[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aż tu nagle się okazało, że brakuje im czasu na spotkania.
W maju ich minioddział położniczy odwiedziły liczne komisje, po czym w
niedługim czasie szpital otrzymał wszystkie konieczne pozwolenia.
Porodówka bardziej przypomniała zwyczajne mieszkanie niż szpitalny
oddział. Montana już wcześniej rozpoczęła działalność poradni dla kobiet w
ciąży, miała też do dyspozycji przeszkolony personel. Teraz wszyscy czekali
na pierwszą rodzącą.
Zajmując się również administrowaniem, Montana praktycznie nie miała
czasu dla Andy'ego. Mogła się jednak pocieszyć tym, że udało jej się
pozyskać dwie młode położne, których mężowie byli zatrudnieni w kopalni.
Sara i Sue były wniebowzięte, że zdołały znalezć pracę w Lyrebird. Mimo
że obydwie niedawno skończyły studia, miały spore doświadczenie,
RS
85
ponieważ wcześniej pracowały w jednej z klinik w Brisbane i nie miały nic
przeciwko współpracy ze szpitalem rejonowym, kiedy zajdzie taka
konieczność.
Miały mieć po dwa dyżury pod telefonem i po dwa na oddziale, a Montana
miała do nich dołączyć w ostatniej fazie porodu.
W przyszłości Montana zakładała większą liczbę położnych, ale na razie
nie było pośpiechu. Nie zanosiło się, by na początku miały padać z nóg ze
zmęczenia.
W maju Sara i Sue miały już po cztery pacjentki. W miarę jak zbliżał się
termin rozwiązania, kobiety te coraz częściej przyjeżdżały na wizyty
kontrolne. %7ładna z tych ciąż nie była zagrożona, więc nie było potrzeby
kierowania ich do Andy'ego, który z kolei kierowałby je do położnika w
szpitalu rejonowym.
Pierwsze dziecko miało się urodzić pod koniec czerwca, więc cała trójka
nie rozstawała się z telefonami komórkowymi nawet tam, gdzie był słaby
zasięg.
Montana zdecydowała, że dopóki Dawn jeszcze trochę nie urośnie, jej
pacjentką będzie tylko Emma, dzięki czemu byłaby wzywana do porodów w
drugiej kolejności.
Tego dnia wypadała wizyta kontrolna Emmy.
- Jak się czujesz? - zapytała Montana, zakładając jej mankiet
ciśnieniomierza.
Emma z rezygnacją wzruszyła ramionami.
- Dobrze. Maluch kopie jak szalony, a jak tylko coś zjem, to zaraz mam
zgagę.
- Po porodzie zgaga przejdzie. Spróbuj jeść mało, ale częściej, i odczekaj z
piciem, żeby żołądek miał czas się opróżnić. Wtedy nadmiar kwasów
żołądkowych nie będzie się przelewał przez taki zwiotczały otworek po
drodze między żołądkiem a przełykiem.
- Dlaczego ten otworek mi zwiotczał? - zapytała ponuro Emma.
Montana spojrzała na nią ze współczuciem, dobrze pamiętając zmęczenie
związane z zaawansowaną ciążą.
- To wina hormonów zwiotczających mięśnie. Organizm nie rozróżnia
mięśni miednicy i mięśni żołądka, a musi się przygotować do porodu.
- Mam siebie dosyć - mruknęła Emma. - Jak Dawn? - zapytała, bo zdążyła
polubić córeczkę Montany.
RS
86
- Już sama przewraca się na brzuszek i z powrotem i wszystko wkłada do
buzi - relacjonowała Montana. - I uwielbia rozmawiać z Andym. On coś
mówi, ona mu odpowiada, potem on znowu coś mówi, a ona się zaśmiewa.
Komicznie to wygląda. Musisz kiedyś nas odwiedzić.
- Z przyjemnością.
- Przyjdziecie dzisiaj z Tommym na zajęcia?
- Jasne. Chcę zobaczyć, jak Andy wykłada.
Tego wieczoru po raz pierwszy w całej historii Lyrebird Lake Montana
miała poprowadzić zajęcia w szkole rodzenia przed audytorium złożonym z
pięciu kobiet oraz pięciu mężczyzn.
Z czasem szkoła rodzenia wzbudziła duże zainteresowanie, zwłaszcza
wśród mężów i partnerów, którzy do tej pory nie mieli okazji uczestniczyć w
takich szkoleniach.
