[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rynku.
- Pewnie zarobiłaś na tym fortunę? - spytał Rogan.
- Właściwie... tak - przyznała. - Jednak mnie to na pewno nie zmieniło.
- Elizabeth, nie bądz naiwna. Jesteś wnuczką Jamesa Brittena, córką Stelli Britten i
Leonarda Browna.
- Jestem po prostu sobą! - zawołała, zaciskając pięści.
Rogan nie mógł zrozumieć, dlaczego świadomość tego, kim była, tak go wyprowa-
dziła z równowagi.
- Oszukujesz samą siebie. Dlaczego marnujesz czas na uczelni i na spisywanie cu-
dzych książek? Mogłabyś przecież...
- %7łyć tak jak moja mama? - spytała z irytacją. - Chodzić na przyjęcia, uroczyste
premiery, bale... - mówiła, kręcąc głową. - Nigdy tego nie chciałam. Nie zamierzam jak
ona dać się wykorzystać.
- Ona po prostu wyszła za nieodpowiedniego człowieka.
- Gdybym się zdecydowała prowadzić życie wśród finansowej elity, prześladowa-
liby mnie różni łowcy posagów, nie sądzisz? Pewnie skończyłabym tak jak mama. Zro-
zum, chciałam, by moje życie było pożyteczne, a nauczanie daje mi właśnie taką satys-
fakcję.
Rogan doszedł do wniosku, że potrzebuje czasu, by się oswoić z tą sytuacją.
- Do diabła! Mam sporo roboty - powiedział, machnął ręką i ruszył do drzwi.
- Ja też - przypomniała.
Rogan odwrócił się i spojrzał na nią z powątpiewaniem.
- Dopóki ci się nie znudzi - stwierdził.
- Rogan, moja mama zmarła, gdy miałam osiemnaście lat. Miałeś tyle samo, gdy
straciłeś swoją. Szybko wyjechałeś do Stanów, by uwolnić się od wspomnień i cierpie-
nia. Ja też nie pławiłam się w bogactwie, tylko poszłam na studia. Zrobiłam doktorat...
- Pewnie byłaś jedyną studentką, która mieszkała w luksusowym apartamencie i
woziła cię limuzyna z szoferem?
R
L
T
- Widzisz tu gdzieś apartament, limuzynę i szofera?
- Na pewno zostawiłaś je w Londynie - stwierdził z sarkazmem.
- Uświadom sobie, że nigdy nie miałam szofera - zapewniła. - Jesteś specyficznym
człowiekiem. Nie potrafisz pogodzić się z faktem, że jestem kimś innym, niż sobie wy-
obrażałeś. Uznałeś, że można się zabawić z wynajętą pracownicą, ale z milionerką nie
wypada, prawda?
- Zabawić się? - spytał z niedowierzaniem.
- Kochać się, a właściwie uprawiać seks - wyjaśniła. - Czy nagle zacząłeś się mnie
obawiać?
Rogan patrzył na Elizabeth przez dłuższą chwilę. Potem ruszył w jej stronę.
- Co chcesz zrobić? - spytała niepewnie, cofając się przed nim.
- Mam zamiar uwieść dziedziczkę - stwierdził.
Zatrzymał się tuż przed nią. Widział zaskoczone spojrzenie, poczuł zapach jej per-
fum... Nerwowo zamrugała.
- Rogan...
Powoli pochylił głowę. Zatrzymał się dosłownie o kilka centymetrów od jej ust.
- Beth, powiedz, że mnie chcesz.
Jej oddech przyspieszył. Patrzyła na niego, nawet przez chwilę nie odrywając oczu.
- Tak - szepnęła po chwili.
Opuszką palca delikatnie przesunął po jej rozchylonych ustach.
- Powiedz głośno.
- Tak, Rogan. Pragnę cię!
Przysunęła się bliżej, obejmując go za szyję. Objął jej biodra i przyciągnął do sie-
bie. Całował jej usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej zmysłowy, a ona nie pozostała
mu dłużna.
- Rozepnij bluzkę. Zrób to dla mnie - poprosił ochrypłym głosem.
- Nie mogę...
- Możesz. Powoli, po jednym guziku.
Ręce jej drżały, ale nie spiesząc się, spełniła jego prośbę.
- Zdejmij ją.
R
L
T
- Rogan... - zaczęła protestować. Jednak w końcu zsunęła bluzkę z ramion.
- Dużo lepiej - stwierdził. - Teraz stanik.
- Chcesz zrzucić na mnie całą pracę? - spytała.
- Chcę, żeby było jasne, kto kogo uwodzi - wyjaśnił z lekkim uśmiechem. - Chcę
być w tobie, sprawić ci tyle rozkoszy, żebyś błagała, bym przestał - powiedział cicho.
Nie potrzebowała zachęty z jego strony. Chciała poczuć go w sobie... natychmiast!
Rogan objął ją i rozpiął stanik. Delikatna koronka upadła na podłogę. Całował jej piersi,
nie przestając jej rozbierać. Błyskawicznie zrzucił z siebie ubranie i posadził Elizabeth na
kuchennym blacie.
- Beth, obejmij mnie nogami - szepnął.
- Słucham?
- Po prostu zrób to!
Zarzuciła mu ręce na szyję, przesunęła biodra do przodu, szeroko rozłożyła nogi i
objęła go nimi w pasie. Rogan pieścił jej piersi i jednocześnie zbliżał się do niej coraz
bardziej. Elizabeth widziała jego podniecenie i nagle poczuła, że powoli zaczął wchodzić
do jej gorącego, wilgotnego wnętrza. Wydało mu się, że przez ułamek sekundy czuje
lekki opór, ale ona z jękiem gwałtownie poruszyła biodrami, by zagłębił się całkowicie.
- Elizabeth...
- Nie przestawaj! Nie teraz! - zawołała, patrząc na niego roziskrzonymi oczami.
Ruch bioder zaczął się rytmicznie powtarzać. Rogan czuł zbliżającą się nieuchron-
nie chwilę rozkoszy. Nie potrafiłby przestać...
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś? - spytał Rogan oskarżycielskim tonem.
Właśnie wciągnął dżinsy i kończył je zapinać.
- Co masz na myśli? - spytała Elizabeth. Skończyła się ubierać i spojrzała na jego
nagą pierś, do której tuliła się przed paroma minutami. - Zdaje się, że to ty uwodziłeś
dziedziczkę rodu Brittenów - przypomniała.
Zarumieniła się na wspomnienie kolejnych chwil rozkoszy. Zupełnie nie mogła
zrozumieć, dlaczego nagle teraz Rogan zaczął się złościć.
- Byłem twoim pierwszym kochankiem - wyjaśnił w końcu.
Wzruszyła ramionami.
- Do czego zmierzasz?
- Masz dwadzieścia osiem lat!
- Co ma do rzeczy mój wiek? - spytała, starając się zachować spokój.
- Nie sądziłem, że jeszcze na świecie są jakieś dwudziestoośmioletnie dziewice.
- Teraz może już żadna nie została.
Rogan spojrzał na nią ostrzegawczo.
- Elizabeth, to nie jest najlepsza chwila na żarty.
Westchnęła ciężko.
- Ze wszystkiego musisz zaraz robić dramat...
- Dramat? - powtórzył za nią. Nadal był zaskoczony faktem, że był jej pierwszym
kochankiem. Na dodatek przeżył z nią wspaniałe chwile niezapomnianej rozkoszy. - Cóż,
dramat polega na tym, że nie użyłem żadnego zabezpieczenia - mówił dalej. - Mam na-
dzieję, że nie zajdziesz w ciążę już za pierwszym razem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
rynku.
- Pewnie zarobiłaś na tym fortunę? - spytał Rogan.
- Właściwie... tak - przyznała. - Jednak mnie to na pewno nie zmieniło.
- Elizabeth, nie bądz naiwna. Jesteś wnuczką Jamesa Brittena, córką Stelli Britten i
Leonarda Browna.
- Jestem po prostu sobą! - zawołała, zaciskając pięści.
Rogan nie mógł zrozumieć, dlaczego świadomość tego, kim była, tak go wyprowa-
dziła z równowagi.
- Oszukujesz samą siebie. Dlaczego marnujesz czas na uczelni i na spisywanie cu-
dzych książek? Mogłabyś przecież...
- %7łyć tak jak moja mama? - spytała z irytacją. - Chodzić na przyjęcia, uroczyste
premiery, bale... - mówiła, kręcąc głową. - Nigdy tego nie chciałam. Nie zamierzam jak
ona dać się wykorzystać.
- Ona po prostu wyszła za nieodpowiedniego człowieka.
- Gdybym się zdecydowała prowadzić życie wśród finansowej elity, prześladowa-
liby mnie różni łowcy posagów, nie sądzisz? Pewnie skończyłabym tak jak mama. Zro-
zum, chciałam, by moje życie było pożyteczne, a nauczanie daje mi właśnie taką satys-
fakcję.
Rogan doszedł do wniosku, że potrzebuje czasu, by się oswoić z tą sytuacją.
- Do diabła! Mam sporo roboty - powiedział, machnął ręką i ruszył do drzwi.
- Ja też - przypomniała.
Rogan odwrócił się i spojrzał na nią z powątpiewaniem.
- Dopóki ci się nie znudzi - stwierdził.
- Rogan, moja mama zmarła, gdy miałam osiemnaście lat. Miałeś tyle samo, gdy
straciłeś swoją. Szybko wyjechałeś do Stanów, by uwolnić się od wspomnień i cierpie-
nia. Ja też nie pławiłam się w bogactwie, tylko poszłam na studia. Zrobiłam doktorat...
- Pewnie byłaś jedyną studentką, która mieszkała w luksusowym apartamencie i
woziła cię limuzyna z szoferem?
R
L
T
- Widzisz tu gdzieś apartament, limuzynę i szofera?
- Na pewno zostawiłaś je w Londynie - stwierdził z sarkazmem.
- Uświadom sobie, że nigdy nie miałam szofera - zapewniła. - Jesteś specyficznym
człowiekiem. Nie potrafisz pogodzić się z faktem, że jestem kimś innym, niż sobie wy-
obrażałeś. Uznałeś, że można się zabawić z wynajętą pracownicą, ale z milionerką nie
wypada, prawda?
- Zabawić się? - spytał z niedowierzaniem.
- Kochać się, a właściwie uprawiać seks - wyjaśniła. - Czy nagle zacząłeś się mnie
obawiać?
Rogan patrzył na Elizabeth przez dłuższą chwilę. Potem ruszył w jej stronę.
- Co chcesz zrobić? - spytała niepewnie, cofając się przed nim.
- Mam zamiar uwieść dziedziczkę - stwierdził.
Zatrzymał się tuż przed nią. Widział zaskoczone spojrzenie, poczuł zapach jej per-
fum... Nerwowo zamrugała.
- Rogan...
Powoli pochylił głowę. Zatrzymał się dosłownie o kilka centymetrów od jej ust.
- Beth, powiedz, że mnie chcesz.
Jej oddech przyspieszył. Patrzyła na niego, nawet przez chwilę nie odrywając oczu.
- Tak - szepnęła po chwili.
Opuszką palca delikatnie przesunął po jej rozchylonych ustach.
- Powiedz głośno.
- Tak, Rogan. Pragnę cię!
Przysunęła się bliżej, obejmując go za szyję. Objął jej biodra i przyciągnął do sie-
bie. Całował jej usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej zmysłowy, a ona nie pozostała
mu dłużna.
- Rozepnij bluzkę. Zrób to dla mnie - poprosił ochrypłym głosem.
- Nie mogę...
- Możesz. Powoli, po jednym guziku.
Ręce jej drżały, ale nie spiesząc się, spełniła jego prośbę.
- Zdejmij ją.
R
L
T
- Rogan... - zaczęła protestować. Jednak w końcu zsunęła bluzkę z ramion.
- Dużo lepiej - stwierdził. - Teraz stanik.
- Chcesz zrzucić na mnie całą pracę? - spytała.
- Chcę, żeby było jasne, kto kogo uwodzi - wyjaśnił z lekkim uśmiechem. - Chcę
być w tobie, sprawić ci tyle rozkoszy, żebyś błagała, bym przestał - powiedział cicho.
Nie potrzebowała zachęty z jego strony. Chciała poczuć go w sobie... natychmiast!
Rogan objął ją i rozpiął stanik. Delikatna koronka upadła na podłogę. Całował jej piersi,
nie przestając jej rozbierać. Błyskawicznie zrzucił z siebie ubranie i posadził Elizabeth na
kuchennym blacie.
- Beth, obejmij mnie nogami - szepnął.
- Słucham?
- Po prostu zrób to!
Zarzuciła mu ręce na szyję, przesunęła biodra do przodu, szeroko rozłożyła nogi i
objęła go nimi w pasie. Rogan pieścił jej piersi i jednocześnie zbliżał się do niej coraz
bardziej. Elizabeth widziała jego podniecenie i nagle poczuła, że powoli zaczął wchodzić
do jej gorącego, wilgotnego wnętrza. Wydało mu się, że przez ułamek sekundy czuje
lekki opór, ale ona z jękiem gwałtownie poruszyła biodrami, by zagłębił się całkowicie.
- Elizabeth...
- Nie przestawaj! Nie teraz! - zawołała, patrząc na niego roziskrzonymi oczami.
Ruch bioder zaczął się rytmicznie powtarzać. Rogan czuł zbliżającą się nieuchron-
nie chwilę rozkoszy. Nie potrafiłby przestać...
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś? - spytał Rogan oskarżycielskim tonem.
Właśnie wciągnął dżinsy i kończył je zapinać.
- Co masz na myśli? - spytała Elizabeth. Skończyła się ubierać i spojrzała na jego
nagą pierś, do której tuliła się przed paroma minutami. - Zdaje się, że to ty uwodziłeś
dziedziczkę rodu Brittenów - przypomniała.
Zarumieniła się na wspomnienie kolejnych chwil rozkoszy. Zupełnie nie mogła
zrozumieć, dlaczego nagle teraz Rogan zaczął się złościć.
- Byłem twoim pierwszym kochankiem - wyjaśnił w końcu.
Wzruszyła ramionami.
- Do czego zmierzasz?
- Masz dwadzieścia osiem lat!
- Co ma do rzeczy mój wiek? - spytała, starając się zachować spokój.
- Nie sądziłem, że jeszcze na świecie są jakieś dwudziestoośmioletnie dziewice.
- Teraz może już żadna nie została.
Rogan spojrzał na nią ostrzegawczo.
- Elizabeth, to nie jest najlepsza chwila na żarty.
Westchnęła ciężko.
- Ze wszystkiego musisz zaraz robić dramat...
- Dramat? - powtórzył za nią. Nadal był zaskoczony faktem, że był jej pierwszym
kochankiem. Na dodatek przeżył z nią wspaniałe chwile niezapomnianej rozkoszy. - Cóż,
dramat polega na tym, że nie użyłem żadnego zabezpieczenia - mówił dalej. - Mam na-
dzieję, że nie zajdziesz w ciążę już za pierwszym razem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]