[ Pobierz całość w formacie PDF ]

VI
 Ach, nie, nie&  wybuchnęła Vera prawie z jękiem. Sędzia spojrzał na nią
przenikliwie.
 Moja droga pani, nadeszła pora, kiedy trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Grozi nam
wszystkim poważne niebezpieczeństwo! Ktoś z nas jest tym U.N. Owenem. Ale nie wiemy,
kto właśnie. Spośród dziesięciu osób, które przybyły na wyspę, trzy już nie wchodzą w
rachubę. Anthony Marston, pani Rogers i generał Macarthur znajdują się poza zasięgiem
podejrzeń. Pozostało nas siedmioro. Z tych siedmiorga jedno jest  jeśli wolno mi się tak
wyrazić  takim nieprawdziwym Murzynkiem.  Przerwał i spojrzał dokoła.  Czy
państwo zgadzają się z mymi wywodami?
Armstrong odpowiedział:
 To brzmi fantastycznie, ale sądzę, że ma pan rację.
 Nie ulega wątpliwości  dodał Blore.  Ale jeśli chodzi o mnie, mam pewien pomysł.
Sędzia Wargrave powstrzymał go szybkim ruchem ręki. Rzekł ze spokojem:
 Zaraz do tego przejdziemy. Na razie chciałbym ustalić, czy wszyscy zgadzają się na
moją interpretację faktów&
Emily Brent, nie przerywając roboty, odezwała się:
 Pańskie rozumowanie jest dość logiczne. Zgadzam się z tym. że ktoś z nas jest opętany
przez diabła.
Vera wyszeptała:
 Trudno mi w to uwierzyć& Nie mogę. Wargrave zapytał jeszcze:
 A pan, panie kapitanie?
 Zgadzam się z panem całkowicie  rzekł Lombard. Sędzia skinął głową z
zadowoleniem.
 A teraz przeanalizujmy fakty. Na początku musimy się zastanowić, czy nasze
podejrzenia nie padną na konkretną osobę. Panie Blore, wydaje mi się, że pan chciał coś
powiedzieć?
Blore odetchnął głęboko.
 Lombard ma rewolwer. Wczorajszego wieczoru nie powiedział prawdy. Zresztą
przyznał się do tego.
Philip Lombard zaśmiał się z lekceważeniem.
 Przypuszczam, że lepiej będzie, jeśli jeszcze raz wytłumaczę się ze wszystkiego.
Opowiedział swoją historię krótko i zwięzle.
 Jak pan to udowodni?  zapytał surowo Blore.  Nic nie potwierdza pańskiej
historyjki.
Sędzia zakaszlał.
 Niestety  rzekł  wszyscy znajdujemy się w podobnej sytuacji. Jedynie własne
słowa przemawiają za nami.  Pochylił się naprzód.  Nie ma wśród nas nikogo, kto by nie
pojął, w jak szczególnej sytuacji się znajdujemy. Według mnie do przyjęcia jest tylko jeden
sposób postępowania. Czy jest tutaj ktoś, kto mógłby być zwolniony od podejrzeń na
podstawie dowodów, które są w naszym posiadaniu?
Doktor Armstrong ożywił się.
 Jestem znanym lekarzem. Sama myśl. że mógłbym być podejrzany&
Ruch ręki sędziego nie pozwolił mu dokończyć zdania. Wargrave rzekł swym cichym,
pewnym głosem:
 Ja również jestem znaną osobistością. Ale to, mój drogi panie, oznacza mniej niż nic!
Zdarzały się wypadki szaleństwa wśród lekarzy. To samo mógłbym powiedzieć o sędziach.
Nie wspominając już  spojrzał na Blore a  o policjantach.
Lombard wtrącił się:
 W każdym razie przypuszczam, że kobiety stawia pan poza podejrzeniem?
Sędzia uniósł brwi. Odrzekł swoim słynnym cierpkim tonem, tak dobrze znanym z
rozpraw:
 Czy mam przez to rozumieć, iż kobiety według pana nie mogą ulec manii morderczej?
 Wcale tak nie sądzę  rzekł zirytowany Lombard.  Ale, mimo wszystko, w tym
wypadku wydaje mi się to mało prawdopodobne.
Zamilkł. Sędzia zwrócił się do Armstronga tym samym nieprzyjemnym tonem:
 Czy można przyjąć, że kobieca ręka potrafiłaby zadać cios, który zabił biednego
Macarthura?
Lekarz odpowiedział spokojnie:
 Najzupełniej, jeśli byłaby uzbrojona w odpowiednie narzędzie, na przykład pałkę
sprężynową lub coś w tym rodzaju.
 Nie wymagałoby to specjalnego wysiłku?
 Bynajmniej.
Głowa sędziego poruszyła się kilkakrotnie na krótkiej szyi. Odezwał się:
 Pozostałe dwa wypadki śmierci spowodowała trucizna. Ten sposób, chyba nikt nie
zaprzeczy, nie wymaga użycia siły fizycznej.
Vera zawołała ze złością:
 Pan chyba zwariował!
Powoli zwrócił oczy w jej kierunku. Było to chłodne spojrzenie mężczyzny
przyzwyczajonego do wymierzania sprawiedliwości.
Spojrzał na mnie, jak& jak gdybym była podsądną. I&  zaskoczyła ją ta nagła myśl 
nie bardzo mnie lubi.
Sędzia ciągnął swym spokojnym głosem:
 Moja droga pani, proszę się opanować. Nie oskarżałem pani. Skłonił się w kierunku
panny Brent.  Przypuszczam, że nie obrazi pani. panno Brent, moje twierdzenie, że
wszyscy w równej mierze jesteśmy podejrzani.
Emily Brent dalej robiła na drutach. Nie podniosła oczu znad roboty. Chłodno
odpowiedziała:
 Sama myśl. że mogłabym być posądzona o pozbawienie życia kogokolwiek, nie
mówiąc o życiu trzech osób  jest absurdalna. Oczywiście, dla każdego, kto zna mnie choć
trochę. Niemniej przyznaję, że wszyscy tutaj jesteśmy sobie nawzajem obcy. i w tych
okolicznościach nikt nie może być uniewinniony bez dowodów. Mówiłam już. że wśród nas
znajduje się diabeł.
 A więc zgadzamy się. Nie może tu być mowy o jakiejś eliminacji na podstawie cech
charakteru czy pozycji społecznej.
Lombard zapytał:
 A co będzie z Rogersem?
Sędzia spojrzał na niego bez zmrużenia oka.
 Jak to, co będzie?
 Według mnie Rogersa można wykluczyć.
 Naprawdę? A to na jakiej podstawie?
 On nie ma głowy do takich rzeczy. A poza tym jego żona była jedną z ofiar.
Brwi sędziego ponownie uniosły się do góry.
 Mój młody przyjacielu, podczas mojej praktyki stawało przede mną wiele ludzi
oskarżonych o zabójstwo żon& i wina została im udowodniona.
 Wiem o tym doskonale  rzekł Lombard,  Zabójstwo żony nie jest niczym
nadzwyczajnym. Ale w tym wypadku! Mogę uwierzyć, że Rogers zabił żonę w obawie, iż się
załamie i wyda go, lub że miał już jej dosyć albo wreszcie zamierzał związać się z jakąś
dzierlatką. Lecz nie mogę go sobie wyobrazić jako zwariowanego Owena, wykonującego
szaleńcze wyroki sprawiedliwości i podnoszącego rękę na własną żonę za zbrodnię, której
byli wspólnikami.
 Popełnia pan pewien błąd. Nie wiemy wcale, czy Rogers i jego żona zamordowali
swoją chlebodawczynię. Oskarżenie, które tutaj padło, mogło celowo usprawiedliwiać pobyt
Rogersa na wyspie, stawiając go w tej samej sytuacji co nas. A wczorajsze przerażenie pani
Rogers mogło być spowodowane tym, że zdała sobie nagle sprawę, iż jej mąż uległ obłędowi.
Lombard odrzekł:
 Dobrze. Przyjmujemy pana teorię. U.N. Owen jest jednym z nas. %7ładnych wyjątków.
Wszyscy jesteśmy podejrzani.
Wargrave skinął głową.
 To był właśnie mój punkt widzenia. Nie może być żadnych wyjątków z racji czyjegoś
charakteru czy pozycji lub też prawdopodobieństwa. Ale musimy teraz zbadać, czy nie
istnieją możliwości wyeliminowania jednej lub więcej osób na podstawie faktów. Mówiąc po
prostu, czy jest wśród nas ktoś, kto nie mógł wsypać trucizny Marstonowi. podać pani Rogers
śmiertelnej dawki środka nasennego lub wymierzyć ciosu, który zabił generała Macarthura.
Twarz Blore a rozjaśniła się.
 Dobrze pan to powiedział  rzekł, pochylając się naprzód.  Właśnie tu tkwi sedno
sprawy. Musimy się tym zająć. Jeśli chodzi o młodego Marstona, nie wiem. czy da się coś
rozstrzygnąć. Zasugerowaliśmy się tym, że ktoś z zewnątrz wsypał mu truciznę do szklanki.
Lecz każda z osób będących w pokoju mogła to uczynić z jeszcze większą łatwością. Nie
pamiętam, czy Rogers był w pokoju, ale każdy z nas mógł to bez trudu zrobić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl