[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powodu wyjechałam z Idaho.
- Ale dlaczego wędrujesz dookoła świata jak Cyganka?
- Bo lubię to! - krzyknęła. - Wiedziałam, że mi nie
uwierzysz!
Patrzył na nią przez długą chwilę.
- A co planujesz dalej robić, mogę o to spytać?
- Ludzie zawsze mnie o to pytajÄ…. Nie wiem. ZobaczÄ™,
gdy przypłyniemy do Nowego Jorku.
- Czy nigdy nie masz żadnych planów? - upierał się.
- Nie, działam tak, jak czuję.
Jego niecierpliwość rosła, kręcił się na krześle.
- Czy teraz także? Uśmiechnęła się ślicznie. Spojrzał
obrażony i wstał nagle.
- Jesteś niemożliwa - oświadczył przez zaciśnięte zęby. -
Może chciałabyś, żebym odprowadził cię do twojej kabiny? -
Ujął ją za ramię, a Susan wstała, planując nie opierać mu się i
nie uciekać, dopóki wieczór nie dobiegnie końca.
Wyciągnęła rękę, by wesprzeć się na ramieniu Jamesa,
gdy dostrzegła na jego serdecznym palcu wyrazny, jasny ślad,
jakby obwódkę po długo noszonym pierścieniu. Złapała się za
gardło i zamarła.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Wszystko w porządku? - spytał troskliwie, a jego złość
zniknęła bez śladu.
- Hm, tak - rzekła, - Pomyślałam, że złodziej być może
jest w tej sali.
- To znaczy, że musiałby być pasażerem pierwszej klasy,
prawda?
Susan przyjrzała się rękom obecnych tam ludzi.
A James? - pomyślała. - Może po prostu postanowił
dzisiaj nie zakładać pierścienia? Tak, oczywiście. Tak musi
być".
- Ale z kolei, czemu ten złodziej nie mógłby być
pasażerem pierwszej klasy? - Spojrzała na Jamesa, szukając
potwierdzenia. - Sam to powiedziałeś.
- Tak, powiedziałem to, ale ktoś zmienił moje zdanie. -
Spojrzał na nią znacząco.
Susan wskazała na siebie.
- Ja? %7Å‚artujesz?
- Może - rzekł James. - Wiem tylko, że którejś nocy z
kabiny kapitana skradziono butelkÄ™ dobrej sherry.
- Nie wiedziałam, że to była jego kabina - powiedziała
oburzona Susan i sytuacja jakby się odwróciła. - Mijałam to
okno w drodze na niższy poziom. Było szeroko otwarte, a w
środku stał apetycznie wyglądający cytrynowy tort bezowy,
stał tak sobie...
- Obok butelki bardzo dobrej sherry - dodał James.
- Cóż... tak.
- Więc siedziałaś w jego kabinie, pożerając deser i
popijajÄ…c najlepszÄ… sherry.
- I zdrzemnęłam się w kapitańskim łóżku - dokończyła ze
skruchą akurat w chwili, gdy podszedł do nich wuj Jamesa.
- Spałaś w łóżku kapitana? - James wyglądał na
ubawionego. - Nie przesłyszałem się? - Dopiero teraz
zauważył wuja Henry'ego, który uśmiechnął się i spojrzał na
Jamesa wyczekujÄ…co.
- Zbyt długi pobyt na morzu przytępił twoje maniery, mój
chłopcze.
- Och, wybacz mi wuju. To jest Susan Melinka.
- Aha. Mała wróżka, o której opowiadałeś, że płynie na
gapę i jak słyszę, spała w łóżku kapitana.
- Ale zapewniam pana - rzekła nerwowo Susan - kapitana
nie było tam wtedy.
