[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że widziała każdy włosek, który porastał jego skórę. Nie miała pojęcia, jak
długo już tak klęczy; ale kiedy wsunęła palce pod prześcieradło, drgnął, a
ona zamarła ze zgrozy.
Nawet gdy już dotarła do kuchni, nie od razu przestała dygotać. Tym
razem koty spały do pózna; leżały zwinięte we wspólnym koszyku,
najwidoczniej nieświadome, jak ciężkie chwile przeżywa ich pani. Libby
osunęła się na taboret i patrząc na Duncana i Wiliama czekała, aż uspokoi się
jej spłoszony oddech. Jestem zboczona, powiedziała sobie w duchu. Szalona.
Przecież to chory człowiek, a ja...
Wzdrygnęła się, wyobraziwszy sobie, co by było, gdyby się obudził i
stwierdził, że ona klęczy przy nim. Czy by się zirytował? William podniósł
głowę, spojrzał wprost na Libby i ziewnął. Wyszedł z koszyka, zostawiając
w nim śpiącego Duncana, i delikatnie przeciągnąwszy wszystkie łapy po ko-
lei, podszedł do swojej pani i otarł się o jej nogi.
- Ty nie masz nic przeciwko temu, żebym cię dotykała, prawda? -
szepnęła, biorąc go na ręce. Kot rozkosznie zamruczał. - Miło ci, co?
Kątem oka dostrzegła jakiś ruch przy drzwiach, a potem usłyszała cichy
głos:
- Mnie też było miło.
Zerwała się na równe nogi i odstawiła kota na podłogę.
- To ty nie spałeś? - spytała oszołomiona.
Stał oparty o futrynę drzwi, z założonymi rękami, owinięty w pasie kocem.
Milczał, ale z samego wyrazu jego twarzy mogła wyczytać całą prawdę.
Poczuła wypieki na policzkach.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie śpisz? - spytała. - Trzeba było mnie
powstrzymać.
Minęła chwila napiętego milczenia, zanim powiedział:
- Muszę wziąć prysznic.
- Aazienka jest obok sypialni. - Skoncentrowała się na praktycznych
drobiazgach. - Ręczniki w szafce.
RS
39
Po kilku minutach uświadomiła sobie, że nawet go nie spytała, czy ból
głowy już minął.
- To dopiero ze mnie pielęgniarka - ze smutkiem rzekła do Williama. -
Wystarczy, że raz na niego spojrzę, i robię się kompletnie niepoczytalna.
Szum wody ustał. Zerwała się z miejsca, by podjąć szalony wyścig z
losem i spróbować zapobiec temu, co i tak już wydawało się nieuniknione.
Nalała wodę do czajnika i postawiła go na gazie, a potem ustawiła na stole
filiżanki. Otworzyła konserwę dla kotów, uśmiechając się blado, kiedy
Duncan, słysząc dzwięk otwieranej puszki, podbiegł do miski. Zanim
przyjaciel Alistaira wyszedł z łazienki, ubrany w jeden ze szlafroków
przeznaczonych dla klientek, na stole stały już dwie miseczki musli, a Libby
właśnie wyjmowała z tostera grzankę.
- Jak tam migrena? - spytała, starając się nadać swojemu głosowi
promienne brzmienie, z nadzieją, że jeśli będzie udawała, że nic się nie stało,
mężczyzna zrobi to samo.
- Jeszcze trochę ćmi - odparł, skinieniem głowy dziękując za filiżankę
herbaty, którą mu podała. - Co było w tej kanapce? - spytał z uśmiechem. -
Petydyna?
- Liście maruny.
Uniósł brwi, a ona poczuła, że się rumieni.
- To środek na rozszerzenie naczyń - wyjaśniła, podając mu talerz z
grzanką. Gestem wskazała talerzyki z marmoladą. - Poczęstuj się. Musisz
coś zjeść.
On jednak nie patrzył na jedzenie, tylko na nią.
- Czy Cen masaż był elementem kuracji? Z trudem przełknęła ślinę.
- Masaż pomaga zmniejszyć napięcie, które może być przyczyną bólu
głowy - odparła. - Natarłam cię olejkami. Lawendowym, oregano,
rumiankowym i imbirowym. Maruna to pospolity lek ziołowy - wyjaśniła. -
Nie miałam żadnych konwencjonalnych leków przeciwbólowych, a ty nie
chciałeś lekarza, no więc pomyślałam, że może w ten sposób ci ulżę.
Upił łyk herbaty i skrzywił się.
- Ohyda - stwierdził. - Znowu jakieś ziółka?
- Pomyślałam, że nie powinieneś pić kawy - wyjaśniła słabym głosem. -
Kofeina czasem pomaga w początkach migreny, ale potrafi ją też wywołać.
- Libby, nie wątpię w twoje dobre chęci, ale tego się po prostu nie da
wypić. - Odsunął filiżankę i przetarł oczy. Zauważyła jednak z ulgą, że
wcale nie jest zły, tylko rozbawiony. - Dziękuję, że się mną zajęłaś.
RS
40
W odpowiedzi skinęła głową. Uwielbiała na niego patrzeć, ale wołała się
do tego nie przyznawać.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedziała tylko. Przez kilka
niepokojących sekund spoglądali sobie w oczy, lecz tym razem to on [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl