[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieć własną przestrzeń. Teraz pewnie również by podziękował, bo w
towarzystwie rodziców mogliby obaj postradać zmysły. A szczególnie w
towarzystwie mamy, która ciągle drażniła Ryana mówieniem o suk-
cesach Jake'a. Zawsze to robiła. Jake wiedział, że jego brat jest na tym
punkcie przewrażliwiony. Nie może przetrawić sukcesu gry Finale Al-
ley, stworzonej przez Jake'a dla zabawy najlepiej sprzedającej się gry
komputerowej w Ameryce Północnej. Jake oczywiście zdawał sobie
sprawę, że swój sukces zawdzięcza w dużej mierze szczęściu. Często
jednak odnosił wrażenie, że Ryan wierzy, że jego brat posiadł jakąś ta-
jemną wiedzę biznesową. A Jake po prostu miał instynkt. Miał go
także jego brat, tego był pewien, ale Ryan zamiast bardziej słuchać in-
tuicji, wolał myśleć racjonalnie.
Przemierzając lobby w stronę wind, Jake kątem oka dostrzegł
młodą kobietę w niebieskim kostiumie. Jego uwagę zwróciły przede
wszystkim zgrabne nogi migające w rozcięciu długiej wąskiej spódnicy.
Z podziwem sunął wzrokiem w górę minął wcięcie marynarki i
zatrzymał spojrzenie na pełnych kształtnych piersiach.
Zachwycająca", pomyślał, po czym kontynuował wędrówkę przez
błyszczące ciemnobrązowe włosy aż dotarł do twarzy&
62/217
Rozdział 7
SERCE PRAWIE STANAO mu w piersi, potknął się.
Aurora!
Kobieta spojrzała na niego i zatrzymała się. Jej oczy rozszerzyły się
ze zdziwienia.
Co ty tu robisz? spytała.
Zaniemówił. Czy odepchnie go i odejdzie zła? Rozluznił się, kiedy
na jej ustach powoli pojawił się słodki uśmiech.
Podeszła do niego, nachyliła się i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej
delikatny dotyk wprawił go w drżenie. Zapach jej włosów i gorąco
bijące od jej ciała uderzały mu do głowy.
Nazwałeś mnie Aurorą wymruczała mu do ucha. Czy to zn-
aczy to, co myślę? Uniosła w górę brwi.
Jasne, że nazwał ją Aurorą. Jak inaczej miał ją nazywać? Czy
chciała, żeby zwracał się do niej per kochanie" albo mała"? Nie mógł
nazywać jej seksownym kociakiem", krzycząc przez całe lobby. A
może mógł? Znając ją i jej fantazje nie był pewien. Boże, ona potrafi
sprawić, że tracę grunt pod nogami".
A myślisz, że co to oznacza? spytał.
Jej wzrok padł na jego dłoń i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy
postukała w jego klucz.
Widzę, że to jednak oznacza to, co myślę. Wsunęła prawą rękę
pod jego ramię i zwróciła się w stronę windy. Gorący seks dla Aurory
i Jake'a.
Jego penis podskoczył na te słowa.
Objęła go mocno za ramię, ciepłe piersi ocierały się o niego
zachęcająco.
64/217
Jesteś słodka. Naprawdę tego potrzebowałem.
Ona też tego potrzebowała.
Szybował ze szczęścia. Zcisnął ją za ramię.
Cieszę się.
Wciskając przycisk przywołujący windę, modlił się, by szybko
przyjechała. Niechcący znów musnął jej piersi. Wyczuł wystający
sutek. Z jej ust wymknęło się stłumione westchnienie. Zerknął na jej
twarz. Oczy miała półprzymknięte, a policzki pokryły rumieńce. W
końcu ich spojrzenia się spotkały, wyczytał, że jest podniecona. Na
myśl o tym, co będą robić, zalała go fala adrenaliny.
Pochyliła się i pocałowała go w policzek.
Kiedy winda wreszcie przyjechała, zrobili przejście dla wysiadają-
cych i weszli do środka razem z kobietą, jej nastoletnią córką i młod-
szym o kilka lat synem. Zanim drzwi zasunęły się, dołączyła do nich
jeszcze para biznesmenów.
Jake spojrzał na klucz do pokoju. Numer napisany był ręcznie:
1525. Nacisnął odpowiedni guzik w windzie. Jej miękkie ciało przy-
ciskało się do niego i rozpalało w nim ogień. Tylko obecność innych
ludzi powstrzymywała go od porwania jej w ramiona i powtórzenia os-
tatnich wyczynów w windzie. Wspomnienie gwałtownego wchodzenia
w nią i jednoczesnego obserwowania w lustrze jej rozpalonej rozkoszą
twarzy powodowało, że jazda była nieznośna. Pulsujący chuj za
wszelką cenę chciał wydostać się ze spodni. Winda zatrzymała się na
szóstym piętrze, gdzie wysiedli mężczyzni, na dziesiątym wyszła matka
z dziećmi. Na piętnastym, gdy tylko drzwi się otworzyły, objął Aurorę i
wyszli na wyłożony miękkim dywanem korytarz. Drzwi zamknęły się
za nimi z cichym świstem.
Sprawdził na tabliczce, w którą stronę mają iść. Apartament numer
1525 był z lewej strony. Rozluznił kołnierzyk koszuli, nagle ogarnęło go
gorąco. Postanowił, że tym razem nie pozwoli jej uciec. Trzymała go
pod ramię. Przykrył jej dłoń swoją.
Muszę z tobą porozmawiać powiedział poważnie.
Spojrzała na niego, w jej oczach czaiły się figlarne błyski.
65/217
Naprawdę? Czy to nie może poczekać? Szeroko otworzyła oczy.
Miałam naprawdę stresujący okres i chciałabym, żebyśmy najpierw
się sobą nacieszyli, zanim zajmiemy się problemami.
Nagle zauważył, że faktycznie wygląda na przemęczoną. Jej rysy
były napięte, a pod oczami miała ciemne cienie. Zastanawiał się, co ją
tak stresuje, ale postanowił
wstrzymać się z pytaniami.
Jasne.
Zatrzymali się przed drzwiami.
Tak dawno się nie widzieliśmy, strasznie się za tobą stęskniłam.
Objęła go w pasie i przytuliła głowę do jego ramienia.
To obudziło tornado, emocje się w nim kotłowały. Tęskniła za nim.
Wzmocniło to jego nadzieję na kontynuację ich relacji. Bardzo chciał
stałego związku.
Na zawsze.
Włożył klucz w zamek, a ona pchnęła drzwi.
Jak tylko weszli do środka, rzuciła się w jego ramiona. Upuścił tor-
bę na ziemię i mocno ją przytulał.
Tak bardzo mi ciebie brakowało. Przytrzymała jego głowę
dłońmi i całowała go namiętnie, wtulając się w niego.
Nie wypuszczał jej z objęć.
Wszystko w porządku kochanie?
Spojrzała na niego. Jej oczy błyszczały od łez. Pokiwała głową.
Tak bardzo cię kocham.
Zaparło mu dech. Kocha?
Twarz rozjaśnił mu szeroki uśmiech. Kobieta, którą kocha, odwza-
jemnia jego uczucie. Czy istnieje w życiu coś wspanialszego? Znów
przycisnął ją do siebie, ściskał tak mocno, aż przestraszył się, że jej
sprawi ból. Rozluznił uścisk i spojrzał na jej śliczną twarz. Doskonale
znał ją ze snów.
Ja też cię kocham, skarbie.