Obaj mężczyzni zachichotali, a Susan po chwili także,
czując, że to zapobiegnie dalszym pytaniom. Ale uśmiech
zamarł na jej twarzy, gdy zobaczyła wysokiego, brodatego
mężczyznę. Miał na sobie mundur i nie wyglądał na
ubawionego. Podszedł wprost do Susan i oświadczył bez
żadnych wstępów:
- Dobry wieczór. Jestem kapitan Gerard. - Spojrzał na
wuja Henry'ego. - Proszę pana, jak się domyślam, to jest
pański siostrzeniec?
- Tak, to jest mój siostrzeniec, James Bentley. Kapitan
spojrzał na Susan, która cofnęła się krok do tyłu.
- I jak dalej się domyślam, młoda dama jest tą, o której
mnie powiadomiono?
Susan wzięła głęboki oddech i wyciągnęła odważnie rękę.
- Nazywam siÄ™ Susan Melinka, proszÄ™ pana. To mnie pan
szuka.
Kapitan ujął wyciągniętą dłoń, ale było całkiem jasne, że
zrobił to bez zwykłej uprzejmości. Ledwie ją musnął.
- Mogę panią zapewnić, że nie byłem ubawiony pani
błazeństwami, młoda damo.
- Przepraszam pana - powiedziała Susan zakłopotana. -
Nie chciałam wyrządzić żadnej szkody.
- Ma pani szczęście, że ten oto dobroczyńca zapłacił za jej
podróż. Bo gdybym ja przyłapał panią na kradzieży mojej
najlepszej sherry, spędziłaby pani resztę podróży w bardzo
małym pokoju obok maszynowni, zarezerwowanym tylko dla
najbardziej ekskluzywnej klienteli. A ja miałbym jedyny
klucz.
Susan płonęła ze wstydu, a James popatrzył na kapitana z
niechęcią, ale ten ciągnął nieustraszenie.
- I nie omieszkam dodać, że otrzyma pani rachunek za
kolację państwa Winchester, jak i za inne skradzione potrawy.
Susan spojrzała w desperacji na Jamesa, który włączył się
rycersko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl wyciskamy.pev.pl
powodu wyjechałam z Idaho.
- Ale dlaczego wędrujesz dookoła świata jak Cyganka?
- Bo lubię to! - krzyknęła. - Wiedziałam, że mi nie
uwierzysz!
Patrzył na nią przez długą chwilę.
- A co planujesz dalej robić, mogę o to spytać?
- Ludzie zawsze mnie o to pytajÄ…. Nie wiem. ZobaczÄ™,
gdy przypłyniemy do Nowego Jorku.
- Czy nigdy nie masz żadnych planów? - upierał się.
- Nie, działam tak, jak czuję.
Jego niecierpliwość rosła, kręcił się na krześle.
- Czy teraz także? Uśmiechnęła się ślicznie. Spojrzał
obrażony i wstał nagle.
- Jesteś niemożliwa - oświadczył przez zaciśnięte zęby. -
Może chciałabyś, żebym odprowadził cię do twojej kabiny? -
Ujął ją za ramię, a Susan wstała, planując nie opierać mu się i
nie uciekać, dopóki wieczór nie dobiegnie końca.
Wyciągnęła rękę, by wesprzeć się na ramieniu Jamesa,
gdy dostrzegła na jego serdecznym palcu wyrazny, jasny ślad,
jakby obwódkę po długo noszonym pierścieniu. Złapała się za
gardło i zamarła.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Wszystko w porządku? - spytał troskliwie, a jego złość
zniknęła bez śladu.
- Hm, tak - rzekła, - Pomyślałam, że złodziej być może
jest w tej sali.
- To znaczy, że musiałby być pasażerem pierwszej klasy,
prawda?
Susan przyjrzała się rękom obecnych tam ludzi.
A James? - pomyślała. - Może po prostu postanowił
dzisiaj nie zakładać pierścienia? Tak, oczywiście. Tak musi
być".
- Ale z kolei, czemu ten złodziej nie mógłby być
pasażerem pierwszej klasy? - Spojrzała na Jamesa, szukając
potwierdzenia. - Sam to powiedziałeś.
- Tak, powiedziałem to, ale ktoś zmienił moje zdanie. -
Spojrzał na nią znacząco.
Susan wskazała na siebie.
- Ja? %7Å‚artujesz?
- Może - rzekł James. - Wiem tylko, że którejś nocy z
kabiny kapitana skradziono butelkÄ™ dobrej sherry.
- Nie wiedziałam, że to była jego kabina - powiedziała
oburzona Susan i sytuacja jakby się odwróciła. - Mijałam to
okno w drodze na niższy poziom. Było szeroko otwarte, a w
środku stał apetycznie wyglądający cytrynowy tort bezowy,
stał tak sobie...
- Obok butelki bardzo dobrej sherry - dodał James.
- Cóż... tak.
- Więc siedziałaś w jego kabinie, pożerając deser i
popijajÄ…c najlepszÄ… sherry.
- I zdrzemnęłam się w kapitańskim łóżku - dokończyła ze
skruchą akurat w chwili, gdy podszedł do nich wuj Jamesa.
- Spałaś w łóżku kapitana? - James wyglądał na
ubawionego. - Nie przesłyszałem się? - Dopiero teraz
zauważył wuja Henry'ego, który uśmiechnął się i spojrzał na
Jamesa wyczekujÄ…co.
- Zbyt długi pobyt na morzu przytępił twoje maniery, mój
chłopcze.
- Och, wybacz mi wuju. To jest Susan Melinka.
- Aha. Mała wróżka, o której opowiadałeś, że płynie na
gapę i jak słyszę, spała w łóżku kapitana.
- Ale zapewniam pana - rzekła nerwowo Susan - kapitana
nie było tam wtedy.
Obaj mężczyzni zachichotali, a Susan po chwili także,
czując, że to zapobiegnie dalszym pytaniom. Ale uśmiech
zamarł na jej twarzy, gdy zobaczyła wysokiego, brodatego
mężczyznę. Miał na sobie mundur i nie wyglądał na
ubawionego. Podszedł wprost do Susan i oświadczył bez
żadnych wstępów:
- Dobry wieczór. Jestem kapitan Gerard. - Spojrzał na
wuja Henry'ego. - Proszę pana, jak się domyślam, to jest
pański siostrzeniec?
- Tak, to jest mój siostrzeniec, James Bentley. Kapitan
spojrzał na Susan, która cofnęła się krok do tyłu.
- I jak dalej się domyślam, młoda dama jest tą, o której
mnie powiadomiono?
Susan wzięła głęboki oddech i wyciągnęła odważnie rękę.
- Nazywam siÄ™ Susan Melinka, proszÄ™ pana. To mnie pan
szuka.
Kapitan ujął wyciągniętą dłoń, ale było całkiem jasne, że
zrobił to bez zwykłej uprzejmości. Ledwie ją musnął.
- Mogę panią zapewnić, że nie byłem ubawiony pani
błazeństwami, młoda damo.
- Przepraszam pana - powiedziała Susan zakłopotana. -
Nie chciałam wyrządzić żadnej szkody.
- Ma pani szczęście, że ten oto dobroczyńca zapłacił za jej
podróż. Bo gdybym ja przyłapał panią na kradzieży mojej
najlepszej sherry, spędziłaby pani resztę podróży w bardzo
małym pokoju obok maszynowni, zarezerwowanym tylko dla
najbardziej ekskluzywnej klienteli. A ja miałbym jedyny
klucz.
Susan płonęła ze wstydu, a James popatrzył na kapitana z
niechęcią, ale ten ciągnął nieustraszenie.
- I nie omieszkam dodać, że otrzyma pani rachunek za
kolację państwa Winchester, jak i za inne skradzione potrawy.
Susan spojrzała w desperacji na Jamesa, który włączył się
rycersko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]