[ Pobierz całość w formacie PDF ]
giętszym, łamiąc go, przenosząc myśl z jednego wiersza do drugiego, przesuwając swo-
bodnie średniówkę i rozb3ając jego tok szybkim, ucinanym dialogiem. Swobody te były
jedną z głównych przyczyn zaciętej walki toczącej się około przedstawienia rnani o
(1830). Klasycznej epoce obca jest żywość i przepych obrazowania poezji nowoczesnej;
obraca się ona w szczupłym kręgu konwencjonalnych formuł: np. gdy mowa o miłości,
zawsze mamy o ni , a an , at z , rot , po o n , t i tarania etc. Trzeba na
z i z ta i oswoić się z tym konwenansem, aby pod tą skrzepłą óiś dla nas skorupą
odczuć płonący potężny ogień. Ale pamiętajmy, że konwenans swój wytwarza każda epo-
ka literacka i że bodaj czy nie dokuczliwsze jest już dla nas nadużycie ani t i a i
u romantyków, a i, prai etc. u Młodej Polski .
O ile nikt nie poważył się zaczepiać geniuszu komicznego Moliera, o tyle Molier
jako stylista, jako pisarz, był zwłaszcza w pewnych epokach przedmiotem wielu
zarzutów, a zarzuty te głównie tyczyły sztuk pisanych wierszem. Namiętnym sporom na
tym tle, sporom, w które niepodobna mi tutaj bliżej wchoóić, poÅ‚ożyÅ‚ koniec Brunetière,
stwieróając, iż i i pisarz a popra n pisarz są to pojęcia, które bynajmniej nie zawsze
się pokrywają, i że być może nawet w tej właśnie niepoprawności tkwi tajemnica życia
i siły danego stylu. Ani Corneille, ani Saint-Simon, ani Balzac nie byli poprawnymi
pisarzami.
A wreszcie pamiętajmy o jednym. Tekst komedii Moliera, taki jak go posiadamy, to
przeważnie, r ion kreślony przezeń dla sceny i niedbale wydany obcą ręką po śmierci
pisarza. Molier sam nie troszczył się o wydawanie swoich komedii, może właśnie dlatego,
iż czuł, że oddając je do druku, trzeba by podjąć mozolną pracę oszlifowania i wykończe-
nia, na co w swoim gorączkowym i szczelnie wypełnionym życiu nie miał ani dość czasu,
ani swobody myśli.
*
Bezpośredni wpływ Mizantropa na polską komedię jest mały, mniejszy niż innych
utworów Moliera: mogÄ™ tu przytoczyć, za Kielskim¹¹, i a a Rzewuskiego, i
i po t Fredry oraz poniekÄ…d scenÄ™ obmowy w M i oni .
Przekładali go na nasz język Zabłocki (1774), Franciszek Kowalski, Szymanowski.
*
Przekład niniejszy dokonany jest z oryginału na podstawie pomnikowego wydania
Moliera w ran ri ain a ran .
¹¹za i i BolesÅ‚aw Kielski, p i Mo i ra na roz o ii po i .
moli e Mizantrop 14
Główne prace z zakresu olbrzymiej bibliografii Molierowskiej:
Rigal, Mo i r , 1908.
Lafenestre, Mo i r , 1909.
Maurice Donnay, Mo i r , 1911.
J. J. Weiss, Mo i r , 1900.
Faguet, o a ontr Mo i r , 1912.
Sarcey, arant an t tr , I série. (Mo i r t a o i ), 1900.
J. Lemaître, pr ion t tr , I série.
Brunetière, po t tr ran ai .
Lanson, i toir a itt rat r ran ai .
Faguet, i , 1885.
miza t op
osoby:
" ALCEST, zalotnik Celimeny
" FILINT, przyjaciel Alcesta
" ORONT, zalotnik Celimeny
" CELIMENA
" ELIANTA, kuzynka Celimeny
" ARSENA, przyjaciółka Celimeny
" AKAST, markiz
" KLITANDER, markiz
" SIER%7łANT urzędu marszałkowskiego
" ERGAST, służący Alcesta
" LOKAJ Celimeny
z z i i ar o i n
moli e Mizantrop 15
AKT I
sce a pie wsza
ili t
Cóż znowu? Co się stało?
alcest
i
Daj mi pokój, proszę.
ili t
Niechże się więc choć dowiem, za co gniew twój znoszę?
alcest
Proszę, chciej mnie od swojej zwolnić obecności.
ili t
Ależ wysłuchać mógłbyś przynajmniej bez złości.
alcest
Chcę się złościć, a nie chcę słuchać. Do wióenia.
ili t
Wyznam, że nie pojmuję twego uniesienia,
I choć węzłem przyjazni złączeni najściślej&
alcest
ta a to ni z rz a
Ja, twoim przyjacielem? Pozbądz się tej myśli.
Byłem nim dotąd, prawda, byłem sercem całem,
Lecz odkąd twą prawóiwą istotę przejrzałem,
Odkąd znam fałsz, zgniliznę, co duszę twą toczy,
Kwita z przyjazni; nie chcę wióieć cię na oczy.
ili t
Więc doprawdy tak baróo mnie występnym mienisz?
alcest
Przyjazń, Grzeczność, Fałsz,
Jak to, i ty ze wstydu sam siÄ™ nie rumienisz?
Obyczaje
O wartość twego czynu nie myślę wieść sporu,
Bo musi się nań wzdrygnąć, kto ma krztę honoru.
Więc ty w mych własnych oczach, jak na zawołanie
Zmiesz komuś okazywać najtkliwsze wylanie,
Zapewnienia swych usług, zaklęcia, czułości,
Zda się że mu w uściskach pogruchotasz kości:
A gdy zapytam, co z nim Å‚Ä…czy ciÄ™ tak blisko,
Dobrze, jeżeli zdołasz przypomnieć nazwisko!
Ledwie odszedł, już stygnie zapał twej przyjazni
I gdy ci o nim mówić, ty drwisz najwyrazniej! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
giętszym, łamiąc go, przenosząc myśl z jednego wiersza do drugiego, przesuwając swo-
bodnie średniówkę i rozb3ając jego tok szybkim, ucinanym dialogiem. Swobody te były
jedną z głównych przyczyn zaciętej walki toczącej się około przedstawienia rnani o
(1830). Klasycznej epoce obca jest żywość i przepych obrazowania poezji nowoczesnej;
obraca się ona w szczupłym kręgu konwencjonalnych formuł: np. gdy mowa o miłości,
zawsze mamy o ni , a an , at z , rot , po o n , t i tarania etc. Trzeba na
z i z ta i oswoić się z tym konwenansem, aby pod tą skrzepłą óiś dla nas skorupą
odczuć płonący potężny ogień. Ale pamiętajmy, że konwenans swój wytwarza każda epo-
ka literacka i że bodaj czy nie dokuczliwsze jest już dla nas nadużycie ani t i a i
u romantyków, a i, prai etc. u Młodej Polski .
O ile nikt nie poważył się zaczepiać geniuszu komicznego Moliera, o tyle Molier
jako stylista, jako pisarz, był zwłaszcza w pewnych epokach przedmiotem wielu
zarzutów, a zarzuty te głównie tyczyły sztuk pisanych wierszem. Namiętnym sporom na
tym tle, sporom, w które niepodobna mi tutaj bliżej wchoóić, poÅ‚ożyÅ‚ koniec Brunetière,
stwieróając, iż i i pisarz a popra n pisarz są to pojęcia, które bynajmniej nie zawsze
się pokrywają, i że być może nawet w tej właśnie niepoprawności tkwi tajemnica życia
i siły danego stylu. Ani Corneille, ani Saint-Simon, ani Balzac nie byli poprawnymi
pisarzami.
A wreszcie pamiętajmy o jednym. Tekst komedii Moliera, taki jak go posiadamy, to
przeważnie, r ion kreślony przezeń dla sceny i niedbale wydany obcą ręką po śmierci
pisarza. Molier sam nie troszczył się o wydawanie swoich komedii, może właśnie dlatego,
iż czuł, że oddając je do druku, trzeba by podjąć mozolną pracę oszlifowania i wykończe-
nia, na co w swoim gorączkowym i szczelnie wypełnionym życiu nie miał ani dość czasu,
ani swobody myśli.
*
Bezpośredni wpływ Mizantropa na polską komedię jest mały, mniejszy niż innych
utworów Moliera: mogÄ™ tu przytoczyć, za Kielskim¹¹, i a a Rzewuskiego, i
i po t Fredry oraz poniekÄ…d scenÄ™ obmowy w M i oni .
Przekładali go na nasz język Zabłocki (1774), Franciszek Kowalski, Szymanowski.
*
Przekład niniejszy dokonany jest z oryginału na podstawie pomnikowego wydania
Moliera w ran ri ain a ran .
¹¹za i i BolesÅ‚aw Kielski, p i Mo i ra na roz o ii po i .
moli e Mizantrop 14
Główne prace z zakresu olbrzymiej bibliografii Molierowskiej:
Rigal, Mo i r , 1908.
Lafenestre, Mo i r , 1909.
Maurice Donnay, Mo i r , 1911.
J. J. Weiss, Mo i r , 1900.
Faguet, o a ontr Mo i r , 1912.
Sarcey, arant an t tr , I série. (Mo i r t a o i ), 1900.
J. Lemaître, pr ion t tr , I série.
Brunetière, po t tr ran ai .
Lanson, i toir a itt rat r ran ai .
Faguet, i , 1885.
miza t op
osoby:
" ALCEST, zalotnik Celimeny
" FILINT, przyjaciel Alcesta
" ORONT, zalotnik Celimeny
" CELIMENA
" ELIANTA, kuzynka Celimeny
" ARSENA, przyjaciółka Celimeny
" AKAST, markiz
" KLITANDER, markiz
" SIER%7łANT urzędu marszałkowskiego
" ERGAST, służący Alcesta
" LOKAJ Celimeny
z z i i ar o i n
moli e Mizantrop 15
AKT I
sce a pie wsza
ili t
Cóż znowu? Co się stało?
alcest
i
Daj mi pokój, proszę.
ili t
Niechże się więc choć dowiem, za co gniew twój znoszę?
alcest
Proszę, chciej mnie od swojej zwolnić obecności.
ili t
Ależ wysłuchać mógłbyś przynajmniej bez złości.
alcest
Chcę się złościć, a nie chcę słuchać. Do wióenia.
ili t
Wyznam, że nie pojmuję twego uniesienia,
I choć węzłem przyjazni złączeni najściślej&
alcest
ta a to ni z rz a
Ja, twoim przyjacielem? Pozbądz się tej myśli.
Byłem nim dotąd, prawda, byłem sercem całem,
Lecz odkąd twą prawóiwą istotę przejrzałem,
Odkąd znam fałsz, zgniliznę, co duszę twą toczy,
Kwita z przyjazni; nie chcę wióieć cię na oczy.
ili t
Więc doprawdy tak baróo mnie występnym mienisz?
alcest
Przyjazń, Grzeczność, Fałsz,
Jak to, i ty ze wstydu sam siÄ™ nie rumienisz?
Obyczaje
O wartość twego czynu nie myślę wieść sporu,
Bo musi się nań wzdrygnąć, kto ma krztę honoru.
Więc ty w mych własnych oczach, jak na zawołanie
Zmiesz komuś okazywać najtkliwsze wylanie,
Zapewnienia swych usług, zaklęcia, czułości,
Zda się że mu w uściskach pogruchotasz kości:
A gdy zapytam, co z nim Å‚Ä…czy ciÄ™ tak blisko,
Dobrze, jeżeli zdołasz przypomnieć nazwisko!
Ledwie odszedł, już stygnie zapał twej przyjazni
I gdy ci o nim mówić, ty drwisz najwyrazniej! [ Pobierz całość w formacie PDF ]