[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ze skór, zadyszani, lecz cudownie zaspokojeni. Kristin wtuli�
ła się w Zacharego, objęła go w pasie - i pogrążyła się w roz�
paczy, ponieważ wkrótce mieli się rozstać na zawsze.
Zachary nagle pochylił się nad nią. Spojrzała na niego
zdumiona i z przerażeniem stwierdziła, że na twarzy Zacha�
rego maluje się gniew, a na rzęsach połyskują łzy.
- Niech cię diabli porwą, Kristin - rzekł. - Jak mogłaś to
zrobić? Dlaczego pozbyłaś się mojego dziecka?
ROZDZIAA 10
J ak mogłaś to zrobić? Dlaczego pozbyłaś się mojego dziec�
ka? Te pytania miały miażdżącą moc. Każde słowo było jak
uderzenie obucha.
Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale nie wydała żadne�
go dzwięku. A kciuki Zacharego przygwozdziły ją do posła�
nia jak żelazne nity.
- Dlaczego? - powtórzył rozjuszony.
W końcu odzyskała mowę.
- To było poronienie. - Jej głos zabrzmiał jak ledwie
słyszalny skrzek. - Ja... bardzo pragnęłam urodzić nasze
dziecko, Zachary. Nigdy bym się go nie pozbyła.
Długo patrzył na nią w milczeniu, najwyrazniej rozdarty
między nadzieją a podejrzliwością. Obie emocje kolejno od�
malowały się na jego twarzy Zwyciężyła ta druga.
- Kłamiesz! - powiedział chrapliwie i odwrócił się. Nawet
w skąpym świetle księżyca Kristin zauważyła, że ramiona Za�
charego drżą, gdy usiłował nad sobą zapanować. - Byłaś przera�
żona. .. nie wierzyłaś w przyszłość naszego związku... Dlatego
zdecydowałaś się na ten krok.
Usiadła i objęła podciągnięte pod brodę kolana. Musiała
zmierzyć się z najtrudniejszym problemem, z jakim kiedy�
kolwiek miała do czynienia. Właśnie teraz powinna stoczyć
walkę o zaufanie Zacharego, ale czuła się zbyt zmęczona, aby
tego dokonać.
- Masz częściowo rację - przyznała. - Rzeczywiście by�
łam przerażona. Mieszkaliśmy ze sobą od dawna, lecz ty
nigdy nie zaproponowałeś mi małżeństwa. Nie chciałam żyć
w takim układzie w nieskończoność. Ale pragnęłam naszego
dziecka. Zamierzałam sama je wychowywać, gdybyś posta�
nowił się ze mną nie ożenić.
- Daruj sobie tę historyjkę, Kristin. - Zachary przeganiał
palcami potargane włosy. - Twój ojciec wszystko mi wyjaś�
nił. Znam prawdę.
- Mój ojciec? - spytała autentycznie zaskoczona. Kenyan
Meyers dopiero po fakcie dowiedział się o jej poronieniu.
Podczas jej pobytu w szpitalu przebywał na drugim końcu
Stanów.
- Zadzwonił do mnie dwadzieścia minut po moim powro�
cie z misji. Ledwie zdążyłem wejść do domu i stwierdzić, że
cię nie ma. - Nadal na nią nie patrzył, a w jego głosie brzmia�
ła udręka, zupełnie jakby Zachary znów doświadczał tamtego
cierpienia. - Powiedział, że wreszcie oprzytomniałaś, że był
 mały kłopot", ale w porę zrobiłaś zabieg.
Z wrażenia zakręciło się jej w głowie. Zawsze wiedziała,
że ojciec nie przepada za Zaeharym. Nie uważał go za odpo�
wiedniego kandydata na męża swojej jedynaczki. Ale nigdy
nie podejrzewałaby, że jest zdolny do takiego wrednego po�
sunięcia. Rozdzielił ją i Zacharego, ignorując wszystko, co
ich łączyło! Kto dał mu prawo tak ingerować w jej życie?!
- Cholera! - Zachary gwałtownie się odwrócił i zmierzył
Kristin morderczym spojrzeniem. - Nazwał nasze dziecko
 małym kłopotem"!
- Zachary...
Uciszył ją ruchem ręki.
- Dosyć kłamstw, Kristin. Nigdy więcej nie poruszajmy
tego tematu. Tak będzie najlepiej.
Ale miarka właśnie się przebrała. Kristin zerwała się na
równe nogi, wykorzystując rezerwy energii, o których istnie�
niu nie miała pojęcia, i zaatakowała Zacharego.
- Jeśli sądzisz, że możesz wytrącić mnie z równowagi
taką wiadomością, a potem jak zwykle ukryć się w skorupie
milczenia, to jesteś w błędzie! - zawołała rozjuszona.
- Ciszej! - syknął. - Obudzisz całą wieś!
- Mogę obudzić nawet cały kraj! - wrzasnęła, biorąc się
pod boki. - Guzik mnie to obchodzi! - Buntowniczo wysu�
nęła podbródek. - Porozmawiamy o tej sprawie, tu i teraz!
Nie wiem, co strzeliło mojemu ojcu do głowy, i przysięgam,
że osobiście go uduszę po powrocie do Wirginii, ponieważ to
on cię okłamał! Słyszysz mnie, Zachary? Skłamał! Marzyłam
o tym dziecku bardziej niż o czymkolwiek na świecie!
Dostrzegła w jego oczach udrękę. Chciał wierzyć, ale nie
uwierzył. A więc przegrała.
Ten cios całkiem ją załamał. Nie potrafiła udzwignąć wię�
cej cierpienia. Powoli odwróciła się od Zacharego, położyła
się na owczych skórach, owinęła w koc i zapragnęła umrzeć.
- Kristin. - Głos Zacharego zabrzmiał chrapliwie.
Wyczuła, że chce się do niej zbliżyć - jeśli nie fizycznie,
to przynajmniej emocjonalnie. Ale czy miało to jakieś zna�
czenie, skoro uwierzył komuś innemu, a nie jej?
- Daj mi spokój - szepnęła, zbyt załamana, aby chociaż
się rozpłakać. Zwinięta w kłębek przeleżała całą noc w stanie
otępienia, zawieszona między jawą a snem.
Rano zjadła ryż przyniesiony przez Zacharego, ale nie
odezwała się ani słowem. Wcale nie karała Zacharego swoim
milczeniem. Nawet już nie czuła gniewu. Po prostu nie miała
nic do powiedzenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl