[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy zmarła, nie chciałem dalej żyć. Nie chcę... nie mogę
przechodzić przez to jeszcze raz.
- To akurat ci nie grozi. Przecież mnie nie kochasz -stwierdziła ze
smutkiem. - Pożądasz mnie tylko. - Odwróciła się i ruszyła do drzwi.
Zanim zdołała je otworzyć, przytrzymał jej dłoń.
- Zaczekaj.
- Nie powinnam była wracać tu do pracy. Lepiej będzie, jeżeli zostanę
u pana Wrighta, a ty znajdziesz inną sekretarkę. - Jej niebieskie oczy
napełniły się łzami. Nigdy jeszcze nie czuła się tak fatalnie. - Pozwól
mi wyjść!
Zabrał rękę. Sekundę później Violet znalazła się przy drzwiach i
wybiegła z biura. Kemp został sam, z obezwładniającym uczuciem
pustki i chłodu. Chciała czegoś, czego on nie mógł jej dać. Dlaczego
kobiety tak bardzo różnią się od mężczyzn? Dlaczego nie potrafią po
prostu cieszyć się chwilą?
W domu przygotował kolację dla siebie i kotek, które wydawały się
wyczuwać jego rozterki.
-
Nie jestem w nastroju - ostrzegł je. Mee otarła się o jego nogi, a
Yow obdarzyła oskarżającym spojrzeniem niebieskich oczu. -
Świetnie - mruknął. - Dla odmiany zacząłem rozmawiać z kotami.
Zjadł skromną kolację i spróbował zainteresować się programem
telewizyjnym, ale nie mógł się pozbyć obrazu Violet. Postanowił
jednak, że nie ulegnie. Jeżeli Violet sądzi, że zdoła go zaciągnąć przed
ołtarz, myli się bardzo.
Mimo to, nie mógł zapomnieć tamtych intymnych chwil.
A potem przypomniał sobie to, o czym bardzo chciał zapomnieć.
Uprawiali seks bez zabezpieczenia. A jeżeli Violet jest w ciąży?
Ta ewentualność przeraziła go śmiertelnie. Co wtedy? Violet na
pewno nie zgodzi się na aborcję. Będzie nalegała, by urodzić dziecko,
co dla niego byłoby horrorem. Nie był w stanie wymazać z pamięci
faktu, że Shannon, kiedy zmarła, była z nim w ciąży. Każda myśl o
dziecku przypominała mu, jak się czuł, kiedy jego dziecko umarło
razem z kobietą, którą kochał. Przez wiele lat miał koszmary senne.
Violet nie zrozumiałaby. On chciał się uwolnić od dręczącego
pożądania, ona pragnęła szczęśliwego małżeństwa.
Jeżeli jednak Violet była w ciąży, nie mógł jej porzucić. To byłoby
niegodne mężczyzny, a poza tym wpłynęłoby fatalnie na jego opinię
w tak małym miasteczku, jak Jacobsville. Plotki zniszczyłyby
reputację Violet, a wstyd mógłby zabić jej matkę.
Zaklął pod nosem. Gdyby tylko nie zaprosił Violet do domu, to
wszystko by się nie zdarzyło. Dlaczego nie pozwolił jej wyjść?
Dlaczego zapędził się w ten ślepy zaułek? Mógł za to winić tylko
samego siebie. Nie miał pojęcia, jak wybrnie z tej sytuacji, ale nie
zamierzał pozwolić Violet odejść z biura. Przynajmniej dopóki nie
będzie wiedział, na czym stoi. Podniósł słuchawkę i wybrał jej numer.
Violet udało się ukryć zły nastrój przed mamą. Postanowiła od razu
zadzwonić do Dukea Wrighta. Na dźwięk dzwonka telefonu
podskoczyła i bez zastanowienia podniosła słuchawkę.
-
Słucham?
-
Nie odchodź - usłyszał spokojny głos Blake'a.
Serce podeszło jej do gardła.
- Słucham? - wykrztusiła.
- Przemyślmy to wszystko jeszcze raz, Violet. Nie róbmy
dalekosiężnych planów, dobrze? - ton jego głosu wskazywał, że mówi
poważnie.
Violet zalała fala szczęścia.
-
Dobrze - odpowiedziała miękko. - Nie róbmy daleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
Kiedy zmarła, nie chciałem dalej żyć. Nie chcę... nie mogę
przechodzić przez to jeszcze raz.
- To akurat ci nie grozi. Przecież mnie nie kochasz -stwierdziła ze
smutkiem. - Pożądasz mnie tylko. - Odwróciła się i ruszyła do drzwi.
Zanim zdołała je otworzyć, przytrzymał jej dłoń.
- Zaczekaj.
- Nie powinnam była wracać tu do pracy. Lepiej będzie, jeżeli zostanę
u pana Wrighta, a ty znajdziesz inną sekretarkę. - Jej niebieskie oczy
napełniły się łzami. Nigdy jeszcze nie czuła się tak fatalnie. - Pozwól
mi wyjść!
Zabrał rękę. Sekundę później Violet znalazła się przy drzwiach i
wybiegła z biura. Kemp został sam, z obezwładniającym uczuciem
pustki i chłodu. Chciała czegoś, czego on nie mógł jej dać. Dlaczego
kobiety tak bardzo różnią się od mężczyzn? Dlaczego nie potrafią po
prostu cieszyć się chwilą?
W domu przygotował kolację dla siebie i kotek, które wydawały się
wyczuwać jego rozterki.
-
Nie jestem w nastroju - ostrzegł je. Mee otarła się o jego nogi, a
Yow obdarzyła oskarżającym spojrzeniem niebieskich oczu. -
Świetnie - mruknął. - Dla odmiany zacząłem rozmawiać z kotami.
Zjadł skromną kolację i spróbował zainteresować się programem
telewizyjnym, ale nie mógł się pozbyć obrazu Violet. Postanowił
jednak, że nie ulegnie. Jeżeli Violet sądzi, że zdoła go zaciągnąć przed
ołtarz, myli się bardzo.
Mimo to, nie mógł zapomnieć tamtych intymnych chwil.
A potem przypomniał sobie to, o czym bardzo chciał zapomnieć.
Uprawiali seks bez zabezpieczenia. A jeżeli Violet jest w ciąży?
Ta ewentualność przeraziła go śmiertelnie. Co wtedy? Violet na
pewno nie zgodzi się na aborcję. Będzie nalegała, by urodzić dziecko,
co dla niego byłoby horrorem. Nie był w stanie wymazać z pamięci
faktu, że Shannon, kiedy zmarła, była z nim w ciąży. Każda myśl o
dziecku przypominała mu, jak się czuł, kiedy jego dziecko umarło
razem z kobietą, którą kochał. Przez wiele lat miał koszmary senne.
Violet nie zrozumiałaby. On chciał się uwolnić od dręczącego
pożądania, ona pragnęła szczęśliwego małżeństwa.
Jeżeli jednak Violet była w ciąży, nie mógł jej porzucić. To byłoby
niegodne mężczyzny, a poza tym wpłynęłoby fatalnie na jego opinię
w tak małym miasteczku, jak Jacobsville. Plotki zniszczyłyby
reputację Violet, a wstyd mógłby zabić jej matkę.
Zaklął pod nosem. Gdyby tylko nie zaprosił Violet do domu, to
wszystko by się nie zdarzyło. Dlaczego nie pozwolił jej wyjść?
Dlaczego zapędził się w ten ślepy zaułek? Mógł za to winić tylko
samego siebie. Nie miał pojęcia, jak wybrnie z tej sytuacji, ale nie
zamierzał pozwolić Violet odejść z biura. Przynajmniej dopóki nie
będzie wiedział, na czym stoi. Podniósł słuchawkę i wybrał jej numer.
Violet udało się ukryć zły nastrój przed mamą. Postanowiła od razu
zadzwonić do Dukea Wrighta. Na dźwięk dzwonka telefonu
podskoczyła i bez zastanowienia podniosła słuchawkę.
-
Słucham?
-
Nie odchodź - usłyszał spokojny głos Blake'a.
Serce podeszło jej do gardła.
- Słucham? - wykrztusiła.
- Przemyślmy to wszystko jeszcze raz, Violet. Nie róbmy
dalekosiężnych planów, dobrze? - ton jego głosu wskazywał, że mówi
poważnie.
Violet zalała fala szczęścia.
-
Dobrze - odpowiedziała miękko. - Nie róbmy daleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]