[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rekami. Bo moja zona jest zazdrosna. - Nino i Sam zgieli sie wpol, rzac ze smiechu, i Rick z
zaklopotaniem poszedl w ich slady.
Nino na pewno nie mial metra osiemdziesieciu wzrostu, byl krepy i sprawny, wazyl jakies
dziewiecdziesiat piec kilogramow. Kiedy smial sie z wlasnego dowcipu, Rick otaksowal go wzrokiem i
pomyslal, ze dla niego moze to byc bardzo dlugi sezon. Sto siedemdziesiat piec centymetrow i gra na
centrze 26?
Nie byl tez mlody. Mial faliste ciemne wlosy, z pierwszymi sladami siwizny na skroniach. Rick ocenil go
na jakies trzydziesci piec lat. Ale dostrzegl tez mocny podbrodek i wyrazny blysk w oczach faceta, ktory
lubi drake.
Bede musial walczyc o zycie, pomyslal Rick.
Z kuchni wylonil sie Carlo w wykrochmalonym bialym fartuchu i kucharskiej czapce na glowie. O, ten
rzeczywiscie mogl grac na centrze. Sto osiemdziesiat piec centymetrow, przynajmniej sto dziesiec kilo
wagi. Ale lekko kulal. Powital Ricka goraco, objal go na chwile, ale bez calowania. Mowil po angielsku o
wiele gorzej niz Nino i po kilku slowach przeszedl na wloski. Rick nie rozumial ani slowa.
Sam szybko pospieszyl z tlumaczeniem:
-Mowi, ze wita w Parmie oraz w ich restauracji. Sa ogromnie podnieceni, ze prawdziwy bohater
amerykanskiego Super Bowl bedzie gral dla Panter. I ma nadzieje, ze bedziesz czesto jadl i pil w ich
malym lokalu.
-Dziekuje - powiedzial Rick do Carla, ktory wciaz sciskal jego dlon. Carlo znowu zaczal mowic, a Sam
zaczal tlumaczyc:
-Mowi, ze wlasciciel druzyny jest jego przyjacielem i czesto jada w Cafe Montana. I ze cala Parma jest
zachwycona, ze wielki Rick Dockery bedzie nosil czern i srebro.
Pauza.
Rick znowu podziekowal, usmiechnal sie najserdeczniej jak umial i powtorzyl w myslach slowa "Super
Bowl". Carlo w koncu puscil jego reke i zaczal krzyczec w strone kuchni.
Kiedy Nino prowadzil ich do stolu, Rick szepnal do Sama:
-Super Bowl. O co chodzi?
-Nie wiem. Moze niedokladnie przetlumaczylem.
-Podobno znasz biegle wloski.
-Bo tak jest.
-Cala Parma? Wielki Rick Dockery? Cos ty nagadal tym ludziom?
-Wlosi zawsze przesadzaja.
Ich stol stal niedaleko kominka. Nino i Carlo odsuneli krzesla i zanim Rick zdazyl usiasc, otoczylo ich
trzech mlodych kelnerow w idealnie bialych fartuchach. Jeden trzymal wielki polmisek z jedzeniem,
drugi - poltoralitrowa butelke musujacego wina, trzeci - koszyk z chlebem i dwie buteleczki, jedna z
oliwa z oliwek i druga z octem winnym. Nino strzelil palcami, cos pokazal, a Carlo warknal na jednego z
kelnerow. Ten odpowiedzial tym samym tonem i obaj ruszyli w strone kuchni, o cos sie klocac.
Rick popatrzyl na polmisek. Posrodku lezal wielki kawal twardego sera slomkowej barwy, otoczony
precyzyjnie ulozonymi kregami czegos, co wygladalo na wedline. Intensywny, mieniacy sie kolor nie
przypominal niczego, co Rick do tej pory widzial. Sam i Nino mowili cos po wlosku, a kelner szybko
otworzyl wino i napelnil kieliszki. Potem stanal w pogotowiu z wykrochmalona serwetka przerzucona
przez reke.
Nino podal kieliszki, a potem uniosl swoj wysoko.
-Za wielkiego Ricka Dockery'ego i Super Bowl, ktory zdobeda Pantery z Parmy. - Sam i Rick upili lyk,
Nino wychylil polowe kieliszka. - To malvasia secco - oznajmil - od producenta z sasiedztwa. Dzis
wieczorem wszystko bedzie z Emilii. Oliwa z oliwek, ocet balsamiczny, wino i jedzenie, wszystko jest
stad - powiedzial z duma, bijac sie w piers ogromna piescia. - Najlepsze jedzenie na swiecie.
Sam pochylil sie do Ricka.
-Parma lezy w regionie Emilia-Romania.
Rick skinal glowa i wypil kolejny lyk. W czasie lotu przerzucil przewodnik i mniej wiecej wiedzial, gdzie
jest. Wlochy sa podzielone na dwadziescia regionow i jak sie zorientowal z pobieznej lektury, wszystkie
twierdzily, ze maja najlepsze wino i jedzenie w calym kraju.
-A teraz o jedzeniu.
Nino wypil nastepny lyk wina, a potem pochylil sie i zetknal dlonie czubkami palcow. Wygladal jak
profesor, ktory ma zamiar rozpoczac swoj najpopularniejszy wyklad. Niedbalym gestem wskazal ser.
-Oczywiscie znasz najwspanialszy z serow. Parmigiano reggiano. Nazywacie go parmezanem. Krol
serow, robiony wlasnie tutaj. Prawdziwy parmezan pochodzi z naszego miasteczka. Ten wyprodukowal
moj wuj, cztery kilometry od miejsca, w ktorym siedzicie. Najlepszy.
Ucalowal czubki palcow, a potem elegancko ulozyl kilka kawalkow na polmisku i wrocil do wykladu.
-A to - oznajmil, wskazujac pierwszy krag - jest slynna na calym swiecie prosciutto. Nazywacie ja szynka
parmenska. Robi sie ja tylko tutaj, z miesa swin karmionych jeczmieniem i owsem oraz mlekiem
pozostalym z produkcji parmigiano. Nasza prosciutto ni gdy nie jest gotowana - powiedzial z powaga,
przez chwile kiwajac z dezaprobata palcem. - Solona, dojrzewa na swiezym powietrzu i w atmosferze
milosci. Przez osiemnascie miesiecy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
rekami. Bo moja zona jest zazdrosna. - Nino i Sam zgieli sie wpol, rzac ze smiechu, i Rick z
zaklopotaniem poszedl w ich slady.
Nino na pewno nie mial metra osiemdziesieciu wzrostu, byl krepy i sprawny, wazyl jakies
dziewiecdziesiat piec kilogramow. Kiedy smial sie z wlasnego dowcipu, Rick otaksowal go wzrokiem i
pomyslal, ze dla niego moze to byc bardzo dlugi sezon. Sto siedemdziesiat piec centymetrow i gra na
centrze 26?
Nie byl tez mlody. Mial faliste ciemne wlosy, z pierwszymi sladami siwizny na skroniach. Rick ocenil go
na jakies trzydziesci piec lat. Ale dostrzegl tez mocny podbrodek i wyrazny blysk w oczach faceta, ktory
lubi drake.
Bede musial walczyc o zycie, pomyslal Rick.
Z kuchni wylonil sie Carlo w wykrochmalonym bialym fartuchu i kucharskiej czapce na glowie. O, ten
rzeczywiscie mogl grac na centrze. Sto osiemdziesiat piec centymetrow, przynajmniej sto dziesiec kilo
wagi. Ale lekko kulal. Powital Ricka goraco, objal go na chwile, ale bez calowania. Mowil po angielsku o
wiele gorzej niz Nino i po kilku slowach przeszedl na wloski. Rick nie rozumial ani slowa.
Sam szybko pospieszyl z tlumaczeniem:
-Mowi, ze wita w Parmie oraz w ich restauracji. Sa ogromnie podnieceni, ze prawdziwy bohater
amerykanskiego Super Bowl bedzie gral dla Panter. I ma nadzieje, ze bedziesz czesto jadl i pil w ich
malym lokalu.
-Dziekuje - powiedzial Rick do Carla, ktory wciaz sciskal jego dlon. Carlo znowu zaczal mowic, a Sam
zaczal tlumaczyc:
-Mowi, ze wlasciciel druzyny jest jego przyjacielem i czesto jada w Cafe Montana. I ze cala Parma jest
zachwycona, ze wielki Rick Dockery bedzie nosil czern i srebro.
Pauza.
Rick znowu podziekowal, usmiechnal sie najserdeczniej jak umial i powtorzyl w myslach slowa "Super
Bowl". Carlo w koncu puscil jego reke i zaczal krzyczec w strone kuchni.
Kiedy Nino prowadzil ich do stolu, Rick szepnal do Sama:
-Super Bowl. O co chodzi?
-Nie wiem. Moze niedokladnie przetlumaczylem.
-Podobno znasz biegle wloski.
-Bo tak jest.
-Cala Parma? Wielki Rick Dockery? Cos ty nagadal tym ludziom?
-Wlosi zawsze przesadzaja.
Ich stol stal niedaleko kominka. Nino i Carlo odsuneli krzesla i zanim Rick zdazyl usiasc, otoczylo ich
trzech mlodych kelnerow w idealnie bialych fartuchach. Jeden trzymal wielki polmisek z jedzeniem,
drugi - poltoralitrowa butelke musujacego wina, trzeci - koszyk z chlebem i dwie buteleczki, jedna z
oliwa z oliwek i druga z octem winnym. Nino strzelil palcami, cos pokazal, a Carlo warknal na jednego z
kelnerow. Ten odpowiedzial tym samym tonem i obaj ruszyli w strone kuchni, o cos sie klocac.
Rick popatrzyl na polmisek. Posrodku lezal wielki kawal twardego sera slomkowej barwy, otoczony
precyzyjnie ulozonymi kregami czegos, co wygladalo na wedline. Intensywny, mieniacy sie kolor nie
przypominal niczego, co Rick do tej pory widzial. Sam i Nino mowili cos po wlosku, a kelner szybko
otworzyl wino i napelnil kieliszki. Potem stanal w pogotowiu z wykrochmalona serwetka przerzucona
przez reke.
Nino podal kieliszki, a potem uniosl swoj wysoko.
-Za wielkiego Ricka Dockery'ego i Super Bowl, ktory zdobeda Pantery z Parmy. - Sam i Rick upili lyk,
Nino wychylil polowe kieliszka. - To malvasia secco - oznajmil - od producenta z sasiedztwa. Dzis
wieczorem wszystko bedzie z Emilii. Oliwa z oliwek, ocet balsamiczny, wino i jedzenie, wszystko jest
stad - powiedzial z duma, bijac sie w piers ogromna piescia. - Najlepsze jedzenie na swiecie.
Sam pochylil sie do Ricka.
-Parma lezy w regionie Emilia-Romania.
Rick skinal glowa i wypil kolejny lyk. W czasie lotu przerzucil przewodnik i mniej wiecej wiedzial, gdzie
jest. Wlochy sa podzielone na dwadziescia regionow i jak sie zorientowal z pobieznej lektury, wszystkie
twierdzily, ze maja najlepsze wino i jedzenie w calym kraju.
-A teraz o jedzeniu.
Nino wypil nastepny lyk wina, a potem pochylil sie i zetknal dlonie czubkami palcow. Wygladal jak
profesor, ktory ma zamiar rozpoczac swoj najpopularniejszy wyklad. Niedbalym gestem wskazal ser.
-Oczywiscie znasz najwspanialszy z serow. Parmigiano reggiano. Nazywacie go parmezanem. Krol
serow, robiony wlasnie tutaj. Prawdziwy parmezan pochodzi z naszego miasteczka. Ten wyprodukowal
moj wuj, cztery kilometry od miejsca, w ktorym siedzicie. Najlepszy.
Ucalowal czubki palcow, a potem elegancko ulozyl kilka kawalkow na polmisku i wrocil do wykladu.
-A to - oznajmil, wskazujac pierwszy krag - jest slynna na calym swiecie prosciutto. Nazywacie ja szynka
parmenska. Robi sie ja tylko tutaj, z miesa swin karmionych jeczmieniem i owsem oraz mlekiem
pozostalym z produkcji parmigiano. Nasza prosciutto ni gdy nie jest gotowana - powiedzial z powaga,
przez chwile kiwajac z dezaprobata palcem. - Solona, dojrzewa na swiezym powietrzu i w atmosferze
milosci. Przez osiemnascie miesiecy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]