[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przepadała za jazdą w deszczu.
Była zbyt spięta i czuła się niepewnie, prowadząc w taką pogodę. Patrząc
na jego zmęczoną twarz, zaczynała żałować, że tak łatwo mu uległa. Głębokie
bruzdy wokół ust zdradzały wyrazne oznaki bólu.
- Jason? - zaczęła nieśmiało, kiedy kelner przyniósł deser i kawę.
-Mmm.
- Dlaczego to robisz?
- Co robię?
- No, pomagasz mi. Zabierasz mnie do domu, chociaż wiem, że wcale nie
masz na to ochoty. Gdyby nie ja, pewnie długo jeszcze nie ruszyłbyś się z chaty.
Było ci całkiem dobrze samemu. Kiedy pojawiłam się na horyzoncie,
najchętniej wyrzuciłbyś mnie za drzwi.
Nie zareagował od razu. Pewnie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Masz rację. Pojechałem do Michigan, bo chciałem być z dala od ludzi.
Potrzebowałem czasu, żeby wszystko sobie poukładać; przeanalizować swoje
dotychczasowe życie. Pewnie można to nazwać przedwczesnym kryzysem
wieku średniego. Kiedy zapukałaś do moich drzwi, żadne z nas tak naprawdę
nie miało wyboru. - Pociągnął łyk wody ze szklanki. - Myślę, że wyszło mi to
tylko na zdrowie. Znowu zacząłem myśleć o czymś, o kimś innym, a nie tylko o
sobie i swoich problemach. Przyznaję, że z początku rzeczywiście byłem
wściekły, że wtargnęłaś z butami w mój spokojny żywot. Nie miałem też
najmniejszego zamiaru pakować się w nie swoje sprawy. Ale to się zmieniło.
Kiedy zobaczyłem, jaka jesteś przerażona,wiedziałem, że nie mogę spokojnie
patrzeć na tak jawną niesprawiedliwość. %7ładen przyzwoity człowiek nie
zgodziłby się na takie bezprawie.
- Rozumiem.
- Poza tym - dodał z psotnym uśmiechem - możliwe, że Jude miał rację,
sugerując, że mi się po prostu podobasz.
- Słucham? Naprawdę tak powiedział?
- Co do słowa. Zresztą nie ukrywam, że uważam cię za bardzo intrygującą
dziewczynę.
- No coś ty. Nie ma we mnie nic intrygującego. Jestem tak zwyczajna i
pospolita, że dentysta nigdy nie pamięta mojej twarzy, kiedy przychodzę do
niego na przegląd.
- W takim razie na pewno jest starym sklerotykiem.
- Cóż, zbliża się już do emerytury.
- Trudno to wyjaśnić - podjął wątek Jase. - Masz w sobie ogromną wolę
walki. Doskonale radzisz sobie w trudnych sytuacjach. Nie tracisz głowy pod
wpływem stresu. Uciekłaś tym zbirom, pozostawiając ich sporo w tyle. -Błysnął
zębami. - Poza tym, jesteś bardzo atrakcyjna.
Zaniemówiła, z wrażenia otwierając usta. Zresztą, co można
odpowiedzieć na taki komplement?
- Podoba mi się na przykład, jak światło świecy odbija się w twoich
oczach - kontynuował z zapałem Jase. - Wyglądają wtedy jak dwa bursztyny.
Nie mogę wprost oderwać wzroku od twoich ust. Są takie zmysłowe.
Leslie była tak speszona, że pragnęła zapaść się pod ziemię. Czując, że
czerwieni się po czubek nosa, zdusiła impuls, by nie zakryć twarzy rękoma.
- Próbujesz mnie uwieść? - wykrztusiła nieco mniej surowym tonem, niż
zamierzała.
Jase przykrył jej dłoń swoją.
- Sam nie wiem - mruknął pod nosem. - A udaje mi się?
- Widzę, że dobrze się bawisz moim kosztem. Nie jestem dobra w tej
grze.
Zmarszczył brwi.
-Nie prowadzę z tobą żadnej gry, wierz mi, Leslie. Chyba, że masz na
myśli odwieczną grę między kobietą a mężczyzną. Tu chodzi o wzajemne
przyciąganie. Tak to już urządziła natura.
- Nie interesuje mnie przelotny romans - odparła, uwalniając dłoń.
- Czego w takim razie oczekujesz od związku? Sięgnęła pamięcią do
czasów dzieciństwa.
- Chciałabym znalezć kogoś, kto mnie pokocha i kogo ja będę kochać.
Wiem, że moja mama idealizowała związek z ojcem. Kiedy zginął, byli
małżeństwem zaledwie od dwóch lat. Dorastałam, słuchając opowieści o ich
niezwykłym uczuciu. Pózniej matka pozwoliła mi przeczytać listy, które do
siebie pisali. Chciała, żebym lepiej poznała ojca. Dowiedziała się, jakim był
człowiekiem. Wiem, że moje wyobrażenie o relacjach damsko-męskich jest
bardzo naiwne, ale skoro zapytałeś...
- Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem. Podziwiam ludzi, którzy
wiedzą, czego chcą od życia. Nawet jeśli twoja mama idealizowała swój
związek, wiem, że tak silne uczucia się zdarzają. Sam w dzieciństwie miałem
okazję się o tym przekonać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
przepadała za jazdą w deszczu.
Była zbyt spięta i czuła się niepewnie, prowadząc w taką pogodę. Patrząc
na jego zmęczoną twarz, zaczynała żałować, że tak łatwo mu uległa. Głębokie
bruzdy wokół ust zdradzały wyrazne oznaki bólu.
- Jason? - zaczęła nieśmiało, kiedy kelner przyniósł deser i kawę.
-Mmm.
- Dlaczego to robisz?
- Co robię?
- No, pomagasz mi. Zabierasz mnie do domu, chociaż wiem, że wcale nie
masz na to ochoty. Gdyby nie ja, pewnie długo jeszcze nie ruszyłbyś się z chaty.
Było ci całkiem dobrze samemu. Kiedy pojawiłam się na horyzoncie,
najchętniej wyrzuciłbyś mnie za drzwi.
Nie zareagował od razu. Pewnie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Masz rację. Pojechałem do Michigan, bo chciałem być z dala od ludzi.
Potrzebowałem czasu, żeby wszystko sobie poukładać; przeanalizować swoje
dotychczasowe życie. Pewnie można to nazwać przedwczesnym kryzysem
wieku średniego. Kiedy zapukałaś do moich drzwi, żadne z nas tak naprawdę
nie miało wyboru. - Pociągnął łyk wody ze szklanki. - Myślę, że wyszło mi to
tylko na zdrowie. Znowu zacząłem myśleć o czymś, o kimś innym, a nie tylko o
sobie i swoich problemach. Przyznaję, że z początku rzeczywiście byłem
wściekły, że wtargnęłaś z butami w mój spokojny żywot. Nie miałem też
najmniejszego zamiaru pakować się w nie swoje sprawy. Ale to się zmieniło.
Kiedy zobaczyłem, jaka jesteś przerażona,wiedziałem, że nie mogę spokojnie
patrzeć na tak jawną niesprawiedliwość. %7ładen przyzwoity człowiek nie
zgodziłby się na takie bezprawie.
- Rozumiem.
- Poza tym - dodał z psotnym uśmiechem - możliwe, że Jude miał rację,
sugerując, że mi się po prostu podobasz.
- Słucham? Naprawdę tak powiedział?
- Co do słowa. Zresztą nie ukrywam, że uważam cię za bardzo intrygującą
dziewczynę.
- No coś ty. Nie ma we mnie nic intrygującego. Jestem tak zwyczajna i
pospolita, że dentysta nigdy nie pamięta mojej twarzy, kiedy przychodzę do
niego na przegląd.
- W takim razie na pewno jest starym sklerotykiem.
- Cóż, zbliża się już do emerytury.
- Trudno to wyjaśnić - podjął wątek Jase. - Masz w sobie ogromną wolę
walki. Doskonale radzisz sobie w trudnych sytuacjach. Nie tracisz głowy pod
wpływem stresu. Uciekłaś tym zbirom, pozostawiając ich sporo w tyle. -Błysnął
zębami. - Poza tym, jesteś bardzo atrakcyjna.
Zaniemówiła, z wrażenia otwierając usta. Zresztą, co można
odpowiedzieć na taki komplement?
- Podoba mi się na przykład, jak światło świecy odbija się w twoich
oczach - kontynuował z zapałem Jase. - Wyglądają wtedy jak dwa bursztyny.
Nie mogę wprost oderwać wzroku od twoich ust. Są takie zmysłowe.
Leslie była tak speszona, że pragnęła zapaść się pod ziemię. Czując, że
czerwieni się po czubek nosa, zdusiła impuls, by nie zakryć twarzy rękoma.
- Próbujesz mnie uwieść? - wykrztusiła nieco mniej surowym tonem, niż
zamierzała.
Jase przykrył jej dłoń swoją.
- Sam nie wiem - mruknął pod nosem. - A udaje mi się?
- Widzę, że dobrze się bawisz moim kosztem. Nie jestem dobra w tej
grze.
Zmarszczył brwi.
-Nie prowadzę z tobą żadnej gry, wierz mi, Leslie. Chyba, że masz na
myśli odwieczną grę między kobietą a mężczyzną. Tu chodzi o wzajemne
przyciąganie. Tak to już urządziła natura.
- Nie interesuje mnie przelotny romans - odparła, uwalniając dłoń.
- Czego w takim razie oczekujesz od związku? Sięgnęła pamięcią do
czasów dzieciństwa.
- Chciałabym znalezć kogoś, kto mnie pokocha i kogo ja będę kochać.
Wiem, że moja mama idealizowała związek z ojcem. Kiedy zginął, byli
małżeństwem zaledwie od dwóch lat. Dorastałam, słuchając opowieści o ich
niezwykłym uczuciu. Pózniej matka pozwoliła mi przeczytać listy, które do
siebie pisali. Chciała, żebym lepiej poznała ojca. Dowiedziała się, jakim był
człowiekiem. Wiem, że moje wyobrażenie o relacjach damsko-męskich jest
bardzo naiwne, ale skoro zapytałeś...
- Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem. Podziwiam ludzi, którzy
wiedzą, czego chcą od życia. Nawet jeśli twoja mama idealizowała swój
związek, wiem, że tak silne uczucia się zdarzają. Sam w dzieciństwie miałem
okazję się o tym przekonać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]