Andy przedstawił w zarysie powikłania porodowe z medycznego punktu
widzenia. Wyglądał na całkiem zadowolonego. Potem omówili sytuacje, w
których konieczny jest transfer z Lyrebird do szpitala rejonowego, poród
przedwczesny oraz powikłania ciąży.
Po spotkaniu nawet Tommy przyznał, że dobrze zrobił, dając Emmie się
namówić.
Poranek pierwszego lipca zwiastował nadejście chłodniejszej aury. Gdy
Montana szła z Dawn na pózne śniadanie, w kuchni czekała na nie
niespodzianka przygotowana przez Andy'ego.
Fotelik Dawn był obwieszony różowymi balonikami, a na jej tacy stała
karta z odręcznym rysunkiem.
- Sto lat, sto lat - zaintonowali wszyscy domownicy, gdy wkroczyły do
kuchni.
- Zwariowaliście?! Zostało jeszcze pół roku do jej urodzin.
- Bo to są półurodziny - wyjaśnił Andy. - Oraz pierwszy lipca. Ogłaszam
święto Lyrebird Lake, ponieważ dzisiaj jest niedziela. - Porwał Dawn na
ręce, żeby lepiej widziała baloniki.
Dawn piała z zachwytu, Louisa klaskała dłońmi ukrytymi w kieszeniach
fartucha, a Ned, który wstał wcześniej, by wziąć udział w tej uroczystości,
uśmiechał się od ucha do ucha.
Montana stała ze ściśniętym gardłem, poruszona troskliwością i ciepłem
tych ludzi, którzy przygarnęli ją pod swój dach i wspierali, gdy najbardziej
tego potrzebowała. Z trudem hamowała łzy. To na pewno jest pomysł
RS
87
Andy'ego. Nie wolno jej się rozpłakać, żeby nie pomyśleli, że sprawili jej
przykrość.
Pociągnęła nosem.
- Kto by pomyślał, że ten dzień jest taki wyjątkowy?
No i jak mogłam zapomnieć o półurodzinach mojego dziecka?
Ned pokręcił głową, udając dezaprobatę.
- Zapewne miałaś inne sprawy na głowie - zauważył filozoficznie Andy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Aż tu nagle się okazało, że brakuje im czasu na spotkania.
W maju ich minioddział położniczy odwiedziły liczne komisje, po czym w
niedługim czasie szpital otrzymał wszystkie konieczne pozwolenia.
Porodówka bardziej przypomniała zwyczajne mieszkanie niż szpitalny
oddział. Montana już wcześniej rozpoczęła działalność poradni dla kobiet w
ciąży, miała też do dyspozycji przeszkolony personel. Teraz wszyscy czekali
na pierwszą rodzącą.
Zajmując się również administrowaniem, Montana praktycznie nie miała
czasu dla Andy'ego. Mogła się jednak pocieszyć tym, że udało jej się
pozyskać dwie młode położne, których mężowie byli zatrudnieni w kopalni.
Sara i Sue były wniebowzięte, że zdołały znalezć pracę w Lyrebird. Mimo
że obydwie niedawno skończyły studia, miały spore doświadczenie,
RS
85
ponieważ wcześniej pracowały w jednej z klinik w Brisbane i nie miały nic
przeciwko współpracy ze szpitalem rejonowym, kiedy zajdzie taka
konieczność.
Miały mieć po dwa dyżury pod telefonem i po dwa na oddziale, a Montana
miała do nich dołączyć w ostatniej fazie porodu.
W przyszłości Montana zakładała większą liczbę położnych, ale na razie
nie było pośpiechu. Nie zanosiło się, by na początku miały padać z nóg ze
zmęczenia.
W maju Sara i Sue miały już po cztery pacjentki. W miarę jak zbliżał się
termin rozwiązania, kobiety te coraz częściej przyjeżdżały na wizyty
kontrolne. %7ładna z tych ciąż nie była zagrożona, więc nie było potrzeby
kierowania ich do Andy'ego, który z kolei kierowałby je do położnika w
szpitalu rejonowym.
Pierwsze dziecko miało się urodzić pod koniec czerwca, więc cała trójka
nie rozstawała się z telefonami komórkowymi nawet tam, gdzie był słaby
zasięg.
Montana zdecydowała, że dopóki Dawn jeszcze trochę nie urośnie, jej
pacjentką będzie tylko Emma, dzięki czemu byłaby wzywana do porodów w
drugiej kolejności.
Tego dnia wypadała wizyta kontrolna Emmy.
- Jak się czujesz? - zapytała Montana, zakładając jej mankiet
ciśnieniomierza.
Emma z rezygnacją wzruszyła ramionami.
- Dobrze. Maluch kopie jak szalony, a jak tylko coś zjem, to zaraz mam
zgagę.
- Po porodzie zgaga przejdzie. Spróbuj jeść mało, ale częściej, i odczekaj z
piciem, żeby żołądek miał czas się opróżnić. Wtedy nadmiar kwasów
żołądkowych nie będzie się przelewał przez taki zwiotczały otworek po
drodze między żołądkiem a przełykiem.
- Dlaczego ten otworek mi zwiotczał? - zapytała ponuro Emma.
Montana spojrzała na nią ze współczuciem, dobrze pamiętając zmęczenie
związane z zaawansowaną ciążą.
- To wina hormonów zwiotczających mięśnie. Organizm nie rozróżnia
mięśni miednicy i mięśni żołądka, a musi się przygotować do porodu.
- Mam siebie dosyć - mruknęła Emma. - Jak Dawn? - zapytała, bo zdążyła
polubić córeczkę Montany.
RS
86
- Już sama przewraca się na brzuszek i z powrotem i wszystko wkłada do
buzi - relacjonowała Montana. - I uwielbia rozmawiać z Andym. On coś
mówi, ona mu odpowiada, potem on znowu coś mówi, a ona się zaśmiewa.
Komicznie to wygląda. Musisz kiedyś nas odwiedzić.
- Z przyjemnością.
- Przyjdziecie dzisiaj z Tommym na zajęcia?
- Jasne. Chcę zobaczyć, jak Andy wykłada.
Tego wieczoru po raz pierwszy w całej historii Lyrebird Lake Montana
miała poprowadzić zajęcia w szkole rodzenia przed audytorium złożonym z
pięciu kobiet oraz pięciu mężczyzn.
Z czasem szkoła rodzenia wzbudziła duże zainteresowanie, zwłaszcza
wśród mężów i partnerów, którzy do tej pory nie mieli okazji uczestniczyć w
takich szkoleniach.
Andy przedstawił w zarysie powikłania porodowe z medycznego punktu
widzenia. Wyglądał na całkiem zadowolonego. Potem omówili sytuacje, w
których konieczny jest transfer z Lyrebird do szpitala rejonowego, poród
przedwczesny oraz powikłania ciąży.
Po spotkaniu nawet Tommy przyznał, że dobrze zrobił, dając Emmie się
namówić.
Poranek pierwszego lipca zwiastował nadejście chłodniejszej aury. Gdy
Montana szła z Dawn na pózne śniadanie, w kuchni czekała na nie
niespodzianka przygotowana przez Andy'ego.
Fotelik Dawn był obwieszony różowymi balonikami, a na jej tacy stała
karta z odręcznym rysunkiem.
- Sto lat, sto lat - zaintonowali wszyscy domownicy, gdy wkroczyły do
kuchni.
- Zwariowaliście?! Zostało jeszcze pół roku do jej urodzin.
- Bo to są półurodziny - wyjaśnił Andy. - Oraz pierwszy lipca. Ogłaszam
święto Lyrebird Lake, ponieważ dzisiaj jest niedziela. - Porwał Dawn na
ręce, żeby lepiej widziała baloniki.
Dawn piała z zachwytu, Louisa klaskała dłońmi ukrytymi w kieszeniach
fartucha, a Ned, który wstał wcześniej, by wziąć udział w tej uroczystości,
uśmiechał się od ucha do ucha.
Montana stała ze ściśniętym gardłem, poruszona troskliwością i ciepłem
tych ludzi, którzy przygarnęli ją pod swój dach i wspierali, gdy najbardziej
tego potrzebowała. Z trudem hamowała łzy. To na pewno jest pomysł
RS
87
Andy'ego. Nie wolno jej się rozpłakać, żeby nie pomyśleli, że sprawili jej
przykrość.
Pociągnęła nosem.
- Kto by pomyślał, że ten dzień jest taki wyjątkowy?
No i jak mogłam zapomnieć o półurodzinach mojego dziecka?
Ned pokręcił głową, udając dezaprobatę.
- Zapewne miałaś inne sprawy na głowie - zauważył filozoficznie Andy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]