[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To jest mój numer telefonu. Gdy by ście zmienili zdanie albo chcieli się skontaktować&
Paweł wy szarpnął mu wizy tówkę i pobiegł za żoną.
Nigdy ci tego nie wy baczę Ania zawróciła nagle i podbiegła do Jerzego. Nigdy i my ślę,
że ona też ci nie daruje. Co ty sobie my ślałeś? zaczęła krzy czeć. %7łe jeżeli masz pieniądze, to
jesteś Bogiem i możesz wszy stko?
Jerzy nic nie odpowiedział. Właściwie to Ania by ła blisko prawdy. Rzeczy wiście świetnie im
się wtedy układało. Każdy interes, do którego przy łoży ł rękę, zaczy nał się kręcić, pieniędzy wciąż
przy by wało. Mogli kupić wszy stko, czego zapragnęli. Wniosek by ł więc logiczny. Próbować kupić,
to czego ży cie uparcie nie chciało im dać.
Ania spojrzała na niego z pogardą i w ostatniej chwili powstrzy mała się, żeby mu nie plunąć
w twarz. Postanowiła nie zniżać się do jego poziomu, mając bolesną świadomość, że to nic nie
pomoże. By ło już za pózno. Trzeba mu by ło plunąć w twarz wtedy, kiedy ją po raz pierwszy
zaprosił na kolację. Romanty czny ry cerz. Jasna cholera.
Nie dość, że od początku dała się oszukać jak naiwna dziewczy nka, to jeszcze latami
pielęgnowała obraz namiętnej, cudownej miłości. Gdy by to by ło technicznie możliwe,
splunęłaby w twarz samej sobie. Odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę męża. Nie miała
pojęcia, gdzie może by ć najbliższy posterunek policji, chciała ty lko jak najszy bciej odejść z tego
miejsca. Nie wiedzieć okropnej gęby tego drania już nigdy w ży ciu.
Pozostanie bezkarny. W głębi serca już to czuła. Biegła przed siebie na oślep szukając
posterunku, ale logika podpowiadała jej z zimną precy zją, że nie zdobędzie się na proces.
Publiczne rozgrzeby wanie tego zdarzenia, przesłuchiwania córki. Kto wie, może dziennikarze.
Taka sprawa to łakomy kąsek. Wsty d i sensacja u Pawła w pracy, w szkole. Cena by ła zby t
wy soka, a czasu i tak nikt już nie by ł w stanie cofnąć.
Jerzy stał nadal na chodniku i patrzy ł za nimi chwilę, ale już się więcej nie odwrócili. Kiedy
zniknęli mu z oczu, długo chodził po ulicach i nie mógł się uspokoić. Opowiedzenie tej historii
przy niosło mu ulgę. Miał już szczerze dość konspiracji, ale jednocześnie czuł w ustach mdlący
smak pogardy do samego siebie. Nie zachował się w tej sprawie jak mężczy zna, choć wtedy tak
właśnie uważał. Wszy stko to obudziło zapomniane wątpliwości i py tania. Przede wszy stkim to, czy
powiedzieć o wszy stkim Konstancji&
Rozdział 26
By ło jej słabo ze zgry zoty. Nie miała pojęcia, gdzie zadzwonić, żeby się dowiedzieć , jaki by ł
przebieg rozprawy. Tata wciąż nie odbierał. W restauracji skończy ła się pora obiadu i nastąpiła
mała chwila wy tchnienia przed kolejną falą gości, którzy zarezerwowali stoliki na kolację.
Konstancja siedziała w spiżarni na materacu i liczy ła pieniądze. Bilans by ł bardzo dobry.
%7ły li z dnia na dzień. Dużą część utargu wy dawali na towar na kolejną dobę. Dobrze, że
gospodarz zgodził się jezdzić codziennie. Dziewczy na policzy ła i poukładała wszy stkie pieniądze.
Na jeden stos odłoży ła fundusze na towar, na drugi dniówkę Marzenki i Rafała. Zostało sporo
gotówki, a na koncie by ły jeszcze pieniądze z transakcji realizowany ch kartą.
Oparła się o ścianę i przy mknęła oczy. By ła bardzo zmęczona. Prowadzenie tego lokalu i praca
w nim to by ła prawdziwa harówka, jakiej wcześniej nie znała. Ale wreszcie czuła, że ży je, i już
wiedziała, że wy grali. Utrzy mają się tutaj i całkiem dobrze będzie im się powodzić, jeśli ty lko nie
zaniżą poziomu. Na pewno stać ich już by ło na zatrudnienie pomocnika kucharza, a kto wie może,
w przy szły m miesiącu drugiej kelnerki. A pózniej sprzątaczki. To by ło jej największe obecnie
marzenie. %7łeby pózny m wieczorem albo blady m świtem, kiedy człowiek ledwo się trzy ma na
nogach, nie musieć sprzątać bez końca. Czy stość by ła ich znakiem firmowy m, ale wątpiła, czy
ktoś zdawał sobie sprawę, ile to tak naprawdę kosztuje pracy. Podziwiała teraz sprzątaczki
pracujące w ich domu. Zawsze jej się wy dawało, że nie mają one nic do roboty, przecież
wszędzie panował porządek. Dziś wiedziała, ile wy siłku wy maga utrzy manie takiego wrażenia.
Wróciła my ślami do liczony ch pieniędzy i perspekty w na przy szłość.
Będzie dobrze pomy ślała. To wspaniałe uczucie, kiedy jakość twojego ży cia zależy od
dobrze wy konanej pracy. Masz przecież wpły w na to, ile i jak pracujesz, możesz więc kierować
swoim losem.
Do pełnego szczęścia brakowało dwóch spraw. Telefonu od taty oraz ostatecznego usidlenia
Rafała, który, co nie uszło jej czujnej uwagi, coraz gorzej znosił wspólne spanie w ciasny m
pomieszczeniu. Postanowiła załatwić to jak najszy bciej. Zaraz jak ty lko wy jaśni się sprawa z tatą.
Strach znów ścisnął ją za gardło. Musiała już wracać do pracy, a telefon wciąż milczał. Wstała,
schowała pieniądze do słoika, pomy ślała, że trzeba będzie zacząć wpłacać je na konto, i w ty m
momencie wreszcie usły szała wy czekiwany sy gnał.
"
Jerzy z trudem dotarł pod adres wskazany przez Konstancję. Długo nie mógł znalezć tego
miejsca. Kiedy wreszcie mu się udało, otworzy ł śmiało drzwi, wszedł do środka i oniemiał.
Wy obrażał sobie lokal, który mogła wy nająć Konstancja raczej jako ty powy i na pewno pusty
o tej porze. Miał świadomość, jak trudno w stolicy przebić się w tej branży. To, co zobaczy ł,
kompletnie go zaskoczy ło. Miejsce by ło absolutnie niezwy kłe. Pachniało delikatnie py szny m
naturalny m jedzeniem, w mroku poły skiwały lampki ustawione wśród zielony ch, ży wy ch
brzózek. Przy stolikach siedzieli goście. By ło ich pełno. A wśród nich jego rozpuszczona
jedy naczka o dwóch lewy ch rękach zbierała zamówienia i roznosiła talerze z wprawą zawodowej
kelnerki. Usiadł przy samy m wejściu, przy jedy ny m wolny m stoliku. Poczuł się odprężony
i bardzo głodny. Na chwilę zapomniał o swoich zmartwieniach i wsłuchał się w uspokajający
szum wodnej kaskady. Nigdy by się tego spodziewał, że kiedy w swoim ży ciu straci wszy stko,
jego córka da mu dach nad głową i poczęstuje obiadem.
Zauważy ła go, podbiegła i uściskała mocno.
Boże! Jak ja się denerwowałam! Dlaczego to ty le trwało?
To długa historia. Widzę, że jesteś zajęta. Czy będzie szansa, żeby dłuższą chwilę
porozmawiać? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
To jest mój numer telefonu. Gdy by ście zmienili zdanie albo chcieli się skontaktować&
Paweł wy szarpnął mu wizy tówkę i pobiegł za żoną.
Nigdy ci tego nie wy baczę Ania zawróciła nagle i podbiegła do Jerzego. Nigdy i my ślę,
że ona też ci nie daruje. Co ty sobie my ślałeś? zaczęła krzy czeć. %7łe jeżeli masz pieniądze, to
jesteś Bogiem i możesz wszy stko?
Jerzy nic nie odpowiedział. Właściwie to Ania by ła blisko prawdy. Rzeczy wiście świetnie im
się wtedy układało. Każdy interes, do którego przy łoży ł rękę, zaczy nał się kręcić, pieniędzy wciąż
przy by wało. Mogli kupić wszy stko, czego zapragnęli. Wniosek by ł więc logiczny. Próbować kupić,
to czego ży cie uparcie nie chciało im dać.
Ania spojrzała na niego z pogardą i w ostatniej chwili powstrzy mała się, żeby mu nie plunąć
w twarz. Postanowiła nie zniżać się do jego poziomu, mając bolesną świadomość, że to nic nie
pomoże. By ło już za pózno. Trzeba mu by ło plunąć w twarz wtedy, kiedy ją po raz pierwszy
zaprosił na kolację. Romanty czny ry cerz. Jasna cholera.
Nie dość, że od początku dała się oszukać jak naiwna dziewczy nka, to jeszcze latami
pielęgnowała obraz namiętnej, cudownej miłości. Gdy by to by ło technicznie możliwe,
splunęłaby w twarz samej sobie. Odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę męża. Nie miała
pojęcia, gdzie może by ć najbliższy posterunek policji, chciała ty lko jak najszy bciej odejść z tego
miejsca. Nie wiedzieć okropnej gęby tego drania już nigdy w ży ciu.
Pozostanie bezkarny. W głębi serca już to czuła. Biegła przed siebie na oślep szukając
posterunku, ale logika podpowiadała jej z zimną precy zją, że nie zdobędzie się na proces.
Publiczne rozgrzeby wanie tego zdarzenia, przesłuchiwania córki. Kto wie, może dziennikarze.
Taka sprawa to łakomy kąsek. Wsty d i sensacja u Pawła w pracy, w szkole. Cena by ła zby t
wy soka, a czasu i tak nikt już nie by ł w stanie cofnąć.
Jerzy stał nadal na chodniku i patrzy ł za nimi chwilę, ale już się więcej nie odwrócili. Kiedy
zniknęli mu z oczu, długo chodził po ulicach i nie mógł się uspokoić. Opowiedzenie tej historii
przy niosło mu ulgę. Miał już szczerze dość konspiracji, ale jednocześnie czuł w ustach mdlący
smak pogardy do samego siebie. Nie zachował się w tej sprawie jak mężczy zna, choć wtedy tak
właśnie uważał. Wszy stko to obudziło zapomniane wątpliwości i py tania. Przede wszy stkim to, czy
powiedzieć o wszy stkim Konstancji&
Rozdział 26
By ło jej słabo ze zgry zoty. Nie miała pojęcia, gdzie zadzwonić, żeby się dowiedzieć , jaki by ł
przebieg rozprawy. Tata wciąż nie odbierał. W restauracji skończy ła się pora obiadu i nastąpiła
mała chwila wy tchnienia przed kolejną falą gości, którzy zarezerwowali stoliki na kolację.
Konstancja siedziała w spiżarni na materacu i liczy ła pieniądze. Bilans by ł bardzo dobry.
%7ły li z dnia na dzień. Dużą część utargu wy dawali na towar na kolejną dobę. Dobrze, że
gospodarz zgodził się jezdzić codziennie. Dziewczy na policzy ła i poukładała wszy stkie pieniądze.
Na jeden stos odłoży ła fundusze na towar, na drugi dniówkę Marzenki i Rafała. Zostało sporo
gotówki, a na koncie by ły jeszcze pieniądze z transakcji realizowany ch kartą.
Oparła się o ścianę i przy mknęła oczy. By ła bardzo zmęczona. Prowadzenie tego lokalu i praca
w nim to by ła prawdziwa harówka, jakiej wcześniej nie znała. Ale wreszcie czuła, że ży je, i już
wiedziała, że wy grali. Utrzy mają się tutaj i całkiem dobrze będzie im się powodzić, jeśli ty lko nie
zaniżą poziomu. Na pewno stać ich już by ło na zatrudnienie pomocnika kucharza, a kto wie może,
w przy szły m miesiącu drugiej kelnerki. A pózniej sprzątaczki. To by ło jej największe obecnie
marzenie. %7łeby pózny m wieczorem albo blady m świtem, kiedy człowiek ledwo się trzy ma na
nogach, nie musieć sprzątać bez końca. Czy stość by ła ich znakiem firmowy m, ale wątpiła, czy
ktoś zdawał sobie sprawę, ile to tak naprawdę kosztuje pracy. Podziwiała teraz sprzątaczki
pracujące w ich domu. Zawsze jej się wy dawało, że nie mają one nic do roboty, przecież
wszędzie panował porządek. Dziś wiedziała, ile wy siłku wy maga utrzy manie takiego wrażenia.
Wróciła my ślami do liczony ch pieniędzy i perspekty w na przy szłość.
Będzie dobrze pomy ślała. To wspaniałe uczucie, kiedy jakość twojego ży cia zależy od
dobrze wy konanej pracy. Masz przecież wpły w na to, ile i jak pracujesz, możesz więc kierować
swoim losem.
Do pełnego szczęścia brakowało dwóch spraw. Telefonu od taty oraz ostatecznego usidlenia
Rafała, który, co nie uszło jej czujnej uwagi, coraz gorzej znosił wspólne spanie w ciasny m
pomieszczeniu. Postanowiła załatwić to jak najszy bciej. Zaraz jak ty lko wy jaśni się sprawa z tatą.
Strach znów ścisnął ją za gardło. Musiała już wracać do pracy, a telefon wciąż milczał. Wstała,
schowała pieniądze do słoika, pomy ślała, że trzeba będzie zacząć wpłacać je na konto, i w ty m
momencie wreszcie usły szała wy czekiwany sy gnał.
"
Jerzy z trudem dotarł pod adres wskazany przez Konstancję. Długo nie mógł znalezć tego
miejsca. Kiedy wreszcie mu się udało, otworzy ł śmiało drzwi, wszedł do środka i oniemiał.
Wy obrażał sobie lokal, który mogła wy nająć Konstancja raczej jako ty powy i na pewno pusty
o tej porze. Miał świadomość, jak trudno w stolicy przebić się w tej branży. To, co zobaczy ł,
kompletnie go zaskoczy ło. Miejsce by ło absolutnie niezwy kłe. Pachniało delikatnie py szny m
naturalny m jedzeniem, w mroku poły skiwały lampki ustawione wśród zielony ch, ży wy ch
brzózek. Przy stolikach siedzieli goście. By ło ich pełno. A wśród nich jego rozpuszczona
jedy naczka o dwóch lewy ch rękach zbierała zamówienia i roznosiła talerze z wprawą zawodowej
kelnerki. Usiadł przy samy m wejściu, przy jedy ny m wolny m stoliku. Poczuł się odprężony
i bardzo głodny. Na chwilę zapomniał o swoich zmartwieniach i wsłuchał się w uspokajający
szum wodnej kaskady. Nigdy by się tego spodziewał, że kiedy w swoim ży ciu straci wszy stko,
jego córka da mu dach nad głową i poczęstuje obiadem.
Zauważy ła go, podbiegła i uściskała mocno.
Boże! Jak ja się denerwowałam! Dlaczego to ty le trwało?
To długa historia. Widzę, że jesteś zajęta. Czy będzie szansa, żeby dłuższą chwilę
porozmawiać? [ Pobierz całość w formacie PDF ]