taki denerwujący. Nie wiadomo, z
kim trzyma. Z nami czy z Niemcami.
 A starosłowiańska gościnność?  Gość w dom, Bóg w dom"?
 No dobrze. Szweda mo\emy oszczędzić. Ale z Agnieszki nie
zrezygnujÄ™.
 Agnieszkę trzeba oszczędzić. Nie wolno mścić się na kobiecie.
Koniec końcem okazało się, \e otrujemy tylko Chudego Genka.
Z Gnuśnego Kazka sam zrezygnowałem. Podobnie jak i ja czuł wstręt
do łowienia raków.
Wróciłem do obozu w porze obiadu.
 Herr Doktor  zwróciłem się uroczyście do pana Stroma  czy
pozwoli pan, \e powołam się-na słowa Hemolda, który w kronice słowiańskiej 7. roku i
tak oto powiedział o naszych antenatach:
 śaden naród Słowian w gościnności nie przewy\sza, tak bowiem
w przyjmowaniu gości się sadzą, \e nawet o gościnę prosić nie trzeba,
bo co z pola, połowu ryb i zwierzyny zebrali, wszystko na szczodrość
wydają"'. Starosłowiańskim zwyczajem chciałbym pana. Herr Doktor,
oraz wszystkich naszych obozowiczów zaprosić do siebie w gościnę.
Będzie to bardzo skromne przyjęcie, zwa\ając na obozowe nasze
warunki. Pragnę poczęstować was prawdziwą czarną kawą, która
umo\liwi nawiązanie miedzy nami przyjaznych stosunków i być mo\e
pobudzi dyskusje o interesujÄ…cych nas sprawach gockich.
 -- Wspaniały kraj! Cudowni ludzie! - zachwycił się Strom. Tu
w obozie archeologów będziemy na przyjęciu z czarną kawą? Ale\ to
niebywałe, to niezwykle!
 Przyjęcie odbędzie się na malutkiej wysepce. O, tam, na jeziorze.
Moi mili goście popłyną kajakiem.
 Niebywale, cudowne, fantastyczne  woła! Strom.
 Na wyspie oczekuje was wiele niespodzianek i atrakcji. A przede
wszystkim prawdziwa czarna kawa. Mocna.
 Czy ma pan tam jakąś kuchnię? Stół, krzesła?  - dziwił sic
Strom,
 Proszę o odrobinę cierpliwości. Ciekawość wasza będzie wkrótce
zaspokojona,
I świadomy, jak bardzo zaintrygowałem nasze towarzystwo, za siadłem skromnie do
obiadu,
 Ja od dawna przeczuwałam, \e Tomasz coś knuje  powiedziała
Agnieszka. '
 Dlaczego zaraz  knuje?" Mo\esz nie przyjąć jego zaproszenia 
stanÄ…Å‚ w mojej obronie Andrzej.
Podniosłem głowę znad talerza.
 Kobietom radzę ubrać się jak najszykowniej. Jeśli nic- skorzystaja z mojej rady,
być mo\e, będą tego \ałować.
 On naprawdę coś knuje - powtórzyła Agnieszka. I przyglądała
siÄ™ mnie z jakimÅ› dziwnym i nowym zainteresowaniem.
 A jeśli zało\ę mój czarny sweter i czarną spódniczkę, czy będę
wyglądała odpowiednio? - zapytała Zosia.
 Czarną spódniczkę? Hmm...  zastanowiłem się.  Tak, spódniczkę mo\e pani
zało\yć. Nie wolno jednak przyje\d\ać bez spódniczki.
 Jak pan mo\e...  oburzyła się Zosia.
 Miałem na myśli, \e kobietom nie wolno przyje\d\ać na wyspę
w spodniach.
Herr Strom, któremu Andrzej przetłumaczył "moje słowa, wybuchnął
śmiechem i patrzył na mnie ze szczerą sympatią.
11
WRÓÅ›KA Z BEZLUDNEGO OSTROWU  UCZTA U POPIEL 
DZIEWCZYNA Z ZAZWIATÓW  CZY ZWYCIZCY MOG ZADOWOLI SI
GORSZYM?  ZEMSTA  CHUDY GENEK W OPAAACH  BURZA  GAUPOTA
GENKA  PRACZAOWIEK ZWANY YMER  SYNOWIE BORE  OLBRZYM
ZCIERWOJAD
Zosia i Agnieszka stroiły się tak długo, \e zdą\yłem niepostrze\enie
dostarczyć na wyspę szklanki do czarnej kawy. Potem przewiozłem
Andrzeja i doktora Stroma, Pawła i Chudego Genka, Romana,
Gnuśnego Kazka i pana Franciszka. Usadziłem ich na trawie pośrodku
wyspy i zabawiałem rozmową. Paweł popłynął po Agnieszkę i Zosię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl