[ Pobierz całość w formacie PDF ]

umywszy, ułożyły w czystej, ciepłej, pachnącej pościeli. Usłyszała też krótką wymianę
zdań nad swoim łóżkiem. Znajomy głos kobiecy zapytał cicho:
- Czy to coś poważnego, panie doktorze?
A męski głos o silnym szkockim akcencie odparł:
- Nie, wszystko w porządku, jest w szoku po wypadku i ma zwichniętą kostkę.
Proszę się nie martwić, pani Fisher, szybko z tego wyjdzie.
- Mój Boże, cóż to za szczęście, że Hettie ją znalazła. Gdyby nie ona... - jęknęła
Edie.
- Tak, ale teraz Gemma jest już bezpieczna i to jest najważniejsze. - Tego głosu
dziewczyna nie mogła rozpoznać: silny, męski, brzmiał dla niej obco. Chciała spojrzeć na
mówiącego, ale odwróciwszy głowę w jego kierunku, ponownie straciła przytomność. Z
następnych paru dni pamiętała jedynie niejasne zarysy wydarzeń, że czyjeś opiekuńcze
ręce karmią ją troskliwie gorącą zupą i poją wodą, a silne ręce pani Fisher poprawiają jej
poduszkę. Od czasu do czasu dobiegał do niej ten dziwny, męski głos, nigdy jednak nie
mogła uchwycić znaczenia wypowiadanych słów. Któregoś razu usłyszała jego głos, udało
jej się spojrzeć na niego: stał przy oknie i spoglądał na ogród. Był wysoki, miał ciemne
włosy, ale Gemma nie mogła jednak zobaczyć jego twarzy.
73
S
R
- Kto to? - zapytała cicho, dziwiąc się zmienionej barwie swojego głosu.
- To jest... - pani Fisher zająknęła się i spojrzawszy na mężczyznę, dokończyła: - To
jest mój syn, John.
Gemma westchnęła głęboko i przymknęła oczy - sen przyszedł natychmiast. Był to
długi, zdrowy sen, który pozwolił jej ciału odpocząć i ostatecznie wydobrzeć. Kiedy
obudziła się znowu, poczuła się silniej i lepiej. Poranne słońce, przebijając się przez
zasłony, wpadało złotymi strugami do środka, a zegar na stoliku nocnym, tykając cicho,
wskazywał wpół do dziesiątej.
Gemma pomyślała, że straciła rachubę czasu. - nie wiedziała, jaki to dzień tygodnia
i jaka dziś data. Ucieszona przypływem energii próbowała się podnieść, jednak silny ból
głowy, który od razu dał o sobie znać, kazał jej położyć się z powrotem na poduszkę. W
domu było bardzo cicho. Gemma przymknęła oczy i starała się odtworzyć z pamięci
wydarzenia ostatnich dni.
Przypomniała sobie niefortunny spacer, nagłą zmianę pogody, upadek,
nieoczekiwany powrót Hettie i drogę powrotną do Killin, kiedy ktoś niósł ją przez cały
czas na rękach.
Potem przypomniała sobie rozmowę z panią Fisher i skojarzyła, że to John musiał
jej wtedy pomóc. Pomyślała, że wypadałoby podziękować mu za opiekę, dopóki jeszcze
jest w Killin.
Podjąwszy tę decyzję postanowiła wstać z łóżka bez względu na ból głowy - poza
tym czuła się zupełnie dobrze. Spokojnie próbowała usiąść i poczekać na reakcję swojego
ciała. Ból głowy nie powrócił. Gemma delikatnie uniosła nogi i spuściła je na ziemię,
opierając o podnóżek. Poruszywszy nimi, przypomniała sobie o zwichniętej kostce i
postanowiła nie obciążać lewej nogi. Odsiedziawszy chwilę w tej pozycji, podniosła się
powoli i kulejąc podeszła do okna. Rozsunęła trochę zasłony i z rozkoszą wyjrzała na
zewnątrz.
Samochody przejeżdżały przez Killin, dwóch samotnych rybaków siedziało nad
rzeką, łowiąc ryby. Dzień był słoneczny i uroczy, woda płynęła połyskując wesoło i
obryzgując szarobrązowe kamienie mostu. Gemma poczuła nagłą ochotę, aby wyjść i
odetchnąć świeżym, nagrzanym powietrzem. Razem z tym uczuciem przyszła ochota na
74
S
R
dobre jedzenie.
Wtedy usłyszała odgłos kroków schodach. Odwróciła się, to pani Fisher weszła do
pokoju. Na jej twarzy odbiło się zaskoczenie - najwyrazniej nie spodziewała się zastać
Gemmę poza łóżkiem.
- Powinnaś jeszcze leżeć! - krzyknęła zdumiona.
- Czuję się już dobrze, pani Fisher - odparła dziewczyna, uśmiechając się lekko.
- Byłaś bardzo chora, naprawdę powinnaś jeszcze odpocząć. - Nie ustępowała Edie.
- Tak kazał lekarz - dodała z mocą.
Gemma wróciła powoli do łóżka i przysiadła na jego rogu.
- Odpoczęłam już i czuję się dobrze - uśmiechnęła się znowu. - A przy okazji, jaki
to dzień dziś mamy?
- Piątek. Przeleżałaś cały ten czas w łóżku, tracąc przytomność i budząc się na
zmianę. - I pani Fisher zaczęła wszystko opowiadać, wychodząc naprzeciw pytaniom
Gemmy.
- Kiedy Hettie wróciła do domu bez ciebie, myślałam, że zwariuję ze strachu.
Pogoda była fatalna. Nie czekając, zawiadomiliśmy policję. Ale w tym czasie... - pani
Fisher przerwała i podeszła do okna, aby rozsunąć zasłony.
- Tak? - zapytała Gemma zaciekawiona.
- W tym czasie wrócił mój syn, John. I całe szczęście, nie wiedzielibyśmy bez
niego, co robić. Wziął Hettie na smycz i razem ruszyli, aby cię odszukać. - Edie podeszła
do dziewczyny i uśmiechnęła się do niej. - Doktor McLaren powiedział, że jeżeli będziesz
się czuła wystarczająco dobrze, to możesz wstać. Zresztą przyjdzie tu dziś po południu,
aby cię zbadać.
- Czy John nadal tu jest? - zapytała tymczasem Gemma.
- Właściwie to... nie, nie ma go. Musiał wyjechać. To była krótka wizyta
przejazdem.
- Szkoda, chciałam mu podziękować za wszystko, to on przyniósł mnie tutaj,
prawda?
Pani Fisher otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Powiedzieli, że byłaś nieprzytomna, kiedy cię znalezli.
75
S
R
- Właściwie tak, ale odzyskałam świadomość na parę chwil. - Edie zmieniła temat:
- No dobrze, skoro już wstałaś, to pewnie będziesz chciała zejść na dół. Czy
ubierzesz się teraz?
- Tak.
- Pewnie jesteś głodna. Karmiliśmy cię co prawda przez ten czas, ale nie ma to jak
dobry posiłek po takiej chorobie.
- Tak, jestem głodna jak wilk - uśmiechnęła się Gemma. Podeszła do Edie i
przytulając do siebie, ucałowała ją w oba policzki.
- Dziękuję, pani Fisher - powiedziała. - Dziękuję bardzo za opiekę. I proszę
podziękować wszystkim, którzy pomogli.
Edie rozpromieniła się na twarzy, uśmiechając się radośnie. Była uradowana
serdecznym zachowaniem Gemmy. Potem zeszła na dół, aby przygotować jej coś do
jedzenia.
Dziewczyna tymczasem ubrała się i powoli zeszła po schodach. Na korytarzu
spotkała Hettie, którą zaczęła ściskać i pieścić, dziękując za okazaną pomoc. Pani Fisher
przyniosła jej do salonu tosty z serem i świeże owoce, po czym oddaliła się do swojej
roboty, podśpiewując głośno i wesoło.
Gemma pochłonęła śniadanie. Przyjemne uczucie sytości wzmogło jeszcze jej dobry
humor. Znowu zachciało jej się wyjść na świeże powietrze, jednak postanowiła odłożyć tę
przechadzkę do wizyty doktora.
Pomyślała, że wypadek przedłużył jej pobyt w Killin, że powinna szybko dojść do
siebie i zakończyć wreszcie te wakacje. Musiała przecież uporządkować swoje sprawy i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wyciskamy.pev.pl