[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się błysk.
- Już ją o to spytałem.
- Co...? Roześmiał się.
- Z czystym sumieniem możesz się cieszyć wolnym dniem. Serina
skinęła głową.
- Wspaniale, dzięki temu lepiej mnie zapamiętasz. Rozległo się pukanie i
do gabinetu zajrzała Coral.
RS
114
- Odwiozę was obie do domu - oznajmił Greg.
Obawy Seriny okazały się nieuzasadnione, ponieważ kiedy znalezli się w
końcu na farmie, Coral nie pozostawiła ich ani na chwilę samych. Póznym
wieczorem Greg życzył jej dobrej nocy, po czym rozeszli się, każde do
swojej sypialni.
RS
115
ROZDZIAA JEDENASTY
Kiedy następnego ranka Serina zeszła do kuchni, Greg pił kawę. Jeżeli
zawsze tak wcześnie wstaje, chyba nie pasują do siebie!
- Podobno wybierasz się w niedzielę do Badlands - powiedziała Coral -
więc może zabrałabyś się teraz ze mną i Gregiem do szpitala? Wpadnę do
Eda i pojedziemy zwiedzić miasto.
- A co z Heather?
Coral wzruszyła ramionami.
- Chce spędzić dzień z Dannym. Już wyszła.
- Jak on się czuje?
- Wszystko wskazuje na to, że znakomicie. Ma wrócić do pracy w
poniedziałek, jeśli nie zakończymy żniw wcześniej. Scot pracuje jak szatan.
- Poradzi sobie, jeżeli zostawimy go tu samego?
- Wpadniemy do domu w porze lunchu, ale nie sądzę, żeby to było
konieczne. Scot przypomina Eda. Zanim coś zrobi, dwa razy pomyśli.
Pasują do siebie.
Pierwszą osobą, którą ujrzeli w recepcji, był Patrick.
- Nie wyobrażasz sobie, jak się cieszę, że przyjechałaś! - zawołał na
widok Seriny. - Abe o ciebie pyta.
- Po południu jedziemy z Coral zwiedzić miasto, więc mogę poświęcić
mu cały ranek. W jakim on jest stanie?
- Zastanawialiśmy się nad transfuzją krwi, ale doszliśmy do wniosku, że
to za duży stres. Zostawimy go na środkach doustnych. Poza tym wszystko
dobrze.
Sprawdziwszy, czy Kathy nie potrzebuje pomocy, Serina poszła
poszukać staruszka. Znalazła go w jednym z pokoi dziennych. Siedział sam.
- Witam! Jak się dzisiaj mamy? Rozpromienił się na jej widok.
- Teraz, kiedy siostra przyszła, zupełnie dobrze - odparł, przysuwając jej
fotel.
Spędzili ranek na miłej rozmowie i kiedy Serina zaprowadziła go na
lunch, był równie ożywiony jak poprzedniego dnia.
- Obawiam się, że to moja ostatnia wizyta. W poniedziałek wracam do
Anglii.
Twarz starszego pana posmutniała.
- Nie można jej namówić, żeby została? - zapytał Grega, który przyłączył
się do nich na korytarzu.
RS
116
- Jeżeli chce uzyskać pozwolenie na pracę w Kanadzie, musi o nie
wystąpić w Anglii. Niestety podejrzewam, że zapomni o nas, gdy wróci do
domu. - Mówiąc, nie spuszczał oczu z jej twarzy.
- Historia życia Abe'ego będzie mi o nim przypominała - rzekła
półgłosem. - Nie wiem natomiast, jak to będzie z tobą - dodała, patrząc na
Grega.
Greg poklepał starszego pana po ramieniu.
- Ja tylko żartowałem. Z pewnością do nas napisze.
- Mam nadzieję wykorzystać informacje, jakie uzyskałam od ciebie, Abe,
i innych. Kiedy już coś postanowię, dam ci znać.
W tej chwili do jadalni weszła Coral.
- Jesteś gotowa?
- Tak.
- A więc jedzmy, zanim ktoś znajdzie nam jakąś nie cierpiącą zwłoki
robotę.
Zgodnie z przewidywaniami Coral, na farmie wszystko szło sprawnie i
po lekkim lunchu obie wyruszyły do miasta. Największą atrakcją
popołudnia było oglądanie panoramy miasta z najwyższej wieży. Widok był
niezwykły, pogoda piękna. Serina chętnie zostałaby dłużej, ale wiedziała, że
muszą jechać dalej.
Po powrocie do Greenfield Coral poszła odwiedzić męża. Kiedy wraz z
Seriną weszły do jego pokoju, Ed pogrążony był w rozmowie z Abem.
Spojrzał na nie rozpromienionym wzrokiem.
- Mogę iść do domu.
- Wspaniale! - rzekła Coral. - Jutro po ciebie przyjadę.
- Wypiszą mnie dzisiaj.
- Sprawdzę...
- Nie musisz. Mówię prawdę.
Podczas gdy Coral pakowała rzeczy męża, Serina odprowadziła staruszka
do jego pokoju.
- Jesteśmy umówieni, Abe! - zawołał za nimi Ed. - Coral przywiezie cię
na farmę w przyszłym tygodniu, żebyśmy mogli dłużej pogadać.
W korytarzu natknęli się na Grega.
- Teraz, kiedy Ed idzie do domu, mogę zostać w szpitalu na noc i
zastąpić Patricka jutro na dyżurze - powiedział. - Dzięki temu z czystym
sumieniem wezmę wolną niedzielę.
Póznym wieczorem, kiedy położyły Eda do łóżka, Serina zapytała Coral,
czy następnego dnia wybiera się do pracy.
- Powinnam, ale nie wiem, czy mogę spuścić Eda z oczu.
RS
117
- Zastąpię cię jutro i w niedzielę też, jeżeli pozwolisz. Naprawdę nie
muszę jechać do Badlands.
- Ależ nie wolno ci rezygnować z wycieczki. Danny i Heather mogą
spędzić dzień na farmie, zamiast siedzieć w mieście.
- Jak uważasz, ale moja oferta jest aktualna. Abe wydawał się
przygnębiony wyjazdem Eda.
- Będziemy go tu przywozili, nie martw się.
W sobotę Serina wstała wcześnie i pojechała do Vegreville, żeby zrobić
zakupy dla Coral i nabyć parę pamiątek. W jednym ze sklepów znalazła
pięknie malowane jajka. Wiedziała, że będą przypominały jej wielką
pisankę, którą oglądała z. Gregiem.
Po powrocie na farmę miała dość czasu, żeby pochwalić się Coral
zakupami, zanim przyjaciółka wyruszyła do szpitala. Serina spędziła
popołudnie na rozmowie z Edem. Pozwoliło jej to uzupełnić wiele luk w
notatkach o wczesnej historii Alberty.
- Te jajka, które kupiłaś, robi się dzisiaj z drewna, ale mój ojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
się błysk.
- Już ją o to spytałem.
- Co...? Roześmiał się.
- Z czystym sumieniem możesz się cieszyć wolnym dniem. Serina
skinęła głową.
- Wspaniale, dzięki temu lepiej mnie zapamiętasz. Rozległo się pukanie i
do gabinetu zajrzała Coral.
RS
114
- Odwiozę was obie do domu - oznajmił Greg.
Obawy Seriny okazały się nieuzasadnione, ponieważ kiedy znalezli się w
końcu na farmie, Coral nie pozostawiła ich ani na chwilę samych. Póznym
wieczorem Greg życzył jej dobrej nocy, po czym rozeszli się, każde do
swojej sypialni.
RS
115
ROZDZIAA JEDENASTY
Kiedy następnego ranka Serina zeszła do kuchni, Greg pił kawę. Jeżeli
zawsze tak wcześnie wstaje, chyba nie pasują do siebie!
- Podobno wybierasz się w niedzielę do Badlands - powiedziała Coral -
więc może zabrałabyś się teraz ze mną i Gregiem do szpitala? Wpadnę do
Eda i pojedziemy zwiedzić miasto.
- A co z Heather?
Coral wzruszyła ramionami.
- Chce spędzić dzień z Dannym. Już wyszła.
- Jak on się czuje?
- Wszystko wskazuje na to, że znakomicie. Ma wrócić do pracy w
poniedziałek, jeśli nie zakończymy żniw wcześniej. Scot pracuje jak szatan.
- Poradzi sobie, jeżeli zostawimy go tu samego?
- Wpadniemy do domu w porze lunchu, ale nie sądzę, żeby to było
konieczne. Scot przypomina Eda. Zanim coś zrobi, dwa razy pomyśli.
Pasują do siebie.
Pierwszą osobą, którą ujrzeli w recepcji, był Patrick.
- Nie wyobrażasz sobie, jak się cieszę, że przyjechałaś! - zawołał na
widok Seriny. - Abe o ciebie pyta.
- Po południu jedziemy z Coral zwiedzić miasto, więc mogę poświęcić
mu cały ranek. W jakim on jest stanie?
- Zastanawialiśmy się nad transfuzją krwi, ale doszliśmy do wniosku, że
to za duży stres. Zostawimy go na środkach doustnych. Poza tym wszystko
dobrze.
Sprawdziwszy, czy Kathy nie potrzebuje pomocy, Serina poszła
poszukać staruszka. Znalazła go w jednym z pokoi dziennych. Siedział sam.
- Witam! Jak się dzisiaj mamy? Rozpromienił się na jej widok.
- Teraz, kiedy siostra przyszła, zupełnie dobrze - odparł, przysuwając jej
fotel.
Spędzili ranek na miłej rozmowie i kiedy Serina zaprowadziła go na
lunch, był równie ożywiony jak poprzedniego dnia.
- Obawiam się, że to moja ostatnia wizyta. W poniedziałek wracam do
Anglii.
Twarz starszego pana posmutniała.
- Nie można jej namówić, żeby została? - zapytał Grega, który przyłączył
się do nich na korytarzu.
RS
116
- Jeżeli chce uzyskać pozwolenie na pracę w Kanadzie, musi o nie
wystąpić w Anglii. Niestety podejrzewam, że zapomni o nas, gdy wróci do
domu. - Mówiąc, nie spuszczał oczu z jej twarzy.
- Historia życia Abe'ego będzie mi o nim przypominała - rzekła
półgłosem. - Nie wiem natomiast, jak to będzie z tobą - dodała, patrząc na
Grega.
Greg poklepał starszego pana po ramieniu.
- Ja tylko żartowałem. Z pewnością do nas napisze.
- Mam nadzieję wykorzystać informacje, jakie uzyskałam od ciebie, Abe,
i innych. Kiedy już coś postanowię, dam ci znać.
W tej chwili do jadalni weszła Coral.
- Jesteś gotowa?
- Tak.
- A więc jedzmy, zanim ktoś znajdzie nam jakąś nie cierpiącą zwłoki
robotę.
Zgodnie z przewidywaniami Coral, na farmie wszystko szło sprawnie i
po lekkim lunchu obie wyruszyły do miasta. Największą atrakcją
popołudnia było oglądanie panoramy miasta z najwyższej wieży. Widok był
niezwykły, pogoda piękna. Serina chętnie zostałaby dłużej, ale wiedziała, że
muszą jechać dalej.
Po powrocie do Greenfield Coral poszła odwiedzić męża. Kiedy wraz z
Seriną weszły do jego pokoju, Ed pogrążony był w rozmowie z Abem.
Spojrzał na nie rozpromienionym wzrokiem.
- Mogę iść do domu.
- Wspaniale! - rzekła Coral. - Jutro po ciebie przyjadę.
- Wypiszą mnie dzisiaj.
- Sprawdzę...
- Nie musisz. Mówię prawdę.
Podczas gdy Coral pakowała rzeczy męża, Serina odprowadziła staruszka
do jego pokoju.
- Jesteśmy umówieni, Abe! - zawołał za nimi Ed. - Coral przywiezie cię
na farmę w przyszłym tygodniu, żebyśmy mogli dłużej pogadać.
W korytarzu natknęli się na Grega.
- Teraz, kiedy Ed idzie do domu, mogę zostać w szpitalu na noc i
zastąpić Patricka jutro na dyżurze - powiedział. - Dzięki temu z czystym
sumieniem wezmę wolną niedzielę.
Póznym wieczorem, kiedy położyły Eda do łóżka, Serina zapytała Coral,
czy następnego dnia wybiera się do pracy.
- Powinnam, ale nie wiem, czy mogę spuścić Eda z oczu.
RS
117
- Zastąpię cię jutro i w niedzielę też, jeżeli pozwolisz. Naprawdę nie
muszę jechać do Badlands.
- Ależ nie wolno ci rezygnować z wycieczki. Danny i Heather mogą
spędzić dzień na farmie, zamiast siedzieć w mieście.
- Jak uważasz, ale moja oferta jest aktualna. Abe wydawał się
przygnębiony wyjazdem Eda.
- Będziemy go tu przywozili, nie martw się.
W sobotę Serina wstała wcześnie i pojechała do Vegreville, żeby zrobić
zakupy dla Coral i nabyć parę pamiątek. W jednym ze sklepów znalazła
pięknie malowane jajka. Wiedziała, że będą przypominały jej wielką
pisankę, którą oglądała z. Gregiem.
Po powrocie na farmę miała dość czasu, żeby pochwalić się Coral
zakupami, zanim przyjaciółka wyruszyła do szpitala. Serina spędziła
popołudnie na rozmowie z Edem. Pozwoliło jej to uzupełnić wiele luk w
notatkach o wczesnej historii Alberty.
- Te jajka, które kupiłaś, robi się dzisiaj z drewna, ale mój ojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]