[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dobry Boże! Proszę zawiadomić Hellera i Melvina. -0'Connell wcisnął na głowę elegancką panamę i
popędził w stronę windy. Złapał taksówkę już na Broad Street. Siedząc w samochodzie, zastanawiał się, czy
ktoś nie wyolbrzymił faktów. Ed Price być może wstał z łóżka lewą nogą... Choć z drugiej strony takie
zachowanie było zupełnie nie w jego stylu.
Aby dostać się do biura szefa Barker's Hill na dziewięćdziesiątym drugim piętrze, musiał wejść do gmachu
frontowymi drzwiami. Od blisko dziewięciu lat, zawsze gdy Price pragnął z nim porozmawiać, wysyłał
samochód, który zabierał O'Connella spod kancelarii i wjeżdżał do podziemi budynku, żeby go wysadzić
przed drzwiami prywatnej windy prezesa. Tego dnia recepcjonistka kazała mu czekać dwadzieścia siedem
minut po zaanonsowaniu jego przybycia. Pocił się niemiłosiernie.
-Jaka szkoda, że klimatyzacja musiała się popsuć akurat teraz - powiedziała recepcjonistka. - W sierpniu.
Wreszcie w holu pojawiła się panna Blue.
- Dobrze pan dziś wygląda, panie O'Connell - stwierdziła
-Naprawdę? Hmm... Panno Blue, co się stało? To znaczy... co się dzieje?
-A dzieje się coś? - spytała, spoglądając na niego bardzo szeroko otwartymi oczami.
O'Connell potulnie podreptał za nią do gabinetu Price'a.
Wydało mu się dziwne, że pokój panny Blue i włości jej szefa są klimatyzowane mimo awarii. Powietrze
było w nich przyjemnie chłodne i rześkie. Dawniej, kiedy O'Connell wchodził do tego biura z boku, wprost z
prywatnej windy, wyglądało na niewiarygodnie długie. Teraz, kiedy miał okazję przekonać się o
rzeczywistych rozmiarach tego pokoju, było jeszcze gorzej: siedzący za biurkiem Price sprawiał wrażenie
bardzo dalekiego. Dalekiego, niedostępnego i najwyraźniej wrogiego.
- Cześć, Ed - powiedział odważnie. Price wpatrywał się w niego nieustępliwie, jak George Bush w liberała.
- Siadaj - nakazał.
- Ed, muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczony...
- Chcę od ciebie tylko jednego: dostarczysz mi wszystkie dokumenty i całą korespondencję dotyczącą
czterech podmiotów należących do Barker's Hill, które reprezentuje twoja firma: dwóch ubezpieczalni,
spółki Peagrin & Freen oraz sieci barów szybkiej obsługi.
- Wszystkie dokumenty?
- A także list z deklaracją zerwania współpracy, podpisany przez trzech głównych partnerów tworzących
twoją kancelarię.
- Ale z jakiego powodu?
- Poza tym jutro Wambly Keifetz z Bahama Beaver Bonnet Company zawiadomi cię, że i oni wycofują się
ze współpracy z tobą.
- Bahama Bea... Na Boga, Ed! Co jest grane?! Co się stało?! Czym cię uraziliśmy?! Na miłość boską,
człowieku, twoje firmy i Bahama Beaver Bonnet to pięćdziesiąt pięć procent naszych obrotów! Nie możesz
nam tego zrobić!
-Jeszcze nie skończyłem. Zniszczę was.
- Ale dlaczego?
- Lepiej zadaj to pytanie swojemu wspólnikowi, Melvinowi.
- Allanowi? Allanowi Melvinowi?
-To wszystko, O'Connell. Możesz już iść. Nigdy nie zgadniesz, jak wiele kosztowała mnie twoja firma.
O'Connell poczuł się słabo. Zapragnął położyć się gdzieś i odpocząć. Wstał niepewnie i lekko się zataczając,
doszedł do drzwi gabinetu. Znalazł się w pokoju panny Blue. Nagle uderzyła go myśl, że będzie musiał
posłać na bruk ponad stu prawników.
- Teraz nie wygląda pan już tak dobrze, panie O'Connell -stwierdziła panna Blue. - Proszę, niech się pan
położy na chwilę - dodała i podprowadziła go do sofy. O'Connell ułożył się wygodnie i zamknął oczy. Nie
był już młody, a właśnie przed chwilą po raz pierwszy w życiu został potraktowany tak brutalnie. Panna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
- Dobry Boże! Proszę zawiadomić Hellera i Melvina. -0'Connell wcisnął na głowę elegancką panamę i
popędził w stronę windy. Złapał taksówkę już na Broad Street. Siedząc w samochodzie, zastanawiał się, czy
ktoś nie wyolbrzymił faktów. Ed Price być może wstał z łóżka lewą nogą... Choć z drugiej strony takie
zachowanie było zupełnie nie w jego stylu.
Aby dostać się do biura szefa Barker's Hill na dziewięćdziesiątym drugim piętrze, musiał wejść do gmachu
frontowymi drzwiami. Od blisko dziewięciu lat, zawsze gdy Price pragnął z nim porozmawiać, wysyłał
samochód, który zabierał O'Connella spod kancelarii i wjeżdżał do podziemi budynku, żeby go wysadzić
przed drzwiami prywatnej windy prezesa. Tego dnia recepcjonistka kazała mu czekać dwadzieścia siedem
minut po zaanonsowaniu jego przybycia. Pocił się niemiłosiernie.
-Jaka szkoda, że klimatyzacja musiała się popsuć akurat teraz - powiedziała recepcjonistka. - W sierpniu.
Wreszcie w holu pojawiła się panna Blue.
- Dobrze pan dziś wygląda, panie O'Connell - stwierdziła
-Naprawdę? Hmm... Panno Blue, co się stało? To znaczy... co się dzieje?
-A dzieje się coś? - spytała, spoglądając na niego bardzo szeroko otwartymi oczami.
O'Connell potulnie podreptał za nią do gabinetu Price'a.
Wydało mu się dziwne, że pokój panny Blue i włości jej szefa są klimatyzowane mimo awarii. Powietrze
było w nich przyjemnie chłodne i rześkie. Dawniej, kiedy O'Connell wchodził do tego biura z boku, wprost z
prywatnej windy, wyglądało na niewiarygodnie długie. Teraz, kiedy miał okazję przekonać się o
rzeczywistych rozmiarach tego pokoju, było jeszcze gorzej: siedzący za biurkiem Price sprawiał wrażenie
bardzo dalekiego. Dalekiego, niedostępnego i najwyraźniej wrogiego.
- Cześć, Ed - powiedział odważnie. Price wpatrywał się w niego nieustępliwie, jak George Bush w liberała.
- Siadaj - nakazał.
- Ed, muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczony...
- Chcę od ciebie tylko jednego: dostarczysz mi wszystkie dokumenty i całą korespondencję dotyczącą
czterech podmiotów należących do Barker's Hill, które reprezentuje twoja firma: dwóch ubezpieczalni,
spółki Peagrin & Freen oraz sieci barów szybkiej obsługi.
- Wszystkie dokumenty?
- A także list z deklaracją zerwania współpracy, podpisany przez trzech głównych partnerów tworzących
twoją kancelarię.
- Ale z jakiego powodu?
- Poza tym jutro Wambly Keifetz z Bahama Beaver Bonnet Company zawiadomi cię, że i oni wycofują się
ze współpracy z tobą.
- Bahama Bea... Na Boga, Ed! Co jest grane?! Co się stało?! Czym cię uraziliśmy?! Na miłość boską,
człowieku, twoje firmy i Bahama Beaver Bonnet to pięćdziesiąt pięć procent naszych obrotów! Nie możesz
nam tego zrobić!
-Jeszcze nie skończyłem. Zniszczę was.
- Ale dlaczego?
- Lepiej zadaj to pytanie swojemu wspólnikowi, Melvinowi.
- Allanowi? Allanowi Melvinowi?
-To wszystko, O'Connell. Możesz już iść. Nigdy nie zgadniesz, jak wiele kosztowała mnie twoja firma.
O'Connell poczuł się słabo. Zapragnął położyć się gdzieś i odpocząć. Wstał niepewnie i lekko się zataczając,
doszedł do drzwi gabinetu. Znalazł się w pokoju panny Blue. Nagle uderzyła go myśl, że będzie musiał
posłać na bruk ponad stu prawników.
- Teraz nie wygląda pan już tak dobrze, panie O'Connell -stwierdziła panna Blue. - Proszę, niech się pan
położy na chwilę - dodała i podprowadziła go do sofy. O'Connell ułożył się wygodnie i zamknął oczy. Nie
był już młody, a właśnie przed chwilą po raz pierwszy w życiu został potraktowany tak brutalnie. Panna [ Pobierz całość w formacie PDF ]