Miał ochotę dać upust swoim uczuciom, powiedzieć jej, że chce się
z nią ożenić, że chce być z nią na zawsze, ale się powstrzymał. Teraz
66/217
miał czas. Wykorzysta go, by ją poznać, by zbudować związek oparty
na zaufaniu i miłości, by stworzyć podstawy ich wspólnego życia.
Odsunęła się od niego, wtedy zobaczył, że ona płacze. Czy płakała
dlatego, że nie mogła mnie odnalezć? Czy myślała, że już nigdy mnie
nie zobaczy?" Teraz, gdy wiedział, że tak samo tęskniła za nim, jak on
za nią, był szczęśliwy. Wyciągnął chus
teczkę i osuszył jej mokre policzki, potem podał jej chusteczkę do ręki.
Wytarła oczy.
Przepraszam, ostatnio jestem bardzo emocjonalna.
Nic nie szkodzi. Delikatnie gładził jej twarz. Masz do tego prawo.
Chwyciła go za rękę, błysk w jej oczach odebrał mu dech.
Pocałowała go, delikatnie muskając ustami, po czym uśmiechnęła się
figlarnie. Jej palce powędrowały do górnego guzika jego marynarki i
odpięły go, potem do następnego, w końcu chwyciły trzeci, ostatni. Ch-
wyciła go za krawat, zaraz pod węzłem i pociągnęła w stronę łóżka.
Dobra, Jake. Puściła krawat i zsunęła z ramion marynarkę, rzu-
cając ją na ziemię. Bierzmy się do roboty.
JENNA NIE MOGAA UWIERZY, że Ryan zrobił jej taką nies-
podziankę i wrócił wcześniej z Paryża. Właśnie wtedy, kiedy zaczęła się
bać, że znowu ją zaniedbuje, wskrzesił do życia Jake'a. Coś
niesamowitego!
Odpięła guziki spódnicy i wysunęła się z niej, kładąc ją na stercie
ubrań na podłodze. Jake" nie był już ani nieznajomym, ani też jej nar-
zeczonym, więc i ona mogła być inna. Dzika i napalona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
mieć własną przestrzeń. Teraz pewnie również by podziękował, bo w
towarzystwie rodziców mogliby obaj postradać zmysły. A szczególnie w
towarzystwie mamy, która ciągle drażniła Ryana mówieniem o suk-
cesach Jake'a. Zawsze to robiła. Jake wiedział, że jego brat jest na tym
punkcie przewrażliwiony. Nie może przetrawić sukcesu gry Finale Al-
ley, stworzonej przez Jake'a dla zabawy najlepiej sprzedającej się gry
komputerowej w Ameryce Północnej. Jake oczywiście zdawał sobie
sprawę, że swój sukces zawdzięcza w dużej mierze szczęściu. Często
jednak odnosił wrażenie, że Ryan wierzy, że jego brat posiadł jakąś ta-
jemną wiedzę biznesową. A Jake po prostu miał instynkt. Miał go
także jego brat, tego był pewien, ale Ryan zamiast bardziej słuchać in-
tuicji, wolał myśleć racjonalnie.
Przemierzając lobby w stronę wind, Jake kątem oka dostrzegł
młodą kobietę w niebieskim kostiumie. Jego uwagę zwróciły przede
wszystkim zgrabne nogi migające w rozcięciu długiej wąskiej spódnicy.
Z podziwem sunął wzrokiem w górę minął wcięcie marynarki i
zatrzymał spojrzenie na pełnych kształtnych piersiach.
Zachwycająca", pomyślał, po czym kontynuował wędrówkę przez
błyszczące ciemnobrązowe włosy aż dotarł do twarzy&
62/217
Rozdział 7
SERCE PRAWIE STANAO mu w piersi, potknął się.
Aurora!
Kobieta spojrzała na niego i zatrzymała się. Jej oczy rozszerzyły się
ze zdziwienia.
Co ty tu robisz? spytała.
Zaniemówił. Czy odepchnie go i odejdzie zła? Rozluznił się, kiedy
na jej ustach powoli pojawił się słodki uśmiech.
Podeszła do niego, nachyliła się i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej
delikatny dotyk wprawił go w drżenie. Zapach jej włosów i gorąco
bijące od jej ciała uderzały mu do głowy.
Nazwałeś mnie Aurorą wymruczała mu do ucha. Czy to zn-
aczy to, co myślę? Uniosła w górę brwi.
Jasne, że nazwał ją Aurorą. Jak inaczej miał ją nazywać? Czy
chciała, żeby zwracał się do niej per kochanie" albo mała"? Nie mógł
nazywać jej seksownym kociakiem", krzycząc przez całe lobby. A
może mógł? Znając ją i jej fantazje nie był pewien. Boże, ona potrafi
sprawić, że tracę grunt pod nogami".
A myślisz, że co to oznacza? spytał.
Jej wzrok padł na jego dłoń i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy
postukała w jego klucz.
Widzę, że to jednak oznacza to, co myślę. Wsunęła prawą rękę
pod jego ramię i zwróciła się w stronę windy. Gorący seks dla Aurory
i Jake'a.
Jego penis podskoczył na te słowa.
Objęła go mocno za ramię, ciepłe piersi ocierały się o niego
zachęcająco.
64/217
Jesteś słodka. Naprawdę tego potrzebowałem.
Ona też tego potrzebowała.
Szybował ze szczęścia. Zcisnął ją za ramię.
Cieszę się.
Wciskając przycisk przywołujący windę, modlił się, by szybko
przyjechała. Niechcący znów musnął jej piersi. Wyczuł wystający
sutek. Z jej ust wymknęło się stłumione westchnienie. Zerknął na jej
twarz. Oczy miała półprzymknięte, a policzki pokryły rumieńce. W
końcu ich spojrzenia się spotkały, wyczytał, że jest podniecona. Na
myśl o tym, co będą robić, zalała go fala adrenaliny.
Pochyliła się i pocałowała go w policzek.
Kiedy winda wreszcie przyjechała, zrobili przejście dla wysiadają-
cych i weszli do środka razem z kobietą, jej nastoletnią córką i młod-
szym o kilka lat synem. Zanim drzwi zasunęły się, dołączyła do nich
jeszcze para biznesmenów.
Jake spojrzał na klucz do pokoju. Numer napisany był ręcznie:
1525. Nacisnął odpowiedni guzik w windzie. Jej miękkie ciało przy-
ciskało się do niego i rozpalało w nim ogień. Tylko obecność innych
ludzi powstrzymywała go od porwania jej w ramiona i powtórzenia os-
tatnich wyczynów w windzie. Wspomnienie gwałtownego wchodzenia
w nią i jednoczesnego obserwowania w lustrze jej rozpalonej rozkoszą
twarzy powodowało, że jazda była nieznośna. Pulsujący chuj za
wszelką cenę chciał wydostać się ze spodni. Winda zatrzymała się na
szóstym piętrze, gdzie wysiedli mężczyzni, na dziesiątym wyszła matka
z dziećmi. Na piętnastym, gdy tylko drzwi się otworzyły, objął Aurorę i
wyszli na wyłożony miękkim dywanem korytarz. Drzwi zamknęły się
za nimi z cichym świstem.
Sprawdził na tabliczce, w którą stronę mają iść. Apartament numer
1525 był z lewej strony. Rozluznił kołnierzyk koszuli, nagle ogarnęło go
gorąco. Postanowił, że tym razem nie pozwoli jej uciec. Trzymała go
pod ramię. Przykrył jej dłoń swoją.
Muszę z tobą porozmawiać powiedział poważnie.
Spojrzała na niego, w jej oczach czaiły się figlarne błyski.
65/217
Naprawdę? Czy to nie może poczekać? Szeroko otworzyła oczy.
Miałam naprawdę stresujący okres i chciałabym, żebyśmy najpierw
się sobą nacieszyli, zanim zajmiemy się problemami.
Nagle zauważył, że faktycznie wygląda na przemęczoną. Jej rysy
były napięte, a pod oczami miała ciemne cienie. Zastanawiał się, co ją
tak stresuje, ale postanowił
wstrzymać się z pytaniami.
Jasne.
Zatrzymali się przed drzwiami.
Tak dawno się nie widzieliśmy, strasznie się za tobą stęskniłam.
Objęła go w pasie i przytuliła głowę do jego ramienia.
To obudziło tornado, emocje się w nim kotłowały. Tęskniła za nim.
Wzmocniło to jego nadzieję na kontynuację ich relacji. Bardzo chciał
stałego związku.
Na zawsze.
Włożył klucz w zamek, a ona pchnęła drzwi.
Jak tylko weszli do środka, rzuciła się w jego ramiona. Upuścił tor-
bę na ziemię i mocno ją przytulał.
Tak bardzo mi ciebie brakowało. Przytrzymała jego głowę
dłońmi i całowała go namiętnie, wtulając się w niego.
Nie wypuszczał jej z objęć.
Wszystko w porządku kochanie?
Spojrzała na niego. Jej oczy błyszczały od łez. Pokiwała głową.
Tak bardzo cię kocham.
Zaparło mu dech. Kocha?
Twarz rozjaśnił mu szeroki uśmiech. Kobieta, którą kocha, odwza-
jemnia jego uczucie. Czy istnieje w życiu coś wspanialszego? Znów
przycisnął ją do siebie, ściskał tak mocno, aż przestraszył się, że jej
sprawi ból. Rozluznił uścisk i spojrzał na jej śliczną twarz. Doskonale
znał ją ze snów.
Ja też cię kocham, skarbie.
Miał ochotę dać upust swoim uczuciom, powiedzieć jej, że chce się
z nią ożenić, że chce być z nią na zawsze, ale się powstrzymał. Teraz
66/217
miał czas. Wykorzysta go, by ją poznać, by zbudować związek oparty
na zaufaniu i miłości, by stworzyć podstawy ich wspólnego życia.
Odsunęła się od niego, wtedy zobaczył, że ona płacze. Czy płakała
dlatego, że nie mogła mnie odnalezć? Czy myślała, że już nigdy mnie
nie zobaczy?" Teraz, gdy wiedział, że tak samo tęskniła za nim, jak on
za nią, był szczęśliwy. Wyciągnął chus
teczkę i osuszył jej mokre policzki, potem podał jej chusteczkę do ręki.
Wytarła oczy.
Przepraszam, ostatnio jestem bardzo emocjonalna.
Nic nie szkodzi. Delikatnie gładził jej twarz. Masz do tego prawo.
Chwyciła go za rękę, błysk w jej oczach odebrał mu dech.
Pocałowała go, delikatnie muskając ustami, po czym uśmiechnęła się
figlarnie. Jej palce powędrowały do górnego guzika jego marynarki i
odpięły go, potem do następnego, w końcu chwyciły trzeci, ostatni. Ch-
wyciła go za krawat, zaraz pod węzłem i pociągnęła w stronę łóżka.
Dobra, Jake. Puściła krawat i zsunęła z ramion marynarkę, rzu-
cając ją na ziemię. Bierzmy się do roboty.
JENNA NIE MOGAA UWIERZY, że Ryan zrobił jej taką nies-
podziankę i wrócił wcześniej z Paryża. Właśnie wtedy, kiedy zaczęła się
bać, że znowu ją zaniedbuje, wskrzesił do życia Jake'a. Coś
niesamowitego!
Odpięła guziki spódnicy i wysunęła się z niej, kładąc ją na stercie
ubrań na podłodze. Jake" nie był już ani nieznajomym, ani też jej nar-
zeczonym, więc i ona mogła być inna. Dzika i napalona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]