[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bo bał się, że jeśli wciąż będzie stał tak blisko niej,
nie zdążą na ślub.
janessa+anula
70
- Obiecuję, że to małżeństwo nie będzie pomyłką.
- Zamierzamdopilnować, żebyś dotrzymał słowa.
Sethwziął swój garnitur ślubnyi poszedł podpry-
sznic. Próbował zbagatelizować wagę danej obietni-
cy, bo wiedział, że nie może jej dotrzymać, jeśli nie
pozwoli Lynn zajrzeć do swej duszy. Ado tego nie
zamierzał dopuścić.
Ślub wzięli w małej kaplicy na szóstym piętrze
hotelu. Ceremonia była skromna, dyskretna i bardzo
elegancka; nie taka, jakiej można by się spodziewać
wVegas. Leczto wciąż niebyłoto, czegooczekiwała
Lynnpo dniu swego ślubu. Jedynyczłonek jej rodziny
był daleko i czuła, że nie zaakceptowałbyjej małżeń-
stwa z Sethem.
Matt wiedział, że całowała się kiedyś z Sethem.
Nie był tymzachwycony i radził jej, by trzymała się
z daleka od chłopcówz Chicago.
Gdybytylko mógł widzieć „chłopca z Chicago" te-
raz! Sethzrobił wszystko, byceremonia byładla niej jak
najprzyjemniejsza. Nie był już wyrostkiem, lecz doro-
słymmężczyzną, któryumiał zadbać o siebie i swoich
bliskich. Lynnbyła poruszona jego staraniami.
Mimo to rozkleiła się, gdy fotograf robił imzdję-
cia. Jej rodzice nie żyli, życie jej brata toczyło się
gdzie indziej, a ona połączyła swą przyszłość z męż-
czyzną, który ostrzegał ją, że miłość jest tylko iluzją.
janessa+anula
71
Iluzją, w którą gotowa była uwierzyć, był Seth.
Gdy urzędnik ogłosił ich mężemi żoną, serce zabiło
jej szybciej. Wiedziała, że jest niebezpiecznie bliska
uwierzenia, że Seth będzie jej mężemna wieki.
Nie będzie. Odkąd spotkali się po raz pierwszy,
zawsze uciekał. Czemu teraz miałby się zmienić?
Czemu miałby osiąść w Montanie, skoro ona była
jedyną rzeczą, która go tamtrzymała?
Seth odesłał fotografa i świadków. Śnieżnobiałą
chusteczką osuszył jej łzy.
- Cosię dzieje?
Odetchnęła głęboko i próbowała znaleźć słowa, by
wyrazić, co czuje. Lecz nie znalazła. Były rzeczy,
o którychnie mogła powiedzieć Sethowi, a to, że się
wnimzakochała, było jedną z nich.
- Niewiem- powiedziała wymijająco.
- Zmieniłaś zdanie? - Był spięty, jakby oczekiwał,
że ona się wycofa. Gdy pomyślała o jego matce
i przeszłości, nie miała muza złe, że tak źle ją ocenia.
Nie mogłaby mu tego zrobić. Seth był kimś waż-
nymwjej życiu. Ważniejszymniż sądził i to nie tylko
dlatego, że ratował jej ranczo.
- Nie - powiedziała. - To po prostu nie było to,
czego się spodziewałam.
- Wiem. Mnie śluby zawsze przyprawiają o gęsią
skórkę.
- Czemu?
janessa+anula
72
- Nie wiem. Może dlatego, że moi rodzice nigdy
się nie pobrali.
Przymknęła oczy. Nie chciała, bypomyślał od ra-
zu, że popełnił błąd. Powinna przestać zachowywać
się jak uczuciowa inwalidka. Choć tak naprawdę nią
była.
- I jaksię ztymczujesz?
- Kiedy byłemdzieckiemi mieszkałemz matką,
wyglądało na to, że nikt nie ma normalnej rodziny.
Wszyscy włóczyliśmy się po ulicach. Kolejna gene-
racja śmieci.
- Nikt nienazwałbycięśmieciem, Seth.
- Mylisz się. Zrobił to mój ojciec, gdyujrzał mnie
po raz pierwszy.
- Mój nie.
- Hej, miałemjuż wtedy za sobą semestr szkoły
wojskowej. Zmieniłemsię.
- Chybaniebardzo.
- Wiem, że to nie jest twój wymarzony ślub, lecz
jeśli wciąż będziesz płakać, będę miał sporo kłopotu
z przekonaniemludzi, że chciałaś za mnie wyjść.
- Och, Seth- uśmiechnęłasię słabo.
- Już lepiej?
- Tak,
- To dobrze. Zawołamznowu fotografa i... czy
jesteś pewna, że możesz zobaczyć się z moimi kuzy-
nami?
janessa+anula
73
- Tak, alemożenajpierwcoś mi onichopowiesz?
- Nie chciałbymcię wprowadzać w błąd, Lynn.
Rodzina ze stronyojca jest dobrze sytuowana i po-
ważana, lecz ze stronymatki - cóż, niestety, nie.
- Toniemadlamnieznaczenia.
- Cieszę się, bo lepiej czuję się z nimi niż z rodzi-
ną ConnellychwChicago.
- Czemu?
- Właściwienigdysię nadtymniezastanawiałem.
- Może gdybyś się zastanowił, przestałbyś wresz-
cie uciekać.
Przytulił ją mocno do piersi i słyszała bicie jego
serca. To ją uspokajało.
- Już dobrze?- spytał ponownie.
- Tak- odetchnęłagłęboko.
Uniósł jej brodę i spojrzał głębokowoczy. Byłacie-
kawa, czyjąpocałuje, bo pragnęła tego nade wszystko
w świecie.
- Zapewniamcię, żelos chce, byśmybyli razem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
bo bał się, że jeśli wciąż będzie stał tak blisko niej,
nie zdążą na ślub.
janessa+anula
70
- Obiecuję, że to małżeństwo nie będzie pomyłką.
- Zamierzamdopilnować, żebyś dotrzymał słowa.
Sethwziął swój garnitur ślubnyi poszedł podpry-
sznic. Próbował zbagatelizować wagę danej obietni-
cy, bo wiedział, że nie może jej dotrzymać, jeśli nie
pozwoli Lynn zajrzeć do swej duszy. Ado tego nie
zamierzał dopuścić.
Ślub wzięli w małej kaplicy na szóstym piętrze
hotelu. Ceremonia była skromna, dyskretna i bardzo
elegancka; nie taka, jakiej można by się spodziewać
wVegas. Leczto wciąż niebyłoto, czegooczekiwała
Lynnpo dniu swego ślubu. Jedynyczłonek jej rodziny
był daleko i czuła, że nie zaakceptowałbyjej małżeń-
stwa z Sethem.
Matt wiedział, że całowała się kiedyś z Sethem.
Nie był tymzachwycony i radził jej, by trzymała się
z daleka od chłopcówz Chicago.
Gdybytylko mógł widzieć „chłopca z Chicago" te-
raz! Sethzrobił wszystko, byceremonia byładla niej jak
najprzyjemniejsza. Nie był już wyrostkiem, lecz doro-
słymmężczyzną, któryumiał zadbać o siebie i swoich
bliskich. Lynnbyła poruszona jego staraniami.
Mimo to rozkleiła się, gdy fotograf robił imzdję-
cia. Jej rodzice nie żyli, życie jej brata toczyło się
gdzie indziej, a ona połączyła swą przyszłość z męż-
czyzną, który ostrzegał ją, że miłość jest tylko iluzją.
janessa+anula
71
Iluzją, w którą gotowa była uwierzyć, był Seth.
Gdy urzędnik ogłosił ich mężemi żoną, serce zabiło
jej szybciej. Wiedziała, że jest niebezpiecznie bliska
uwierzenia, że Seth będzie jej mężemna wieki.
Nie będzie. Odkąd spotkali się po raz pierwszy,
zawsze uciekał. Czemu teraz miałby się zmienić?
Czemu miałby osiąść w Montanie, skoro ona była
jedyną rzeczą, która go tamtrzymała?
Seth odesłał fotografa i świadków. Śnieżnobiałą
chusteczką osuszył jej łzy.
- Cosię dzieje?
Odetchnęła głęboko i próbowała znaleźć słowa, by
wyrazić, co czuje. Lecz nie znalazła. Były rzeczy,
o którychnie mogła powiedzieć Sethowi, a to, że się
wnimzakochała, było jedną z nich.
- Niewiem- powiedziała wymijająco.
- Zmieniłaś zdanie? - Był spięty, jakby oczekiwał,
że ona się wycofa. Gdy pomyślała o jego matce
i przeszłości, nie miała muza złe, że tak źle ją ocenia.
Nie mogłaby mu tego zrobić. Seth był kimś waż-
nymwjej życiu. Ważniejszymniż sądził i to nie tylko
dlatego, że ratował jej ranczo.
- Nie - powiedziała. - To po prostu nie było to,
czego się spodziewałam.
- Wiem. Mnie śluby zawsze przyprawiają o gęsią
skórkę.
- Czemu?
janessa+anula
72
- Nie wiem. Może dlatego, że moi rodzice nigdy
się nie pobrali.
Przymknęła oczy. Nie chciała, bypomyślał od ra-
zu, że popełnił błąd. Powinna przestać zachowywać
się jak uczuciowa inwalidka. Choć tak naprawdę nią
była.
- I jaksię ztymczujesz?
- Kiedy byłemdzieckiemi mieszkałemz matką,
wyglądało na to, że nikt nie ma normalnej rodziny.
Wszyscy włóczyliśmy się po ulicach. Kolejna gene-
racja śmieci.
- Nikt nienazwałbycięśmieciem, Seth.
- Mylisz się. Zrobił to mój ojciec, gdyujrzał mnie
po raz pierwszy.
- Mój nie.
- Hej, miałemjuż wtedy za sobą semestr szkoły
wojskowej. Zmieniłemsię.
- Chybaniebardzo.
- Wiem, że to nie jest twój wymarzony ślub, lecz
jeśli wciąż będziesz płakać, będę miał sporo kłopotu
z przekonaniemludzi, że chciałaś za mnie wyjść.
- Och, Seth- uśmiechnęłasię słabo.
- Już lepiej?
- Tak,
- To dobrze. Zawołamznowu fotografa i... czy
jesteś pewna, że możesz zobaczyć się z moimi kuzy-
nami?
janessa+anula
73
- Tak, alemożenajpierwcoś mi onichopowiesz?
- Nie chciałbymcię wprowadzać w błąd, Lynn.
Rodzina ze stronyojca jest dobrze sytuowana i po-
ważana, lecz ze stronymatki - cóż, niestety, nie.
- Toniemadlamnieznaczenia.
- Cieszę się, bo lepiej czuję się z nimi niż z rodzi-
ną ConnellychwChicago.
- Czemu?
- Właściwienigdysię nadtymniezastanawiałem.
- Może gdybyś się zastanowił, przestałbyś wresz-
cie uciekać.
Przytulił ją mocno do piersi i słyszała bicie jego
serca. To ją uspokajało.
- Już dobrze?- spytał ponownie.
- Tak- odetchnęłagłęboko.
Uniósł jej brodę i spojrzał głębokowoczy. Byłacie-
kawa, czyjąpocałuje, bo pragnęła tego nade wszystko
w świecie.
- Zapewniamcię, żelos chce, byśmybyli razem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]