[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odesłał mnie do cioci Luisy. Spróbuję jeszcze raz zaaranżować
z nią rozmowę. Mam też zamiar poprosić ją, żebyś mogła
wziąć w niej udział. Chciałabyś?
Co za pytanie! Oczywiście, że bym chciała, chociaż nie
miałam żadnych złudzeń co do tego, czy z cioci - babci da się
coś więcej wycisnąć niż ostatnim razem.
- Dobrze - powiedział Robert po moim potwierdzeniu. -
Zadzwonię do ciebie, gdy już się z nią umówię. O jedno
jednak muszę cię prosić: potraktuj to z jak największą
dyskrecją. Ojciec dał mi jasno do zrozumienia, że teraz
musimy unikać jakichkolwiek plotek czy rozgłosu, wiesz, z
powodu giełdy. To oznacza: zachowaj, proszę, swoje hobby
wyłącznie dla siebie, a prasę trzymaj z daleka od naszej
rodziny! Obiecujesz?
Milczałam skonsternowana. Co miała do ukrycia rodzina
Sunderburgów, że tak bardzo bała się, aby nie wyszło to na
światło dzienne?
Oczywiście podczas kolacji byłam nieobecna duchem i
zaraz po niej wróciłam do pokoju, mrucząc jakieś kiepskie
wymówki.
Sięgnęłam po książki o duchach i spirytualizmie, próbując
znalezć w nich wytłumaczenie ostatnich wydarzeń.
Po przeżyciu w kościele byłam bardziej niż kiedykolwiek
przekonana, że zostałam wybrana przez los, aby wnieść
światło w ciemności otaczające historię Wilhelma i nieznanej
dziewczyny zjawy Zaczęłam więc jeszcze raz sortować fakty,
które dotąd udało nam się z Yannikiem zgromadzić.
Najpierw tak smutno wyglądający Wilhelm w mundurze
Wehrmachtu na portrecie w galerii przodków. Szedł na front
wschodni, gdzie najprawdopodobniej dostał się do niewoli i
został zesłany na Sybir.
Przeżył i w 1946 r. wrócił z Rosji w transporcie
repatriantów. Byłam pewna, że on był tym wysokim
blondynem w płaszczu wojskowym, którego odkryłam na
zdjęciu w gazecie. Wkrótce pózniej, gdzieś miedzy
początkiem kwietnia a jego nagłą śmiercią pod koniec maja
1946 roku, musiał zlecić wykonanie kamienia pamiątkowego
dla swojej ukochanej i złożenie go na cmentarzu w pobliżu
kwatery rodzinnej Sunderburgów. Dlaczego jednak kamień
był anonimowy? Dlaczego wykuto w nim tylko jego imię, a
nie jej? Dlaczego nie znalazły się na nim choćby daty jej
narodzin i śmierci?
Co było powodem, dla którego przyznawał się do swojej
 jedynej miłości" tym pomnikiem, ale zataił przed światem
imię ukochanej? Czy był to przypadkiem jakiś nieodpowiedni
związek, na który rodzina patrzyła niechętnym okiem?
Z drugiej strony, dlaczego Friedrich von Sunderburg
opłacał do dziś składki za miejsce, na którym leżał kamień?
Czy nie byłoby prościej usunąć go, kiedy okres dzierżawy
dobiegł końca? I na dodatek ta nagła i tajemnicza śmierć
Wilhelma niedługo po powrocie do ojczyzny! Co to za
nieszczęśliwy wypadek, splot tajemniczych okoliczności?
Mogłam zabierać się do tej sprawy, z której strony
chciałam, i tak nie umiałam jej rozwikłać.
Moje spojrzenie zatrzymało się na książce Wiadomości z
zaświatów. Nieodparcie przyciągała moją uwagę.
Zastanawiałam się, czy znajdę w niej może wyjaśnienie
przerażającego SMS - a, który dostałam dziś w drodze do
domu. Przekartkowałam ją, a pózniej zadzwoniłam do Leny,
aby opowiedzieć jej o zaskakującym rozwoju wydarzeń. Może
ona znajdzie jakieś wyjaśnienie.
- To na pewno jakiś żartowniś! - skwitowała z
przekonaniem w głosie.
- Ale kto? Kto mógł zrobić tak makabryczny żart?
- Nie wyświetlił się numer nadawcy? Spojrzałam jeszcze
raz na komórkę i przeczytałam wszystko, co było widoczne na
wyświetlaczu.
- Hm - mruknęła Lena. - Wygląda na to, że został
wysłany z Internetu. Nigdy nie dojdziesz, kto był nadawcą.
- Czyli jesteś pewny, że ten SMS wysłał jakiś człowiek? -
spytałam.
Lena zdziwiła się.
- Oczywiście, że człowiek. A może myślisz, że wysłał ci
go wasz pies?
- Nabijasz się ze mnie? - Nie podjęłam jej żartu. - To
mogła być wiadomość z zaświatów. - I zanim zdążyła mi
odpowiedzieć, przysunęłam książkę i powiedziałam: - Mam tu
całą książkę o dziwnych wiadomościach, których pochodzenia
nikt nie potrafi wyjaśnić.
Przerzuciłam kilka kartek i przeczytałam na głos: Richard
Gullup otrzymał SMS od swojego ojca, który wybrał się w
kanadyjskie lasy na biwak i wędkowanie: Bądz zdrów, synu,
zbliża się koniec. Kocham cię. Wszczął poszukiwania ojca i
rzeczywiście go odnaleziono. Zasypała go lawina kamieni.
Ciężko ranny był w śpiączce, ale jeszcze żył. Kiedy odzyskał
przytomność, Richard zagadnął go o SMS, twierdząc, jak to
dobrze, że ojciec zdążył go jeszcze wysłać, zanim go
przysypało. Ojciec odparł na to... - przerwałam i
powiedziałam: - Teraz się trzymaj, Lena... - i podnieconym
głosem czytałam dalej: - ...Ojciec odparł na to, że nie wysyłał
żadnego SMS - a, ponieważ w ogóle nie ma komórki.
Lena milczała.
- I co? Co na to powiesz? W tej książce jest jeszcze dużo
innych podobnych historii. Wszystkie opowiedziane przez
naocznych świadków i potwierdzone przez więcej osób.
- Brzmi interesująco - odparła powoli Lena - mimo że
nieco pokrętnie. Dlaczego mi to przeczytałaś?
- Ponieważ... cóż, ponieważ w ostatnim czasie przeżyłam
mnóstwo dziwnych rzeczy, które trudno wyjaśnić tylko za
pomocą ludzkiego rozumu. Poza tym mimo najszczerszych
chęci nie potrafię zrozumieć, dlaczego ktokolwiek miałby mi
przysyłać SMS z pogróżkami.
Lena była dość sceptyczna.
- Aha, i dlatego uważasz, że ten SMS przyszedł z
zaświatów, tak?
Zaczęłam szukać wymijającej odpowiedzi. Takie
twierdzenie rzeczywiście mogło się wydać dziwne. Mimo to...
- No cóż, to byłaby jakaś możliwość... Duchy mogą
oddziaływać na każdą materię. Wcześniej pisały niewidzialną
ręką na ścianach i tablicach, potem na elektrycznych
maszynach do pisania, to dlaczego miałyby nie wpływać na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl